WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Witam, będę tu zamieszczał moje scenariusze do ŚWK, napisałem ich już kilkanaście zanim jeszcze założyłem konto na forum.
Odcinek 1 - ALKOHOLIZM
Opis: Ferdek zauważa że Halinka coraz częściej spożywa alkohol, zaczyna go to niepokoić, Paździoch również zauważa że jego żona pije coraz więcej alkoholu, w momencie kiedy żony sąsiadów zaczynają podbierać im alkohol Ferdek i Marian postanawiają działać.
SCENA 1- Halinka szykuje się do pracy, Ferdek leży w łóżku
F: Halincia już se do pracy idziesz
H: Tak Ferdek, w przeciwieństwie do ciebie ja mam obowiązki choćby w postaci pracy
F: Halincia coś ty taka kąśliwa od rana, ja się chciałem ciebie tylko zapytać czy mi jakieś pieniądze na ziemniaki zostawisz
H: Na ziemniaki, chyba jako składnik bimbru
F: Halinka jakiego bimbru, przecież alkoholu zwłaszcza w postaci bimbru ja w ogóle nie spożywam
H: Ferdziu śniadanie jest w lodówce, zagotuj sobie parówki a obiadem to ja się zajmę jak wrócę
F: Ale Halinka
H: Żadne ale, ja nie będę sponsorowała pijackich libacji w tym domu
SCENA 2- Ferdek idzie do kibla, z kibla wychodzi Boczek
B: O dzień dobry panie Ferdku jak tam zdrówko
F: Panie a gówno to pana obchodzi
F: A coś pan taki kąśliwy jak wąż jakiś jadowity
F: Panie bo mnie suszy
B: A ale panie Ferdku już niedługo
F: Co niedługo
B: Panie widziałem se rano panią Halinkę i widziałem co kupiła
F: Co
B: Alkohole wszelakie, wódkię, wino i piwo też
F: Nie rozumiem
B: Ale że co
F: No bo jak rano chciałem pieniądze na piwo to mi nie dała
B: Ja tam nie wiem panie może pan se jakieś imieniny masz albo coś i chce panu niespodziankę zrobić
F: Imieniny nie panie nie mam
B: Ja tam nie wiem mówię co żem widział
SCENA 3 - Ferdek śpi w łóżku, Halinka wraca do domu kompletnie pijana
F: Halinka gdzieś ty była cały dzień ja się pytam
H: Oj Ferdek zostałam bo dyżur miałam w pracy
F: Dyżur, a po co żeś alkohol kupowała rano
H: Jaki alkohol Ferdek co ty mówisz
F: Halinka ja mam świadka
H: Jakiego świadka
F: Boczek wszystko widział, a w ogóle co tu tak wódką śmierdzi, Halinka ja od ciebie alkohol czuję, Halinka ty wódkę piłaś.
H: Ja nic nie piłam, może od siebie wódę czujesz pijaku
F: Halinka ja od ciebie wyraźnie wódkę czuję, ty alkohol potajemnie spożywasz beze mnie zresztą, nie no ja
H: Daj mi spokój ja zmordowana jestem, z dziewczynami do kolacji po pracy lampkę wina wypiłam a ty aferę robisz
F: Ładny mi kieliszek, Halinka od ciebie wyraźnie wódkę czuć
H: Idź że spać i nie wypominaj mi bo ty Ferdek u innych drzazgi widzisz a u siebie belki nie dostrzegasz
Pukanie do drzwi
F: O Halinka to pewnie do mnie ja otworzę,
F: Idę kurde noc jest kurde, w drzwiach Paździochowa z winem i 0,5 l wódki
F: O kurde
P: O dzień dobry panie Ferdku żona w domu, mam z nią takie babskie sprawy do omówienia
H: O dobry wieczór pani Helenko, proszę do kuchni
F: Niemożliwe
SCENA 4- Ferdek i Paździoch idą do kibla
F: Panie panu się zawszę chcę wtedy co mnie i to co mnie.
P: A skąd pan wiesz co mi się chcę
F: No jak to co, do kibla pan idziesz
P: Ja idę za 2 a pan?
F: Nie rozumiem możesz pan jaśniej
P: No jest 1 i 2, ja idę za 2
F: Czyli
P: No srać idę bo bolesną obstrukcję mam proszę pana
F: A to jak tak to idź pan pierwszy ale wyjątkowo bo mnie się tylko siku chcę
P: Ale panie Ferdku coś pan marnie wyglądasz
F: A panie spać nie mogłem, żona wódkę chlała po nocy
P: Z kim karwasz twarz
F: Z pana żoną
P: Znowu
F: Jak to znowu
P: No ostatnio ciągle wychodzi chlać wódę, muszę ją kontrolować
F: To wie pan co idź że pan do kibla i później tą sprawę omówimy ale oczywiście nie na sucho
P: No dobrze to zaraz skoczę do domu po flaszkę ale najpierw muszę do kibla bo zaraz mnie rozerwie
SCENA 5- Mieszkanie Paździocha
F: Co pan szafkę na kłódkę zamykasz
P: Tak, Helena mi alkohol kradnie, no nie jak ona się tam dostała ani grama alkoholu
F: Niemożliwe
P: N o patrz pan, na szczęście mam jakieś pieniądze, na piwo starczy
F: No to chodźmy do sklepu
SCENA 6- Kuchnia Ferdka
P: Panie Ferdku moja żona ostatnio popadła w alkoholizm
F: Ale jak
P: Raz schlała się na weselu, później na imieninach i jej się spodobało, z czasem zaczęła podbierać mi alkohol i okradać z moich pieniędzy
F: I co pan zrobił
P: Pilnuję ją, ale znajduje coraz to nowe sposoby, ostatnio wypiła nawet moją wodę po goleniu
F: Ja pierdziele, przecież to alkoholiczka jest, panie to niebezpieczne jest
P: Wiem, muszę znaleźć jakiś sposób ale nie wiem jaki
F: Może narazie się napijmy piwa co
SCENA 7- Boczek wychodzi z kibla
B: O dzień dobry panie Ferdku co tam dobrego słychać
F: Nic panie gówno słychać
B: Panie co pan na mnie jadem plujesz jak wąż, grzecznie się pytam to pan grzecznie odpowiadaj
F: Panie, żona mnie alkohol podbiera, alkoholiczka normalna się zrobiła
B: Oj to uważaj pan bo u mnie w robocie to żona kolegi się od mięsa uzależniła
F: Jak od mięsa
B: Bo jej mąż cały czas mięso żarł
F: Pan mi coś sugerujesz
B: No bo pan tak ciągle wódkę pijesz to może ona tak przez pana się rozpiła
F: Wypierdzielaj pan stąd grubasie jeden alkoholiku nienażarty i żeby twoja noga śmierdząca tu więcej nie postała
B: A pewnie ja se pójdę a jeszcze pan ode mnie wódkę będziesz chicał to ja panu pokaże, takiego wała jak Polska cała
Scena 8- Ferdek ogląda w tv program przy kielizku
Redaktorka: Dzień dobry państwu moim i państwa gościem jest pan profesor Paweł Pijakowski, specjalista od spraw pijaństwa, nieróbstwa i alkoholizmu
Pijakowski: Dzień dobry pani dzień dobry państwu
R: Pabie profesorze dzisiaj w naszym programie powiemy o problemie alkoholizmy wśród kobiet
P: Problem ten jest bardzo poważny, szacuję się żę około 65 procent kobiet nadużywa alkoholu w domu, w pracy a także w miejscach publicznych. Choćby przypadek mojej żony, wychodzi rano na ulicę nago i w stanie skrajnego upojenia alkoholami różnego typu zaczyna tańczyć, zgarnia ją policja i na izbę wytrzeźwień
R: To straszne, jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy
P: Proszę państwa, kobiety piją bo biorą przykład z rodziny, z powodu problemów w pracy, problemów osobistych i innych ale jest rozwiązanie odwyk który prowadzę w Pierdzibąkach w województwie dolnośląskim pomoże każdemu wyjść z problemu alkoholizmu
R: Dziękuję państwu, moim gościem był pan profesor Pijakowski
P: Dziękuję państwu, to może po kielichu
R: No jak nie jak tak
F: Ale jaja, hehe
SCENA 9- W piwnicy
P: Panie Ferdku wezwałem pana tutaj o tej porze, ponieważ muszę z panem omówić pewną bardzo ważną sprawę
F: Jaką sprawę
P: Alkoholizmu naszych żon
F: Słucham
P: Panie Ferdku, słyszał pan w telewizji jak mówili o ośrodku w Pierdzibąkach dla alkoholików
F: No słyszałem a co
P: Znajomy z bazaru wysłał tam swoją żonę, podobno wybitna placówka, żona nie pije a haruję ile wlezie a do tego przystępna cena
F: Tak, no to panie fajnie ale przecież one tam same nie pójdą
P: Mam pewien plan, dosypiemy im środek nasenny i pojedziemy z nimi do pociągu, wcześniej mówiąc im że jadą z nami na wczasy do Ciechocinka
F: Dobre ale panie skąd my weźmiemy takie coś
P: O wszystkim pomyślałem, dosypujemy im niewielką dawkę tego środka do alkoholu w pociągu, a gdy będziemy już na miejscu będą już spały jak zabite, przy pomocy pracowników ośrodka przetransportujemy je na miejsce a sami wrócimy do Wrocławia, a gdy wrócą po miesiącu będą całkowicie wolne od alkoholu
SCENA 10- Halinka śpi, Ferdek ją budzi
F: Halinka wstajemy
H: Daj mi spokój sobota jest zmęczona jestem po całym tygodniu harówki
F: Ale Halinka ja mam dla ciebie niespodziankę
H: Jaką niespodziankę
F: Halinka załatwiłem ci wczasy w Ciechocinku ale musimy się spieszyć bo nam pociąg ucieknie
H: Dla mnie Ferdek naprawdę
F: Halinka dla ciebie wszystko
SCENA 11- Kiepscy i Paździochowie szykują się do wyjazdu
Paździochowa: No Marian to szybko zakładaj ten beret bo się spóźnimy o a pani pani Halinko dokąd się wybiera
H: Do Ciechocinka na tydzień
P: O to tak jak ja A robota
H: A dupa tam wzięłam se wolne, Grażynka mnie zastąpi
F: Halinica w pociągu sobie porozmawiacie bo czas nagli, prawda panie Marianie
P: Tak , tak musimy się spieszyć
SCENA 12- W pociągu
F: Halincia może byś się tak czegoś napiła
H: Niby czego
F: Herbatki
H: Nie chcę
F: Ale Halinka z prądem
H: A to jak z prądem to bardzo chętnie
P: A ty Helenko też byś chciała herbatkę z prądem
P: A dawaj dziadu ale coś mi to śmierdzi jakiś tak zamilutki jesteś
P: Ależ Helenko ja po prostu chcę dla ciebie jak najlepiej.
