Odcinek miał napisać
Mungo Jerry, ale nie chciał, a mi się ten pomysł spodobał, więc ja go zrealizowałem, a za to dałem w środku easter egg związany z
Mungo
WYJĄTKOWY JUBILAT
SCENA I
Salon Kiepskich. W miejscu telewizora siedzi Wujek Władek z berłem, w koronie i na tronie skleconym z drewnianych skrzynek na jabłka, związanych sznurkami i taśmą klejącą. Tuż obok, po prawicy stoją Ferdek, Halina, Walduś i Mariolka. Trochę dalej w różnych częściach salonu stoi w małych grupkach dalsza rodzina.
Ludwik Małolepszy (podchodzi do tronu): Wuju drogi! 100 lat to wyjątkowy jubileusz! Cała moja rodzina już od kilku wiosen zbierała oszczędności uzyskane z naszych żniw i ciężkiej pracy naszych rąk, aby podarować ci te oto kluczyki do nowiuśkiego, czerwonego Ferrari! (Ludwik ściska się z wujkiem i wraca na swoje miejsce)
Halina (na ucho do Ferdka): To już się wyjaśniło czyj jest ten jaskrawy, pstrokaty golf pod śmietnikiem (Ferdek śmieje się pod nosem)
Stasiek i Ziomek Kiepscy (podchodzą do tronu): Od nas trochę skromniej, ale za to ciekawiej. Bilet na wycieczkę dookoła świata! Na setne urodziny akurat! (ściskają się z wujkiem i wracają na swoje miejsce)
Halina (na ucho do Ferdka): Paździoch już podejrzał, że to do Radomia. Ciekawe kiedy Władek się zorientuje (Ferdek śmieje się pod nosem)
Ferdynand Wspaniały (gra go Ryszard Kotys w kudłatej peruce, podchodzi do Wujka Władka): Wielce szanowny Władysławie! Napisałem na twoją cześć wspaniałą pieśń!
Ferdek (na ucho do Haliny): Nie wiem czemu, ale nigdy go nie lubiłem... Zawsze mi się jakoś tak źle kojarzył...
Halina (do Ferdka na ucho): Jakoś tak mu źle z oczu patrzy...
Ferdek (na ucho): Zakała rodziny... Chodzą plotki, że on jest listonosza, nie nasz
Halina: Coś podobnego...
Ferdek: Może nawet Edzia, bo on kiedyś w Krakowie pracował...
Ferdynand Wspaniały (na ucho): ... bardzo proszę! (ściska się z wujkiem i wraca na miejsce)
Halina (syczy Ferdkowi na ucho): Nie dość, że mi piosenkę zagłuszyłeś, to jeszcze nie wiem jaki prezent mu dał...
Ferdek (na ucho): A co za różnica? I tak najlepsze mam ja kurde!
Halina (na ucho): Co?
Ferdek (niespodzianka): Niespodzianka!
Halina (na ucho): Nawet mi nie powiesz?
Ferdek (na ucho): Moge powiedzieć tylko tyle, że ten dar ma drugie dno i podkreśla hobby naszego kochanego wuja
Halina (zachwycona, krzyczy do ucha): Ach!
Romek Kiepski: Wuju, upraszam o wybaczenie, ale mnie zbójcy po drodze napadli i ukradli prywatny samolot dla wuja.
Ferdek (na ucho do Haliny): Ta...
Halina (do Ferdka): To prawda... Na własne oczy widziałam jak Bocian z Kolędą kradną mu to nowe stasiowe wino marki Odrzutowiec (Ferdek się śmieje)
Wujek Władek: Precz mi z oczu, Romanie!
Romek: Ale...
Wujek Władek: VON!!!
Halina: Ferdziu, twoja kolej! Zagnij dziadów!
Ferdek (podchodzi): Władziu... Co ja ci tu będę kurde pierdzielił... Masz od serca! (Daje mu flaszkę wódki w kształcie przyrodzenia) Tylko nie bądź świnia i się podziel!
Władek (wstaje niezdarnie, śmieje się, podbiega do Ferdka i go ściska): No jak nie, jak tak, Ferdas! Walduś, rozlewasz?
Walduś: No jak nie, jak tak! (śmieje się)
Halina (ciągnie Ferdka za krawat): Ferdynand, wychodzimy!
Ferdek: W najlepszym momencie?
Halina: Wychodzimy!
Ferdek: Zara... U siebie jestem!
