WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Witam serdecznie! Tutaj będę zamieszczał stworzone przeze mnie scenariusze do ''Świata według Kiepskich''. Oto pierwszy z nich.
Tytuł odcinka: Trotototko
Opis odcinka: Halina znowu nie chce dać Ferdkowi pieniędzy na zakup alkoholu. Przerażony tym wraz z Waldkiem chcą znaleźć sposób, aby ''zarobić, a żeby się nie narobić''. W końcu wpadają na pomysł wzięcia udziału w loterii...
SCENA 1
Salon Kiepskich. Ferdek siedzi na fotelu i czyta gazetę, jest włączony telewizor, Halina odkurza.
Ferdek: Halinka,a co ty tak rano tym odkurzaczem tam odkurzasz jak zaraz do roboty idziesz?
Halina: Nikomu ten bałagan nie przeszkadza, jeszcze tylko nasrać tu i będzie wszystko!
Ferdek: Nie przesadzaj, nie przesadzaj Halinka, przecież jest w miarę porządek, nie wiem czego ty chcesz.
Halina: Milcz. Halina spogląda na telewizor.
Halina: Jezus Maria! Ja się dzisiaj spóźnię! No normalnie się spóźnię! Ktoś puka do drzwi.
Ferdek: Otwarte!
Wchodzi Waldek.
Waldek: Cześć.
Ferdek: A co ty Walduś tak rano żeś przyszedł? I gdzie ta Twoja cała Jolasia?
Waldek: A, szkoda gadać. Wczoraj mnie normalnie tak wnerwiła...
Ferdek: A co się stało?
Waldek: Ona mnie zabroniła piwa pić normalnie! Ja jej ma już dość, bo mnie ostatnio ciągle tylko wnerwia.
Ferdek: A ja Ci mówiłem, mówiłem Ci, że z nią to będziesz miał same kłopoty, ale ty mnie nie słuchałeś. Waldek sapie.
Ferdek: Walduś, poprawię Ci humor. Napijemy się browarka jak za starych dobrych czasów i twoja żonka o niczym się nie dowie. Waldek się śmieje.
Ferdek: No to idę po browara kurde! Ferdek wchodzi do kuchni.
Ferdek: O, kurde! Nie ma już?! Nie ma kurde!
Halina: Czego ty tu szukasz znowu?
Ferdek: Ale tu były chyba jeszcze. Ferdek wraca do salonu.
Ferdek: Walduś, browary się skończyły. Polecisz do Stasia kupić?
Waldek: Ale ja tej, kasiory nie mam normalnie.
Ferdek: Halinka, dałabyś mi dziesięć złotych?
Halina: A na co?
Ferdek: Na...ten, no...
Halina: Na piwsko znowu! Wiesz co? Ty już przeginasz z tym piwskiem! Teraz jeszcze Waldka chcesz upić!
Ferdek: Halinka, ale tylko dziesięć.
Waldek: No, to mało jest normalnie.
Halina: Jak tylko, to idź i zarób! Ja do końca miesiąca żadnych pieniędzy na piwsko Ci nie dam!
Ferdek: Ale Halinka...
Halina: Żadnych ale! Do roboty idę! Halina idzie do pracy.
Waldek: Jak tu by zarobić te dziesięć, żeby zarobić, a żeby się nie narobić, tatuś? W telewizji pojawia się redaktorka, jest wydanie wiadomości.
Redaktorka: Witamy Państwa w kolejnym wydaniu wiadomości. Dzisiaj odbędzie się pierwsze losowanie nowej loterii pod nazwą ''Trotototko''. Kumulacja wynosi aż 325 milionów złotych!
Ferdek: O żesz kurde!
Waldek: Ja pierdzielę!
Ferdek: Walduś, idźże do jakiego kiosku, kupże ten kupon czy tam los czy co to jest kurde, jakbyśmy wygrali to do końca życia nie musimy prosić nikogo o piniądze!
Waldek: No dobra, biegnę!
Ferdek: Kurde, czekaj Walduś, idę z Tobą!
SCENA 2
Waldek w kiosku, Ferdek czeka na zewnątrz. Z kiosku wychodzi Badura z kuponem.
Ferdek: O, pan Badura, witam Pana!
Badura: Witam, witam, panie Ferdku! A co to Pan tu tak stoisz przed tym kioskiem sam?
Ferdek: A, wie Pan, a co Pan tu robisz?
Badura: A żem se kupon wziął na chybił trafił w Lotototku.
Ferdek: Panie, to Pan nie wiesz?
Badura: Ale co?
Ferdek: Nowa loteria jest! Panie, 325 milionów do wygrania! Takie pieniądze to ja nie wiem, gdzie można dać, gdzie one się zmieszczą?!
Badura: Kuźwa, drobnych już nie mam, a bym jeszcze wziął drugi kupon. A, następnym razem, może coś mi się w tym uda wygrać. Pamiętaj Pan dzisiaj wieczorem o losowaniu.
Ferdek: Oczywiście, no to trzymaj się Pan!
Waldek wychodzi z kiosku.
Ferdek: I jak tam kurde?
Waldek: Mam kupon, wziąłem na chybił trafił.
Ferdek: Na chybił trafił?
Waldek: No, a co?
Ferdek: Ale kurde, Walduś, ja myślałem, że ty coś skreślisz.
Waldek: No a jakie liczby normalnie ja miałem skreślić?
Ferdek: No nie wiem no. Ale teraz to ja nie wiem, czy my coś wygramy, bo na chybił trafił to marne szanse, Walduś.
Waldek: Oj tam, tatuś.
SCENA 3
Ferdek i Waldek wracają do domu, są w salonie, jest wieczór.
Waldek: Zaraz normalnie losowanie jest!
Ferdek: O, kurde! Zapomniałbym! Przełączaj, Walduś! Do salonu wchodzi Mariolka.
Mariolka: Co Wy tutaj tak siedzicie razem?
Waldek: A co?
Mariolka: Bo dawno tak razem nie siedzieliście.
Ferdek: Mariolka, jak wypadną takie liczby jak: 5,6,17 i 20 to wygrywamy 325 milionów!
Mariolka: Dlaczego tylko cztery liczby?
Ferdek: A bo to jest taka nowa loteria, tu cztery tylko są.
Waldek: O, losowanie!
Ferdek: O, kurde!
Redaktorka: Witamy Państwa w pierwszym losowaniu Trotototka. Bez zbędnego przedłużania zaczynamy.
Mariolka: Trzymajmy kciuki.
Redaktorka: Zaczynamy losowanie. Pierwsza wylosowana liczba to...30!
Ferdek: Gówno.
Redaktorka: Druga wylosowana liczba to 45.
Ferdek: I gówno.
Waldek: Kurde...
Redaktorka: Następną liczbą jest 4.
Ferdek: Nie no kurde! Mamy 5 i 6, a tu 4!
Redaktorka: Ostatnią liczbą jest...6!
Ferdek: Dupa, dupa, dupa!
Mariolka: Ale przecież mamy szóstkę.
Ferdek: A no rzeczywiście. Coś wygraliśmy?
Redaktorka: Informujemy, że w tym losowaniu wygrywa tylko osoba, która miała wszystkie cztery liczby poprawne, mniejsza ilość nie wygrywa nic.
Ferdek:Dupa tam! Walduś, po coś brał na chybił trafił?!
Waldek:A jakie liczby miałem skreślić, co?!
Mariolka: A wy to głupi jesteście.
Waldek: Mariolka, Mariolka, ty to się zamknij normalnie!
Mariolka: To się inaczej robi.
Ferdek: Niby jak?
Mariolka: To trzeba taki sposobem.
Waldek: A jakim?
Mariolka: To trzeba nie patrzeć, z zamkniętymi oczami zaznaczać liczby.
Ferdek: Pierdoły opowiadasz.
Waldek: Głupoty takie tera normalnie pieprzysz, że...
Mariolka: Dobra, nie wierzycie mi, to...
Ferdek: No dobre, ale kiedy jest następne losowanie?
Redaktorka: Na następne losowanie zapraszamy już jutro o tej samej porze. Tym razem kumulacja wynosi 400 milionów!
Ferdek: Ja pierdzielę! Waldek się śmieje.
Mariolka: Co ty się tak śmiejesz?
Waldek: No bo to tak jakby ona odpowiedziała tatusiowi.
Ferdek: Walduś, nie ma czasu na pierdoły, jutro biegniemy po kupon, skreślamy i wygrywamy!
Ktoś na zewnątrz: Panie Ferdku!
Ferdek: Co jest kurde? Widać za oknem Badurę.
Ferdek: Co jest?! Ferdek podchodzi do okna i otwiera je, widać Badurę, który przeszedł po linie.
Ferdek: Panie Badura, co pan odpierdzielasz?
Badura: Zawiązałem linę.
Ferdek: Ale jak? A, nieważne! Co się stało?!
Badura: Panie Ferdku, wygrałem!
Ferdek: Pan?! Ile?!
Badura: Stówę w Lotototku!
Ferdek: Gratuluję Panu, ale czemu Pan po linie tu idzie? Nie mógł Pan zapukać?
Badura: Panie, tą stówę wydam rzecz jasna na alkohol, ale wybacz Pan, Panu nic nie dam.
Ferdek: A dlaczego?
Badura: Wie Pan, to ja to wygrałem, nie Pan.
Ferdek: Panie, ta lina pęka!
Badura: Ja pierdzielę!
Ferdek: Skacz Pan! Złapię Pana!
Badura: Ale jak? Panie, ja tam nie doskoczę!
Ferdek: Dasz Pan radę! Cycu, pomóż mi!
Waldek: Ale co ja mam robić tatuś?!
Ferdek: No nie wiem, ale... Lina pęka, Badura spada.
Badura: Ja pierdzielęęęęęę...
Ferdek: O, kurde.
SCENA 4
Następny dzień, Badura w szpitalu, ma rękę i nogi w gipsie.
Badura: Jasna cholera...
Ferdek: Panie, to jest nauczka, po coś Pan po tej linie szedł?!
Badura: Nie tym się martwię, ale ja sto złotych muszę wydać na leczenie.
Ferdek: Ale na jakie?
Badura: Na rehabilitację.
Ferdek: Ale Panie, rehabilitacja jest darmowa.
Badura: Powiedzieli mi, że darmowa będzie, ale jest kolejka. Za trzy lata mam miejsce.
Ferdek: O, ja pierdzielę...
Badura: Widzisz Pan jaka jest ta nasza polska służba zdrowia...
Ferdek: Panie, ja muszę iść, bo zara losowanie jest.
Badura: A idź Pan.
Ferdek: No to zdrowiej Pan.
Badura: Dla Pana też zdrówka!
SCENA 5
Ferdek, Waldek i Mariola siedzą w salonie.
Redaktorka: Witamy w drugim losowaniu Trotototka.
Ferdek: Teraz mamy liczby 8, 12, 28 i 32.
Waldek: Mariolka, ty dobrze te liczby wybrałaś?
Mariolka: Że co?
Ferdek: Cicho, losowanie!
Redaktorka: Witamy Państwa...
Waldek: Tatuś, jak my tera nie wygramy, to trzeba coś znaleźć, żeby się napić, bo dzisiaj mnie Jolaśka normalnie w nocy opierdzieliła, że cały dzień mnie nie było.
Ferdek: Cycu, nie bój żaby!
Redaktorka: Zwycięskie liczby to...28!
Ferdek: Jest!
Redaktorka: 8, 12, 28 i 32!
Ferdek: Jeeestt!
Waldek: Wygraliśmy?
Mariolka: Chryste Panie! 400 milionów?!
Ferdek: Walduś, wołamy matkę! Waldek się śmieje.
Waldek: Mama!
Halina: Co się znowu stało?
Waldek: Jutro normalnie rano do roboty nie wstajesz.
