
DATA PREMIERY W POLSCE: 21 lipca 2023
OPIS:
Film przedstawia życie dyrektora Projektu Manhattan ze szczególnym uwzględnieniem konstruowania przez niego bomby atomowej oraz wpływu tego wynalazku na II WŚ oraz Zimną Wojnę.
MOJA OPINIA:
Jestem na świeżo i jeszcze nie do końca potrafię zebrać myśli, ale... ŁAŁ!!! Jestem zachwycony!!! Na początku trochę się dłuży, ale nie rezygnowałbym z tego rozbudowanego wstępu, bo on dobrze buduje bohatera i stawkę. Jest multum filmów, w których teoretycznie dzieją się wielkie rzeczy, ale w praktyce ma się to gdzieś, bo zostaje to tylko rzucone hasłowo, bez wydźwięku emocjonalnego. Tym razem może byłoby nieco inaczej, bo po pierwsze to film biograficzny, więc nie musi budzić tyle emocji co fikcja, a po drugie, to wiemy, że stawką jest NASZ świat. W fikcji nawet jak widzimy świat bliźniaczy do naszego, to on tak naprawdę nie jest nasz, a ten jest. Mimo wszystko Nolan nie korzysta z tej taryfy ulgowej i cierpliwie tłumaczy o co chodzi i dlaczego ma nam zależeć. I to potem działa! Klamra fabularna z Einsteinem jest palce lizać! Spodziewałem się powtórki bączka z Incepcji. Tym razem mamy wyjaśnione o co chodzi i super, bo to najmądrzejszy dialog z tego filmu i wbrew początkowym pozorom kluczowy dla fabuły. Słyszałem opinie, że film rozkręca się dopiero od 2. aktu. Ja bym powiedział, że nie od początku, ale jednak od połowy 1. aktu. Akcja z jabłkiem nie jest ani trochę ważna, a wypada ciekawie. Montaż i przeplatające się 3 wątki narracyjne na początku nieco męczą i można się trochę pogubić, ale jak się w pewnym momencie filmu wsiąknie, to potem da się od nowa połapać i na końcu się wszystko rozumie i finał satysfakcjonuje.
Jeśli ktoś mimo wszystko czegoś nie zrozumiał, polecam ten filmik: https://www.youtube.com/watch?v=9k7IgvZbs_4
Rozkłada on akcenty nieco inaczej niż Nolan i przez to ładnie dopowiada całą historię. To są suce fakty, natomiast u Nolana bardzo doceniam skupienie się na psychice. Wyszło to cudownie! Pięknie rozwinięta postać głównego bohatera!
Aktorstwo rewelacyjne. I tu zatrzymajmy się przy Robercie Downeyu Jr. Miał karierę w kratkę, bo utrudnił ją sobie narkotykami. Potem w latach 2008-2019 wcielał się w Iron Mana w MCU. Marvel uratował go przed stoczeniem się jeszcze bardziej, ale i zaszufladkował. W 2020 zagrał w Dr Dolittle. Tak naprawdę po raz kolejny grał tę samą postać, co w MCU, tylko tym razem bardziej przejaskrawioną. Film się nie udał z winy... wszystkiego, nie tylko Roberta, który już trochę męczył i zaczęły się spekulacje odnośnie jego dalszej kariery. I faktycznie miał przerwę. Ten film to jego powrót po 3 latach. JEDNAK JAKI POWRÓT!!! Czapki z głów! Zagrał zupełnie inaczej. Stanowił dla mnie prawie najjaśniejszy element tego filmu zaraz po Murphym!!! RDJ już nic nie musi, jednak mimo wszystko życzę jeszcze kilku udanych ról przed emeryturą. Oczywiście cała reszta obsady też świetna!
Jak już o obsadzie, to bardzo mnie dziwi brak Michaela Caine. Wiem, że ma już 90 lat, ale i tak zagrał w kilku filmach z premierą zapowiedzianą na ten rok. W Tenecie miał u Nolana malutkie cameo, ale miał. Może ten film kolidował mu z innymi projektami?
Życzę Nolanowi licznych nagród za ten film! Może nie był idealny, ale bliski ideału. Mimo wszystko zaokrąglę ocenę do
10/10
bo wiem, że zupełnie idealnie się nigdy nie da!
Biografie zawsze kojarzą mi się z nudą, a ta była bardziej podobna do zwykłych filmów fabularnych. Wciąż znacznie różni się od jakiegoś blockbustera, jednak dzieje się i jest rozmach!