SCENA 13- Helena i Halina budzą się w ośrodku
P: Gdzie ja jestem, k.... mać
H: Wiedziałam że te dziady coś knują , wiedziałam
Pijakowski: Drogie panie zapraszam na spotkanie opowiecie o swoich problemach alkoholowych ( z kieszeni wypada mu piwo) oj przepraszam
P: Nie no ja zwariuję jak dorwę tego łysego skunksa to mu rozwalę tą jego małpią czaszkę.
H: Pani Helenko ma pani pieniądze bo moja torebka gdzieś zginęła
P: Moja też
Pijakowski: Drogie panie mężowie zabrali torebki ze sobą by was niem korciło do wydawania pieniędzy na alkohol.
SCENA 14- Helena i Halinka wracają do domu, są na korytarzu
P: Pani Halinko ja czuję się teraz jak inny człowiek, bez alkoholu widzę całkiem inne piękne perspektywy
H: Ja też pani Helenko, alkohol tamował mi moje myśli, byłam zniewolona, ale dzięki mężowi jestem wolna od alkoholu
P: Chodźmy im podziękować
H: A zaraz co tu tak wódką śmierdzi
SCENA 15- W łóżku Kiepskich śpi Ferdek, Boczek i Paździoch, wszyscy kompletnie pijani, dookoła puste butle po wódce, puszki po piwie i inne alkohole
Paździochowa: Marian ty łysa pierdoło, wstawaj ale już
P: Helenko już wróciłaś, ja ci to wszystko wytłumaczę
H: sodoma i gomora, Boże ty widzisz i nie grzmisz
Grzmot
KONIEC
Ostatnio zmieniony 2017-02-10, 16:07 przez ms., łącznie zmieniany 1 raz.
Bez żadnych znaków interpunkcyjnych naprawdę ciężko się to czytało. Prawie się nie dało przeczytać. Motyw alkoholizmu u żon pojawił się już tu na Fan Fiction, a przejmowanie złych cech po mężu - w "Demoralizatorze". Humoru też nie było dużo, wymienić tu mogę zakończenie jakże komiczne - vice versa. Daję 4/10 na zachętę, przy następnym scenariuszu pododawaj wszystkie potrzebne znaki interpunkcyjne, więcej humoru i trochę dłuższe sceny.
Niestety, normalnie o błędy bym się nie czepiał, ale tutaj muszę, mimo, że było ich dużo to nie czepiam się błędów typu literówka czy ortografia, ale brak znaków interpunkcyjnych i czasem pomieszanie postaci, na przykład zamiast Ferdka wypowiada się Marian, no i mogłeś robić oznaczenia imienne, bo u Ciebie "P" oznacza zarówno Paździocha jak i Paździochową, sam pomysł miałeś naprawdę bardzo dobry, niestety nie wyłapałem żadnego śmiesznego tekstu, zakończenie nawet dobre, do tego było sporo nudy. 3/10 za dobry pomysł i wierne odwzorowanie stylu dialogów bohaterów.
"Nie lubię kiedy się mnie cytuje"
- Neil deGrasse Tyson
Brak znaków interpunkcyjnych wynika z mojego lenistwa, ciężko się pisze tak długi tekst bez żadnej przerwy, a o tym że nie nie dałem kropki czy przecinka zorientowałem się w trakcie pisania i nie chciało mi się już poprawiać, następnym razem się postaram. Dziękuję za oceny mimo że nie są najlepsze.
Boczek: O dzień dobry panie Ferdku jak tam zdrówko?
Ferdek: Panie nie interesuj się pan, zajmij się pan sobą a co pan tak w ogóle wyglądasz jak jakiś głupek.
Boczek: Że niby jak?
Ferdek: No jakiegoś fartucha pan masz na sobie.
Boczek: Bo ja panie Ferdku ode se na casting do Top Szefa.
Ferdek: Panie, pan do Top Szefa, nie no ludzie trzymajcie mnie, wielki kucharz się znalazł co tylko kichę w rzeźni kręcić umie, nie mogę.
Boczek: Oj to jeszcze się pan zdziwisz i sie jeszcze ludzie na moim talencie kulinarskim poznają i pan też.
SCENA 2- kuchnia
Ferdek: Halinka słyszałaś co ten kretyn Boczek wyprawia.
Halinka: No co niby
Ferdek: No jak to co, do programu kulinarnego się zgłosił, grubas żałosny jeden, wszystko wyżre i tyle będzie, przecież on gotować w ogóle nie umie.
Halinka: Czy ja wiem, kapuśniak na świńskim ryju co ci przyniósł w zeszłym miesiącu to ci smakował.
Ferdek: Halinka ty mi nawet nie przypominaj tego smaku bo koszmary będę miał w nocy, tyszień do kibla w te i na zat przez kapuśniak Boczka latałem.
Halinka: Nie przesadzaj Ferdek, przecież ci smakował, może to co innego ci zaszkodziło. Może piwo.
Ferdek: Co ty gadasz Halinka, jak piwo to Boczek mnie otruł celowo i ludzi będzie truł nie no ja coś muszę z tym zrobić i ja wychodzę ztąd teraz bo ja nie wytrzymie.
Halinka: No frustrat, frustrat normalny.
SCENA 3- nocna wizyta
Ferdek: Zaraz kurde, ide kurde, noc jest kurde.
Paździoch: Panie Ferdku przepraszam że tak późno przychodzę ale sprawa jest bardzo poważna
Ferdek: Panie jest 3 w nocy i to nie jest pora na poważne tematy.
Paździoch: Powiedziałem poważne sprawy, więc dodatek do tematu też jest poważny.
Ferdek: Ile?
Paździoch: Wyciąga litr wódki
Ferdek: To rzeczywiście poważna sprawa, w takim razie proszę do kuchni.
SCENA 4- kuchnia
Ferdek: No to co panie Paździoch, chluśniem bo uśniem.
Paździoch: Panie Ferdku nie wiem czy pan zdaje sobie sprawę z tego, ze ta sprawa jest bardzo poważna.
Ferdek: Panie Marianie, powiem krótko o co chodzi?
