486 Maratończyk

[Kiepski Widz]

Tytuł odcinka: 486 Maratończyk
Premiera: 6.04.2016
Reżyseria: Patrick Yoka
Scenariusz: Aleksander Sobiszewski, Katarzyna Sobiszewska

Przeczytaj pełny opis odcinka na Kiepscy.org.pl
(informacja o odcinku, fabuła, zdjęcia z odcinka + najlepsze cytaty bohaterów)


Moja opinia:

Plusy:
-robienie zdjęć Paździochowi
-tekst "Maratończyk pan pierdołka pierdnął głośno spadł ze stołka"
-Boczek z jedzeniem na mecie

Minusy:
-pierdzenie Ferdka
-żenująca scena u Pupcińskich - styl wymowy Jolaśki, następnie jej bieg i Waldek zachowujący się jak jakiś niedorozwinięty debil
-muzyczka w tle
-ta sama nędzna animacja kół co w poprzednim odcinku
-bezsensowne wyzywanie się Ferdka i Haliny
-inna muzyka na koniec

Na neutral oceniam sceny z Kozłowskim na początku.

Odcinek słaby, bo był zwyczajnie nudny. Cały czas pierdzielenie, które scenarzyści na siłę próbowali zrobić śmieszne, nic ciekawego się w tym odcinku nie wydarzyło, zauważyłem tylko jeden tekst godny uwagi czyli wierszyk Halinki.

2/10

[Mike Tytla]

Świetny odcinek. Najlepszy w tym sezonie!

Na plus:
- wizyta Kozłowskiego
- Ferdek mówiący, że grał ze Szmalem
- Ferdek porównujący Halinkę do węża
- Robienie zdjęć Paździochowi
- "Maratończyk pan pierdołka pierdnął głośno spadł ze stołka"
- Ferdek chcący zadzwonić do Zoo żeby złapali ,,węża jadowitego grubego, nie wiadomego pochodzenia" i odpowiedź Halinki
- scena w piwnicy z Boczkiem
- Postaci grane przez Henryka Gołębiewskiego i Marka Pysia - duży plus
- Pomoc Badury
- ,,Boczek to ja jestem". Dobra scena
- zakończenie

Minus:
- Jolasia z tym ,,ż" w każdym słowie

9,5/10.

[Ferdek K]

Odcinek super! Chyba się stęskniłem za Kozłowskim, brakowało mi go, a w tym odcinku nieźle pawiana świrował na początku z tym siedzeniem na fotelu jak Ferdek i ciągłym duszeniem się Paździochy świetne, Marian w tym stroju jak chciał kucnąć i mu musieli taboret podkładać A potem jak wódkę pił oparty o ścianę Wgl. co to był za widok z okna? I to wycięcie w oknie kuchennym? Jolaśka jakoś mnie nie zirytowała, a nawet śmieszne było to jej "ąż, ęż". Za to akcent Waldka jaki on wypowiadał bardzo mnie irytował i jeszcze ten jego upadek... Także Jolaśka w tym odcinku o dziwo na plus Boczek świetny "Jakie fajne masz pan kapcie!". Same greenboxy mnie jakoś mocno nie zdenerwowały, TYLKO TA ZIEMIA POD STASIEM JEST TRAGICZNA! Badura na tym wózku dobry, jeszcze jak Ferdka ciągnął i okazało się, że zwyciężył Boczek z jedzeniem na mecie dobry: "Żryjta póki za darmo jest" Zakończenie fajne.

8,5/10.

