Wiadomość od Bździucha:
Scenariusz był pisany, zgodnie z założeniem; na kolanie. Oczywiście, że każda scena jest przesadzona, a co ty myślałeś, i nieśmieszna.
Wiadomość od Pabfera: Moja wiadomość to zapychacz żeby odcinek był dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuższy. Jednak moim zdaniem to wszystko jest prawdziwe, a nie przesadzone.
ŚWIAT WEDŁUG SOBISZEWSKICH
OPIS:
Ferdek pierdzi przy obiadku, co bardzo rozśmiesza rodzinkę, wkrótce pierdnie także Kozłowski idąc do Ferdka zdejmując buty żeby stopa wyschła. Badura chce wytłumaczyć Ferdkowi czym jest życie. Okazuje się, że sensem życia jest najlepsza telewizja czyli Polsat. Wkrótce Jolasia poprosi Waldka żeby ten kupił jej lody. W odcinku gościnnie wystąpi Krzysztof Dracz w trzydziestupięciu rolach i Maciej Musiał w roli nogi od stołu i puszki piwa.
W rolach głównych:
Halina - Krzysztof Dracz
Waldek - Krzysztof Dracz
Jolasia - Krzysztof Dracz
Badura - Krzysztof Dracz
Kozłowski - Krzysztof Dracz
Kozłowska - Krzysztof Dracz
Staś - Krzysztof Dracz
Bocian - Krzysztof Dracz
Mariolka - Krzysztof Dracz
gościnnie występują:
Ferdek - Krzysztof Dracz
Boczek - Krzysztof Dracz
Andrzej - Krzysztof Dracz
Marzena - Krzysztof Dracz
Anna - Krzysztof Dracz
Bartosz - Krzysztof Dracz
Scenarzysta - Krzysztof Dracz
Scenarzystka - Krzysztof Dracz
Czarnoskóry mężczyzna - Krzysztof Dracz
Madmłazel Marinią - Krzysztof Dracz
Jętą-Żantę - Krzysztof Dracz
Mąsjer Sinior De Dupapalma - Krzysztof Dracz
Krzysztof Dracz - Krzysztof Dracz
Krzysztof Dracz - Krzysztof Dracz
Krzysztof Dracz - Krzysztof Dracz
Krzysztof Dracz - Krzysztof Dracz
Krzysztof Dracz - Krzysztof Dracz
SCENA I
Obiadek w salonie. W telewizji leci artystyczny program telewizyjny. To od niego zaczynamy.
Na ekranie widzimy dwie tańczące walca przez 30 sekund postacie, męską graną przez Krzysztofa Dracza i żeńską graną przez Krzysztofa Dracza po chwili przestają. I zbliżają się do siebie twarzami.
Aktorzy mówią do siebie po francusku, jednak wszystko czyta lektor Tomasz Orlicz.
[ Dracz ] Oh Madmłazel Marinią
[ Dracz ] Oh Jętą-Żantę
[ Dracz ] Cóż Madmłazel Marinią ?
[ Dracz ] Oh Jętą-Żantę podziwiam twój urok i urodę
[ Dracz ] Oj tak, odziedziczyłem ją po moim ojcu Madmłazel Marinią
[ Dracz ] To niesamowite Mąsier, pragnę Cię.
[ Halina ] Jezus Maria!
<śmiech publiczności>
[ Waldek ] Co? Co? Co takiego?
<śmiech publiczności>
[ Halina ] Jakie ten polsat robi wyśmienite filmy!
[ Mariola ] Ja tam się w ogóle nie dziwę, przeciez to najlepsza stacja na tej planecie, nie ma lepszej i nigdy nie będzie, o
[ Dracz ] Oh Jętą-Żantę
[ Dracz ]Cóż takiego Madmłazel Marinią ?
[ Dracz ] Oh nic Jętą-Żantę
[ Dracz ] Oh droga Madmłazel Marinią proszę tego przede mną nie ukrywać
[ Dracz ] Nie mogę Jętą-Żantę
[ Dracz ] Madmłazel, ależ dlaczego?
[ Dracz ] Bo jakby sie dowiedział mąsjer sinior de Dupapalma to by mnie zabił
[ Dracz ] Oh droga Madmłazel Marinią
[ Dracz ] Oh drogi Jętą-Żantę
[ Dracz ] Madmłazel Marinią nie pozwolę by mąsjer sinior de Dupapalma skrzywdził cię
[ Dracz ] Oh drogi Jętą-Żantę to nie takie proste.