Paździoch: O Boczka
Ferdek: A panie
Paździoch: Słyszałeś pan że grubas pcha się do telewizji, gotował będzie kucharz zasrany, grubas nienażarty.
Ferdek: Panie to ja już o tym wiem i ja też się martwię o zdrowie swoje i innych ludzi, panie wyobraź pan sobie że ona chciał mnie otruć.
Paździoch: Kiedy?
Ferdek: W zeszłym miesiącu przyszedł i dał mi kapuśniak na świńskim ryju, niby był dobry ale potem nie mogłem z kibla przez tydzień wyjść.
Paździoch: To akurat można inaczej wytłumaczyć
Ferdek: Niby jak
Paździoch: Też dostałem od niego kapuśniak i o ile inne potrawy w jego wykonaniu są podejrzane to ten kapuśniak to jego specjalność, sam dostałem od niego wczoraj słoik i nic mi nie jest a pan pewnie żeś się schlał jakąś berbeluchą i z tąd te problemy z żołądkiem.
Ferdek: Wypierdzielaj pan z tąd.
SCENA 5 -Program Top Szef w telewizji
szef kuchni: Panie Arnoldzie prosimy.
Boczek: Przygotowałem dla szanownego jury kapuśniak na świńskim ryju.
Ferdek: Nie no ja nie moge.
szef kuchni: He, he, he no cóż, proszę poczęstować, yhm pyszne.
Boczek: Naprawdę
szef kuchni: W rzeczy samej przechodzi pan dalej.
Boczek: W mordę jeża ( mdleje).
Ferdek: Nie no to jest uopadek, upadek kuchni Polskiej
Halinka: Czy ja wiem, może Boczek po prostu umie gotować.
Ferdek: Jak umie, przecież on nic nie umie, tylko truć porządnych ludzi kapuśniakiem to owszem to umie i to bardzo dobrze zresztą.
Mariola: Może on to celowo zrobił bo cie nie lubi
Ferdek: Milcz zmarku jeden, bo gotować w tym kraju to każden jeden by chciał tylko robić to ni ma komu.
Halinka: Pieprzysz, Boczek poprostu bardzo dobrze gotuje i eksperci lepiej się na tym znają niz ty Ferdek.
Ferdek: Dobrze to on nic nie robi, on się do niczego nie nadaję, to chodzące zero jest.
Mariola: Ojciec, ty mu poprostu zazdrościsz.
Ferdek: Ja mu niczego nie zazdroszczę, poprostu ta świnia nie umie gotować i jeszcze się o tym wszyscy przkonacie.
SCENA 6- Wizyta Kozłowskiego
Ferdek: Idę, już idę.
Kozłowski: O witam , panie Ferdku, dzwoniłeś pan żebym przyszedł no to jestem ,czego dusza pragnie.
Ferdek: Chciałbym żeby pan udupił jednego człowieka.
Kozłowski: Kogo?
Ferdek: Boczka, grubas chciał mnie otruć kapusniakiem a teraz do telewizji się pcha.
Kozłowski; To, może przejdźmy do kuchni, omówimy problem.
Ferdek: W towarzystwie wódki?
Kozłowski: No jak nie jak tak, panie Ferdku.
SCENA 7- Kuchnia
Ferdek: Otóż panie prezesie, chodzi o to że grubas mnie kapuśnikaiem otruł a ja chciałbym do sądu na niego skargę złożyć.
Kozłowski: No to idź pan i składaj pan.
Ferdek: Panie ja jestem na przegranej pozycji, on teraz jest w telewizji a takiemu to nic nie zrobią panie.
Kozłowski: Mogłem, kochanieńki, mogłem
Ferdek: Jak to?
Kozłowski: Tak to, władza się zmieniła, sędziowie się zmieli i ja juz nic nie mogę. Muszę już chyba iść panie Ferdku bo się do sądu spiesze.
Ferdek: Do sądu a po co?
Kozłowski: Będą mnie sądzić za te działkę co kupiłem od Kowalskiego, te wie pan co ona tam była no.
Ferdek: A wiem, wiem no to powodzenia życzę.
SCENA 8- Paździoch wychodzi z kibla
Ferdek: No i co panie Marianie, kapuśniaczek smakował?
Paździoch: Daj pan spokój, miałeś pan rację, drugi dzień nie mogę z kibla wyjść, chyba musze pomyśleć o pampersach.
Ferdek: A ostrzegałem, panie to może panu kapuśniaczek przynieść na lepsze trawienie.
Paździoch: Panie nie żartuj pan sobie bo w tym nic śmiesznego nie ma, Boczek jeszcze niejednego doprowadzi do obstrukcji.
Nagle otwierają się drzwi, wychodzi Boczek i redaktorka z telewizji
Redaktorka: Panie Beczku, Boczku przepraszam he he he co pan nam dziś ugotuje?
Boczek: Gulasz po Elbląsku w more jeża.
Redaktorka: Brawo
Ferdek: Co się tu kurde dzieje?
Redaktorka: Co to za frustrat, zabierzcie go trzeba będzie od nowa nagrywać, pan go zna panie Boczek?
Boczek: Znam, niestety pani redaktor, nieszczęśliwy człowiek, bezrobotny alkoholik.
Redkatorka: Dobrze, zabierzcie tego pana chłopcy.
Ferdek: Zaraz, ja sobie nie życzę gotowania w tej kamienicy bo tu warunków nie ma i ja zaraz idę na kolegium i sanepid wzywam i się skończy.
Boczek: Panie nie denerwuj że sie pan, idź se pan na piwo.
Ferdek: A pan panie Boczek niech se gotuje u siebie na górze a nie tu bo pan tu nie mieszkasz tylko piętro wyżej grubasie nienażarty.
Boczek: Nie obrażaj pan dobrze.
Ferdek: Pani redaktor ten grubas chciał mnie kapuśniakiem otruć na świńskim ryju i ledwożem z życiem uszedł, prawda panie Paździoch?
Paździoch: Tak, tak to prawda ale ja teraz muszę pilnie udać się do toalety bo mnie rozerwie.
Redaktorka: No to po nagraniu, w tych warunkach panie Arnoldzie nic nie nagramy.
SCENA 9- pod kiblem
Paździoch: Słyszał pan.
Ferdek: A CO?
Paździoch: Boczek zatruł szefa kapuśniakiem na świńskim ryju a ten go oskarżył i Boczkowi grozi więzienie.
Ferdek: Ale jajca.
Paździoch: Idż pan włącz telewizor to zobaczysz pan, cały czas o tym mówią.
SCENA 10- W salonie Kiepskich
w tv:
Redaktor: Arnold B, uczetnik programu Top Szef jest obwiniany za otrucie Wojciecha Alberta Masraro kapuśniakiem na świńskim ryju.
Dziennikarz: Co pan ma na swoje usprawiedliwienie?
Boczek: Gówno. kuźwa ja żem jest niewinny.
Ferdek: Niewinny grubasie, z pierdla się nie wymigasz trucicielu jeden.
Paździoch: Sprawiedliwości stało się zadość.
SCENA 11- w sypialni
Ferdek: Halinka masz gazetę bo żem se chciłl jeszcze o tym Boczku przeczytać. Ja że mówił że tak będzie to żeście go bronili ale ja się na ludziach znam, he, he.
Halinka: Ja na twoim miejscu bym sie tak nie cieszyła.
Ferdek: A to niby dlaczego?
Halinka: No bo nie wiem czy wiesz ale dzisiaj na obiad ja odgrzałam kapiuśniak na świńskim ryju od Boczka bo jeszcze trochę zostało.
Ferdek: Co? Halinka zprzed miesiąca i to jeszcze od niego.
Halinka: No bo stwierdziłam,że skoro ona taki dobry kucharz no to odgrzeje, a tobie smakowało bo żarłeś aż ci się uszy trzęsły.
Ferdek: Ale Halinka przecież on ludzi truje
Halinka: Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.
Ferdek: Halinka ja muszę do kibla, muszę
SCENA 12- pod kiblem
Ferdek: Panie wyłaź pan z tąd, ja muszę.
Paździoch: Nie mogę, zatrułem się kapuśniakiem Boczka a po tym to ze dwa tygodnie trzyma.
Ferdek: Ale panie.
Paździoch: Przykro mi ale szybko nie wyjdę
Ferdek: Nie, dźwięk piernięcia.
Pod względem gramatyczno-ortograficzno-stylistycznym to jest po prostu TRA-GE-DIA. Brak przecinków w niektórych miejscach, również znaków zapytania, do tego jeszcze dochodzą literówki.
