Kolejny odcinek o Jolaśce i kolejny beznadziejny, kto by się spodziewał?
Na samym starcie już w człowieku zbiera się irytacja, gdy się słucha Waldka opowiadającego film, jąkającego się wniebogłosy i w kółko powtarzającego słowo "normalnie" zamiast przecinka tak, że aż słowo zmieniło dla mnie znaczenie i jak je słyszę, to mam wrażenie, że normalnie nie jest i już w tym odcinku do końca nie będzie.
I znów tradycyjnie, jak to w odcinku o Jolaśce, fabułę do przodu popychają wrzaski i piski.
Retrospekcja Badury to kolejny standard, czyli minus, jak nie wrzaski, to takie nudy, nie mógł po prostu powiedzieć, że znalazł? O tym futrze dowiedzieliśmy się więcej niż o niektórych bohaterach.
Rozmowa ze schowanym w szafie Boczkiem na plus. I chyba jedyny plus w całym odcinku. Za to sceny z Heleną to już bardziej żałośnie się zrobić nie dało.
Zakończenie samo w sobie ok, ale znów wrzaski, więc niech będzie neutral.
1/10 za jeden plus.