Halina: Pan już tu nie mieszka. Pan ma swoje mieszkanie u siebie na dole pod śmietnikiem. Ewentualnie na wycieraczce! (wychodzą i przechodzą przez cały korytarz, schodzą na dół, w tle słychać jak goście śpiewają ,,sto lat")
SCENA II
Piwnica. Stoi tam łóżko Kiepskich. Halina i Ferdek leżą obok siebie. Ferdek próbuje się zbliżyć, Halina go odrzuca
Ferdek: Ale z mojego łóżka, co mnie Wujek Władek dał w prezencie ślubnym, mnie nie wyrzucisz...
Halina: No właśnie! On ci dał, a ty... To już Romek miał lepszy prezent!
Ferdek: O przepraszam cię bardzo! Władkowi się podobało!
Halina: Zejdź mi z oczu!
Ferdek: Moje łóżko, a ty masz swoje u siebie na górze!
Halina: O nie! Ja tam już nigdy nie wracam! Wyprowadzam się na Madagaskar, a w drodze na lotnisko dzwonię do adwokata!
Ferdek: A nie lepiej do biura podróży?
Halina: Ciszej, bo nas tu ktoś jeszcze odkryje i się jeszcze bardziej ze wstydu spalę!
Boczek (wchodzi): O! Dzień dobry, państwu! Afera jest! Wujek Władek se przyjechał i taką śmieszną flaszką wymachuje i chodzi po ludziach i się pyta gdzie można kupić taką drugą, bo on już żadnej innej nie chce, w mordę jeża!
Ferdek: O widzisz, Halina? Już panu tłumaczę, panie Boczek. Przechodzisz pan koło Stasia, ale pan do niego, rozumiesz, nie wchodzisz... Idziesz pan dalej aż na przystanek...
Halina: Mąż nie wie. To nie od niego prezent i on nigdy czegoś takiego nie widział!
Ferdek: Jak nie ode mnie, jak...
Boczek: A, to szkoda... To do widzenia (wychodzi)
Helena (wchodzi): O! Świetny pomysł, pani Halinko!
Ferdek: Widzisz, każdemu się mój pomysł podoba kurde!
Helena: Fenomenalny pomysł żeby starą dziadygę zesłać do piwnicy! Tylko dlaczego pani razem z nim?
Halina: Tajemnica!
Helena: Ja wam tu zaraz Mariana wyślę do towarzystwa.
Halina: A niekoniecznie...
Helena: Gdzieś muszę wysłać, a już chyba lepiej do piwnicy niż do studni, bo kto wie czy się jeszcze kiedyś na coś nie przyda, prawda? (wychodzi)
Halina: Szukamy innej piwnicy!
Ferdek: Nigdzie się stąd nie ruszam! Chyba, że z powrotem na górę do Władzia...
Halina: O nie!
Marian (wchodzi): Dzień dobry
Ferdek i Halina: Dobry
Marian: Tańce, śpiewy, wygibasy... A o moich urodzinach tydzień temu to nikt nie pamiętał! Nawet mi Facebook życzeń nie złożył, bo Helena coś mi tam poprzestawiała, a ja się nie znam i nie umiem odkręcić...
Ferdek: Ło panie... A co ja z tą swoją żoną mam, to...
Halina: No co?
Ferdek: No co mam zrobić żebyś się dłużej nie boczyła?
Halina: Mam pomysła! Ale jutro ci powiem!
SCENA III
Piwnica. Ranek. Kiepscy się budzą, ale jeszcze leżą na łóżku. Widzą jak Marian śpi na podłodze.
Halina: Ferdek! Szybko na górę! Tylko po cichu! (biegną na górę, rozglądają się po drodze, chowają się na moment przed Koszałkowskim z parteru, zaraz potem dalej biegną na górę)
Ferdek: Co?
Halina: Masz szansę się odkupić.
Ferdek: No... Słucham...
Halina: Kupisz ładny prezent Paździochowi. Ja ci nawet dam pieniądze. Tylko elegancki ma być!
Ferdek: Nigdy w życiu! Ja przekupny nie jestem i twoich pieniądzów nie potrzebuję! Ja żem wczoraj się nawet wzruszył, jak żem usłyszał o tym Fajzboku i już żem miał życzenia składać, ale się w ostatniej chwili w język ugryzłem, bo mi się przypomniało z kim mam do czynienia!
Halina: Wiem z kim, ale tu chodzi o to żebyś pokazał klasę przede mną, a nie przed nim.
Ferdek: To nie mogę tobie czegoś kupić?
Halina: Nie będziemy pół roku czekać na moje urodziny.