Ferdek: No!
Halina: O co Wam znowu chodzi?
Mariolka: Jutro na Majorkę lecimy! Wygraliśmy 400 milionów!
Halina: Jaja se robicie!
Waldek: A co, Mariolka by se takie jaja robiła normalnie?
Halina: Jezus Maria!
Mariola: To jak to podzielimy?
Ferdek: Podzielimy?
Mariolka: No, a co?
Ferdek: Ale to wszystko moje jest.
Mariolka: Jak to?!
Waldek: Tatuś, ale ja też chciałem troszkę se piwka łyknąć.
Ferdek: No to ja Tobie też trochę dam Walduś.
Mariolka: Ale ja skreślałam liczby!
Ferdek: A dupa tam, ale gdyby ja, nie dowiedział byś się smarku jeden ty o losowaniu!
Halina: Ludzie, to jest tyle pieniędzy, że jak podzielimy na cztery części, to każdy dostanie po 100 milionów!
Ferdek: O, kurde. To mi na piwo do końca życia starczy?
Waldek: No raczej. Ferdek i Waldek się śmieją.
Ferdek: Jutro Walduś lecimy po piniądze!
SCENA 6
Następny dzień, Ferdek idzie do toalety, tańczy i śpiewa z radości, pod kiblem stoi Paździoch.
Paździoch: Co Pan tak się wyginasz?!
Ferdek: Panie Paździoch, wygrałem kurde!!!
Paździoch: Chyba gówno!
Ferdek: 400 milionów wygrałem!!!
Paździoch: Pan jesteś pod wpływem alkoholu, ja z Panem nie rozmawiam!
Ferdek: Panie, patrz Pan na ten kupon!
Paździoch: Ale jak Pan to...
Ferdek: No i co? Zatkało kakao?
Paździoch: A zabieraj to Pan! Te wszystkie pieniądze Pan pewnie wydasz na alkohol i tak to się skończy.
Ferdek: Nieprawda!
Paździoch: No, oddasz Pan trochę reszcie swojej rodziny, którzy wydadzą to wszystko na pierdoły, a Polska się sypie!
Ferdek: Co Pan znowu pierdzielisz? Co Pan pierdzielisz? Jak Polska się sypie?
Paździoch: Panie, nie udawaj Pan Greka, bo nie jesteśmy w Grecji, tylko w Polsce i o Polsce właśnie rozmawiamy!
Ferdek: Panie Paździoch, ja całą kwotę oddam dla poprawy aktualnego stanu w Polsce.
Paździoch: Co Pan powiesz?
Ferdek: Ja to oddam...na ten, na służbę zdrowia! Dla poprawy jakości służby zdrowia!
Paździoch: Mówisz Pan poważnie?
Ferdek: Jak nie jak tak! Z toalety wychodzi Boczek.
Boczek: Jaka służa zdrowia, w mordę jeża?
Paździoch: Pan Ferdek wygrał 400 milionów!
Boczek: O, w mordę jeża! W tym, trotototku czy jakoś tak?
Ferdek: Tak jest!
Boczek: Nie owijaj Pan w bawełnę!
Paździoch: Widziałem kupon, nie jest to kłamstwo, Panie Boczek.
Boczek: O, kuźwa! I co Pan z tym zrobisz? Dałbyś mi Pan trochę.
Ferdek: Wie Pan co? Pan jesteś po prostu śmieszny!
Boczek: Ale Panie, mnie się mieszkanie sypie! Wczoraj ja se na fotelu siedzę i normalnie padłem. Nagle coś mi tak do gardła wpadło, to się oblizałem. Potem drugi raz i trzeci i czwarty. Panie, ja patrzę w górę, a tam z sufitu kapie! No to se wiadro postawiłem.
Paździoch: Nie no, Panie, Pan to teraz po prostu nas wkręcasz jak wkręty do drewna! Jak Panu mogło kapać, jak niedawno dach remontowali z pieniędzy z Unii Europejskiej?!
Boczek: Ale, bo to...
Ferdek: Pan jesteś po prostu żałosny!
Boczek: Ale Panie, dałbyś Pan z dwie stówy, to ja bym oddał w celach charytatywnych.
Ferdek: My już Pana dobrze znamy. Pan pewnie te pieniądze przeznaczysz na alkohol!
Boczek: A co, a Pan to niby nie?!
Paździoch: Nie! Pan Ferdek odda to na rzecz służby zdrowia!
Boczek: O, w mordę jeża! Pan jest takim dobrym człowiekiem!
Ferdek: Wie Pan, taki już jestem.
Boczek: Ale Panie, dałby mi Pan z pięć dyszek, bo piwo mi się już skończyło...
Ferdek: Panie! Wypierdzielaj Pan stąd!
Boczek: Ale...
Ferdek: Żadnych ale! Won mnie stąd!
Paździoch: Wypierdzielaj grubasie jeden!
Boczek: A pocałujcie mnie wszyscy w dupę! Boczek odchodzi.
Paździoch: Ja nie wiem, jak długo my jeszcze wytrzymamy z tym człowiekiem.
Ferdek: Spokojna Pana rozczochrana. To znaczy...
Paździoch: Eee, słucham? Nie słyszałem Pana, mówił Pan coś?
Ferdek: Eee...żeby był Pan spokojny.
Paździoch: Ale to chyba było dłuższe zdanie.
Ferdek: Skróciłem je.
Paździoch: O co?
Ferdek: Panie, nie będziemy się kłócić o pierdoły! Korzystasz Pan z toalety, czy ja mam wejść?
Paździoch: Już już, idę. Paździoch wchodzi do toalety.
SCENA 7
Ferdek i Waldek idą odebrać wygraną do kiosku.
Waldek: No to co tatuś, wchodzimy!
Ferdek: Jak nie jak tak! Wchodzą do kiosku.
Sprzedawca: Witam!
Ferdek: Dzień Dobry kurde. To ja wygrałem 400 milionów!
Sprzedawca: Niech mi Pan to pokaże. Rzeczywiście!
Waldek: Ale jaja! To jednak prawda!
Ferdek: A co, cycu, myślałeś, że to jakieś jaja są czy co?
Waldek: No nie no, ale chciałem potwierdzenia!
Sprzedawca: Proszę Pana o numer konta.
Ferdek: Numer konta? Jaki kurde numer konta?
Sprzedawca: Numer pańskiego konta bankowego. Tego, na które dostaje Pan wypłatę. Ferdek patrzy się na Waldka.
Ferdek: Ale ja bym chciał dostać w gotówce, tak mi wygodniej.
Sprzedawca: Panie, a jak Pan uniesiesz tyle pieniędzy?! W dupie?!
Ferdek: Panie! To jest brak kultury!
Sprzedawca: A poza tym ja nie mam tutaj aktualnie tyle pieniędzy! Więc albo Pan dasz numer konta, albo nie wypłacimy Panu pieniędzy!
Ferdek: O, kurde!
Waldek: Tatuś, a może by podać numer konta matki?
Ferdek: A pamiętasz numer konta matki, Walduś?
Waldek: No nie, ale zadzwonimy do niej.
Ferdek: Walduś, ale matka będzie miała dostęp do całej kwoty. A jak będziemy chcieli wypłacić, nie da nam swojej karty, a jak ją o to poprosimy, to nie wypłaci, bo mi będzie mówić, że na alkohol to wydam! Tymczasem przed kioskiem, z jeden strony idzie Paździoch z zakupami, z drugiej Boczek. W końcu spotykają się.
Boczek: O, dzień dobry, Panie Paździoch. A co Pan tak tachasz w tych torbach?
Paździoch: Nie interesuj się Pan!
Boczek: Co żeś Pan nakupował?
Paździoch: A co to Pana tak interesuje?!
Boczek: Panie, bo ja to se do kiosku idę.
Paździoch: I co w związku z tym?
Boczek: Przy okazji se zobaczę, czy Pan Ferdek już wygraną odebrał. Chcesz Pan to sprawdzić?
Paździoch: A co mnie to gówno obchodzi? Nieważne kiedy, ważne, że będzie poprawa służby zdrowia!
Boczek: Panie, nie bądź Pan taki święty. Wejdźmy se na chwilę.
Paździoch: No dobrze, i tak miałem kupić gazetę. Boczek i Paździoch wchodzą do kiosku.
Paździoch: O, proszę, proszę, Pan Ferdek!
Boczek: Witamy Pana!
Ferdek: A dzień dobry.
Paździoch: I jak tam, wygrana już odebrana?
Sprzedawca: Pan tutaj nie chce, żeby pieniądze wpłynęły na jego konto bankowe. Chciałby je otrzymać w gotówce.
Paździoch: Ale skoro Pan oddaje, to może od razu poprosić o wpłynięcie tych pieniędzy nie na konto, a do służby zdrowia?
Ferdek: Eee... ale wie Pan, ja chciałbym oddać je osobiście, teraz to tak mogą oszukać człowieka, że oddają komuś, a oni to se zabierają dla siebie.
Waldek: O, dobrze gadasz, tatuś!
Boczek: Masz Pan rację, panie Ferdku.
Sprzedawca: Ale to nie problem, ja mogę Panu dać potwierdzenie i przysiądz tu na krzyż, że tak się stanie.
Ferdek: Ale...ja panu nie wierzę. Sprzedawca klęka.
Sprzedawca: Przysięgam na krzyż!
Ferdek: Co Pan mi tu odpierdzielasz?!
Waldek: Ale jaja normalnie!
Paździoch: Zgadzamy się!
Sprzedawca: Poszłooo...
Paździoch: Tak szybko?
Sprzedawca: Zostało skierowane. Potwierdzenie otrzyma Pan pocztą. Otrzymanie pieniędzy potwierdzi też prezydent.
Boczek: O, kuźwa!
Paździoch: O, proszę!
Boczek: Ale z Pana dobry człowiek! Myślałem, że Pan kłamiesz, ale teraz widzę, że Pan mówił prawdę.
Ferdek: Kurdeeeee!!!!
Waldek: Nie no...
Paździoch: Co się stało? Ferdek zaczyna płakać.
Boczek: Wzruszył się, że zrobił tyle dobrego. Paździoch podaje chusteczkę.
Paździoch: Wysmarkaj Pan nos, bohaterze!
Ferdek: Kurdeeeeeee!!!
Boczek: Taki sąsiad to skarb!
SCENA 8
Ferdek i Waldek oglądają telewizję w salonie.
Ferdek: Oj, Walduś, 400 milionów poszło się je...
Waldek: Ale przynajmniej mamy porządną służbę zdrowia!
Redaktorka w telewizji: Dzisiaj odwiedziny szpital w Poznaniu przy ulicy Styczniowej. Jak widać każdy ma tu całą salę dla siebie, własny telewizor, to, czego sobie zażyczy na obiad, masażystów, służących, a na rehabilitację czeka się w kolejce 15 sekund!
Ferdek: Walduś, kurde, a może by my se skoczyli na tydzień do tego szpitala? Taka tam teraz obsługa, że byśmy mieli jak w raju! Waldek się śmieje. Redaktorka: A teraz przenosimy się do szpitala we Wrocławiu, gdzie pewnien połamany mężczyzna mógłby czekać latami na rehabilitację. Na ekranie pojawia się Badura na łóżku.
Redaktorka: Jak się Pan teraz czuje?
Badura: Panie Ferdku, dziękuję! Teraz nie muszę wydawać stówy na rehabilitację! Zaraz wychodzę ze szpitala, przyjdź Pan do mnie wieczorem, to wypijemy po trochu!
Ferdek: O, kurde!
Badura: A jak mnie Pan nie oglądasz, to przyjdę po Pana!
Redaktorka: Tak, tak, dosyć! Waldek się śmieje.
Waldek: Tatuś, no to już tera to mamy sposób, jak w końcu napić się, nie?
