Kolejny dobry i klimatyczny odcinek w tym sezonie, do pewnego momentu to żywcem wyjęty z 5 sezonu! Cóż za zaskoczenie. Bardzo lekki i przyjemny, ale zarazem nie głupkowaty, co na plus.
Na wstępie chciałbym pochwalić twórców za docenienie niewątpliwego fenomenu zjawiska kalendarza z goła babą. I tu korzystając z okazji polecę profil na instagramie; "gole_baby_na_warsztacie" który lekko krytycznie, ale zrozumiale bada to zjawisko w środowisku naturalnym czyli warsztacie. Polecam nieironicznie.
Najlepsze są rozmowy trójki sąsiadów i ich kalendarze, to własnie tu czułem ducha 5 sezonu, ale to oczywiście nie jest najwazniejsze. Świetne teksty: nazwa kalendarza genialna "Kościoły i Kaplice Podbeskidzkiego i Jury Krakowskobiałostockiej"

, potem kalendarz Boczka "Mieszkańcy puszczy kampinoWskiej"

i "dla mnie to pan jesteś robak" Paździocha

Plus ten gnojak, który Boczek pomylił ze skarabeuszem

. Scena z fotografowaniem Haliny przydługawa, ale świetna. Szczególnie jak robił wszystko żeby zasłonić Halinki twarz

. Scena z Kozłowskim bardzo dobra i nawet pochwalę greenbox, mimo że widać obwódkę wokół postaci to jest on klimatyczny i mam szczerze mówiąc słabość do tego, że w 10 sezonie kiedy bohaterowie wychodzili na dwór to wysypywano na greenbox korę, roślinnośc - to jest na prawdę świetne. No, ale potem niestety odcinek osiadł na laurach, nudna scena w sypialni, cały ten wątek kominiarza denerwujący i bez sensu, akurat ta rola Dyblika to jedna z gorszych chyba, dobrze, że tylko na jeden odcinek. Ostatnia scena dobra, ale wolałbym żeby po prostu na koniec pokazali ten kalendarz, po co ten Czajkowski.
7,5/10