Ludzie kochani, czy wy Polacy nie umiecie pisać po polsku? Krew mnie zalewa jak widzę takie kaleczenie naszego języka ojczystego! I to się tyczy nie tylko autora scenariusza.
A co do pomysłu to dobry, chociaż było już coś nieco podobnego - "Fikcyjne pulpety". Najlepszy był Ferdek jak oskarżał Boczka o otrucie, a później okazało się, że otruł też Amaro Jednak czegoś mi w nim zabrakło. A Kozłowski przyszedł i zaraz po minucie poszedł? To po co wchodził do mieszkania? Zakończenie też słabe.
3/10, ocena sporo obniżona za tę mękę, która się zowie "przeczytanie tego".
Ostatnio zmieniony 2016-12-19, 12:31 przez Kiepski Widz, łącznie zmieniany 1 raz.
ms. pisze:Brak znaków interpunkcyjnych wynika z mojego lenistwa, ciężko się pisze tak długi tekst bez żadnej przerwy, a o tym że nie nie dałem kropki czy przecinka zorientowałem się w trakcie pisania i nie chciało mi się już poprawiać, następnym razem się postaram. Dziękuję za oceny mimo że nie są najlepsze.
Ale mi nie chodziło o przecinki czy kropki tylko o znaki zapytania czy wykrzykniki, razi to w oczy
Odcinek 2- Top Szef
Znów było mało śmiesznych tekstów, ale za to nie było nudy, tylko pomysł już był w odcinku "Fikcyjne pulpety". Sceny z kolei trochę za krótkie. Dobre było za to jak Boczek wszystkich do obstrukcji doprowadzał, czy jak Paździoch z kibla nie mógł wyjść, czy jak otruł Masraro, ale niczym wyjątkowym się ten scenariusz nie wyróżniał 4/10 na zachęte
"Nie lubię kiedy się mnie cytuje"
- Neil deGrasse Tyson
Zgadzam się z powyższymi postami, błędy rażą w oczy, czytanie tego to prawdziwa gehemma. Oprócz tego scenariusz byłby niezły, sam motyw kulinarnego show już było, ale w innej formie niż tu. Boczek gotujący kapuśniak w telewizji tak jak w kamienicy nawet zabawny. Ale samego śmiechu było za mało, popełniłeś mój błąd z "Odwaru" - za bardzo skupiłeś się na fabule, a za mało na humorze. Po prostu dawaj więcej śmiesznych tekstów, popoprawiaj błędy, a będzie git!
Dam 5/10 i myślę, że będzie to sprawiedliwa ocena. Zachęcam do dalszej pracy.
Opis odcinka: Ferdek ogląda wraz z Waldkiem program Gwiazdy Lombardu. Pod wpływem programu postanawia otworzyć lombard który sfinansować ma prezes Kozłowski.
SCENA 1- sypialnia Kiepskich
Ferdek: Halinka śpisz?
Halinka: Śpię bo co?
Ferdek: Bo ja se nie mogę.
Halinka: To se weś środek nasenny i śpij.
Ferdek: Ale Halinka mnie nie o to się rozchodzi.
Halinka: A o co?
Ferdek: Bo ja se myślę.
Halinka: A o czym?
Ferdek: Jak zarobić ale żeby się nie narobić.
Halinka: Ty nie myśl o pierdołach, bo w tym kraju żeby zarobić to trzeba się niestety porządnie narobić albo mieć układy.
Ferdek: Ale Halinka?
Halinka: Żadne ale, w pośredniaku byłeś?
Ferdek: Dobranoc.
SCENA 2- Ferdek i Walduś ogląda w TV program "Gwiazdy Lombardu".
Ferdek: No dobrze cycu że żeś jest, bo ja tu z pragnienia umieram.
Walduś: Ojciec ale powiem ci że normalnie piwo to se podrożało ostatnio mocno.
Ferdek: Tak a ile dałeś?
Walduś: 4 złote za puszeczkę jedną normalnie.
Ferdek: Co? A gdzieś t to kupował?
Walduś: No na Tarnogaju we markiecie.
Ferdek: No to po co Walduś na tarnogaju żeś kupował, u Stasia to piwo po 2,50 jest.
Walduś: No dobre tatuś ale jak mnie Jolaśka pilnuje co ja se kupuje to ona mnie o tu do Stasia nie puści.
Ferdek: Ależ się z ciebie Walduś kapeć zrobił, siedzisz pod pantoflem u tej pupci-dupci i nic nie możesz a ja se wszystko mogie.
Walduś: Jak wszystko przecież ześ po mnie dzwonił żebym ci piwo kupił bo se pieniędzy nie masz.
Ferdek: Milcz cycu, bo ja żem jest bezrobotny bo mnie system skrzywdził.
Walduś: Dobra tatuś włącz telewizor bo tera na plusie se fajny program leci.
Ferdek: No dobra cucu ale mam nadzieję że to nie są jakieś pierdoły.
w tv: program "Gwiazdy Lombardu". ( Facet sprzedaje starą puszkę piwa za 5 tysięcy dolarów).
Ferdek: Patrz Walduś jaki kretyn, pustą puszkę zardzewiałą chce sprzedać.
Walduś: No to się tatuś zdziwisz ile on za to dostanie.
Ferdek: No niby ile?
Walduś: A o tyle.
Ferdek: Co 5 tysięcy dolarów za jakąś pustą puszkę po piwie, przecież to jakieś kretyństwo jest ustawione.
Walduś: Nie żadne kretyństwo tatuś tylko lombard, wiesz ile ta puszka miała lat?
Ferdek: No ile?
Walduś: 85 lat i to z legendarnej serii.
Ferdek: No dobre ale po co temu facetowi puszka za 5 tysięcy?
Walduś: No jak to po co? On se ją sprzeda za 10 tysięcy albo i więcej.
Ferdek: Kto to kupi cycu?
Walduś: No jakiś kolekcjoner bogaty.
Ferdek: Czyli oni se na tym zarabiają tak?
Walduś: No jak nie jak tak.
Ferdek: Walduś synku mam pomysła.
SCENA 3- korytarz
Ferdek: Panie Boczek stój pan.
Boczek: Panie Ferdku ja się spieszę na balet mongolski.
Ferdek: Panie stój pan, co tam masz pan w ręce?
Boczek: Telefon.
Ferdek: skąd?
Boczek: Kupiłem se ale zepsuty jest.
Ferdek: Ile pan za to chcesz?
Boczek: Ale to nie działa panie?
Ferdek: Spokojnie.
Boczek: Nie wiem 10 złotych.
Ferdek: Za 10 zł to ja sobie 4 piwa albo 4 wina kupię.
Boczek: No to 5 zł.
Ferdek: Stoi panie Boczek.
SCENA 4- sypialnia
Ferdek: Halinka patrz jaki se fajny telefon kupiłem.
Halinka: Ty za co?
Ferdek: Za 5 złotych.
Halinka: Jak za 5 złotych? Pokaż to, nie no wiedziałam że nie działa, chłopie ktoś ci jakiś bubel wcisnął, pewnie Badura.
Ferdek: Nie Halinka ja żem go od Boczka kupił i ja go sprzedam za 100 złotych.
Halinka: A puknij się w ten swój głupi cymbał, kto kupi zepsuty telefon za 100 złotych.
Ferdek: Oj Halinka żebyś się nie zdziwiła.
SCENA 5- salon Kiepskich
Ferdek: Otwarte.
Kozłowski: O witam panie Ferdku, dzwoniłeś pan do mnie.
Ferdek: O panie prezesie jak tam samopoczucie?
Kozłowski: Nie narzekam.
Ferdek: Mam do pana sprawę panie prezesie.
Kozłowski: Słucham.
Ferdek: Biznes otwieram, lombard konkretnie.
Kozłowski: Piękna inicjatywa.
Ferdek: No właśnie ale pan panie prezesie mógłby mi pomóc?
Kozłowski: Ja? Nie rozumiem.
Ferdek: Pan jako członek rady miasta masz pan pewne fundusze, układy. Chodzi mi o to żeby jakieś dofinansowanie z miasta było.
Kozłowski: A no to oczywiście panie Ferdku trzeba było od razu mówić. Zaraz tam przedzwonię do kolegów i im powiem, na pewno jakieś środki z rady miasta i z Unii się znajdą dla pana.
Ferdek: No to gitara, to może się napijemy, koniak specjalnie dla pana kupiłem.
Kozłowski: No jak nie jak tak.
SCENA 6- salon Kiepskich
Ferdek: Walduś posłuchaj, tatuś nowego biznesa otwiera.