[Ferdas20]

Średni odcinek. Śmieszne było podwożenie Ferdka przez Badurę i Boczek na mecie "Boczek to ja jestem, a to kiełbasa jest" i nawet Badura na końcu z tym kredensem pucharów. Trochę irytuje mnie już ta Paździochowa z tym tabletem. Kozłowski neutralnie jak zwykle, ani nie irytował, ani niczym się nie wyróżnił. Scena u Pupcińskich tragiczna, Waldek jak idiota (tak, wiem kiedyś też nim był, no ale jednak w inny sposób), a ta Jolanta biegająca po suficie, co to w ogóle było. Niestety duża ilość greenboxów i to średniej jakości. 4/10

[KiepskiDawid]

Dobry odcinek. Na plus zaliczam na pewno pierwszą scenę z Kozłowskim, robienie zdjęć Paździochowi i świetną Helenkę, rozmowę Boczka i Ferdka w piwnicy i rozwalonego buta, oraz ogólną ideę maratonu. Było to coś ciekawego i innego, chociaż nie odbyło się bez kilku wad, głównie chodzi mi o słabo wykonane greenboxy. Fajny wątek Badury pomagającemu Ferdkowi, ale zauważyłem, że zawsze gdy ta postać się pojawia, to robi się strasznie melancholijnie i smętnie Żałosna, i do tego okropnie słabo wykonana scena u Pupcińskich; ten jej bieg był tak sztuczny, że aż śmiechłem Ale czy mi się wydaje, czy nie pojawili się na biegu? Spodobał mi się Boczek na końcu, jak rozlewał grochówkę, ale uważam, że przemowa Ferdka była trochę źle skonstruowana. Mógł powiedzieć coś śmiesznego, a tymczasem bąknął tylko coś od rzeczy i koniec. Trochę się zawiodłem...

7/10

PS. Widzu, niezły "prank"

[Mungo Jerry]

Znowu się utwierdziłem, że Sobiszewscy lubią wepchać jak najwięcej postaci bez większego sensu wpychając w ich usta żałosne teksty i więcej pieprzenia niż robienia czegokolwiek.

Znowu jakieś wywody filozoficzne, biegi dla idei, zrzędliwa Halinka i fekalne żarty. Temat odcinka był prosty i fajny, ale niestety został kompletnie spieprzony. Najgorsza w tym wszystkim żałosna scena u Pupcińskich. Co to w ogóle miało być. Żenada.
Na plus tekst Boczka - "Boczek to ja jestem"

OCENA : 1/10

A może byłoby więcej, ale sceny na greenboxach są tak paskudne, że aż nie chce się nie patrzeć. Nawet widok z okna wygląda tragicznie.

[Crockett]

Plusy:

-Wizyta Kozłowskiego
-Ferdek porównujący Halinę do węża
-robienie zdjęć Pazdziochowi na fejsa
-scena w salonie i Ferdek robiący przysiady
-Badura holujący Ferdka na wózku
-jedzenie grochowej
-Bocian ściągający spodnie koledze

Minusy:
-brak dzwiekow w przejsciach scen
-scena w piwnicy
-scena w mieszkaniu Pupcinaskich
-nudne przygotowania do maratonu
-zakończenie

Moja ocena 3/10

[Pabfer]

PLUSY:
Powrót starych tekstów- ,,Mówi to panu coś?'', ,,Boli mnie noga w biodrze, nie mogę chodzić dobrze'', wysłanie na tapczan, ,,Ty na te stare lata...''
,,Ty jesteś pożyteczną istotą ludzką''
Paździoch chcący kogoś młodszego do zdjęcia
Ciśnieniomierzochodomierz i ogólnie cała rozmowa Paździochów na korytarzu
Peruka Paździocha
Powrót nocnej rozmowy Ferdka i Paździocha
Prezes wręczający koszulkę Ferdkowi i nieudane wykręty Ferdka
Teksty o ZOO
Paździoch, Mariolka, Halina i Walduś chcący pobiec z Ferdkiem jeśli on się zdecyduje
Walduś stawiający się Jolaśce
Jolaśka biegająca po ścianach i suficie
Boczek w maratonie
Bieg Ferdka
Badura (jak rzadko)
Transport wózkiem
Biznes Boczka
Wielki triumf Ferdka
Ferdek w telewizji
Kawał Bociana
Zakończenie

MINUSY:
Scena w mieszkaniu Pupcińskich była lepsza niż zwykle i miała ciekawe momenty, ale całokształt wychodzi na minus
Scena pod Stasiem- dobry był tylko strój Kopcińskiego
Malinowska z kropidłem

