Nie taki zły ten odcinek. Nawet fajny, napewno o wiele lepszy niż ten co leciał pół godziny wcześniej.
Pomysł ciekawy ale powinien być rozbity na dwa oddzielne tematy, dwa ciekawe tematy.
- podział w polskim kościele sztucznie wywołany ale nawet te pseudoartysty bali się liznąć ten temat bardziej
- teoria rodem z YouTube o tym że elyta światowa doprowadzi do ruiny ziemię a sami uciekną na inną planetę.
Ale niestety zrobiono dwa w jednym i wyszedł groch z kapustą.
Mimo tego odcinek na pozytyw:
- Pażdzioch przychodzący do Ferdka z flaszką
- Ferdek - "ja się nie spowiadam bo grzechów nie mam"
- Pażdzioch lamentujący
- msza big-beatowa której nie pokazano
- wszyscy na tak oprócz Ferdka i Pażdziocha
- krótki występ Jolasi, Waldka, Kozłowskiego, Malinowskiej, Badury - tak jak ma być
- "banany to lubisz" - ciekawe co miał na myśli Waldek
- "są małpy które zachowują się jak ludzie i są ludzie którzy zachowują się jak małpy" i mina Ferdka
- udana kolacja zatem była
- okularki świecące
- dobra rola Dracza jako astro-fizyka
- Malinowska której chodziło jedynie o "kopulanctwo"
- dobry pomysł z ucieczką na Wenus
- zderzacz hadronów - dawno żem się tak nie uśmiał na Kiepskich
Na minus:
- tak jak pisałem, dwie sroki za ogon
- końcówka z pijanymi Badurą i Draczem
- zbędna Mariolka
Chyba najlepszy jak do tej pory odcinek tego sezonu.