Walduś: Ale tatuś ja się do Jolanty spieszę.
Ferdek: Dupa tam Jolanta. Cycu pieniądz jest do zarobienia.
Walduś: Ale jak tak normalnie?
Ferdek: No tak.
Walduś: No niby jak?
Ferdek: Lombard.
Walduś: Lombard tatuś, przecież to drogie rzeczy są.
Ferdek: Walduś lombard zakładam, prezes Kozłowski nam już fundusze załatwił.
Walduś: A no to jak tak to ja se w to wchodzę, ha, ha.
SCENA 7- nocna wizyta u Paździocha
Paździoch: Czego?
Ferdek: Dzień dobry panie Marianie, można?
Paździoch: Nie można, jest 3 w nocy.
Ferdek: Ale panie Paździoch ja mam poważną sprawę.
Paździoch: Mam to w dupie przyjdź pan jutro.
Ferdek: Ale ja mam wódkę.
Paździoch: A to zmienia postać rzeczy, proszę bardzo tylko niech pan nie obudzi Heleny.
SCENA 8- mieszkanie Paździocha
Paździoch: Przyznam się panu szczerze że jestem mile zaskoczony.
Ferdek: Czym?
Paździoch: Pana wizytą u mnie.
Ferdek: Czego?
Paździoch: Bo to zwykle ja przychodzę do pana na wódkę o 3 w nocy.
Ferdek: A bo ja tak pana lubię.
Paździoch: Panie Ferdku umówmy się ani ja pana nie lubię ani pan mnie nie lubi.
Ferdek: Bo ja se panie Marianie lombard otwieram.
Paździoch: A co ja mam z tym wspólnego?
Ferdek: Czy chciałby pan być moim wspólnikiem?
Paździoch: Ja a co proponujesz?\
Ferdek: Pan daję pieniądze i 30 procent zysku dla pana.
Paździoch: Nie bądź pan śmieszny panie Ferdku, 50 procent.
Ferdek: Panie pan nic nie ryzykujesz, 35 procent.
Paździoch: 40.
Ferdek: Stoi ale pan to jesteś menda.
Paździoch: Nie menda tylko negocjator.
SCENA 9- korytarz:
klient: Dzień dobry ja se przyszłem coś kupić w lombardzie.
Ferdek: Czego pan szuka?
klient: Telefon.
Ferdek: Mam coś.
klient: Ile?
Ferdek: 150 zł.
klient: Panie 50 mogę dać.
Ferdek: 70
klient: No dobra biorę.
Ferdek: Widzisz Walduś jakie ludzie są głupie kupił nawet nie sprawdził czy działa.
Walduś: Tatuś ale jak on się dowie że to nie działa, to co wtedy?
Ferdek: Jak to co, nic Walduś powiemy że sam zepsuł.
Ciąg dalszy za kilka godzin bo idę oglądać skoki, myślałem że się wyrobię ale jednak nie.
No, ale to nie wyścig, jak niedokończyłeś to napisz jak skończysz, co innego jakby to była część 1, ale sam powiedziałeś, że nie masz czasu, ja kiedyś też tak robiłem, że skończyłem i od razu na forum, najlepiej jest napisać, przeczytać i codziennie po kilka razy coś zmienić, dopisać, robię tak od mojego 6 odcinka i opinie wzrosły z 3-5 na 7-9, ale wrzucanie niedokończonego, bo nie masz czasu to już głupota, bez urazy.
Ostatnio zmieniony 2017-01-04, 16:20 przez Bździuch, łącznie zmieniany 2 razy.
"Nie lubię kiedy się mnie cytuje"
- Neil deGrasse Tyson
Ferdek: No to Walduś ja se teraz idę do Stasia, idę się z prezesem Kozłowskim spotkać, ma mi 5 tysięcy złotych z rady miasta dać.
Walduś: No to ty se tatuś idź a ja to wszystko popilnuje.
Boczek: O panie Ferdku czynny już ten pana lombard?
Ferdek: Czynny a bo co?
Boczek: Bo ja se mam pewną rzecz do sprzedania.
Ferdek: Panie co to jest?
Boczek: Jak to co różaniec który żem se dostał od Papieża Polaka co mi dał jak se był na pielgrzymce w Polsce.
Walduś: Panie Boczek pan żeś jest nienormalny, kto panu w to uwierzy.
Ferdek: Panie przyznaj się pan skąd pan to masz?
Boczek: No dobra, na komunię se dostałem od babki.
Ferdek: Panie Boczek nie wstyd panu, różaniec komunijny sprzedawać, pamiątkę rodzinną.
Boczek: Ale panie ja głodny jestem.
Ferdek: Panie Boczek ja tego nie mogę uczynić, nie kupię tego bo mi wiara i honor nie pozwala, żebyś pan przepił różaniec od babki.
SCENA 11- Ferdek siedzi u Stasia a Waldek pilnuje interesu na korytarzu.
Paździoch: Walduś jak tam interes idzie?
Walduś: A panie Paździoch słabo, klientów w ogóle nie ma, aby jeden se był co telefon kupił, a to wszystko jest przez pana.
Paździoch: Jak to prze ze mnie?
Walduś: A bo pan miałeś ulotki roznosić na bazarze i reklamować nasz lombard w swoim środowisku.
Paździoch: Spokojnie Walduś, mam inny pomysł.
Walduś: Niby jaki?
Paździoch: Kupię to wszystko za 500 złotych.
Walduś: Nie no panie zwariowałeś pan, panie pan już żeś mnie kiedyś oszukał i ja się nie dam nabrać.
Paździoch: Walduś pomyśl tylko, kto ci przyjdzie do takiego lombardu, twój ojciec nie ma znajomości ani pozycji społecznej.
Walduś: Ale pan se ma i w ogóle panie pan miałeś nas wspierać finansowo, panie bierzesz pan 40 procent zysku a panie pan nic żeś jeszcze nie zrobił.
Paździoch: Walduś, szczerze mówiąc to sam byłbym w stanie zrobić lepszy biznes a tobie oferuję pewny zysk, 500 zł piechotą nie chodzi.
Walduś: Panie ale ojciec się nie zgodzi.
Paździoch: Ojciec ci jeszcze podziękuje że syn zrobił taki interes.
Walduś: No to poczekajmy na ojca.
Paździoch: Nie mogę czekać, Walduś niech stracę dam 700 zł i dorzucę parę adidasów.
Walduś: No dobra panie ale jak pan mnie oszukasz to pana normalnie w dupę kopnę.
Paździoch: Skądże Waldku mam już przygotowaną umowę do podpisania.
SCENA 12- salon Kiepskich:
Ferdek: Patrz Walduś 5000 zł na lombard od Kozłowskiego.
Walduś: HE, he
Paździoch: Dzień dobry, można?
Ferdek: Siadaj pan panie Paździoch.
Paździoch: Przykro mi ale proszę o pieniądze.
Ferdek: Co? Jakie pieniądze panie niby za co?
Paździoch: To jest umowa sprzedaży lombardu podpisana przez pana syna.
Ferdek: Walduś to prawda?
Walduś: Tatuś ale pan Marian mi dał 700 złotych.
Ferdek: Walduś ty zwariowałeś, nie nie wierzę, wynoście się wszyscy z tego domu. Co za debil sprzedał mój nowy lombard nie mogę co za kretyn.
Paździoch: No cóż gratuluję talentu do interesów panowie.
SCENA 13- przed telewizorem:
Ferdek: Boże Halinka ja debila wychowałem, sprzedał mój interes życia za 700 zł i to komu tej łysej mendzie.
Halinka: Ferdek nie Przesadzaj, Waldek na pewno chciał dobrze a po za tym i tak nie było klientów.
Ferdek: O idzie autor mojej klęski, wynoś się na Tarnogaj do tej swojej Jolaśki, i nie wracaj do mojego domu bo nie ma w nim dla ciebie miejsca.
Walduś: A pewnie że se pójdę.
Halinka: Cicho, Paździoch w telewizji.
Redaktorka: Marian P właściciel lombardu "Lombart" został oskarżony o kradzież i sprzedaż kradzionych przedmiotów.
Paździoch: Jestem nie winny to Ferdynand Kiepski.
Ferdek: Menda.
Redaktorka: Co ciekawe oskarżony tłumaczy się tym że lombard został przez niego kupiony za 700 zł, lecz jak informuje policja umowa jest sfałszowana gdyż nie ma na świecie idioty który by sprzedał lombard za 700 zł i adidasy.
