Kolejny odcinek o Jolaśce i kolejny na niskim poziomie.

Zabawna prawidłowość, no naprawdę, a scenarzyści tylko w to dalej brnęli.

Tu przynajmniej zaczęło się pozytywnie - bo początek był świetny, wraz z tą skrytką w dętce i robieniem z Halinki nawiedzonej na punkcie alkoholu.

Taa, ale scenarzyści sobie przypomnieli, że chcą zrobić o botoksie i nadmuchiwaniu piersi, a Paździoch sobie przecież ich nie nadmucha, no i tak oto nagle ni stąd, ni zowąd, pojawili się Pupcińscy i o zgrozo już tak zostali.
I tu w zasadzie mógłbym skończyć recenzję i od razu wystawić 1/10, no ale jak tu nie wspomnieć o tych wszystkich żenadkach, które czyhały po drodze? A to Jolaśka udająca psa i Edzio, który wypadł słabo, aczkolwiek nie mogę za to winić ś.p. Smolenia. Do tego akcja z drukowaniem pieniędzy (jakim cudem lekarz się nie zorientował, no błagam

), a kulminacja tych żenad znalazła miejsce na sali sądowej. Boże, tragifarsa.

Zakończenie - bez komentarza. Wiem, co chcieli przekazać, ale bądźmy szczerzy, czasami mogliby się powstrzymać od tych efektów.
No naprawdę nie chcę, żeby ktoś mnie nazwał hejterem, bo wystawiam wszystkiemu, co powiązane z Jolasią 1, ale sorry, nie mogę zrobić inaczej.
1/10.