Jolasia zwraca się do Ferdka
[ Jolasia ] Ojcze mołojcze, czy azaliż jakże poślady twe mogą rozścielić się aby pierdnąć, bącznąć dźwięcznie bynajmniej raczej nie inaczej nie cicho, lecz głośno?
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Eziezieizi sisisi szczszsz idźże idźże eeiizizi dupa tam
<śmiech publiczności>
Ferdek puszcza bąka, wszyscy wybuchają śmiechem.
[ Waldek ] tata puścił bąka, hahahaha
<śmiech publiczności>
Jolasia bije go po twarzy
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] Weź się zamknij, zawrzyjże cycu głupi durny, jeden kuźwaaa!
<śmiech publiczności>
[ Waldek ] Ale Jolaśka, że niby co, co ? Że niby co ja ci takiego robię normalnie?
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] Gówno
<śmiech publiczności>
Wszyscy przy stole wybuchają śmiechem
[ Waldek ] Nie no Jolaśka, słuchaj bo ja se zara normarnie nie wytrzymam, nie...
<śmiech publiczności>
[ Halina ] Waldek spokojnie, napij się kompociku
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Adziedzie iieeźszszsz iże idźże. Dupa.
<śmiech publiczności>
[ Reżyser (z offu): ] Stop.
[ Marzena S: ] Patryś i jak było?
[ Reżyser (z offu): ] Do dupy jak zawsze. Andrzej mów trochę bardziej niewyraźnie, bo cię zaczynam czasem rozumieć. Anna, a ty...
[ Anna I.: ] No?
[ Reżyser (z offu): ] Jakbyś mogła jakoś dekolt rozsunąć albo stopę pokazać, o Bartek możesz jej tą stopę wylizać. Masz jeszcze żonę?
[ Bartosz Ż: ] No nie, już po rozwodzie
[ Reżyser (z offu): ] No, to awesome, to jeszcze ją wycałujesz po piersiach, mamy za małą oglądalność, a trzeba jakoś do dwudziestolecia dociągnąć, bo się ze mnie koledzy będą śmiać, że nie dostanę kolejnej tele-kamery.
[ Anna I.: ] Patryk, ale nie przesadzaj ja mam męża i dziecko.
[ Reżyser (z offu): ] No przykro mi Aniu, to jest sztuka. No to słuchajcie, przerwa proponuję abyście policzyli pieniądze z wypłaty
[ Marzena S: ] W milionach czy tysiącach?
[ Reżyser (z offu): ] No nie wiem, jak chcecie. Co mnie to obchodzi.
[ Andrzej G: ] Ale, ale Patryk, ja już liczyłem, wczoraj, to...
[ Reżyser (z offu): ] No to nie wiem to idź sobie albo na kawę czy do Sobiszewskich. Nie chce mi się z tobą gadać Andrzej.
SCENA II
Ciemny pokój zasłonięty żaluzjami. na środku stół a obok odtwarzacz video i telewizor. Na stole leży stos kartek, pliki dokumentów i parę scenariuszy. Przy stole siedzi kobieta wyglądająca jakby całe swoje 50-letnie życie spędziła na przesadnym malowaniu się, wytrzeszcza ona oczy przed siebie i siedzi w bezruchu. Obok siedzi mężczyzna w okularach i przewija kasetę, podśpiewuje piosenkę. Wchodzi Andrzej.
[ Mężczyzna: ] ...Deutschland Deutschland uber alles... O, dzień dobry Andrzejku.
[ Andrzej G: ] Dzień dobry, tak sobie Panie Aleksandrze przyszedłem, bo nie mam co robić, już policzyłem wypłatę.
[ Mężczyzna: ] No, tylko wiesz trochę zajęty jestem. Patryk mówił, że ten odcinek co teraz kręcicie trwa około 16 minut i muszę dopisać jeszcze jeden program telewizyjny. Przewijam, bo szukam takiej sceny u Bergmanna, o jest.
Mężczyzna kładzie laptopa na kolanach i przepisuje kwestie słyszane w filmie.
[ Głos kobiety, z telewizora: ] Śmierć jest tylko zaśnięciem, tylko zamknięciem oczu....
Mężczyzna pisze tekst na laptopie powtarzając cicho pod nosem kwestie.