Ferdek: Jak nie jak tak!
Redaktorka: Proszę Państwa, doszły do nas szokujące informacje! Pieniądze wygrane w loterii ''Trotototko'' zostały skradzione z banku! Organizatorzy tej loterii, niejaki Albert Złodzimij i Tadeusz Pępek napadli na bank oraz chcieli zarobić jeszcze więcej podczas dostawania pieniędzy za kupony. Ale ich plan się nie powiódł, bowiem komuś udało się wygrać. Z trudem oddali pieniądze, ale dziś rano ponownie chcieli okraść ten sam bank i złapano ich!
Ferdek: Ja pierdzielę!
Waldek: Tatuś, to są jakie jajca normalnie!
Ferdek: Nie, Walduś. To nie są jajca. To jest gorzka prawda.
Waldek: To co tera będzie, tatuś?
Ferdek: Teraz to chyba idziemy do Badury.
SCENA 9
Ferdek i Waldek siedzą na złomowisku z Badurą.
Badura: A dajże Pan spokój, Panie Ferdku!
Ferdek: Panie, to się w głowie nie mieści!
Waldek: Dobra, masz Pan alkohol?
Badura: Nie zdążyłem kupić. A poza tym tą stówę oddam na rehabilitację.
Ferdek: Nieee!
Waldek: A my dalej się nie napiliśmy! Pojawiają się Halina i Jolasia.
Jolasia: Waldek, gdzie ty znowu łazisz?! Do domu, ale już!
Waldek: Ale Jolasiu, ja tylko...
Jolasia: Do domu!!!
Ferdek: Kurde, co za jełopek.
Halina: Ferdek, do domu!
Ferdek: Ale Halinka, ja tylko...
Halina: Do domu!!!
Badura: Do widzenia!
Ferdek: Do widzenia!
SCENA 10
Ferdek siedzi na fotelu w salonie, Halina chodzi w kółko.
Halina: Czy ty wiesz co ja wtedy pomyślałam, jak ty te pieniądze żeś na służbę zdrowia przepierdzielił?!
Ferdek: Ale Halinka...
Halina: Żadnych ale! Po coś ty to zrobił?! Ja chciałam sobie wakacje zorganizować, robotę rzucić, a ty coś takiego odwalasz. Zdurniałeś do reszty!
Ferdek: Ale to byli tacy dwaj, co...
Halina: Milcz! Jesteś po prostu kretyn! 400 milionów wygrać i wyrzucić w błoto!
Ferdek: Halina!!!! Dajże mi coś w końcu powiedzieć do jasnej cholery!!! To jacyś dwaj kurde okradli bank i se chcieli więcej piniędzy zarobić więc loterię niby założyli, i...
Halina: Ferdek, ty myślisz, że ja Ci w te pierdoły uwierzę?
Ferdek: Proszę bardzo, włącz telewizor. Ktoś puka do drzwi.
Ferdek: Otwarte! Wchodzi Listonosz Edzio.
Edzio: Poczta Polska pięknie wita i o zdrówko się pyta!
Ferdek: Panie, daj Pan co pan masz i wypierdzielaj stąd, bo nie mam czasu na pierdoły.
Edzio: O, widzę, że Pan Ferdek nie w humorze, może Panu wygrana pomoże. I już wiem na co Państwo ją przepierdzielili i od razu mówię, że nie na chilli!
Ferdek: Won mnie stąd!
Edzio: Cieszy się cała Polska, nie zapomniałem-też i Małopolska!
Ferdek: Panie Edziu, nie wnerwiaj mnie Pan!
Edzio: A myślałem, że Pan wydasz na piwo, albo na obiadowe mięsiwo! Żeby wszystkiego było w dostatku i nigdy już nie brakowało obiadku! Wchodzą Paździoch i Boczek.
Paździoch: Panie Ferdku, co to ma znaczyć?!
Boczek: Właśnie, w mordę jeża! Ja żem se kostkę skręcił, a tu mnie mówią, że na rehabilitację mam przyjść za cztery lata!
Paździoch: Pan nas oszukał i wszystko na wódkę żeś przepierdzielił!
Ferdek: A dajcie wy mi święty spokój! Obejrzyjcie se telewizora! Ferdek odchodzi.
SCENA 11
Halina leży z Ferdkiem w łóżku.
Halina: Wiesz co, Ferdek? Ja do tej pory nie mogę w to uwierzyć.
Ferdek: No, ja też.
Halina: Co to niby ma znaczyć?!
Ferdek: Halinka, to może znaczyć tylko jedno.
Halina: Co?
Ferdek: Że bez względu na wszystko, czy byśmy się starali, czy byśmy się zesrali, czy byśmy mieli gnić, w tym kraju służbie zdrowia nie pomoże już nic. O!
Plusy:
+ losowanie, akcja z liną
+ scena w szpitalu, Badura mówiący o swojej rehabilitacji
+ kolejne losowanie, wygrana Kiepskich
+ rozmowa sąsiadów
+ scena w kiosku
+ występ Edzia
+ zakończenie
Neutral:
+/- pierwsza scena
+/- rozmowa Ferdka z Badurą przed kioskiem
+/- wywiad z Badurą
+/- scena na złomowisku
Witam, widzę, że mój pierwszy scenariusz nie był zły, więc postanowiłem napisać kolejny.
Tytuł odcinka: Teleboczek
Opis odcinka: Arnold Boczek kupuje sobie nowy telewizor. Prosi Ferdka i Paździocha o pomoc w podłączeniu go. Zaraz po tym, gdy Kiepscy wychodzą, Boczek urządza w ich mieszkaniu wielką imprezę.
SCENA 1 Salon, Ferdek i Waldek oglądają telewizję.
Ferdek: Walduś, co to za pierdoły tu lecą w tym telewizorze?
Waldek: To jest normalnie serial.
Ferdek: Jaki serial, przełączaj mnie na jakiś inny kanał, bo ja tych pierdół nie będę oglądać.
Waldek: Ale mnie się to zaczyna podobać.
Ferdek: Co ty baba jesteś żeby jakieś gówna oglądać?
Waldek: No ale gdzie ja mam Ci normalnie przełączyć, jak gdzie indziej same pierdoły lecą, co?!
Ferdek: A mecza jakiegoś nie ma?
Waldek: No nie ma, nie ma.
Ferdek: Kurde, ale przynajmniej wieczorem jest kabaret, to se pooglądamy w końcu coś porządnego. Telewizor zaczyna śnieżyć.
Ferdek: Co jest, kurde?! Waldek wstaje i zaczyna walić pięścią w telewizor.
Waldek: Coś się dzieje normalnie, rozpierniczył nam się telewizorek!
Ferdek: Kurde Walduś, to co my teraz zrobimy, przecież bez telewizora to żyć nie można!
Waldek: Może my kogoś do naprawy wezwiemy?
Ferdek: Walduś, no co ty, przecież to stary gruchot jest, kto by chciał to naprawiać, my tu potrzebujemy nowego telewizora, plazmowego!
Waldek: No ale przecież my kasiory nie mamy.
Ferdek: No to matka nam da.
Waldek: Ona nam nie da, co ty tatuś?
Ferdek: No trzeba ją jakoś przekonać, ona w końcu też ogląda te seriale, gówna jakieś, to może się zgodzi.
Waldek: No ale dzisiaj ten kabaret miał być, to dzisiaj gdzie my go obejrzymy normalnie?
Ferdek: Walduś, nie bój żaby, kabaret jest dopiero wieczorem, więc mamy jeszcze czas.
SCENA 2 Korytarz, Boczek idzie z dużym pudłem.
Boczek: Ale to jest ciężkie, w mordę jeża! Boczek upuszcza pudło.
Boczek: Chyba mi się rozdupcył Ze swojego mieszkania wychodzi Paździoch.
Paździoch: Panie Boczek, co to był za huk?!
Boczek: Panie Paździoch, bo ja żem se nowego telewizora kupił, plazmowy, ma chyba ze 40 cali, ale mi się chyba rozdupcył!
Paździoch: Panie, pan nie dbasz o to, a z takim sprzętem trzeba uważać! I po co pan tu z tym telewizorem przychodzi, skoro pan mieszka na górze?!
Boczek: Panie, bo ja se nie mogę z nim dać rady, ta instrukcja to po japońsku jest, a ja to japońskiego nie znam.
Paździoch: I na co pan tu liczył? Ze swojego mieszkania wychodzi Ferdek.
Ferdek: Panie Boczek, co to za pudło tutaj leży?
Boczek: Panie, bo ja żem se kupił nowy telewizor, ale ja go nie potrafię uruchomić, no i tak se pomyślałem, czy byście państwo mi pomogli?
Paździoch: Wracaj pan na górę!
Ferdek: Ale za co?
Boczek: Dam za to 10 puszek alkoholu!
Ferdek: A to chodźmy.
Paździoch: Dobrze, ale gdzie pan to chcesz uruchamiać?
Boczek: No u mnie, na górze.
Ferdek: No to chodźmy.
SCENA 3 Ferdek, Boczek i Paździoch są w mieszkaniu Boczka.
Paździoch: Panie, co pan nie umiesz do gniazdka włożyć?!
Boczek: Panie, ja tak nie dosięgam!
Paździoch: Trzeba było mniej żreć!
Ferdek: Spokój! To się tak robi! Ferdek podłącza wtyczkę do kontaktu.
Ferdek: No i działa!
Paździoch: No i co, to tyle?
Boczek: Patrzcie na ekran. Na ekranie pojawia się prośba o wpisanie PIN-u.
Ferdek: Jaki to trzeba wpisać PIN?
Boczek: Ja żadnego PIN-u nie znam. Pewnie Ci ze sklepu mi zakodowali, żebym się do nich wracał i płacił za naprawę, ale ja się nie dam!
Paździoch: Trzeba wypróbować wszystkie możliwości.
Ferdek: 8248?
Boczek: 0001?
Paździoch: 5555? 6666? 7333?
Boczek: Tego się nie da odgadnąć!
Paździoch: 0000.
Boczek: Poprawny!
Ferdek: O, kurde! Skąd pan wiedział?
Paździoch: To jest najprostszy możliwy PIN!
Boczek: No i co, działa?
Ferdek: Jakieś wyszukiwanie kanałów się włączyło.
Paździoch: A masz pan dekoder?
Boczek: No mam.
Paździoch: To dlaczego pan nie podłączasz?! Boczek podłącza dekoder.
Paździoch: Wyszukano ponad 1000 kanałów.
Boczek: O, w mordę jeża!
Ferdek: O, kurde!
Paździoch: Sprawdźmy, jakie pan masz tu kanały.
Ferdek: Jedynka, dwójka, trójka...
Boczek: Polsat.
Ferdek: O, Polsat musi być!
Paździoch: TV Kultura...
Ferdek: O, nawet TV Kultura jest... To coś dla pana, panie Boczek.
Boczek: Panie, nie obrażaj pan, dobre?
Ferdek: Nauczy pana jak być kulturalnym. Ferdek i Paździoch śmieją się.
Boczek: Głupi kanał.
Ferdek: O, jest nawet TV Historia. To będzie dobre dla mojej teściowej i dla pana, panie Paździoch! Ferdek i Boczek śmieją się.
Paździoch: Panie, kiepskie pan nam żarty serwujesz.
Ferdek: Masz pan nawet kanały muzyczne jakieś.
Boczek: Moja ulubiena piosenka! Boczek zaczyna tańczyć.
Paździoch: Panie, nie kręć pan tak dupą, bo pan jak małpa wyglądasz!
Boczek: Panie, to ta muzyka mnie do tego nakręca!
Ferdek: Panie, co on za pierdoły wyprawia! Boczek rozbiera się.
Paździoch: On się rozbiera!!!
Ferdek: Panie, on ściąga gacie!!!