Ferdek: Walduś jak ja ci dziękuję żeś ty ten lombard sprzedał.
Halinka: Bo najważniejsze to znaleźć w głupocie mądrość.
Opis odcinka: Boczek znajduje w piwnicy zdjęcia ukazujące Paździocha jako narciarza. Z odkryciem idzie szybko do Ferdka, który początkowo nie chce uwierzyć w narciarską przeszłość Mariana.
SCENA 1- Nocna wizyta
Ferdek: Idę kurde, noc jest kurde.
Boczek: Dobry wieczór panie Ferdku, można?
Ferdek: Panie idź pan stąd, bo ja muszę spać żeby jutro rano do roboty wstać.
Boczek: Do jakiej roboty, przecież pan zawsze mówisz że w tym kraju nie ma roboty dla ludzi z pana wykształceniem.
Ferdek: Panie nie zawracaj mi pan dupy, dobre bo jest 3 w nocy.
Boczek: Ale ja wódkę mam.
Ferdek: A to inna sprawa, proszę bardzo do kuchni.
SCENA 2- Kuchnia
Ferdek: No to co po kieliszku panie Boczek.
Boczek: Panie bo ja se do pana w takiej sprawie przychodzę bo ja żem se coś znalazł we piwinicy.
Ferdek: Tak niby co? Pewnie jakiś stary kapuśniak.
Boczek: Narty w mordę jeża.
Ferdek: I co, to nie moje są bo ja na nartach nie jeżdżę.
Boczek: Wiem ale te narty Paździocha są.
Ferdek: No i co z tego.
Boczek: Bo tam też zdjęcie jest i medale jego i niektóre nawet niemieckie.
Ferdek: Co pan powiesz.
Boczek: Panie chcesz pan zobaczyć to chodź pan ze mną do piwnicy.
Ferdek: Dobre tylko dopiję bo się zmarnuje.
SCENA 3- Piwnica
Boczek: Panie pacz pan, to te narty.
Ferdek: Jak je żeś pan znalazł?\
Boczek: Kiełbasę se schować chciałem a że miejsca w szafce nie miałem to szukałem u Paździocha i narty se znalazłem.
Ferdek: To nie mogłeś pan tej kiełbasy u siebie w domu schować?
Boczek: Panie u mnie w domu to już cała lodówka jest zajęta.
Ferdek: No tak, zapomniałem żeś pan jest świnia nienażarta.
Boczek: Panie nie obrażaj pan dobre, bo ja panu narty Paździocha pokazuje.
Ferdek: Ale co mnie te jego narty obchodzą, panie pan żeś jakieś medale miał mieć czy coś.
Boczek: Panie to spójrz pan tu, tu są zdjęcia jego jak se jeszcze młody był, a tu puchary i dyplomy.
Ferdek: Panie a może menda to komuś ukradła?
Boczek: Jak ukradła jak to jego twarz na zdjęciach jest.
Ferdek: Cicho panie bo ktoś idzie, chowaj się pan.
Paździoch: O pan Boczek i pan Ferdek co ja widzę co tu się po nocy wódkę piję w ukryciu tak?
Ferdek: Panie nie interesuj się pan, a pan to co tu po nocy robisz?
Boczek: Właśnie.
Paździoch: Zaraz co tam pan chowasz panie Boczek?
Boczek: Ja nic se nie chowam, stoję se tylko.
Paździoch: Pokaż pan, panie te narty moje są, skąd pan je masz?
Boczek: Znalazłem se, leżały se tu we szafie.
Paździoch: Zostaw je pan bo pan zepsujesz.
Ferdek: Panie Paździoch ja się chcę zapytać komuś je pan ukradł te narty, dyplomy, puchary i tak dalej.
Paździoch: Nikomu.
Boczek: Niemiec.
Paździoch: Jaki Niemiec?
Ferdek: Panie bo to po niemiecku pisze na tych pana dyplomach, panie przyznaj się pan panie żeś pan z Niemiec jest albo żeś pan to jakiemuś Niemcu ukradł.
Paździoch: Panowie spokojnie, dyplomy są napisane w języku Niemieckim bo zawody były w Niemczech.
Boczek: Jakie zawody w mordę jeża?
Paździoch: Mogę państwu opowiedzieć ale nie na sucho.
Ferdek: No to leć pan po wódkę nie.
Paździoch: Ja wódki nie posiadam.
Ferdek: No panie ja też chwilowo nie posiadam.
Boczek: Panowie ale przecież jeszcze trochę zostało w kuchni u pana panie Ferdku.
Ferdek: A no to co my tu jeszcze robimy?
SCENA 4- Kuchnia
Paździoch: Panowie czy mówi wam coś nazwa Lahti ski games.
Ferdek: Nie bo co?
Paździoch: Tak też myślałem, Lahti to miejsce gdzie Adam Małysz zdobywał złote medale mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym.
Ferdek: Dobra panie ale co pan masz z tym wspólnego?
Paździoch: Miałem wystartować w tej imprezie ale niestety kontuzja, zerwane więzadła i koniec kariery.
Ferdek: Panie kiedy to niby było.
Paździoch: W roku 1978.
Ferdek: Panie to ja żem nie wiedział żeś pan był narciarzem.
Paździoch: Bo pan jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wie.
Boczek: Panie pan tu se chyba jakieś bzdety pociska, bo pan żeś se kiedyś mówił żeś pan w latach siedemdziesiątych to pracował we Rzeszowie na budowie.
Paździoch: Gówno prawda, byłem w strukturach Polskiego związku narciarskiego, zdobywałem medale zawodów lokalnych i zagranicznych.
Ferdek: Tak to dlatego pan teraz pracujesz na bazarze?
Paździoch: Panowie, władza wtedy była niewygodna, to przez nich dostałem kontuzję, żałowali mi na nowy sprzęt, aż na treningu stara narta się złamała i wylądowałem na drzewie, dobrze że mogę chodzić bo niewiele brakowało a skończyłbym na wózku.
Halinka: Na drzewie to zaraz panowie wylądują, Ferdek do jasnej cholery koniec tej libacji.
Ferdek: Ale Halincia my se ze sportowcem rozmawiamy.
Halinka: Gówno mnie to obchodzi, ja muszę wstać żeby jutro rano do roboty wstać.
SCENA 5- Korytarz
Ferdek: O Pan Paździoch dobrze że pana widzę.
Paździoch: Ja się nie cieszę na pana widok.
Ferdek: Dlaczego?
Paździoch: Przez pana mam kłopoty, wracając do domu obudziłem żonę a ta rozpierdzieliła mi narty i wywaliła do fajansa.
Ferdek: He, he.
Paździoch: Śmieszne?
Ferdek: Nie panie ja żem chciał o tej pana karierze posłuchać no.
Paździoch: Posłuchać to pan se możesz Księdza w Kościele.
Ferdek: (pod nosem) Łysa menda.
SCENA 6- Salon
Ferdek: Halinka ten Paździoch to menda jest.
Halinka: Ferdek nie denerwuj mnie.
Ferdek: Ale Halinka ja żem chciał się dowiedzieć o karierze narciarskiej Paździocha a ta menda już z mordą na mnie.
Halinka: Jakiej karierze, chyba na bazarze.
Ferdek: Mylisz się Halinka, Marian Janusz Paździoch był podobno wybitnym narciarzem.
Halinka: Nie wiedziałam.
Ferdek: Bo ty Halinka jeszcze wielu rzeczy o nim nie wiesz.
SCENA 7- pod kiblem
Ferdek: O dzień dobry panie Boczek.
Boczek: Dzień dobry.
Ferdek: Coś pan taki smutny?
Boczek: A bo Paździoch dziś u mnie był i mnie opieprzał że przeze mnie narty mu żona rozdupcyła.
Ferdek: Panie mnie też tak mówił, narciarz zasrany.
Paździoch: O dzień dobry panom.
Ferdek: A coś pan taki wesoły?
Paździoch: Bo był u mnie prezes Kozłowski i ustalał ze mną powstanie nowego klubu narciarskiego.
Boczek: Jakiego?
Paździoch: Narciarskiego, będzie nazywał się Wrocław Ski.
Boczek: Wrocław, co?
Paździoch: Gówno, do widzenia.
SCENA 8- Kuchnia
Ferdek: Panie widziałeś go pan jaki zadowolony, menda jedna.
Boczek: Kluby narciarskie będzie zakładał menda łysa.
Ferdek: Panie w ogóle cała ta jego narciarska kariera to jest grubymi nićmi szyta.
Boczek: No ale panie zdjęcia były, narty były.