Odcinek powinien drażnić- miał w końcu te wszystkie greenboxy, bohaterów epizodycznych, Pupcińskich itp., ale jednak ten epizod miał w sobie ,,to coś''. Nie wiem dlaczego, ale nawet mi się podobał. Oczywiście bez przesady, ale

7/10

jest w pełni zasłużone

[Brady]

Niestety, odcinek mogę zaliczyć co najwyżej do średnich. Na plus przede wszystkim Paździochowie oraz pierwsza połowa odcinka - było sporo śmiesznych tekstów, a do tego żywy Ferdek czyli coś co lubię. Później jednak było nieco gorzej - Waldek i Jolaśka, słabe greenboksy, Malinowska, scena przed startem maratonu, pojawienie się Badury - to największe minusy tego odcinka. Plusem natomiast jest jeszcze Boczek, który zaliczył niezły występ. W odcinku niestety pojawiały się nudne momenty, co również muszę zaliczyć na minus. Na szczęście odcinek nie był aż taką mizerią jak poprzedni, dlatego wystawiam mu 4/10. Spodziewałem się jednak czegoś lepszego, ale Sobiszewskich chyba już na więcej nie stać

[Ferdas Kiepski]

Średni odcinek. Specjalnie obejrzałem go kilka razy żeby nie ocenić zbyt pochopnie tak jak zrobiłem to z "Cyceronem", który koniec końców okazał się nienajgorszy.

Plusy:

- wizyta Kozłowskiego - lubię go o ile pojawia się rzadko
- Ferdek jak opowiadał o swoich osiągnieciach
- dobre teksty Ferdka o Halince w sypialni
- Marian i Helena na korytarzu
- tekst Ferdka o telefonie do ZOO - świetnie to powiedział
- scena z Boczkiem w piwnicy
- pomoc Badury, za to lubię i cenie postać pana Kazimierza
- Boczek jako kucharz i jego teksty
- całkiem fajne zakończenie

Minusy:

- beznadziejna Jolaska i jeszcze gorszy Waldek, ta uwaga dotyczy każdego odcinka, w którym występują te żałosne postacie, niesamowicie zaniżają poziom
- dużo postaci gościnnych
- fatalnie wykonane greenboxy
- pierdzenie, i to ma być śmieszne?

Mogę dać najwyżej 5/10, a szkoda, bo odcinek miał dobre momenty. Niestety Pupcinscy jak zwykle wszystko spieprzyli. Na szczęście tragedii nie ma, można obejrzeć, chociażby ze względu na Ferdka, Pazdziocha i Boczka, którzy jak zwykle trzymają poziom.

[Miguel]

Nierówny odcinek. Pierwsza połowa super, druga niekoniecznie.

Plusy:
+ Prezes Kozłowski, zawsze wprowadza ikrę i rubaszność, dobre było to jak opowiadał o chorobach, dusił się, a jednocześnie palił
+ wyczyny sportowe Ferdka ("trójskok w dal")
+ telefon do zoo w sprawie Halinki - węża i Ferdka - goryla
+ "więcej seksu, Marian"
+"Ma Pan może odrobinę wódki?"
+ Boczek, dobry występ w scenie z trampkami i potem też ("żryta póki za darmo jest")
+ Ferdek i "zaraz pierdykne na serce"

Minusy:
- dużo gb, o ile ten z Badurą w lesie obleci to ten z polaną obrzydliwy
- pierd przy jedzeniu
= scena u Stasia, masa postaci epizodycznych, zero humoru i co to miał być za żart z tą Golgotą? Kogoś to bawi? To nie jest temat do żartów
- scena u Pupcińskich - jedno wielkie WTF. Waldek paralityk i Jolaśka chodząca po ścianie
- beznadziejna muzyka na końcu

Gdyby udało się utrzymać poziom początkowych scen byłoby fajnie. Nie udało się i jest średnio. Na razie dam 5,5/10, może podwyższę po końcu sezonu.