Paździoch: Panie Boczek, ja rzygnę!!! Boczek ubiera się.
Paździoch: Uff...
Ferdek: Panie Boczek, co to miało znaczyć?!
Boczek: Przepraszam, ale ta muzyka zaczęła kierować moim ciałem.
Paździoch: Panie, ja prawie bym zwymiotował!
Boczek: Panie, nie obrażaj pan, dobre?
Ferdek: Ale ja miałem podobne uczucie.
Boczek: Tak? To zapomnijcie se o alkoholu! Żadnego alkoholu nie kupię! Piwa, wódki, nic nie będzie!
Ferdek: Panie, powiedziano panu prawdę, a pan się od razu obrażasz!
Boczek: Obrażono mnie!
Paździoch: I bardzo dobrze, bo bym tego alkoholu od pana do ust nie wziął!
Ferdek: Panie Paździoch, idziemy stąd!
Boczek: A idźcie, idźcie, jeszcze będziecie mnie prosić o alkohol!!!
SCENA 4 Ferdek i Paździoch rozmawiają na korytarzu.
Paździoch: Co to miało znaczyć?!
Ferdek: Panie, ten grubas to jest jakiś nienormalny!
Paździoch: Te jego zachowania nadają się na policję!
Ferdek: Świnia jedna, grubas, jeszcze kiedyś on mnie będzie o coś błagał, to ja mu gówno dam!
Paździoch: Nie rozmawiajmy już o nim, niedobrze mi się robi po tym, co widziałem!
Ferdek: Ja wracam do siebie, bo to co widziałem, to się w głowie nie mieści! Do widzenia, panie Marianie!
Paździoch: Do widzenia, panie Ferdku!
SCENA 5 Ferdek wchodzi do salonu.
Ferdek: Walduś, wiesz, że ta świnia Boczek se nowy telewizor kupiła?
Waldek: Jak to nowy telewizor?
Ferdek: No normalnie! I mi jeszcze kazał go z Paździochem popodłananczać!
Waldek: No i popodłananczaliście mu?
Ferdek: No tak i miał nam da alkohol, ale Walduś, wyobraź sobie, że on się zaczął rozbierać przy kanale jakimś muzycznym!
Waldek: No dobra, ale tego wyobrażać se nie będę.
Ferdek: No i my wtedy mu kulturalnie zwróciliśmy uwagę, że tak się nie robi, a on nas zaczął obrażać, to myśmy powiedzieli, że ten jego alkohol to mamy w dupie!
Waldek: Ale przydałby się nam może, bo matka nam kasiory nie chce dać.
Ferdek: Sami sobie go u Stasia weźmiemy, na zeszyt!
Waldek: Ale nasz telewizor nadal nie działa, to może by nam Boczek dał pooglądać kabareta wieczorem, co?
Ferdek: Walduś, czyś ty oszalał? Ja nic od tej świni nie chcę i nie potrzebuję! Z pracy wraca Halina.
Halina: Boże, ale się dzisiaj umordowałam w tej pracy. Halina siada na tapczanie.
Ferdek: Halinka, jak tam w pracy?
Halina: No mówię, że jestem taka umordowana.
Waldek: A wiesz, że nam telewizor nie działa normalnie?
Halina: Jak nie działa? Co żeście znowu zrobili?
Waldek: No normalnie, nie działa, my nic nie robiliśmy, my se go dzisiaj oglądamy, a tu nagle zaczyna śnieżyć no i do teraz już nie działa.
Halina: A może jakaś awaria jest, albo zakłócenia?
Ferdek: Nie, bo u Boczka działał.
Halina: Nie myślcie, że ja kupię teraz nowy telewizor, bo to szybko nie nastąpi!
Ferdek: Halinka, ale...
Halina: Żadnego ale!
Waldek: No ale Boczek se kupił nowy, to co, my mamy teraz u niego oglądać?
Halina: Jak to Boczek kupił?
Ferdek: No normalnie, świnia jedna kupiła se nowy telewizor plazmowy, taki duży, większy niż ten kredens i ja mu pomagałem uruchomić no i mu działa i ma wszystkie kanały w HD!
Halina: Żartujecie.
Waldek: Po co my se mielibyśmy jaja robić? Możesz se iść i zobaczyć.
Halina: Coś takiego! My nie możemy być od niego gorsi! Trzeba w końcu wymienić ten stary gruchot na nowy, porządny telewizor plazmowy!
Ferdek: Tak jest!
Halina: Chodźcie, jedziemy! Halina wybiega z mieszkania, Waldek się śmieje.
Ferdek: Cycu, widzisz? Jak żeśmy matkę przekonali?
Waldek: No! To nawet dobrze dla nas, że Boczek se kupił nowy telewizor!
Ferdek: Nie myślmy teraz o nim, jedziemy kupić nasz nowy telewizor Walduś, dla nas! Waldek śmiejąc się, wychodzi razem z Ferdkiem z mieszkania. Śpiesząc się, zapominają je zamknąć.
SCENA 6 Mieszkanie Boczka, Boczek siedzi na krześle, a telewizor nie działa.
Boczek: Co jest, w mordę jeża?! Przecież go kupiłem niedawno, a on już nie działa! Kto mi teraz pomoże? Muszę przeprosić pana Ferdka za to, co zrobiłem i poprosić o pomoc w naprawie telewizora! Boczek bierze telewizor i wychodzi z mieszkania.
SCENA 7 Boczek idzie korytarzem z telewizorem, puka do Kiepskich.
Boczek: Nikt nie otwiera. Panie Ferdku, jest pan tam? Pani Halinko? Walduś? Mariolka? Boczek przypadkowo łapie za klamkę, drzwi otwierają się.
Boczek: O, w mordę jeża, otwarte! Boczek wchodzi do salonu.
Boczek: Pani Rozalio, jest pani tu? Babka śpi w kuchni.
Boczek: Oby się nie obudziła! Zaraz, a może ja mam coś z anteną, że telewizor mi nie działa? Podłączę tutaj u Pana Ferdka i zobaczę, czy zadziała. Boczek podłącza swój nowy telewizor u Kiepskich, na ekranie pojawia się teledysk muzyczny. Boczek: W mordę jeża, znowu moja ulubiena piosenka!
Boczek zaczyna tańczyć, w kuchni budzi się Babka.
Babka: Kanalio, cicho bądź! Ścisz ten telewizor! Babka zakłada nauszniki.
Babka: Teraz mogę spać dalej i żaden hałas mi w tym nie przeszkodzi. Paździoch wychodzi na korytarz.
Paździoch: Ciszej tam!
Helena: Ściszyć ten telewizor, do jasnej cholery!
Paździoch: Albo zadzwonimy po policję!
Helena: I tak nas nie słyszą! Przez szklane drzwi wchodzi Edzio.
Edzio: A co tutaj się dzieje, jakaś impreza u Kiepskich?
Paździoch: Widocznie tak!
Edzio: A to trochę zmniejszymy ich entuzjazm, bo ja tu rachunek mam!
Edzio puka do drzwi. Edzio: Panie Ferdku, mam listy dla Pana i rodzinki! I tak nikt nie usłyszy! Edzio wchodzi przez drzwi, Boczek pije piwo i tańczy.
Edzio: Ale impreza! A gdzie państwo Kiepscy?
Boczek: Pojechali, ale impreza trwa! Edzio zaczyna tańczyć, Paździoch puka do drzwi.
Paździoch: Ciszej tam, karwasz twarz! Edzio otwiera drzwi.
Edzio: Zobacz pan ile tu jest alkoholu! Edzio daje Paździochowi puszkę piwa, Paździoch pije, Babka się budzi.
Babka: Nawet moje nauszniki nie wytrzymają takiego hałasu! Co tam się dzieje?! Babka wjeżdża na wózku do salonu.
Babka: Moja ulubiona piosenka! Do Kiepskich przychodzą inni sąsiedzi oraz ludzie z ulicy.
Edzio: Takiej balangi jeszcze nie było! Lej pan do pełna!!! Większość osób jest już pijanych.
Paździoch: A-ale b-ba-allangaaaa!!! Boczek ledwo stoi na nogach.
Edzio: Jeszcze jeden kieliszek, bo jak nie, to będzie entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek!
Boczek: Ale muuuzyka!
Paździoch: Pana telewizor jest... Paździoch upada na podłogę.
SCENA 8 Ferdek, Waldek i Halina wracają ze sklepu, idą korytarzem.
Halina: Takie ceny to są za wysokie!
Ferdek: No ale my teraz bez telewizora zostaliśmy!
Waldek: A dzisiaj wieczorem jest kabaret!
Halina: Musimy zacząć oszczędzać, żeby mieć telewizor! Zaraz, a co to za muzyka?
Waldek: Jakaś chyba impreza jest normalnie.
Ferdek: Pewnie ta świnia Boczek se w swoim mieszkaniu słucha muzyki z tego telewizora. Zaraz tam pójdę, to mu dam takiego kopa w dupę, że...
Halina: Trzeba chyba zadzwonić po policję! On już przesadza!
Waldek: Tylko najpierw bym coś zjadł, bo jestem tak głodny...
Ferdek: I trzeba się napić, bo na trzeźwo tam do niego nie pójdę!
Halina: Więc ty niby teraz jesteś trzeźwy, tak?
Ferdek: Halinka, ja nic nie twierdzę.
Waldek: Ale ta muzyka to blisko nas jest coś czuję.
Ferdek: Pewnie Boczek se do tej mendy Paździocha poszedł i te całe 10 puszek piwa mu dał! Świnia jedna!
Halina: Lepiej chodźmy coś zjeść, bo zaraz wraca Mariolka i też pewnie będzie głodna! Matko, nie zamknęłam mieszkania, zapomniałam! Dobrze, że nikt się do nas nie włamał! Wszyscy wchodzą do mieszkania.
Edzio: Ooo, przyszli Kiepscy państwo, czemu nie wcześniej, to jakieś draństwo! Zostało mało alkoholu, ale ja jeszcze go trochę mam w holu!
Ferdek: Przepraszam bardzo, co tu się kurde dzieje?! Won mnie stąd natychmiast!!!
Waldek: Co tu się dzieje normalnie?! Boczek tu jest!
Halina: Co to wszystko ma znaczyć?!
Ferdek: Wypierdzielać mi stąd w podskokach!!!
Boczek: Wyluzuj pan, panie Ferdku!
Halina: Jezus Maria, przecież on jest tak pijany, że ledwo chodzi!
Waldek: Co oni tu se urządzili?!
Halina: Co tu się znowu dzieje do jasnej cholery?!
Ferdek: Precz mi stąd, wszyscy!!! Albo dzwonię po policję!!! Wszyscy pijani po kolei wychodzą.
Halina: Mamusia?! Co mamusia tu robi?! Przecież mamusia spała w kuchni! Tego po mamusi się nie spodziewałam!
Babka: Ja chciałam ich wypędzić w imię dobra i sprawiedliwości!
Ferdek: Panie Paździoch, proszę mnie opuścić!
Paździoch: A c-co pan?
Ferdek: Won mnie stąd wszyscy, co zostali!!! I jescze mój fotel przesunęli!!! Co to, on jest zarzygany?!
Nieznajomy I: T-to moja sprawka, bo tutaj taki grubas się rozbierał!
Ferdek: Kurde, niech ja go dostanę w swoje ręce!!! Gdzie on jest?!
Waldek: On już wyszedł!
Ferdek: Kurde, ja się z nim policzę!!!
Nieznajomy II: A-ale b-balanga!!!
Ferdek: Wypierdzielaj pan stąd!!! Mariolka wchodzi do salonu.
Mariolka: Wróciłam, no i co tam? Mariolka patrzy na nowy telewizor Boczka.
Mariolka: Ale super, kupiliście nowy telewizor!!!
Ferdek: Zaraz, a co ten telewizor tu kurde robi?! Przecież on jest Boczka!