Ferdek: Zdjęcia to panie pewnie jakiś fotomontaż, a takie narty to można znaleźć u Badury na złomie.
Boczek: Myślisz pan że on tak kłamie.
Ferdek: A jak panie, tyle lat siedział cicho i nic nie mówił, przecież ta menda lubi się chwalić. Panie pan wierzysz że nagle mu się narty znalazły w piwnicy. Panie szuka naiwniaków żeby z nich kasę brać.
SCENA 9- Złomowisko
Ferdek: Panie Badura słyszałeś pan o Paździochu.
Badura: A co miałem słyszeć?
Ferdek: Że menda narciarzem podobno była.
Badura: Paździoch? Panie on nawet na nartach jeździć nie umie.
Ferdek: A skąd pan to wiesz?
Badura: Bo żem widział jak się kiedyś połamał.
Ferdek: Panie ale on klub narciarski ma prowadzić.
Badura: Co? Panie a kto go tam zatrudnił.
Ferdek: Kozłowski. Panie pokazał mu te zdjęcia i puchary to Kozłowski mu uwierzył.
Badura: Panie jakie zdjęcia, jakie puchary, panie ja mam zdjęcia i puchary.
Ferdek: A skąd?
Badura: Panie bo ja żem tak naprawdę narciarzem był i żem nawet sukcesy odnosił ale panie kontuzja i wylądowałem we Wrocławiu na złomie.
Ferdek: Panie ale Paździoch to o sobie opowiadał.
Badura: Panie, gdzie są moje zdjęcia i puchary, narty też mi ktoś podpierdzielił.
Stasiek: Kazimierz dobrze że cię widzę, sprawa do ciebie jest.
Badura: Nie zawracaj mi Stasiek dupy tylko pomóż mi nart szukać.
Stasiek: Właśnie Kazimierz, ktoś ze złomu kilka dni temu jakieś narty, zdjęcia i puchary podpierdzielił.
Badura: A to menda, panowie idziemy do Paździocha.
SCENA 10- Korytarz
Ferdek: Panie Paździoch stój pan.
Badura: Panie oddawaj pan moje narty i puchary.
Stasiek: Panowie jakieś zdjęcie tu leży, Kazimierz to ty tylko gęba nie twoja, tylko Paździocha.
Ferdek: Panowie chodźmy do jego mieszkania, może tam się chowa.
Ferdek:(puka i krzyczy) Panie Paździoch otwieraj pan.
Helena: Co się pan tak drzesz, Mariana nie ma.
Badura: A gdzie jest?
Helena: Zaraz jedzie na spotkanie w sprawie tego klubu co ma powstać.
Ferdek: Panowie chodźmy na podwórko.
SCENA 11- Podwórko
Ferdek: O panowie tutaj są.
Kozłowski: O panowie witam serdecznie.
Badura: Panie prezesie Paździoch to oszust jest, ukradł mi moje puchary i narty.
Paździoch: Panie prezesie jedźmy już po te dotacje na klub.
Kozłowski: Zaraz, panie Badura ma pan na to jakieś dowody?
Badura: Panie to zdjęcie, patrz pan jak swoją mordę wkleił a mnie wyciął.
Paździoch: Panie komu pan wierzy, tym pijakom czy mi.
Ferdek: Panie prezesie Paździoch to oszust.
Kozłowski: Panowie teraz się uspokójmy, jadę szybko po pieniądze a o tym porozmawiamy później.
Badura: No i jak tu nie pić w tym kraju?
SCENA 12- Sypialnia
Ferdek: Ja nie rozumiem, przecież ten Paździoch to oszust jest, a to Badura jest prawdziwym narciarzem,a Paździoch to nawet nart nie umie założyć.
Halinka: Uspokój się, taki jest świat, tego już nie zmienisz.
Ferdek: Ale to niesprawiedliwe.
Halinka: Ferdek, życie nie jest sprawiedliwe, czy jest sprawiedliwe że ja leżę przez 30 lat z wąsatym nierobem, który tylko pić wódkę potrafi a sama haruje jak dziki wół.
Ferdek: Cicho Halinka ktoś puka.
Ferdek(idzie otworzyć drzwi)
Boczek: Panie Ferdku Paździocha se na policję wywieźli.
Ferdek: Jak to?
Boczek: Panie bo ten facet co z rady miasta co miał te dotacje dać rozpoznał go i powiedział że Paździoch to nawet na nartach jeździć nie umie a prawdziwy mistrz na skoczni to był Badura i panie normalnie Paździoch wtedy chciał uciekać ale się rozbił na pierwszym drzewie. A do tego uciekał samochodem Kozłowskiego i jemu też będzie musiał za to zapłacić.
Ferdek: Panie a co z tym klubem narciarskim.
Boczek: Kozłowski powiedział że Badura zostanie prezesem a Paździoch trafi do więzienia.
Ferdek: No i gitara, słyszałaś Halinka?
Halinka: Słyszałam. I z czego tak się cieszysz?
Ferdek: Z tego że jestem sobą i nie muszę nikogo udawać, bo najważniejsze w życiu to być sobą a nie udawać kogoś kim się nie jest.
Ferdek uważa że w Polsce jest ostatnio zbyt dużo magistrów i zastanawia się jak to możliwe, wkrótce dowiaduje się że niektórzy fałszują tytuły magistra. Ferdek wraz z Waldkiem zakładają kolejny biznes, tworzą taśmową produkcję magistrów.
SCENA 1- Sypialnia
Ferdek: Halinka, śpisz?
Halinka: Śpię, bo co?
Ferdek: Bo ja se tak myślę nad swoim wykształceniem.
Halinka: Jakim wykształceniem? Przecież ty nie masz żadnego wykształcenia.
Ferdek: No właśnie, ja nie mam a ty Halinka jakie masz wykształcenie?
Halinka: Ja normalne, średnie.
Ferdek: Czyli jakie?
Halinka: No po maturze jestem.
Ferdek: A Halinka a Waldek jakie ma wykształcenie?
Halinka: Takie jak ty.
Ferdek: Czyli jakie?
Halinka: Żadne.
Ferdek: A Mariolka?
Halinka: Nie denerwuj mnie ja muszę iść spać żeby jutro rano do roboty wstać, a właściwie to co cię tak obchodzi jakie kto ma wykształcenie, może chcesz iść do roboty?
Ferdek: Halinka przecież w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem.
Halinka: No w sumie racja, ale gdybyś miał lepsze.
Ferdek: Dobranoc.
SCENA 2- korytarz
Ferdek: Co pan se tak czytasz panie Paździoch?
Paździoch: Oferty.
Ferdek: Jakie, erotyczne?\
Paździoch: No coś pan zwariował.
Ferdek: No to jakie?
Paździoch: Naukowe.
Ferdek: Jakie naukowe?
Paździoch: Ofert studiów.
Ferdek: Jak studiów, panie w tym wieku to chyba nie dla pana.
Paździoch: A właśnie że dla mnie.
Ferdek: Panie przezecież pan żeś jest stary, prędzej pan umrzesz niż się na te studia pan dostanie.
Paździoch: Panie Ferdku człowiek uczy się przez całe życie, ale co pan człowiek bez żadnego wykształcenia może o tym wiedzieć.
Ferdek: Menda.
Paździoch: Wolałbym określenie humanista.
SCENA 3- w salonie
Ferdek: Dobrze że żeś Walduś przyszedł.
Walduś: No tatuś ale żem się nachodził.
Ferdek: Masz?
Waldek: No mam, 6 zimnych prosto od Stasia.
Ferdek: Dobry browar, powiedz mi Walduś jakie ty masz wykształcenie.
Waldek: Ja no to bedzie chyba że ten że normalnie żadne chyba nie.
Ferdek: No to tak jak ja i co Walduś źle ci z tym czy nie.
Waldek: No nie.
Ferdek: No widzisz Walduś a ta menda Paździoch teraz se mówi że na studia idzie.
Waldek: Jak se na studia idzie ja on nawet matury nie ma.
Ferdek: Jak nie ma jak ma.
Waldek: Nie ma znaczy ma ale fałszywą kupioną.
Ferdek: Jak to?
Waldek: No normalnie se kupił se po znajomości, ty tatuś też byś mógł se kupić mature albo nawet tego magistera.
Ferdek: Tak Walduś, czekaj synek wiesz co tatuś ma pomysła.
SCENA 4- korytarz
Paździoch: O widzę że znowu otwiera pan jakąś nielegalną działalność.