[Ferdziul]

Beznadziejny odcinek, kompletnie bez polotu. Początek jeszcze był w miarę, nawet trochę w stylu dawnych odcinków - to przyjście prezesa, rozmowa. Potem już totalna klapa - masa greenboxów. Nie podobało mi się też to, co zrobili z Paździochów. Helena stała się strasznie irytująca, ciągle gada o pieniądzach, do tego ten tablet. Nie pasuje to do nich kompletnie, nie klei się. 0/10.

[Derek187]

Najlepszy odcinek sezonu!

PLUSY:
+ "Ryjo de żarło", "Poświęcony-pokrojony" + poważna mina Kozłowskiego,
+ duszący się zawałowiec Kozłowski z papierochem, sportowe wyczyny Ferdka, "Bo pan mówi o Szmalu tym, a ja myślałem o dotacjach"
HALINA: Dokąd mąż ma biec?
KOZŁOWSKI: Nieważne! Przed siebie!
+ Halina od małych spraw w małym świecie, "Ssss... spieprzaj dziadu",
+ "No chodź, Marian, szybciej, bo ja to jeszcze dzisiaj chcę wpierdzielić na fejsa", galoty Paździocha, "Helena, szybciej, bo mi tu genitalia marzną",
+ "...a z GPS-em, żeby się stara pierdoła w lesie nie zgubiła...", kucanie Mariana,
+ picie wódki ze stojącym Marianem,
+ trening Ferdka koło okna, wierszyk Haliny, Kiepscy gorylem i wężem, "To się właśnie nazywa biegunka"
+ bieg Jolaśki, Pupcia na swoim przydupasie i jej rozkaz - ogólnie bardzo bardzo fajnie wypadła,
+ "Ale to kotami czuć albo myszami nawet", Boczek chichrający się z trampek,
+ Kopciński o modlitwie pod krzyżem i "Panie Tadeuszu, a pan się dobrze czuje?",
+ kłótnia o nogach Bociana i Stanisława, "Odczep się ode mnie, ty konusie jeden ty",
+ Badura ciągnący Ferdka,
+ "Boczek to ja jestem, a tam jest kiełbasa" i wciskanie przez niego jedzenia,
+ "Czepiasz się, boś 43 przyleciała"

Muzyka bardzo dobra, greenboxy dalej słabe, ale nie było takiej kichy jak w 485 odcinku (oprócz sceny startu, gdzie kilku uczestników przebiegło po samochodzie ). Poza tym to świetnie wypadła Jolasia, śmieszna kwestia z kiełbasą. Waldek jak taka dupa (dziwny sposób mówienia, upadek słabo zagrany), niech żona korzysta jak ma takiego kapciucha. Dużo fajnych tekstów, super.

Ocena 10/10!

[Inn]

Plusy:
- początek z Kozłowskim
- ćwiczenia Ferdka
- sukcesy sportowe Ferdka
- ukazywanie sprawności fizycznej Paździocha w dobrym świetle
- picie wódki
- wiersz Haliny
- scena przed startem maratonu
- pomoc Badury
- Boczek na mecie
- występ Gołębiewskiego i Pysia
- zakończenie

Minusy:
- występ Pupcińskich
- tragiczne greenboxy

8/10. Gdyby się ekipa przyłożyła do greenboxów byłoby lepiej. Ale w tym sezonie to przechodzą samych siebie. "Bieg" Jolaśki przedłużony do granic możliwości. Typowy zapychacz. Ale ogólnie plusy mają większość nad minusami dlatego taka ocena.

[Rzeszowiak]

Odcinek jeszcze ujdzie,pomimo tego niepotrzebnej sceny z Pupcińskimi i tego przegięcia z greenboxami.Plusem jest to ściąganie spodni,szwindel z podwózką i to gadanie że Ferdek grał ze Szmalem.Ja uważam,że Yoka to by lepiej napisał ten odcinek.
Ocena 5/10

[lukaszlipinski]