Mariolka: Jak to Boczka?!
Ferdek: No ta świnia musiała se go tu przynieść!
Mariolka: Czyli nie kupiliście nowego telewizora?
Waldek: Nie!
Mariolka: No tak, mogłam się tego spodziewać!
Ferdek: Kurde, ja zaraz go chyba rozwalę!
Mariolka: A co ty ojciec jesteś taki zły?
Ferdek: Cicho bądź, glucie jeden ty! Przed chwilą w naszym domu Boczek i inni urządzili se imprezę! Co to miało kurde znaczyć?! I jeszcze fotel mi zarzygali! A wszystko przez tego Boczka!
Mariolka: Ojciec, a co ty dzisiaj nie piłeś? Bo nie czuć piwskiem od Ciebie.
Ferdek: Jeszcze jedno słowo, a nakażę Ci opuścić to pomieszczenie! Ferdek spogląda na telewizor.
Ferdek: Zaraz, za chwilę zaczyna się kabaret, a ta świnia zostawiła telewizor! Walduś, możemy se go obejrzeć! Waldek się śmieje.
Ferdek: Włączaj go, cycu!
Waldek: Ale czym?
Ferdek: No jak to czym, no pilotem, no!
Waldek: No ale gdzie jest pilot?
Ferdek: No jak to gdzie? Zaraz, nie ma pilota! Boczek zabrał pilota, a bez niego nie włączę! Kuuuurdeee!!!
SCENA 9 Ferdek i Halina leżą w łóżku.
Halina: Jezus Maria, co tu się dzisiaj działo?!
Ferdek: Halinka, ja Ci powiem, że dzisiaj to ten Boczek to już przesadził. Myśli, że jak se kupił nowy telewizor to mu wszytko wolno.
Halina: Ja to zgłoszę na policję i do sądu!
Ferdek: I bardzo mądrze, bardzo mądrze, bo to już za wiele!
Halina: Ale to po pracy, bo ja już muszę iść spać, żeby rano wstać! Dobranoc! Halina gasi światło.
SCENA 10 Ferdek siedzi w salonie i czyta gazetę, ktoś puka do drzwi.
Ferdek: Kurde, kogo to diabli znowu niosą? Ferdek idzie otworzyć drzwi, stoi za nimi Boczek.
Boczek: Dzień dobry, panie Ferdku!
Ferdek: Panie, jaki dobry, coś pan wczoraj u mnie zrobił?
Boczek: Panie Ferdku, ja chciałem za to pana serdecznie przeprosić, bo poniosło mnie i proszę tego nie zgłaszać na policję, do sądu, na kolegium, na straż miejską, bo ja obiecuję, że to się już nie powtórzy.
Ferdek: Tak? Panie, pan tutaj wczoraj zrobił takie pierdoły, że szkoda gadać, ja bym się na pana miejscu wstydził innym na oczy pokazywać.
Boczek: Jeszcze raz przepraszam.
Ferdek: Panie, nie chce mi się z panem rozmawiać, do widzenia!
Boczek: Panie, poczekaj pan!
Ferdek: Co jest?
Boczek: Bo ja bym prosił o jeszcze jedną rzecz.
Ferdek: Niby jaką?
Boczek: Czy mógłby mi pan oddać mój telewizor?
Ferdek: Nie oddam go panu.
Boczek: Panie, nie żartuj se pan, ja za niego zapłaciłem i to jest moja własność!
Ferdek: Konfiskuję go za to, że Pan wczoraj zrobił tą imprezę!
Boczek: Panie, ale pan musi mi go zwrócić!
Ferdek: Jeżeli pana zachowanie się zmieni, to go zwrócę za jakiś czas, a jeśli nie, to zatrzymam go na zawsze.
Boczek: Panie, ale po co panu, jak pan nie masz nawet pilota?
Ferdek: Panie, o pilota to się pan nie martw, bo pilota to se można dokupić.
Boczek: Ale ja obiecuję, że to już się nie powtórzy, proszę, niech pan mi zwróci ten telewizor, błagam!
Ferdek: Nie!
Boczek: A niech go pan se w dupę wsadzi, ja go już nie potrzebuję!
Ferdek: Ariwederczi Roma! Ferdek trzaska drzwiami.
Ferdek: Kurde, telewizor mam mu oddać, jeszcze czego.
SCENA 11 Ferdek siedzi w salonie, próbuje włączyć telewizor bez pilota.
Ferdek: Kurde, nie zadziała bez pilota, po co mi taki telewizor. Ferdek wyrzuca telewizor przez okno.
Ferdek: I po kłopocie! Telewizor spadł na Boczka, który go złapał.
Boczek: Dziękuję, panie Ferdku!
Ferdek: Za co?
Boczek: Za oddanie telewizora.
Ferdek: Panie, ja go chciałem rozdupcyć.
Boczek: Panie, jak rozdupcyć?
Ferdek: No normalnie.
Boczek: Panie, jakby mi go pan rozdupcył, to ja bym chyba pana pozwał na kolegium.
Ferdek: Ożesz ty grubasie pierdzielony! Won mi spod mojego okna!
Boczek: A gówno! A ja se będę tu stał ile będę chciał i pan mi nic nie zrobi! A tfu!
Ferdek: Tak? To proszę, zobaczymy ile pan wytrzyma!
Boczek: Panie, ja mogę tu stać dnie i noce!
Ferdek: Tak? To zobaczymy. Do salonu wchodzi Waldek.
Ferdek: Walduś, dawaj jakieś wino!
Waldek: A co ty tatuś, na wino się przerzuciłeś?
Ferdek: Dawaj jakieś stare, nieważne jakie!
Waldek: A po co ci tatuś?
Ferdek: Pozbędę się grubasa! Waldek podaje Ferdkowi piwo, a ten wylewa je na Boczka.
Boczek: Co pan na mnie wino wylewa, panie?!
Ferdek: Zobaczymy ile pan wytrzymasz!
Boczek: Panie ale się nie godziłem na to, że pan będziesz robił takie coś!
Ferdek: Walduś, wypędzimy stąd grubasa!
Waldek: No ale jak?
Ferdek: Dawaj jakąś półkę!
Waldek: Tatuś, czy ty nie przesadzasz?
Ferdek: Cycu, nie gadaj, tylko dawaj! Ferdek zrzuca półkę na Boczka.
Boczek: Panie Ferdku, pan chce mnie zabić!
SCENA 12 Boczek nadal stoi pod oknem, ma zamknięte oczy, jest noc, Waldek budzi Ferdka.
Waldek: Tatuś, chodź no normalnie, jak Ci coś pokażę, to aż normalnie się zesrasz!
Ferdek: O co kurde się rozchodzi?
Waldek: Normalnie padniesz!
Ferdek: No dobrze, ale jak to będzie jakaś pierdoła, to Ci takiego kopa w dupę zasadzę...
Waldek: Chodź! Ferdek i Waldek idą do okna w salonie.
Ferdek: No i co?
Waldek: Patrz przez okno, patrz!
Ferdek: O, kurde! Boczek! Nadal tutaj stoi! Ferdek otwiera okno.
Ferdek: Panie, co pan tu jeszcze robisz? Boczek nie odpowiada.
Ferdek: Panie, dlaczego pan udaje, że pan nie słyszy?
Waldek: Tatuś, on zasnął na stojąco!
Ferdek: Czekaj, Walduś, zaraz coś zrzucę na grubasa! Ferdek zrzuca toster, Boczek się budzi.
Boczek: Co się dzieje, w mordę jeża?!
Waldek: Tatuś, matka się wścieknie, że toster ześ rozpierniczył. Ferdek zrzuca krzesło, trafia ono w głowę Boczka.
Boczek: O, kuźwa, mam guza! Ferdek się śmieje.
Boczek: Panie, ja to pierdzielę, ja idę do domu, bo pan mnie tu zarąbie!
Ferdek: No i co grubasie?!
Boczek: Panie, pan jesteś pijany!
Ferdek: Won mnie stąd!
Boczek: A żebyś pan wiedział! Moja noga tu już więcej nie postanie! A tfu!
Ferdek: Widzisz Walduś, nasz telewizor nadal pewnie nie działa. Waldek podłącza stary telewizor.
Waldek: Tatuś, on działa!
Ferdek: O, kurde! W telewizji są wiadomości i jest redaktorka.
Redaktorka: Witamy serdecznie i przepraszamy serdecznie cały Wrocław za to, że była awaria z nadawaniem satelitarnym, czasem działało, a czasem nie, ale teraz wszystko powinno być już w porządku!
Ferdek: O, kurde, Walduś, to nie nasz telewizor się zepsuł, tylko ci co nadawali coś nawalili!
SCENA 13 Halina jest w kuchni, nie może znaleźć tostera.
Halina: Ferdek!
Ferdek: Co?
Halina: Chodź no tutaj!
Ferdek: O co się rozchodzi?
Halina: Czy wiesz może, gdzie jest toster?
Waldek: Wczoraj nam spadł z okna.
Halina: Jak to spadł?
Ferdek: No normalnie, wiatr był, to zabrał.
Halina: No to wy teraz zapomnijcie o nowym telewizorze, bo ja kupię nowy toster!
Ferdek: Ale Halinka, telewizor już działa! To była jakaś awaria, ale już wszystko w porządku! Ktoś puka do drzwi, Halina idzie otworzyć, za drzwiami jest lekarka i Boczek z zabandażowaną głową.
Lekarka: Dzień dobry.
Halina: Dzień dobry, co się stało?
Lekarka: Pan Boczek doznał wstrząśnięcia mózgu i musi być na zwolnieniu przez dwa tygodnie. Potrzebuje kogoś, kto się nim zajmie, wskazał Panią, Pani Halino.
Halina: Ale ja chodzę do pracy, ja nie mogę cały czas się nim zajmować.
Boczek: Ja zapłacę 20 złotych za każdy dzień opieki.
Ferdek: Halinka, kto przyszedł?
Halina: Ferdek, zajmiesz się panem Boczkiem, dopóki będzie u nas na zwolnieniu?
Ferdek: O, nie!
Halina: Dam Ci za to jedno piwo.
Ferdek: No nie wiem, nie wiem.
Halina: Dam Ci dwa.
Ferdek: Muszę się zastanowić.
Halina: Dam Ci trzy.
Ferdek: O, kurde.
Halina: Dam dziesięć.
Ferdek: Gdzie zaprowadzić pana Boczka?
Lekarka: Proszę się nim dobrze zajmować. Do widzenia!
Halina: Do widzenia!
Boczek: A gdzie ja będę spał?
Ferdek: Na tapczanie w salonie.
Boczek: Ale ja chciałem na pana łóżku.
Halina: No dobrze.
Ferdek: O, nie!
Boczek: Panie, ja płacę i wymagam!
Halina: Oczywiście, że pan tam może!
Ferdek: Ale Halinka...
Halina: Żadnego ale! Tak nakazuje nasza religia!
Ferdek: Kurde, na tapczanie będę teraz spał.
Halina: Czy jest pan głodny?
Boczek: Jasne, że tak! Halina przynosi Boczkowi coś z lodówki.
Halina: Proszę, niech pan je.
Ferdek: Halinka, ale to moja kiełbasa!
Halina: Milcz!
Waldek: Pan Boczek u nas będzie?!
Boczek: Ale zaraz dam wam klucze, to przyniesiecie tu mój nowy telewizor i se pooglądamy, w mordę jeża!
Ferdek: O, kurde! Walduś, leć po telewizor!
Halina: Ja wychodzę do pracy, żeby mi tylko tutaj żadnego pijaństwa nie było. Halina wychodzi do pracy.
SCENA 14 Ferdek, Boczek i Waldek oglądają kabaret i śmieją się.
Ferdek: Kurde, ale duży jest ten telewizor!
