Nieciekawy odcinek, za duży musical, za mało humoru. Rzeczywiście zdecydowanie lepiej ten odcinek prezentuje się w pełnej wersji, te rozmowy z Paździochem i Boczkiem, a także przyjemna piosenka listonoszy ratują cały epizod.
Jeśli chodzi o akcję znaną ze skróconej wersji - dałbym jej maks 2. Pomysł na zrobienie crossoveru trzech najlepszych seriali polsatowskich tamtego okresu był świetny, ale trio Sadza-Sobiszewski-Kalwas kompletnie nie udźwignęło tematu. Norek i Krawczyk wypadli blado, są praktycznie niepodobni do swoich pierwowzorów w "Miodowych latach", do tego mieli same nieśmieszne teksty. O dziwo Graczykowie wypadli lepiej i ci już byli do siebie bardziej podobni.
A, no i w tym czasie śpiewają sobie Krawczyk, Halina (minus, bo "Takie tango" mojej ukochanej Budki w ustach Haliny nie wypadło najlepiej

) i Boczek, a że ja z tych występów już niewiele pamiętam i na nich przysypiałem, no to cóż...

Z tych występów artystycznych to najlepiej tańczyła Babka na rurze.

No i "Deszczowa piosenka" w wykonaniu bohaterów wyszła bardzo przyjemnie.

Także za pierwszą połowę ok. 6,5/10, za drugą - 2/10. Razem
4/10.