[ Mężczyzna: ] o-cz-u.... ok
[ Andrzej G: ] Ale Aleks, to już było
[ Mężczyzna: ] Gdzie było, jak było
[ Andrzej G: ] No już przepisywałeś "Siódmą pieczęć" w "Dziejach grzechów"
[ Mężczyzna: ] To trudno będzie drugi raz, ja nie mam czasu.
Ktoś puka do drzwi, wchodzi czarnoskóry mężczyzna.
[ Patryk: ] Hej Aleks, zajęty jesteś?
[ Mężczyzna: ] Nie, pisze ten scenariusz na kolanie dla ciebie, co go teraz kręcisz, a co?
[ Patryk: ] No bo słuchaj do tej sceny z obiadkiem, to napisałeś, o cytuję "na stole leży sześć kubków z herbatą" no i jest taki problem że my mamy tylko pięć, a przecież nie będziemy marnować kasy, nie?
[ Mężczyzna: ] Wielkie mi halo, no to zróbcie na greenboxie ten kubek, do cholery
[ Patryk: ] Ok.
Czarnoskóry mężczyzna wychodzi.
[ Andrzej: ] A no właśnie słuchaj, o co chodzi w tym odcinku tak w ogóle?
[ Mężczyzna: ] Nie wiem, bo to tak na szybko pisałem. Powiedzmy, że to pierdzenie Jolasi to metafora życia i śmierci, narodzin coś takiego, coś w ten deseń.
Ponownie wchodzi czarnoskóry mężczyzna.
[ Mężczyzna: ] Jezu co znowu, do cholery
[ Patryk: ] Bo słuchaj, to jednak trochę za mało zabawne jest...
[ Mężczyzna: ] Przecież to nie ma być zabawne! To nie jest sitcom!
[ Patryk: ] No nie no, my robimy sitcom
[ Mężczyzna: ] Tak? Kurde Kasiu, słyszałaś?
Kobieta nie reaguje, dalej wpatruje się w nicość swoimi zbyt wymalowanymi oczami.
[ Mężczyzna: ] No to nie wiem, no dodaj siebie w skrypcie i pozmieniaj jakieś słowa na "dupa" i niech ktoś pierdnie może i tyle.
SCENA III
Powracamy na plan obiadku.
[ Ferdek: ] Eściieee iże idźże ee dźżdźżzz
<śmiech publiczności>
[ Halina: ] Mariola, co ojciec gada?
<śmiech publiczności>
[ Mariola: ] Coś tam żebyś przełączyła na polsat
[ Halina: ] na co na dupę?
<śmiech publiczności>
Waldek wybucha śmiechem
<śmiech publiczności>
[ Jolasia: ] Ależ weź się cycu cycowaty jeden, nic w tym śmiesznego bynajmniej zabawnego dowcipnego nie było kuźwa. Dupa.
<śmiech publiczności>
[ Waldek: ] Właśnie że było, Jolasia i ty mnie nie denerwuj, do nerw ty mnie nie doprowadzaj, mnie nie nie nie doprowacaj.
<śmiech publiczności>
Waldek puszcza bąka, wszyscy wybuchają śmiechem.
[ Halina: ] To może ja już nie będę włączać tego polsata, bo wtedy to już w ogóle się tu zesramy ze śmiechu! Przecież te programy tam są tak dowcipne
[ Waldek: ] I i i i i ambitne, o
Jolasia zaczyna krzyczeć
[ Jolasia: ] Cycu zawrzyj swą paszczę nie odzywaj się kuźwa, już!!!!
<śmiech publiczności>
[ Waldek: ] Jolasia, ty mnie do nerwów nerw nie doprowadzaj, bo ty mnie do tych nerwów to dodupiasz normalnie
<śmiech publiczności>
Jolasia zaczyna płakać
<śmiech publiczności>
[ Jolasia: ] Oj Jolasiu, cicho cicho, Walduś napij się kompociku.
<śmiech publiczności>
Jolasia kładzie nogę na stole, po czym delikatnie zsuwa stopą talerze i szklanki na podłogę, te spadają z hukiem
<śmiech publiczności>
[ Halina: ] Jezus Maria!
<śmiech publiczności>
[ Ferdek: ] Ojeuje, a idźże idźże!
<śmiech publiczności>
[ Halina: ] Jezus Maria! Moja zastawa!