Boczek: No!
Ferdek: Tylko żeby pan się już nie rozbierał! Wszyscy się śmieją.
Boczek: Panie, a co pan!
Waldek: Teraz to my normalnie przez dwa tygodnie będziemy se oglądać wszystko na tym telewizorze!
Ferdek: A wcześniej mieliśmy przez niego problemy!
Boczek: Kto by się spodziewał, że telewizor może być przyczyną problemów, w mordę jeża! Wszyscy się śmieją, w kuchni jest Babka.
Babka: Kanalio, cicho tam!
Ferdek: Babka, niech babka sama będzie cicho!
Babka: No i znowu muszę założyć swoje nauszniki.
Ferdek: Ale muszę panu coś powiedzieć, pan byłeś, jesteś i będziesz świnią.
Boczek: A pan, panie Ferdku byłeś, jesteś i będziesz alkoholikiem.
Babka: I kanalią!
Ferdek: Babka, a ty byłaś, jesteś i będziesz pasożytem!
Paździoch: Ciszej tam, karwasz twarz!
Ferdek, Boczek i Waldek razem: Panie Paździoch, pan byłeś, jesteś i zawsze będziesz mendą! Wszyscy się śmieją.
Napisy końcowe.
Plusy:
+ upuszczenie pudła przez Boczka
+ próba uruchomienia telewizora
+ taniec Boczka, dialog:
Paździoch: On się rozbiera!!!
Ferdek: Panie, on ściąga gacie!!!
Paździoch: Panie Boczek, ja rzygnę!!!
+ rozmowa Ferdka z Paździochem na korytarzu
+ przekonanie Halinki do kupna nowego telewizora
+ impreza u Kiepskich
+ powrót Ferdka, Waldka i Haliny do mieszkania, zarzygany fotel Ferdka
+ Boczek stojący pod oknem Kiepskich i Ferdek próbujący wypędzić go stamtąd
+ końcowe wyzywanie się
Neutral:
+/- Boczek domagający się zwrotu telewizora
+/- rozmowa z lekarką
Minusy:
- początkowa rozmowa Ferdka z Waldkiem w salonie
- scena w sypialni
Styl pisania z kategorii: lekko, łatwo i przyjemnie i tak też się czytało. Jak na takie pisanie opowiadanie było ok. Ocena 6/10. Więcej nie dam gdyż opowiadanie było zbyt proste a wyższe oceny rezerwuję dla prac bardziej rozbudowanych. Oczywiście proste nie znaczy prostackie czy prymitywne więc coś więcej mogę o nim napisać. Na plus:
- zabawne nazwy loterii: trotototko i lotototek,
- jak za starych odcinków Ferdek z Waldusiem kombinują jak zdobyć pieniądze na piwo,
- Mariola która zauważa niecodzienny niestety (mam na myśli nowe odcinki) widok:
Mariolka: Co Wy tutaj tak siedzicie razem?
Waldek: A co?
Mariolka: Bo dawno tak razem nie siedzieliście.
- sposób Marioli na wygraną - skreślanie liczb z zamkniętymi oczami
- znakomity motyw z Ferdkiem który nakłamał Paździochowi i Boczkowi że chce wpłacić wygraną na służbę zdrowia. A następnie przez to kłamstwo pieniądze rzeczywiście zostają tam wpłacone. Dobre teksty Boczka nieświadomego że Ferdek tego nie chciał:
- Boczek: Ale z Pana dobry człowiek! Myślałem, że Pan kłamiesz, ale teraz widzę, że Pan mówił prawdę.
- Ferdek zaczyna płakać.
Boczek: Wzruszył się, że zrobił tyle dobrego.
- Boczek: Taki sąsiad to skarb!
- Ferdek i Walduś mimo straty pieniędzy z wygranej zadowoleni bo pojawiła się szansa na alkohol:
- Badura: Zaraz wychodzę ze szpitala, przyjdź Pan do mnie wieczorem, to wypijemy po trochu!
- ...
- Waldek: Tatuś, no to już tera to mamy sposób, jak w końcu napić się, nie?
- Ferdek: Jak nie jak tak!
- dość fajne nazwiska: Albert Złodzimij i Tadeusz Pępek
- niezłe rymowanki Edzia
- 400mln przekazane na służbę zdrowia które poprawiły sytuację tylko na jakiś czas, po czym wszystko wróciło do ,,normy".
- dobry, choć mało odkrywczy tekst Ferdka na koniec trafnie podsumowujący sytuację w służbie zdrowia:
...bez względu na wszystko, czy byśmy się starali, czy byśmy się zesrali, czy byśmy mieli gnić, w tym kraju służbie zdrowia nie pomoże już nic. O!
Rzeczy nie koniecznie na minus, takie do których mam uwagi:
- Ferdek z Waldkiem nie mają na piwo ale maja na kupon. Można było napisać że powiedzmy Walduś ma w kieszeni tylko 1zł co nie starczy na piwo ale właśnie tyle kosztuje kupon,
- w scenie 2 Badura mówi Ferdkowi aby pamiętał o losowaniu choć Ferdek nie powiedział Badurze że kupił los lub zamierza to zrobić,
- dość naciągane jest że nikt nie trafił wygranej w loterii skoro były tylko 4 liczby a pewnie dużo ludzi grało skoro do wygrania było 325mln, Na minus:
- już były odcinki o totolotku
- Badura który idzie na linie do mieszkania Ferdka. Miało to być groteskowe, absurdalne i przez to zabawne. Dla mnie było to po prostu głupie. I jeszcze do tego bezsensowny powód dla którego Badura to robi - aby powiedzieć Ferdkowi ze wygrał 100zł.
- zagmatwany pomysł z tymi złodziejami/oszustami. Skoro ta ich loteria była oszustwem to dlaczego przekazali na nią pieniądze i pozwolili aby ktoś je wygrał. A skoro już przekazali bo był to powiedzmy warunek aby loteria mogła wystartować to dlaczego wymyślili aby do zdobycia wygranej wystarczyło skreślić tylko 4 liczby. Przecież było pewne że ktoś je trafi. I jeszcze tekst: ,,z trudem oddali pieniądze". Komu oddali i jakie pieniądze skoro wygrał je Ferdek i przekazał na służbę zdrowia. Dobre teksty:
- Halina: Nikomu ten bałagan nie przeszkadza, jeszcze tylko nasrać tu i będzie wszystko!
- Badura: Panie, tą stówę wydam rzecz jasna na alkohol, ale wybacz Pan, Panu nic nie dam. Halina: ...każdy dostanie po 100 milionów!
Ferdek: O, kurde. To mi na piwo do końca życia starczy?
- Paździoch: Pan jesteś pod wpływem alkoholu, ja z Panem nie rozmawiam!
- Paździoch: ...Pan pewnie wydasz na alkohol i tak to się skończy.
- Ferdek: Panie Paździoch, ja całą kwotę oddam dla poprawy aktualnego stanu w Polsce.
- Boczek: O, kuźwa! I co Pan z tym zrobisz? Dałbyś mi Pan trochę.
Ferdek: Wie Pan co? Pan jesteś po prostu śmieszny!
- Boczek: Nagle coś mi tak do gardła wpadło, to się oblizałem. Potem drugi raz i trzeci i czwarty. Panie, ja patrzę w górę, a tam z sufitu kapie!
- Boczek: Ale Panie, dałbyś Pan z dwie stówy, to ja bym oddał w celach charytatywnych.
- Ferdek: Walduś, kurde, a może by my se skoczyli na tydzień do tego szpitala? Taka tam teraz obsługa, że byśmy mieli jak w raju!
Całkiem fajnie się czytało ten odcinek, lecz mogło się czytać lepiej gdybyś skrócił co poniektóre sceny. Na plus przede wszystkim zaliczam wszystkie losowania, sposoby skreślania i liczb, akcję z Badurą i scenę w sklepiku. Pozostałe mogły lepiej wyjść gdybyś, jak już wspominałem je skrócił. Zakończyć scenariusz mogłeś po akcji, gdzie Badura dostał kasiorę, którą wygrał Ferdek. Motyw z liną również zabawnie wyszedł.
Dawno nic nie pisałeś więc zachęcam abyś kolejną pracę umieścił.
Postanowiłem napisać kolejny scenariusz, mam nadzieję, że się spodoba.
Tytuł odcinka: Wujek Władek w potrzebie
Opis odcinka: Ferdek uświadamia sobie, że renta Babki była dla niego sporym źródłem utrzymania. Nagle odbiera telefon od Wujka Władka, który prosi go o przyjazd w ważnej sprawie. Okazuje się, że ma on do Ferdka pewną prośbę...
SCENA 1
(Ferdek i Waldek siedzą w salonie na fotelach i oglądają telewizję oraz przełączają programy).
Ferdek: Kurde no, same nudy w tej telewizji.
Waldek: No, ale przecie nasza kolej teraz, Babka ma Koziołka Matołka dopiero za pół godziny.
Ferdek: A daj spokój, chodźmy się gdzieś przejść.
Waldek: Ale jak, jak to przejść?
Ferdek: No normalnie, na dwór.
Waldek: Tatuś, Ty chory jesteś?!
Ferdek: Walduś, do Stasia se wstąpimy i zaraz wracamy!
(Waldek się śmieje).
SCENA 2
(Ferdek i Waldek wracają z piwami od Stasia).
Ferdek: Walduś, wiesz, że to były nasze ostatnie pieniądze?
Waldek: No, ale przecie Babka dostaje normalnie rentę za dwa dni!
Ferdek: No i tu jest właśnie problem, Walduś, tu jest właśnie problem.
Waldek: Ale co no? Tylko dwa dni.
Ferdek: Waldek, aż dwa dni, rozumiesz?! Aż dwa dni!
Waldek: Ale no to co my mamy zrobić?
Ferdek: Waldek, mam pomysła!
SCENA 3
(Kamera raz pokazuje Ferdka i Waldka na korytarzu, a raz Babkę siedzącą w salonie i oglądającą Koziołka Matołka. Nagle dzwoni telefon).
Babka: Halo?
Ferdek (na korytatrzu): Dzień Dobry, zestaw bardzo kosztownej bielizny do kupienia w bardzo korzystnej cenie, czy jest Pani chętna?
Babka: Ale jakiej bielizny? Kto dzwoni?!
Ferdek: Tadeusz Orfeusz.
Babka: Grecka bielizna?! Przecież to gówno jest za przeproszeniem!
Ferdek: Kupuje Pani czy nie? Ja Pani mówię, wszyscy będą podziwiać!
Babka: No ale ile to kosztuje?
Ferdek: Zestaw kosztuje jedynie 1200 złotych.
Babka: Co?!
Ferdek: Dla Pani może być zniżka do 1100.
Babka: A pocałuj się Pan w dupę!
(Babka rzuca słuchawką, a Ferdek i Waldek śmieją się).
Ferdek: Walduś, no to teraz na poważnie!
(Znowu dzwoni telefon).
Babka: Halo?
Ferdek: Dzień Dobry, chciałbym polecić Pani zestaw Koziołka Matołka na DVD w bardzo korzystnej cenie.
Babka: Kto mówi?! Jakie DVD?! Ja nie mam DVD!
Ferdek: Jedynie 1000 złotych!
Babka: A dajcie mi spokój i przestańcie dzwonić!
(Znowu ktoś dzwoni).
Babka: Czego?!
Ferdek: Czy chce Pani kupić zasłonki do pokoju?
Babka: A dajcie Wy mnie spokój z tymi cholernymi telefonami!!!
(Ferdek i Waldek dają do telefonu radio i ponownie dzwonią do Babki).
Babka: Czego?!
(W telefonie słychać piosenki, Ferdek i Waldek wchodzą do salonu).
Ferdek: Babka, kto dzwoni?
Babka: Jakieś piosenki, no zobaczcie, no!