Ferdek: To ja już żonie swojej ukochanej nie mogę niespodzianki bez okazji zrobić?
Halina: Ładna mi niespodzianka na mój rozkaz i za moje pieniądze...
Ferdek: To ja Władkowi coś drugiego kupię...
Halina: O nie! Masz zakaz zbliżania się do Władka! Możesz ewentualnie poczekać tydzień i Boczkowi coś dać. Nawet będzie łatwo wymyślić co.
Ferdek: O nie! To ja już wolę tej mendzie!
Halina (daje Ferdkowi banknot 100 zł): W takim razie bardzo proszę!
Ferdek: O kurde! A co ja mam za to kupić?
Halina: Właśnie o to chodzi. Sam wymyśl!
(Slychać pukanie do drzwi)
Boczek: Macie szklankę cukru? Albo cały garnek ewentualnie, jak się wam nie chce kilka razy chodzić i dawać?
Halina (szeptem): Do szafy, jełopie! Nie ma nas!
Ferdek: A co ja? Babka?
SCENA IV
Korytarz w piwnicy, widać schody w dół na jeszcze niższy poziom, a tam pomieszczenie z tabliczką ,,Składzik na miotły"
Walduś (chodzi, rozgląda się): Tatu!
Ferdek (wychyla się ze składzika): Tu jestem!
Walduś: A co ty, tatu? Tera tu urzedujesz?
Ferdek: Piętro wyżej się Paździoch zalęgł i mi twoja matka powiedziała, że ja mam w takim razie swoje miejsce u siebie na dole kurde...
Walduś: Wujkowi Władkowi się wczoraj bardzo podobało.
Ferdek: A pewnie, że podobało! Tylko ja teraz przez niego zmartwienie mam! Muszę coś łysej mendzie dać!
Walduś: Już mu piwnicę oddałeś. Nie wystarczy?
Ferdek: Matki się zapytaj czy wystarczy...
Walduś: A coś ty taki skrzywiony?
Ferdek: Bo tu zimno strasznie. Nie czujesz?
Walduś: A co to wisi tam w kącie w ciemności?
Ferdek: Żarówka się spaliła i nie widzę...
Walduś (bierze tajemniczy przedmiot): O! Kożuszek! Załóż sobie! A ja będę leciał na górę.
Ferdek: Lepiej się tam nie pokazuj. Jak wczoraj nie wyszedłeś, to podpadłeś jeszcze bardziej niż ja... (Walduś wychodzi, Ferdek wkłada ręce do kieszeni, znajduje coś, dziwi się, wyjmuje to z kieszeni, to kartka, Ferdek czyta ją na głos) ,,Ko-kochanemu sąsiado-dowi... Panu Ferdkowi... 40 lat minęło jak 1 dzień. Marian." O kurde... (zbliżenie na twarz Ferdka, płynie po niej łza, w tle wzruszająca muzyka)
SCENA V
Boczek chodzi po piwnicy. Zagląda do składziku na miotły.
Boczek: O! Dzień dobry! Masz pan szklankę cukru?
Ferdek: Może mam, a może nie mam... Najpierw mi pan odpowiedz na jedno pytanie kurde!
Boczek: To nie ja byłem!
Ferdek: Co nie pan?
Boczek: N-nic! Nie wiem n-nawet! Ale to nie ja w mordę jeża!
Ferdek: A dupa tam... Odpowiedz mnie pan na takie pytanie- czy ja lubię Mariana Paździocha?
Boczek: Wymyśl pan coś łatwiejszego! na przykład mogę panu powiedzieć co to jest 2 kulki i armatka...
Ferdek: Wypierdzielaj pan do siebie na górę, bo pan tu nie mieszkasz!
Boczek: A pan se mieszkasz i to żaden powód do chwalenia się (śmieje się głupio)
Ferdek: Proszę mnie stąd opuścić!
SCENA VI
Ferdek siedzi z Badurą w składziku
Ferdek: ...i wtedy rozumiesz pan kazała mi prezent dla tego dziada kupić. Zacząłem myśleć o czymś wrednym. Na przykład kiedyś żem na takim czarno-białym filmie widział taką paczuszkę, to jak pan ją otworzysz, to pan dostajesz piąchą w kinola... I już żem był zdecydowany, ale wtedy znalazłem zapomniany, lecz wzruszający prezent od tej świni i się zacząłem zastanawiać czy go lubię czy nie...
Badura: Pokaż pan! (bierze kartkę i czyta) ,,40 lat minęło jak jeden dzień. Marian."... No bardzo ładnie się zachował wobec pana...