<śmiech publiczności>
[ Halina: ] Jezus Maria!
<śmiech publiczności>
Jolasia przykłada stopę do nosa Waldka, ten wydaje chrumknięcia i zaczyna lizać Jolasię po stopie.
<śmiech publiczności>
[ Mariola: ] O nowy pirsing se zrobiłaś?
<śmiech publiczności>
[ Jolasia: ] No nowiutki zajebiuścki kuźwa mniamniuśny zasmaczysny bynajmniej raczej nie inaczej
<śmiech publiczności>
[ Mariola: ] Dżizas cool! A gdzie robiłaś? Na Kowalskiego czy na Kozłowskiego?
<śmiech publiczności>
[ Jolasia: ] Na ulicy Dupacego
<śmiech publiczności>
Wszyscy przy stole wybuchają śmiechem.
<śmiech publiczności>
SCENA IV
Bez dźwięku przejścia przechodzimy do sceny na korytarzu. Z toalety wychodzi Boczek.
<śmiech publiczności>
[ Boczek ] Czego, kuźwa?
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Wypierdzielać mi stąd, grubasie, wypierdzielaj! Pan się tu miałeś nie wypróżniać, a się pan wypróżniasz chamie jeden, ch*ju pierd*lony! Wypierdzielaj stąd|! Żebyś mi tu żesz k**** w dupę j****** p********** nigdy nie przychodził!!! (Wyjmuje zza pleców siekierę jak w kreskówkach i zabija Boczka)
<śmiech publiczności>
[ Malinowska (nagle wchodzi)] : Miałam się pokazać w tej scenie, to się pokazuję i arrivederci Roma, gnoje! (wychodzi)
SCENA V
Złomowisko.
Ferdek rozmawia z Badurą na marnej jakości greenboxie złomu. Smutna muzyka.
[ Badura ] Panie Ferdku, życie oj zycie.
[ Ferdek ] Zgadzam się panie Kazimierzu, no życie
[ Badura ] Życie jest, panie Ferdku
[ Ferdek ] Oj jest jest, Panie Kazimierzu, życię proszę pana to jest jak ta dupa. Nim pierdniesz, a tu już sraka i do grobu.
<śmiech publiczności>
Badura patrzy przed siebie.
[ Badura ] Panie Ferdku, coś panu powiem
[ Ferdek ] Co pan mi powie, panie Badura?
[ Badura ] Psze pana, widzi pan tych debili przed nami?
[ Ferdek ] No
[ Badura ] To są widzowie i to są debile, Panie Ferdku
[ Ferdek ] Tak, tak debile panie Kazimierzu
[ Badura ] Dlatego muszę im wytłumaczyć o co chodziło w tym odcinku
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Oj tak, oj tak, Panie Kazmierzu
[ Badura ] Tu chodziło o to, że to pierdnięcie to metafora życia, a życie to metafora śmierci. A morał jest taki, że to wszystko to jest do dupy.
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] bardzo mądre Panie Badura, mądre jak polsat zupełnie, on też taki taki mądry se jest
SCENA V
Widzimy kolejny program w telewizji.
Trzech mężczyzn granych przez Krzysztofa Dracza mówi do siebie na słabo zrobionym greenboxie, nie wiadomo co ten greenbox przedstawia, bo jest tak strasznie słabo zrobiony, ale to nieistotne.
[ Dracz ] To będzie bardzo trudna decyzja pułkowniku
[ Dracz ] Dlaczego Majorze?
[ Dracz ] Bo nie wiem co mam zrobić
[ Dracz ] To może zrób coś, cokolwiek
[ Dracz ] To dobry pomysł, może coś zrobię
[ Dracz ] A co zrobisz? O której musisz wyjechać?
[ Dracz ] Kochałem kiedyś taka dziewczynę...
[ Dracz ] Tak?
[ Dracz ] Tak, ale umarła
[ Dracz ] Kiedy umarła?
[ Dracz ] Tak majorze, umarła na zawał
[ Dracz ] Mój boże, a o której?
[ Dracz ] Nie panie pułkowniku, niech pan nie je tych słonych paluszków
<śmiech publiczności>
Widzimy Ferdka śpiącego przed telewizorem.
<śmiech publiczności>
SCENA VI
Mieszkanie Kozłowskich.
Prezes siedzi na fotelu, a Kozłowska popija drinka.