(Babka daje Ferdkowi telefon do ucha).
Ferdek: Co to za pierdoły?!
Babka: Nie dają mi spokoju, zaraz chyba odłączę wtyczkę od prądu!
Ferdek: No, no to my Walduś już chodźmy.
(Ferdek i Waldek wychodzą na korytarz).
Waldek: No i co, kurna Babka się nie dała nabrać.
(Znowu ktoś dzwoni).
Babka: Do cholery jasnej, czy ja nie mogę mieć chwili spokoju?! Czego tam do jasnej cholery?!
Ktoś w telefonie: Szczęść Boże, tutaj biskup z parafii. Czy ja rozmawiam może z Panią Rozalią Kiepską?
(Babka próbuje udawać głos Ferdka).
Babka: Nie, tutaj Ferdynand Kiepski, zawołać pasożyta?!
Biskup: Bardzo bym o to prosił.
Babka: Babka, chodź no tutaj!
Babka (swoim normalnym głosem): Szczęść Boże!
Biskup: Szczęść Boże, tutaj biskup z parafii. Czy to był może Pani zięć?
Babka: Tak, próbuję go jakoś nakłonić do nawrócenia się, zmiany swoich zwyczajów i przyzwyczajeń, ale niestety, jestem bezsilna.
Biskup: Rozumiem, chciałbym zaprosić Panią na udział w uroczystej pielgrzymce do Watykanu.
Babka: Do Watykanu?! Kiedy?!
Biskup: Jutro o godzinie 7:00 na całe dwa miesiące!
Babka: Oczywiście, że wezmę udział! Nareszcie sobie odpocznę od tej kanalii!
Biskup: Słucham?
Babka: Eee...Mamy zepsutą kanalizację!
Biskup: Rozumiem.
SCENA 4
(Ferdek i Waldek siedzą w salonie, ktoś puka do drzwi).
Ferdek: Otwarte!
(Do salonu wchodzi Edzio).
Edzio: Witam was serdecznie i mam dziś seniorki rentę!
Ferdek: Akurat Babki nie ma, ale ja mogę odebrać.
Edzio: Dobrze, ale już po raz ostatni, wasz bilans będzie dodatni!
Ferdek: No i gitara!
Edzio: A gdzie pojechała pańska poczwara?
Ferdek: Do Watykanu na pielgrzymkę.
Edzio: No dobrze, ja się muszę już zbierać. Do widzenia!
Ferdek: Do widzenia!
5 LAT PÓŹNIEJ
SCENA 5
(Ferdek siedzi w kuchni).
Ferdek: Kurde, jaka ta Babka kiedyś była, taka była, ale przynajmniej rentę od niej miałem i na browara było.
(Nagle dzwoni telefon).
Ferdek: Halo?
Wujek Władek: Siema, Ferdas!
Ferdek: Władek? Kurde, siemano! Co tam u Ciebie słychać?
Wujek Władek: Mam ważną sprawę, przyjechałbyś do mnie!
Ferdek: No dobre, to w sobotę?
Wujek Władek: Natychmiast, a nie będziesz czekał do soboty!
Ferdek: Co?! Ale co, o co chodzi?!
Wujek Władek: Powiem Ci jak przyjedziesz!
Ferdek: Kurde, czego on może chcieć?
SCENA 7
(Ferdek idzie korytarzem, z toalety wychodzi Boczek).
Boczek: O, dzień dobry, Panie Ferdku, jak zdrówko?
Ferdek: Panie, nie mam teraz czasu na pierdoły! Śpieszę się!
Boczek: Ale gdzie, w mordę jeża?
Ferdek: Panie, do stryjka!
Boczek: Do wujka Władka? Co się stało?
Ferdek: No nie wiem Panie, zadzwonił i powiedział, żebym do niego natychmiast przyjechał!
Boczek: Aha, pewnie chce pieniądze pożyczyć.
Ferdek: Panie, to nie jest Pana sprawa! Do widzenia!
Boczek: Na wódkie pewnie chce.
Ferdek: Wypierdzielaj mnie pan stąd!
Boczek: Panie, ja akurat żem szedł do siebie, tylko pan mnie tu zatrzymujesz!
Ferdek: Paszoł won grubasie jeden!
(Boczek odchodzi, a Ferdek jedzie).
SCENA 6
(Ferdek jest w domu Wujka Władka).
Wujek Władek: Ferdas...
Ferdek: Co?
Wujek Władek: Słuchaj, bo Ty mieszkasz w mieście.
Ferdek: No...I...i co?
Wujek Władek: Mieszasz w kamienicy, masz kaloryfery, ogrzewanie...
Ferdek: No, przecież Ty to kurde wiesz, to co się mnie głupio pytasz?
Wujek Władek: Nic nie musisz robić, tylko na dupie siedzisz.
Ferdek: Władek, Ty mnie kurde nie wnerwiaj!
Wujek Władek: Ale mnie chodzi o to, że włączasz se kaloryfer i Ci ogrzewa dupę i se na niej siedzisz.
Ferdek: A Ty to nie?
Wujek Władek: No, ja tu na wsi mam kominek, co trzeba co chwilę węgla dorzucać!
Ferdek: No i co?
Wujek Władek: Tak sobie myślałem, czy mógłbym u Ciebie zamieszkać tylko na zimę?
Ferdek: Jak to? A co z żoną?
Wujek Władek: A niech se tu zostanie, tylko ja bym chciał.
Ferdek: No ale ja nie mam gdzie Cię przyjąć.
Wujek Władek: Tylko na dwa miesiące.
Ferdek: Ja muszę o tym porozmawiać z żoną, wiesz.
Wujek Władek: No, tylko o mnie nie zapomnij!
SCENA 7
(Ferdek siedzi w kuchni przy stole, a Halina zmwya naczynia).
Ferdek: Halinka, ja muszę z Tobą poważnie porozmawiać.
Halina: Niby o czym?
Ferdek: No bo byłem dzisiaj u Władka.
Halina: Jak to?
Ferdek: No i on ma do nas ogromną prośbę.
Halina: Jaką?
Ferdek: On pyta czy mógłby u nas zamieszkać na zimę.
Halina: A to niby dlaczego?!
Ferdek: No bo on już coraz mniej sprawny, a my to mamy kaloryfery i nas ogrzewa.
Halina: Wykluczone! Ty pamiętasz co mówiłeś o mojej mamusi?! Że jest pasożyt, rentę jej kradłeś, a ja teraz mam Twojego wujka Władka przyjmować?!
Ferdek: Ale Halinka, tylko na zimę, styczeń i luty, dwa miesiące.
Halina: Ale jakie dwa miesiące?! Ogrzewanie się zaczyna już w listopadzie! Listopad, grudzień, styczeń, luty i czasem jeszcze w marcu! I czasami w paźzierniku! To jest prawie pół roku!
Ferdek: No ale on mi mówił, że nie będzie nam w ogóle przeszkadzał, wszystko se będzie sam robił i nawet mu gotować nie będzie trzeba.
Halina: Jak to?
Ferdek: Bo on se będzie z internetu zamawiał z jakiegoś pyszniutkie pl.
Halina: Ale jak? Trzeba będzie dodatkowo gotować! I się nim opiekować!
Ferdek: Halinka, miejże serce, on jest w potrzebie!
Halina: Ale ja nie dam rady! Tyle obowiązków mam na głowie! Ja padnę jak pies Pluto!
Ferdek: Ale Halinka, my musimy mu pomóc!
Halina: Wykluczone!
Ferdek: Nie no! Ja nie wiem czy ja nadal mam żonę Polkę i katoliczkę!
Halina: A mów se co chcesz mu! Że jestem najgorsza żona i w ogóle! I że nic nie robię tylko siedzę w fotelu na dupie przed telewizorem!
Ferdek: Ale...
Halina: No i pewnie tu się będą odbywać regularne libacje! Bo ten Władek to też jest niezły, pijak i alkoholik!
Ferdek: O nie! Tu się obraża moją rodzinę! I ja w tej chwili jestem zmuszony opuścić to pomieszczenie.
Halina: No i wychodź se!
Ferdek: Ja wychodzę i ja nie wiem kiedy wrócę!
Halina: No i leć se, najlepiej do tego wujka Władka całego!
SCENA 8
(Ferdek i Halina leżą w łóżku).
Ferdek: Halinka? Śpisz?
Halinka: Śpię, bo co?
Ferdek: Bo ja nie mogę.
Halina: O tym pieprzonym Władku myślisz?
Ferdek: Halinka! Proszę mie tu we własnym łóżku nie obrażać wielkiego Polaka!
Halina: Wielki Polak! Jaki to wielki Polak?! Pan żul spod budki z piwem!
Ferdek: Kurde! Ja tego nie zniosę! Co w Ciebie wstąpiło?! Ty od jakiegoś czasu tylko narzekasz!
Halina: Nie narzekam! Tylko nie mogę słuchać o tym alkoholiku! Co siedzi tylko z puszką piwa w ręku!
Ferdek: O nie, Halinka, i tu się mylisz!
Halina: Daj mi spać bo ja rano muszę do roboty wstać.
Ferdek: Halinka, ja Ci tylko przypominam, że Ty się będziesz musiała z tego w niedzielę we konfesjonale wyspowiadać u ojca Pączka. Jak on usłyszy co Ty wyczyniasz, to nie będzie zachwycony!
Halina: Tak? Proszę bardzo, załatwimy to inaczej! Jutro jak wrócę z pracy sama pojadę do tego Władka i wszystko wyjaśnię!
Ferdek: No dobre, tylko Halinka, nie rób żadnej afery!
SCENA 9
(Halina jest u wujka Władka).
Halina: Ja tu przyjeżdżam w ważnej sprawie.
Wujek Władek: No właśnie! Wy mi życie ratujecie! Jak to dobrze, że ja mam Was!
Halina: Ja właśnie w tej sprawie, chciałam powiedzieć, że my... Chodzi o to, że...Nie wiem czy my jesteśmy w stanie...
Wujek Władek: O co chodzi?
Halina: Że nie możemy...
Wujek Władek: Czego?
Halina: Że nie możemy się doczekać aż się do nas wprowadzisz!
Wujek Władek: No i gitara!
NADCHODZI ZIMA.
SCENA 10
(Ferdek i Halina sprzątają dom).
Halina: Jak Ty poodkurzałeś?! Wszędzie jakieś okruszki leżą!
Ferdek: Halinka, ja żem poodkurzał, tylko żem se jeszcze zjadł.
Halina: To poodkurzaj znowu!
Mariolka: Już jest!
Ferdek: O kurde, ja po niego pójdę!
(Ferdek idzie korytarzem).
Paździoch: O, witam! Właśnie widziałem pańskiego wujka na zewnątrz! Zdaje się, że przyjechał w odwiedziny! Tylko pamiętaj Pan, że po godzinie 22:00 obowiązuje cisza nocna!
Ferdek: Panie, a zasadził Panu ktoś kiedyś kopa w dupę?!
Paździoch: Oby jak najszybciej stąd wyjechał!
Ferdek: To nie Pana sprawa! On będzie u mnie całą zimę.
Paździoch: Jak to?! Całą zimę?! A dlaczego?!
Ferdek: No normalnie! Wprowadza się!
Paździoch: Jezus Maria! Czemu?!
Ferdek: A co, nie można?!
Paździoch: I kolejna osoba będzie korzystać z tego kibla! No nie no, to już po prostu przesada!
Ferdek: A pocałuj się Pan w dupę!
(Ferdek idzie po wujka Władka).
SCENA 11
(Ferdek wchodzi z wujkiem Władkiem do domu).
Halina: Ooo, witamy!
Wujek Władek: Siemano!
(Wujek Władek rozpakowuje się w salonie).
Halina: Ale jak to, to Ty tu będziesz mieszkał w salonie?
