Kiedyś uważałem, że to taki "szóstkowy odcinek", ale dzisiaj go obejrzałem i jeżu to jest takie słabe

.
Przedłużony jak tylko można, pełen zapychaczy i zupełnie bez humoru.
Do tego "Obserwator" był o dokładnie tym samym i dokładnie tej samej postaci, a wyszedł znacznie lepiej.
+ Relacje Ferdka i Haliny w tym odcinku, szczególnie rozmowa w kuchni pierwsza
+ Wizyta Boczka-Księdza, tylko po co ten zeszyt bo nie rozumiem
+ Rozmowa Ferdka i Paździocha o przewinieniach Ferdka
N Pomysł na to, że Ferdek i Paździoch ciągle spekulują i wymyślają wydumane powody jego zniknięcia
N Zakończenie
- W kółko ten wątek cukierków - po 5 razie wcale nie było to bardziej śmieszne, jakby ktoś nie zauważył nie było śmieszne w ogóle
- Brak humoru
- Przymilanie się Ferdka do Paździocha w 1 scenie - wyszło denerwująco, a nie śmiesznie
- Sceny w sypialni
- Przedłużona do granic możliwości scena jak Halina recytuje Sikorowskiego i jeszcze jakiś inny wiersz - po co to? Od kiedy Halina takie rzeczy zna i to z pamięci - ża ło sne
- Sen z Boczkiem w Warszawie

Jedna z gorszych scen, większość piosenek w Kiepskich to paranoja jakaś, ale to? Nie wiem co to miało być
4/10
edit: dobra to jednak nie był Sikorowski, ale inspiracja oczywista.