<śmiech publiczności>
[ Kozłowski ] Foka weź mnie nie denerwuj już i nie szeleść tą szklanką, daj mnie przynieś gacie jakieś od garnituru bo ja przecież do telewizji ide zaraz
<śmiech publiczności>
[ Kozłowska ] na co ci gacie?
[ Kozłowski ] Na dupę!
<śmiech publiczności>
[ Kozłowska ] Andrzej, to se sam przynieś wiesz?
<śmiech publiczności>
[ Kozłowski ] Foka, Foka, ty mnie nie denerwuj bo ja cię z testamentu wyrzucę!
<śmiech publiczności>
[ Kozłowska ] A se wyrzuć do dupy se wyrzuć, a ja ciebie też wyrzucę, do dupy
<śmiech publiczności>
Kozłowska puszcza bąka. Kozłowski wybucha śmiechem.
<śmiech publiczności>
SCENA VII
Ktoś puka do Kiepskich,
[ Kozłowski ] Idę no idę no czego kurde, no idę przecież się nie rozerwę.
<śmiech publiczności>
W drzwiach, w garniturze i spodniach od garnituru stoi Prezes Kozłowski, ma w ręce teczkę
<śmiech publiczności>
[ Kozłowski ] Kukułeczka kuka, kuku, kuku!
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Oh ! To pan prezes kochany najkochanieńszy, kochaniutki, ale nie Panie prezesie proszę butów nie zdejmować! Można gnoju nanieść, na prawdę.
<śmiech publiczności>
[ Kozłowski ] Nie nie, panie Ferdku zdejmię bo mnie trochę odpocznie, skarpeta się od buta odklei, od stopy odwilży i przewiew będzię większy
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Jak prezes kochaniutki chce, panie prezesie kochany. Tedy, tędy tyko proszę uważać na żyrondel.
<śmiech publiczności>
[ Kozłowski ] A skont tu ten żyrondel?
[ Ferdek ] z Rzeszowa
SCENA VIII
Prezes Kozłowski i Ferdek wchodzą do kuchni, a tam siedzi Halina.
<śmiech publiczności>
[ Halina ] Oh to pan prezes, cóż za zaszczyt, panie prezesie trzeba było butów nie zdejmować....
<śmiech publiczności>
[ Kozłowski ] Nie nie pani Halinko, pani Halinko zdjąłem bo mi chociaż stopa wyschnie trochę, skarpeta się odwilży i odczepi od stopy.
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Może się pan napije czegoś, panie prezesie
<śmiech publiczności>
[ Kozłowski ] Nie nie panie Ferdku, nie mam czasu muszę lecieć, do widzenia!
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Tak, tak. Do widzenia!
<śmiech publiczności>
Kozłowski wychodzi.
SCENA KTÓRAŚ TAM
Przed sklepem u Stasia, Ferdek, Badura i złomiarze siedzą z piwem.
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Panie Kazimierzu, a co pan sądzi o życiu?
<śmiech publiczności>
[ Badura ] Życie, panie Ferdku kochany, yy życie to tak jak życie, jest tak własnie
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] Tak panie Kazimierzu, bardzo mądre słowa.
[ Badura ] Bo to tak jest właśnie panie Ferdku
<śmiech publiczności>
[ Ferdek ] A na co po co ?
[ Badura ] Panie Ferdku, to jest pytanie. Życie, panie Ferdku zycie to jest jak życie....
SCENA NASTĘPNA
Mieszkanie Pupcińskich.
Jolasia ma na sobie strój sado-maso. Waldek jest cały goły.
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] Cycu, cycu daj mnie loda takiego do lizania, do przelizania, takiego mniamniuśnego ciapciuśnego kuźwa
<śmiech publiczności>
[ Waldek ] Jolasia jak loda mam ci kupić, jakiego loda?
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] Takiego o smaku striaciatelli
<śmiech publiczności>
[ Waldek] Sraciatilli?
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] Jak?
<śmiech publiczności>
[ Waldek] Stricidupa?
[ Jolasia ] Dobra cycu, byle jakiego weź kuźwa
<śmiech publiczności>
[ Waldek] Ale jakże mam iśc tak z gołą dupą?
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] A idź tak bo gołodupiec jesteś i chałupiec
<śmiech publiczności>
[ Waldek] Nie no Jolaśka ja nie pójdę normarnie!