Ferdek: Panie pan se lepiej zamknij i panie zapisz się pan do mojej szkoły.
Paździoch: Co co to jest szkoła dla gupich bez matury, co to jest?
Ferdek: Panie szkołe se otwieram panie jest tak matura - 50 zł, dyplom ukończenia studiów- 200 zł.
Paździoch: Ale jak?
Ferdek: Normalnie, tak samo jak pan żeś se maturę zrobił.
Paździoch: Panie najpierw naucz się pan pisać, kretyn.
Ferdek: Menda.
SCENA 5- kuchnia
Ferdek: Panie Boczek pan mówiłeś że pan masz drukarkę nie?
Boczek: No jak nie jak tak.
Ferdek: Mógłbyś mi pan tę drukarkę pożyczyć.
Boczek: No mógłbym a za co?
Ferdek: Panie, szkołę otwieram, uniwersytet dla debilów i będę im świadectwa drukował, chcesz się pan zapisać.
Boczek: Panie przecież to nielegalne jest.
Ferdek: Dupa tam, panie dam panu 30 procent od świadectwa.
Boczek: Panie ale ja se sam moge to drukować i bez pana.
Ferdek: Panie pan nic nie ryzykujesz, jakby co cała wina idzie na mnie.
Boczek: Ale obiecujesz pan że jakby co to mnie pan nie sypniesz.
Ferdek: No przecież mnie pan znasz.
Boczek: No dobra ale 40 procent zysku dla mnie i do tego tytuł magistra eknomii dla mnie panie Ferdku.
Ferdek: Stoi.
SCENA 6- salon
Waldek: Otwarte.
Jolasia: Dzień dobry ja se przyszłam mature i studia zrobić.
Waldek: Jolanta jak to drogie rzeczy są.
Jolasia: Ty cycu zapłacisz, a poza tym to ja żoną twoją jestem i za darmo powinnam taki dyplom otrzymać
Waldek: No ja to mógłbym ci wydrukować ale ojca muszę spytać.
Ferdek: Co się tu dzieje?
Jolasia: Maturę se przyszłam zrobić, Waldek płaci jakby co.
Waldek: No ale tatuś ja se pieniędzy nie mam normalnie to może byś se Jolanci za darmo druknął.
Ferdek: O nie, nie ma nic za darmo dla tej złodziejki, jak odda frytownice i zapłaci 200 zł możemy o dyplomie porozmawiać.
Jolasia: Ale ja przecież członkiem rodziny jestem, żoną Waldemara.
Ferdek: W pracy nie ma rodziny, jest tylko pieniądz.
Jolasia: Tak no to jeszcze zobaczymy.
SCENA 7- pok kiblem
Paździoch: O pan Ferdek, dziękuję panu jak pokazałem na bazarze dyplom to normalnie Kowalskiemu mina zżedła.
Ferdek: Nie ma za co, a nie ma pan może wśród znajomych chętnych na maturę albo jakiegoś magistra.
Paździoch: Popytam na bazarze, chętni na pewno się znajdą
Helena: Marian co ty tam pierdzielisz?
Paździoch: Nic nic Helenko.
Helena: Idź na bazar łysa pało a nie pierdzielisz pod kiblem.
Ferdek: A może pana żona by coś postudiowała.
Paździoch: Nie panie Ferdku jej to już nawet studia nie pomogą.
Helena: Zamilcz łysy szczurze, a pan panie Ferdku niech się nie wysila, bo ja mam wykształcenie wystarczające i nie będę marnowała pieniędzy na jakiś pseudo dyplom żeby się przechwalać wśród sąsiadów.
Ferdek: No chyba że tak.
SCENA 8- u Stasia
Kozłowski: O dzień dobry panie Ferdku, słyszałem żeś pan uniwersytet otworzył w chałupie.
Ferdek: Tak tak no ale z czegoś trzeba żyć.
Kozłowski: To ja bym skorzystał panie Ferdku.
Ferdek: Tak a co konkretnie pana interesuje matura czy może tytuł magistra.
Kozłowski: Maturę na szczęście mam, ale wymarzyłem sobie tak magister inżynier Andrzej Kozłowski, dobre co nie.
Ferdek: Bardzo dobre.
Kozłowski: To co jesteśmy umówieni.
Malinowska: Panie pan to żeś jest normalny oszust i tyle panu powiem.
Ferdek: A że niby co?
Malinowska: A to że ja 5 lat studiowałam medycynę i co z tego mam?
Ferdek: Gówno.
Malinowska: No właśnie ale jeszcze się doigracie z tym fałszywymi tytułami.
Kozłowski: Pani Malinowska pani lepiej wódkę niech przyniesie a nie się mądrzy.
SCENA 9- salon
Ferdek: Otwarte.
Waldek: Matura czy studia co pan chcesz.
Policjant: Aspirant Jerzy Bączek się kłania, panowie pójdziecie ze mną.
Ferdek: A gdzie?
Policjant: Na komisariat.
SCENA 10- piwnica
Waldek: To normalnie Jolanta doniosła bo żeś jej nie chciał dyploma załatwić tatuś.
Ferdek: Bo ona pieniędzy nie miała, a po za tym frytownicy mi do tej pory nie oddała.
Boczek: Panie ale tak interes by się kręcił a tak panie jesteś pan w dupie i do więzienia możesz pan trafić.
Ferdek: Pan to się w ogóle nie odzywaj bo to przez pana wszystko.
Boczek: Prze ze mnie niby jak?
Ferdek: Bo ta pana drukarka tak drukowała że te dyplomy takie rozmazane były, nie Walduś.
Waldek: Rozmazane i niewyraźne.
Boczek: Ale panie tu nie o jakość dyplomów się rozchodzi tylko o donos na pana.
SCENA 11- złomowisko
Ferdek: Panie Badura ja panu powiem że czasem jeden człowiek potrafi zepsuć cały interes.
Badura: Tak to już jest panie Ferdku, a coś pan za interes robił.
Ferdek: A panie tytuły naukowe drukowałem w drukarce, panie i przyszła ta głupia synowa i doniesła na mnie i panie 5 lat więzienia mi grozi, żona mnie z chałupy wywaliła.
Obcokrajowiec: Im sorry where ulica Piaskowa?
Badura: Behind shop left next street.
Obcokrajowiec: Than you.
Ferdek: Panie Badura ja nie wiedziałem że pan po angielsku umiesz.
Badura: A panie nie tylko po angielsku.
Ferdek: To po jakiemu jeszcze?
Badura: Po niemiecku, po rosyjsku, po włosku i trochę po hiszpańsku.
Ferdek: Gdzie się pan żeś tego nauczył.
Badura: Na studiach.
Ferdek: To pan żeś studiował?
Badura: Panie i to 3 kierunki naraz.
Ferdek: A jakie?
Badura: Historię, politologię i medycynę.
Ferdek: I skończyłeś pan.
Badura: A jak i to wszystko z wyróżnieniem.
Ferdek: Panie Badura ja nie wiedziałem że pan jesteś magistrem.
Badura: Bo pan jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz.
Ferdek: To czego pan na złomie siedzisz i wino pijesz.
Badura: Bo panie Ferdku studia w dzisiejszym świecie są tyle warte co gówno, panie jak ja patrzę na to jakich teraz mamy studentów to mi się rzygać chce.
Ferdek: No dobre panie ale jak żeś się pan znalazł na złomie.
Badura: Szczerze panie Ferdku nie mogłem już wytrzymać takiego życia i rzuciłem tę robotę na uniwersytecie w cholerę i dopiero teraz jestem wolny.
Jak już ktoś przeczytał i jest zalogowany to proszę żeby ocenił moją pracę choćby w kilku zdaniach.
Ocena scenariusza "Alkoholizm":
Taki sobie scenariusz. Neutralna początkowa scena w sypialni z dość fajnym tekstem o ziemniakach. Rozmowa Ferdka z Boczkiem i powrót pijanej Haliny na plus. Wątek z nocnym piciem wódki Haliny z Heleną niezły. Sceny 5-7 na minus. Program w tv również taki sobie. Pomysł Paździocha także bez rewelacji, cała akcja potoczyła się za szybko. Średnie też zakończenie. Daję 4/10.
Dobra scena w sypialni, rozmowa Ferdka z Boczkiem, Halina pod wpływem, nocne picie inne niż zwykle... Tylko mam wrażenie, że odcinek trochę bez pomysłu i zbędnie przeciągnięty. Tzn. nie był ogólnie długi, ale wystarczająco, aby momentami znudzić. Zakończenie powinno być mocniejsze.
6/10