Ferdek: A może to nie on się zachował? Może to inny Marian? Ja już z 40. urodzin nic nie pamiętam. Nawet na drugi dzień po urodzinach nic nie pamiętałem... Może to nie on? Ja nie wiem kogo ja wtedy zaprosiłem... Wierzysz mi pan, że to może być ktoś inny?
Badura: Odpowiedz pan sobie sam w sercu czy pan sam w to wierzysz...
Ferdek: To świnia jedna! Już żem wybrał, to mi musiał zamieszanie w głowie zrobić! On tak kurde po złości! Tylko po to! Przewidział to wcześniej! Piąchę mu kupuję i koniec tematu, a za resztę pijemy!
Badura: A nawet jeśli faktycznie tam był ktoś inny na tym przyjęciu...
Ferdek: No no... Dobrze pan gadasz! Mów pan dalej...
Badura: To co za różnica? Mało razy Marian Paździoch był po pana stronie? Mało razy pomagał panu rozprawić się z Boczkiem? Pan z ciupagą, a on ze strzelbą... Jak Bonnie i Clyde... Jak Bolek i Lolek... Jak Pustynia i Puszcza... Jak Mungo i Jerry...
Ferdek: W puszczy to ja se chyba zamieszkam i będę miał problem z głowy...
Badura: A już pan kiedyś mieszkałeś. Pamiętasz pan? A pamiętasz pan z kim?
Ferdek: O nie... Nie przypominaj pan...
Badura: I co pan zamierzasz? Dalej piącha?
Ferdek: Nie wiem kurde...
Badura: To pan se lepiej pomyśl co pasuje do jego charakteru i kup pan coś, co odzwierciedla jego osobowość...
Ferdek: Z charakteru to on menda jest i do charakteru to mu pasuje kopa w dupę zasadzić i to nie on był na tych urodzinach, tylko Marian Skłabaszczyk- przypomniało mi się!
Badura: A ja panu mówię, że to stare, zeżarte przez mole, śmierdzące futro gówno pana obchodzi, tylko pan już od dawno zadajesz sobie w sercu to pytanie, ale dopiero teraz się pan ośmieliłeś wypowiedzieć je na głos.
Ferdek: Ale to Skłabaszczyk był! Skoro tak, to odpowiedź jest oczywista- nie lubię gnoja i tyle! Będzie piącha!
Badura: Panu się już wszystko od tej wódki popierdzieliło... Marian Skłabaszczyk to mój pseudonim artystyczny i ja faktycznie też tam byłem i grałem dla pana na mandolinie, ale Paździochów też widziałem.
Ferdek: A może samą Helenę pan widziałeś... Pamiętasz pan dokładnie co się działo tyle lat do tyłu?
Badura: Ja pana tu zostawiam i pan sobie przemyśl sam kto był, a kogo nie było i czy to w ogóle ma jakieś znaczenie... Do widzenia!
SCENA VII
Składanka różnych scen z udziałem Ferdka i Paździocha na przestrzeni całego serialu. Są to sceny wesołe i smutne. Sceny kłótni i sceny zgody. W tle wzruszająca muzyka. Gdyby odcinek został wyemitowany w telewizji, to składanka stanowiłaby zdecydowaną większość odcinka, bo uważam, że lepiej coś pokazać niż o tym tylko gadać
SCENA VIII
Salon Kiepskich. Ferdek i Halina na galowo. stoją obok telewizora. Na kanapie siedzi brzydko ubrany Marian
Marian: Słucham! O co chodzi?
Halina (szturcha Ferdka): No... Ferdziu...
Ferdek: Panie Marianie przenajdroższy i przenajukochańszy! Bo ja żem se zupełnie sam pomyślał, że ja pana bardzo lubię. I żem se zupełnie sam doszedł do wniosku, że kupię panu coś, co pasuje do pana charakteru. Tylko to miała być niespodzianka, a na urodziny to się każden jeden debil spodziewa prezentów, więc ja to panu kupuję ponad tydzień później. Zapracowałem na pieniądze na prezent własną krwawicą. Mam nadzieję, że prezent ten zostanie przez pana na lata zapamiętany, ponieważ idealnie odwierciedla pański charakter. Jesteś pan inteligentną, sprytną, tylko trochę mendowatą a za to bardzo filozoficzną istotą ludzką. Dlatego też kupiłem te oto dar, który ma podwójne dno i doskonale odzwierciedla pańskie hobby. Proszę! (daje mu flaszkę wódki w kształcie przyrodzenia)