No, w końcu się doczekaliśmy tego "świntego graala", w sumie lepiej późno niż wcale - bo po co mielibyśmy czekać jeszcze 5-10 lat na coś takiego, skoro to już teraz jest zdezaktualizowane

Najbardziej kłuje mnie tutaj praktyczny brak fabuły - jest jeden pomysł, że Ferdek nie będzie się szczepił choć wszyscy się zaszczepili, wokół którego kręci się odcinek i jest on rozepchany o 2-3 kompletnie niepotrzebne i mało śmieszne sceny (oczywiście mam na myśli Kozłowskich i dancingowych Strzygoniów, ale nawet ci Paździochowie średnio mi podeszli, spotkanie się z rodziną M.Paździocha mocno naciągane, szczególnie niechęć Janusza wobec nich), normalnie epizod bez tych zapychaczy powinien trwać góra 10 minut.
Z postaci najgorsi oczywiście Strzygoniowie, momentami irytowali, np. w scenie kuchennej albo na korytarzu jak wychodzili na disco, jezu co to było

A co do samego creme de la creme, czyli uczczenia pamięci panów Gnatowskiego i Kotysa - oczywiście że wyobrażałem to sobie dużo lepiej. Wykonanie AI średnie (Boczek wygląda jakby był spokrewniony z Paruzelem, a Paździoch nie patrzył się prosto w Ferdka tylko gdzieś obok niego i to spode łba

), a dubbing to w ogóle porażka, pan podkładający głos Boczkowi to chyba Czech z pochodzenia, bo dość ciekawie akcentował, a Paździoch brzmiał jakby go ktoś za przeproszeniem kopnął w krtań. Niemniej jednak, jakby się zastanowić nad sensem istnienia tej sceny w odcinku, to mimo wszystko bym jej nie wycinał, w końcu to głównie dla tej sceny ten odcinek powstał.
Małe plusy: smaczki odcinkowo-specjalne typu inny sposób przedstawienia napisów końcowych a nawet brak wąsów Ferdka, dla mnie to fajna odmiana zobaczyć Ferdka bez jego atrybutu nierozerwalnego z nim od pierwszego odcinka

I jeszcze bym zwrócił uwagę na wizję nieba jaką wykreowali Karolinka z Adrianem, która nieco wiąże się z wizją nieba wg. zalogowanego tutaj niedawno pana Domana (którego witam i pozdrawiam przy okazji

) - czyli niebo teoretycznie cacy, ale praktycznie wiele szczegółów sprawia że nie jest tam tak idealnie jak byśmy to sobie wyobrażali, w końcu w "Dniu Wszystkich Kiepskich" w niebie nie było piwa i internetu, a brak tego pierwszego dla Ferdka mógłby oznaczać wręcz piekielne męki.
A solidne plusy? Scena ze Stasiem, zdecydowanie najśmieszniejsza w całym odcinku (btw gdzie wyparowała Adelajda? (nie żebym tęsknił xd)), położyło mnie na łopatki to jak Stasio chciał sprzedać Ferdkowi używaną przez niego maskę

choć nie jest to szczyt kreatywności w komedii, to i tak przerasta potężnie resztę "żartów" w tym odcinku.
Do tego ponowne wykorzystanie postaci archanioła Gabriela, to był moim zdaniem najjaśniejszy punkt ostatniego odcinka serialu

A i jeszcze anegdota o spaniu do południa na plus
Na koniec wspomnę o zakończeniu. Zauważam tu mały brak konsekwencji, twórcy zapomnieli chyba o czymś takim jak piekło. Bo wszyscy mówią że w niebie jest źle i już lepiej się zaszczepić i żyć na Ziemi, a nikt nie pomyślał że np. w piekle może być lepiej niż w niebie. No bo skoro w niebie piwo jest bezalkoholowe, to może w piekle jest na odwrót? Ktoś się tam nad tym zastanawiał?
Liczbowo, wystawię ocenę podobnie jak
boczek22, tylko ja będę niezdecydowany i pozostanę przy 3,5/10
PS: państwo scenarzyści napisali nawet piosenkę, wiedzieliście o tym?