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] Cycuuuuuu! Pójdziesz!
<śmiech publiczności>
[ Waldek] Ale Jolaśka, ale ale ty mi tez obiecywałaś loda i nie dostałem, to ja tobie też nie kupię
<śmiech publiczności>
[ Jolasia ] To jak nie będzie lodzika, to nie będzie lodzika bynajmniej raczej nie inaczej
<śmiech publiczności>
[ Waldek] No dobra pójdę ci z gołą dupę po loda, ale to ostatni raz normarnie!
<śmiech publiczności>
Jolasia się śmieje
<śmiech publiczności>
SCENA PRZEDOSTATNIA
Salon.
Ferdek śpi przed telewizorem.
Na ekranie Krzysztof Dracz przebrany za króla i za królową. Tańczą do końca odcinka przez około 8 minut. Smutna muzyka.
[ Reżyser (z offu): ] Ok stop, mamy to!
[ Marzena: ] Dobra, to ja idę po wypłatę
[ Andrzej: ] Ale Patryk ale miała być jeszcze ta scena na koniec, jak się z Badurą zastanawiamy na co i po co i dlaczego.
[ Reżyser (z offu): ] Oj dobra tam, to się spowolni napisy i da długą czołówkę. To widzimy się za parę miesięcy.
[ Bartosz Ż: ] Patryk, a jak się nas ktoś zapyta o czym były te odcinki, to co mamy mówić?
[ Reżyser (z offu): ] Nie wiem, wymyślcie coś, nie obchodzi mnie to. Powiedźcie że nie możecie zdradzić, ale scenarzyści dalej zaskakują bla bla bla. Nie obchodzi mnie to, idźcie do domu.
SCENA OSTATNIA
Dzika orgia scenarzystów i reżysera.
[ Reżyser: ] Kasia, a co ty robisz?
[ Kobiet: ] Jesteście bynajmniej raczej nie inaczej nudni i żałośni, więc piszę scenę do odcinka 244566 dla Ani i Bartka. Taką, że...Ehhh... Z takimi akrobacjami, na które was nigdy nie będzie stać. Nie potraficie sobie poradzić nawet we dwóch.
[ Reżyser: ]: Ja sobie nie życzę! Ty masz swoje akrobacje u siebie w serialu, a tu się robi wszystko po ludzku, co nie, Aleks?
[ Mężczyzna ]: Co? Nie słuchałem cię... Analizował wyniki oglądalności i znowu spadła. Przynosimy hańbę tej wspaniałej, patriotycznej telewizji i dlatego musimy podjąć zdecydowane kroki. Trzeba to zakończyć!
[ Reżyser: ]: Ale co?
[ Mężczyzna : ]: Karierę Andrzejka w tym serialu!
[ Reżyser : ]: Ale on gra prawie najlepiej ze wszystkich! Prawie tak dobrze jak Marzena!
[ Mężczyzna: ]: Wiem. W każdy weekend trenujemy wspólne bełkotanie pod wpływem różnych pomocy naukowych, ale Kiepscy to zbyt poważny serial na takiego Ferdka. To on nam wszystko psuje. Wyrzucimy Ferdka, to się od razu zrobi jeszcze mądrzej i smutniej i wyniki podskoczą, a z nimi nasza kasa. Można Andrzejka czasem gościnnie zaprosić żeby zagrał jakiś kamień czy żeby zasłaniał zieloną koszulką dziurę w greenboxie, ale go musimy przebrać za Dracza żeby się ludzie nie burzyli.
[ Reżyser: ]: Jak mają nam pieniądze wzrosnąć, to można go nawet wypierdolić na ament i co mnie to...
[ Kobieta: ]: Dajmy zamiast niego 10 kochanków Jolasi. Gabarytowo wyjdzie na to samo, a oni szybciej się staną dużo bardziej kultowi. Pewnie nawet lepsi od was.
TAKIEGO WAŁA. MĘCZCIE SIĘ JESZCZE JEDNĄ SCENĘ
[ Badura (śpiewa na greenscreenie, pod którego nikomu się nie chciało podstawiać komputerowego tła): ] : Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz!!! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz!!! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz!!! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz!!! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz!!! (Gitara mu się,łamie, generuje ją sobie komputerowo i gra dalej, tylko teraz bez dźwięku) Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz!!! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz! Zapy-zapy-zapychacz!!!
<śmiech twórców serialu>