Mam trochę inne zdanie na temat tego odcinka. Dla mnie zakończenie jest pójściem na łatwiznę, spartoleniem bardzo śmiesznego w pierwszej części odcinka. Lepiej by było zrobić dalsze udry na udry z Ferdkiem i walczyć np : przyjście lekarza, księdza, potem kardynała, egzorcysty a Ferdek by na to kichał tak jakby ktoś walczył z nim o zaprzestanie picia piwa. Odcinek bym skończył jakąś konkluzją Ferdasa, np że "człowiekiem jestem i jeść muszę a że cięgle głodny jestem to co?"
Odczuwam straszne zażenowanie z powodu takiego zakończenia. Ja wiem konsumpcjonizm jak w "Ciapciakach" (odc 400)...
A tak w ogóle to skąd pomysł na aż takie obżeranie się Ferdka?
No dobrze teraz wspomniane plusy :
scena Ferdka i Waldka, czyli rozerwanie spodni
Pełna podtekstów scena na korytarzu (Paździochowie i Ferdek)
wielokrotne nazywanie Waldka "wężem łysym" jak nie chciał mu dać jedzenia
zawalenie się krzesła pod Ferdkiem
zaklinowany Ferdek w toalecie
próby wydostania Kiepskiego
Waldek taranem - mistrzostwo
Daję ocenę 6/10