Zacznijmy od tego, że w przypadku tego odcinka pojawia się duży problem z oceną. Pomysł skądinąd świetny. Idealna okazja do ukazania idei sportu i pięknych wrocławskich krajobrazów. Niestety, nie do końca się to udało.
Kozłowski (świetny, jak zwykle, Andrzej Gałła) namawia Ferdka by wziął on udział w osiedlowym maratonie. Jak Ferdek pobiegnie, to zachęci też do tego wiele innych osób. Problem jednak w kondycji i tuszy Kiepskiego... Idea ciekawa, nie powiem. Miło też zobaczyć całą obsadę serialu. Do tego samo się nasuwa problem dopingu, uczciwości, etc. A jako miła ciekawostka - tym razem świetnie zrobione greenboxy, krajobrazy, miła muzyczka, wesoły klimat... No więc czemu odcinek nie porywa?
Bo jest strasznie nierówny. O ile pierwszych kilka scen - z jedną z najlepszych w tym sezonie - kłótnią Ferdka z Haliną w kuchni i jego megalomanią - sceny z samego biegu ulicami Wrocławia i okolic, jak też dużo mówiące o uczciwości zakończenie możemy zapisać na duży plus, o tyle jest kilka fragmentów wybitnie nieudanych. Żenująca jest scena w sypialni Pupcińskich, gdzie najgorsza nie jest nawet Jolasia, a jej Walduś. Kiepskie są epizody ze święceniem biegu i przemową Kopcińskiego. Reszta to tak zwane wypełniacze. Za mało jest natomiast samego maratonu w Maratonie.
Szkoda, pomysł - jak już wspomniałem - znakomity. Odcinek dobry i sympatyczny, ale trochę spalony. 7/10. .

[Vito_Corleone]

Dobrze skrojony odcinek z dość ciekawym scenariuszem praktycznie pozbawionym niepotrzebnych scen. Świetnie pokazany upływający czas i związany tym poziom kondycji fizycznej. Wrócił żwawy prezes jak z początków kariery tej postaci w serialu. Na minus mogę jedynie zaliczyć jakże fatalne zrobione greeboxy szczególnie scenę z jadącym pickupem. Dodajmy jeszcze do tego strasznie tandetny efekt przyspieszenia w scenie z Pupcińskimi. W ogóle ta scena to chyba było tylko jako content na wikifeet. Żukowski się nawet wypierdzielić nie umie. Pochwalę za to Badurę, który ostatnio o wiele lepiej wypada, a co najważniejsze wnosi wartość dodaną do odcinka! Dam 7/10

[Przemek77]

Odcinek bardzo dobry, fajny, z zakończeniem (a o to ostatnio nie jest łatwo). Wielkim minusem jest nic nie wnosząca, żałosna scena u Pupcińskich - Waldek coraz bardziej żałosny a Jolaśka coraz bardziej skretyniała.

[Jurij]

Słabe pierwsze dwie sceny z prezesem Kozłowskim. Scena w sypialni Kiepskich dość nudna. Paździochowie na korytarzu na plus. Neutralnie oceniam scenę picia wódki [miło, że była, jednak zbyt krótka]. Średnia kolejna scena z Kozłowskim. Śmiesznie wypadły przysiady Ferdka i rymowanka Haliny. Jak zwykle słabe teksty Jolasi i bezsensowna scena, słabe efekty. Na plus rozmowa z Boczkiem. Słabo wypadł sam bieg, beznadziejne greenboxy. Neutralnie oceniam oszustwo Ferdka i Badury. Dobra rozmowa Arnolda z dziennikarką, kiepskie zakończenie biegu. Neutralna rozmowa Ferdka i Halny. Pomysłowe zakończenie.

Przez większość odcinka wiało nudą. Mogę dać 2/10. Niestety, tylko niekiedy było naprawdę śmiesznie.

[kanalium]

Na plus:
+ pierwsza scena
+ sukcesy Ferdka sprzed lat
+ fryzura Paździocha
+ maraton
+ zakończenie
Na minus:
- brak dźwięków w przejściach pomiędzy scenami
- pierwsza scena z Waldkiem i Jolaśką
- inna muzyka w napisach końcowych
6/10.

[Kizior]

Znowu same Sobiszewskie i jeszcze gorzej niż było.

