Dobry odcinek, niegłupi, może bardziej wymagający od innych odcinków, ale zarazem ani razu nie wchodzący w pretensjonalność.
Ferdek ma wyjechać do Psiar po mięso, z dnia na dzień nabawia się depresji, wszystko widzi w czarno-białych kolorach, nie udaje mu się nawet wejść do autobusu - stadium depresji oddane perfekcyjnie, dobrze wyszła też Malinowska. Następnie Ferdek udaje się do lekarza, scenę jak wiemy niestety mocno pocięto, a szkoda, niemniej dobrze, że przynajmniej zachował się ten detal z "kroplami" bo wyszło to bardzo wymownie i nawet zabawnie w pewien sposób.
Ferdek dostaje torbę leków, jak to mówi Halina "na śniadanie, obiad i kolację" - tu scenarzyści chcieli chyba dać swój komentarz do tego jak leczy się większość chorób psychicznych w Polsce, czyli masa leków które nic nie dają, a przynajmniej nie na dłuższą metę, zresztą to było lekko zasugerowane już w scenie u lekarza. Ten dostaje jasne polecenie, że nie może mieszać tych leków z alkoholem, ciekawie kontrastuje scena w autobusie, szczególnie jeżeli oglądamy drugi raz, reszta pasażerów pije i jest od tego znacznie szczęśliwsza, rozbrzmiewa też piosenka (co ważne o alkoholu), na szczęście zostało tu lekko podkreślone, że uzależnienia - to też nie tędy droga (chociażby ten facet co musiał zapalić i tak dalej), niemniej alkoholowe lekarstwo i tak działa na społeczeństwo bardziej, niż te medyczne.
Potem pojawiamy się w Psiarach i z tą sekwencją mam problem, jest bardzo klimatyczna i melancholijna, mi przywołuje na myśl zimową sekwencję w pociągu, w "Siekierezadzie", ale ma jedną wadę i tu przepraszam, że tak ostro; to co zrobił Aleksander Wilk jest po prostu śmieszne i powinien za to wylecieć na zbity pysk, chyba nawet wyleciał. Mocno przeszkadza to w oglądaniu, a temat wyczerpał już Derek w jakimś tam temacie. Niemniej sama scena ok, jest mrocznie i chłodno jak przez cały odcinek.
Ferdkowi nie pomaga na pewni fakt śmierci Władka i reakcja na to Haliny - trzeba przyznać scena w kuchni na prawdę udana. Zakończenia kiedyś nie lubiłem, ale dzisiaj jak najbardziej jestem ku niemu przychylny, Ferdek znalazł ostateczne lekarstwo, nieszkodliwe i działające - piosenkę, bez większej treści, po prostu optymistyczną, nadal mimo wszystko jestem ambiwalentny wobec tego zakończenia, ale i tak; spełnia swoją rolę. Fajnie to wyszło jak się tak wszyscy nagle zaczęli zmieniać, mam na myśli swoje nastawienie, w tym odcinku warto zwracać uwagę na szczegóły czy rzeczy dziejące się na drugim planie

.
na minus słaby występ Krystyny Tkacz.
Jeden z najbardziej klimatycznych odcinków, niekomediowy ale w inny sposób; jest "po coś" nie tak jak na przykład taki "Gatunek" który nawet parodią horroru na dobrą sprawę nie jest, a co najwyżej niskich lotów nawiązaniem. Jeżeli dzięki Kiepskim w bloku seriali wątpliwej jakości można przemycić coś z głębią i smakiem, to jestem za.
7,5/10