Fajny początek z przyjściem Kozłowskiego i jak sobie ukroił grubo chleba "ja sam sobie dokroję"
Potem jak udawał chorego żeby nie biegać, a Ferdek się przechwalał wyczynami sportowymi.

Dobry wstęp, ale potem już było niestety beznadziejnie:
- kolejny zbędny występ Pażdziochów.
- Mariolka znowu do niczego
- pierdzenie
- scena u Pupcińskich
- Walduś jak upośledzony debil
- Jolaśka lata po suficie
- sam bieg bez sensu i tragicznie zrobiony
- o co w ogóle chodziło i czemu tak zależało Kozłowskiemu żeby wygrał Ferdek - nic nie wyjaśniono
- zakończenie jeszcze bardziej debilne

Boczek jedynie na plus.
Pyś, Gołębiewski i Badur (poza końcówką) też w miarę dobrze wypadli.
Ale reszta postaci to dno, jeszcze tylko Dracza brakowało.

Dużo i źle wykonanych greenboxów całkowicie dobiło ten odcinek.

2/10

[boczek13]

Niezły odcinek
Plusy:
-wizyta Prezesa Kozłowskiego
-chwalenie się Ferdka
-1 scena w sypialni
-rozmowa Paździochów jak zwykle świetna
-stare teksty
-Boczek w piwnicy o trampkach " Panie to kotami albo myszami czuć"
-tekst Haliny „Maratończyk pan pierdołka pierdnął głośno, spadł ze stołka.”
-żona Kozłowskiego paląca papierosa podczas biegu
-podwózka Ferdka przez Badure
-scena na mecie
Minusy:
-scena u Pupcińskich
-słaba jakość greenboxów
-jaskarwy widok z okna
-animacja kół w samochodzie
7/10

[Luko]

Średni odcinek. Na plus:

+druga scena z Kozłowskim w salonie "Kiepskich"
+rozmowa Ferdka z Haliną w sypialni
+robienie zdjęć Paździochowi
+rozmowa Boczka z Ferdkiem w piwnicy
+but Ferdka sklejony taśmą
+Boczek: "Pani, Boczek to ja jestem, a kiełbasa tam se jest"
+scena na mecie

Na minus:

-pierdzenie Ferdka
-idiotyczna scena u Pupcińskich
-fatalne greenboxy (i te koła od samochodu...)
-zakończenie

5/10.

[Inkwizytor]

Taki sobie odcinek.
Na plus Boczek z tekstem "Pani Boczek to ja jestem, a kiełbasa tam se jest". Śmieszny był też Bocian ściągający spodnie Staśkowi oraz pomoc Badury w dotarciu na metę Ferdkowi. Z plusów to na tyle. Pozostałe sceny były neutralne lub słabe.
Ocena 4/10

[kacrudy]

Nie wiem, co w nim było aż takiego złego, że niektórzy wystawiają po 2, po 3. Odcinek nawet niezły, z humorem. Na plus wizyta Kozłowskiego, choć jej mało brakowało, by była neutralna. Teksty: "On biega, do Stasia i z powrotem" czy "Maratończyk Pan Pierdołka pierdnął głośno, spadł ze stołka" oczywiście na plus i w ogóle ten konflikt Halina-Ferdek na plus. Neutralnie oceniam Helenę robiącą zdjęcia Paździochowi - nieźle wykombinowane, ale za nowocześnie nawet jak na nich. Świetnie wypadł Boczek w piwnicy, a także na mecie - "Boczek to ja jestem, a to jest kiełbasa" czy "Żryjta, póki za darmo jest" . Na minus złomiarze, Malinowska i Kozłowska - nie ma sensu mówić dlaczego. Scena u Pupcińskich to dno dna - co to miało być? Jakieś latanie po pokoju i ten upadek Waldka to już w ogóle koszmar. Wyjątkowo Badura dobry - najpierw jak ciągnął Ferdka na wózku, a potem zakończenie - mimo, że na złomie, to nawet zabawnie z tą szafką pełną pucharów.
Odcinek zasłużył na 4/10 - wyjątkowo Pupcińscy obniżyli ocenę aż o dwa oczka.