Wujek Władek: No a gdzie?! Wy macie sypialnię!
Ferdek: O kurde!
Mariolka: No to będzie jazda, tak czuję.
SCENA 12
(Ferdek i wujek Władek oglądają telewizję).
Wujek Władek: Przełącz z tych pierdół!
Ferdek: Ale to przecież Polsat jest!
Wujek Władek: Ja chcę na publiczną!
Ferdek: Władek, błagam Cię, Ty nie zaczynaj! Nie zaczynaj!!!
Wujek Władek: A mam w dupie, wychodzę na dwór! O cholera!!!
(Wujek Władek upada).
Ferdek: O kurde! Nic Ci nie jest?!
Wujek Władek: Pomóż mi wstać! Co tak stoisz jak widły w gnoju?!
(Ferdek pomaga wujkowi Władkowi wstać).
Ferdek: Władek, Ty uważaj, Ty jesteś coraz mniej sprawny!
Wujek Władek: A daj mi spokój! Czuję się świetnie!
Ferdek: No nie wiem.
SCENA 13
(Następny dzień, wujek Władek idzie do toalety).
Wujek Władek: Co tu tak śmierdzi?!
(Z toalety wychodzi Boczek).
Boczek: O, dzień dobry.
Wujek Władek: A coś Ty tu tak nasmrodził?!
Boczek: Bo właśnie se jem na górze kapuśniak na świńskim ryju! Mój ulubieny!
Wujek Władek: A potem ja muszę srać w tych smrodach!
Boczek: Kapustą zalatuje! Dodaje mi apetytu! Zaraz idę dokończyć jeść, w mordę jeża!
Wujek Władek: Panie, odsuń się Pan!
(Z mieszkania wychodzi Ferdek).
Ferdek: Władek, wszystko w porządku?
Wujek Władek: Grubas mi tu nasmrodził kibel!!!
Boczek: Panie, nie obrażaj pan, dobre?
Wujek Władek: Dobra, nie przeszkadzajcie mi już, bo się nie będę mógł skupić!
(Wujek Władek wchodzi do toalety).
Boczek: Panie, ale ten Pana wujek to taki niegrzeczny jest.
Ferdek: Jaki niegrzeczny? Jak Pan blokujesz kibel i ciągle Pan smrodzisz to co Pan się dziwisz? W ogóle to proszę mie stąd wypierdzielać! Wracam do domu.
SCENA 14
(Ferdek ogląda telewizję, zaczynają się Wiadomości).
Redaktorka: Dzień Dobry, tutaj Anna Fontanna prosto z Elbląga, gdzie miał miejsce wypadek! Jakiś gówniarz podłożył bombę. Czy wie Pan może jak do tego doszło?
Mężczyzna: No szedłem se, szedłem i nagle zobaczyłem bombę. Pomyślałem, że jak wrzucę do rzeki, to zgaśnie! Zacząłem uciekać, ale jak pierdyknęło, to mi aż spodnie pękły! Taki pierd, myśleli, że ja bąka puściłem!
Ferdek: Co to za pierdoły?
SCENA 15
(Wujek Władek nadal jest w toalecie).
Wujek Władek: O kurde! Nie mogę wstać! Utknąłem! Albo mam za mało siły! Poomooocy! Ratunku!!!
(Przychodzi Ferdek).
Ferdek: Władek, co się tam dzieje?!
Wujek Władek: Pomóż mi! Nie mogę wstać z kibla!
(Ferdek próbuje pomóc Wujkowi Władkowi wstać).
Ferdek: Kurde, no nie mogę! Zaczekaj, idę zadzwonić pod 112!
Wujek Władek: Nie, nie zostawiaj mnie tu!
Ferdek: Czekaj, zaraz wrócę!
(Ferdek idzie zadzwonić. Nagle z mieszkania wychodzi Paździoch i puka do drzwi od toalety).
Wujek Władek: Zajęte!
Paździoch: Kto tam jest?!
Wujek Władek: Ja!
Paździoch: Wiem, że Ty, ale kim jesteś?!
Wujek Władek: Władek!
Paździoch: Wujek Władek! Aha! To Ty tutaj jesteś! Blokujesz Pan kolejkę!
Wujek Władek: Odczep się Pan!
Paździoch: Czy Pan w ogóle został zgłoszony do kogoś, że Pan tutaj w tej chwili mieszkasz?! Trzeba za to płacić podatki!
Wujek Władek: A gówno to Pana obchodzi!
Paździoch: Wychodź Pan stamtąd w końcu!
Wujek Władek: Dupa Jasiu, pierdzi Stasiu!
(Wujek Władek się śmieje).
Paździoch: Ja dzwonię na policję!!!
(Wchodzi Boczek).
Boczek: Dzień Dobry, panie Marianie. Zajęte?
Paździoch: Tak!
Boczek: A przez kogo, w mordę jeża?
Paździoch: Przez wujka Władka!
Boczek: No proszę! A Pan Ferdek i on to mi mówili, że to ja blokuję kibel, a sam on tam siedzi!
(Ferdek wychodzi z mieszkania).
Ferdek: Władek! Już jadą!
Wujek Władek: Za ile będą?!
Ferdek: Za chwilę!
Paździoch: Co się stało?! Czemu on tak długo tam jest?! I kto tu jedzie, karwasz twarz?!
Ferdek: To nie Pana sprawa! Proszę mie stąd wyjść, wszyscy! Dopóki wujek Władek nie opuści toalety!
Paździoch: Ale korytarz jest publiczny! Ja tu mogę robić co se chce! Nawet zatańczyć!
Boczek: Właśnie, w mordę jeża!
Paździoch: Pana to akurat nie dotyczy!
Boczek: Ale jak to?
Paździoch: Ja se tu nawet nasrać mogę!
Boczek: No nie no, tego to Pan akurat nie możesz zrobić!
(Przyjeżdża pogotowie, wchodzą ratownicy).
Ratownik: Już pomagamy!
(Ratownicy otwierają drzwi od toalety).
Wujek Władek: Pomóżcie mi!
Paździoch: On nie może wstać z kibla?!
Ratownik: Nieźle Pan utknął. Trzeba będzie wyciąć go razem z kiblem.
Paździoch: To jest skandal!
Boczek: Jak to wyciąć?! To gdzie ja się teraz będę wypróżniał, w mordę jeża?!
Ferdek: Jak to gdzie?! Do wiadra!
Paździoch: Zapomnij pan! Nie będę sikał do wiadra jak jakiś biedak!
Ferdek: No to proponuję wszyscy razem, pomóżmy mu wstać! Ciągnijcie!
(Wszyscy ciągną wujka Władka, odczepia się od ubikacji).
Wujek Władek: No, nareszcie! Ja nie miałem siły wstać!
SCENA 16
(Wujek Władek i Ferdek siedzą na fotelu).
Wujek Władek: Halinka, zrobiłabyś coś do jedzenia. Możesz mi pomasować nogi? Przełączysz mi kanał?
Halina: Ja wiedziałam że tak będzie! Mówiłeś, że sobie sam będziesz radził!
Wujek Władek: O co chodzi?
Ferdek: Jesteś za bardzo wymagający!
Wujek Władek: Wy mnie w ogóle nie szanujecie! Wychodzę stąd!
Ferdek: No i wychodź! A idź w cholerę!
SCENA 17
(Ferdek idzie na korytarz).
Paździoch: Witam, no i jak tam leci z wujkiem?
Ferdek: Bardzo dobrze.
Paździoch: Tak? A ja widziałem jak przed chwilą przewrócił się i rąbnął łbem o beton!
Ferdek: O kurde! To czemu Pan nic nie mówisz?! Muszę wezwać pogotowie!!!
(Ferdek biegnie do mieszkania).
SCENA 18
(Wujek Władek jest w szpitalu i rozmawia przed salą z Ferdkiem i Haliną).
Wujek Władek: Lepiej już się czuję, 18 kroplówek miałem!
Ferdek: A po co?
Wujek Władek: Po gówno!
Halina: Bo zaraz wyjdziemy!
Wujek Władek: Dobra!
Ferdek: A co jeszcze słychać?
Wujek Władek: W nocy jakaś baba zaczęła się drzeć, zrobiła zamieszanie, latała wszędzie, potłukła, baseny, pampersy, wszystko latało jak w kole fortuny!
Halina: Jezus Maria!
Ferdek: A z kim w sali jesteś?
Wujek Władek: A z takim jednym co ma 86 lat.
Ferdek: Aha.
(Z sali obok wychodzi mężczyzna w wieku około 25 lat).
Ferdek: Kurde, on ma 86 lat?!
Wujek Władek: On? Nie! To nie moja sala! Moja jest tam dalej!
Ferdek: Aha!
Halina: A za ile do nas wracasz?
Wujek Władek: W ogóle do was nie wracam! Wy mnie nie szanujecie!
Ferdek: Kurde, Władek, gdzie indziej by Ci było tak wspaniale? Przecież u nas masz jak w niebie!
Wujek Władek: Nie wracam! Niedługo wiosna, więc mam w dupie! Za rok kupię sobie piec na prąd!
Ferdek: No i kupuj se!
SCENA 19
(Wujek Władek jest w swoim domu).
Wujek Władek: Czuję się coraz lepiej. Gdyby tak było zimą, nie musiałbym tam jechać. Ale jest dobrze, przynajmniej mi trochę usługiwali.
SCENA 20
(Ferdek siedzi w salonie).
Ferdek: No i co, nie taki wujek zły jak go piszą.
Halina: Boże, ile on nam kłopotów narobił! Nie powinnam się na to zgodzić! Ty moją mamę sam wypędzałeś, a ja Twojego wujka musiałam utrzymywać! Za to to ja powinnam mieć medal i pewne miejsce w przyszłym świecie.
Ferdek: Halinka, ja zawsze mówiłem, że matka twoja to była cudowna kobieta. Cudowna kobieta i na dodatek Polka i katoliczka. Ona była wzorem do naśladowania dla każdego!
Halina: No tak, szkoda, że ty dopiero teraz to zauważyłeś!
Ferdek: Halinka, lepiej późno niż wcale! Mówiłem Ci, że Władek nie pije! Tylko raz się z nim napiłem!
Halina: No proszę no! Jaki ojciec taki syn! Jaki stryjek taki wujek!
Ferdek: Jaka dupa taka kupa!
(Ferdek się śmieje).
(Napisy końcowe).
Koniec.
Wystąpili:
Ferdek - Andrzej Grabowski
Halina - Marzena Kipiel-Sztuka
Waldek - Bartosz Żukowski
Babka - Krystyna Feldman
Edzio - Bohdan Smoleń
Wujek Władek - Marek Pyś
Biskup - Michał Grudziński
Boczek - Dariusz Gnatowski
Paździoch - Ryszard Kotys
Mariolka - Barbara Mularczyk
Redaktorka - Beata Rakowska
Mężczyzna w telewizji - Henryk Gołębiewski
Ratownik I - Krzysztof Dracz
Ratownik II - Piotr Gąsowski
Młody pacjent - Kamil Kula
Bardzo dobry początek. Lubię sceny z wyłudzaniem renty. Potem dobry przeskok w czasie, mało takich w tym serialu. Cieszę się, że wprowadziłeś Wujka Władka do fabuły. Mało go w serialu, a jest zabawny. Dobre zakończenie.
9/10
Dobry scenariusz musi mieć duży udział Paździocha i Boczka, a tu z tym było biednie. Za to szybko i łatwo się czytało.
Średni scenariusz. Niezłe były te telefony do Babki. Słabe sceny z Ferdkiem rozmawiającym przez telefon z Władkiem i potem na korytarzu z Boczkiem. Rozmowa w domu Władka też na minus. Dalej średnie kolejne trzy sceny. Dobrze wypadła natomiast cała wizyta Władka u Kiepskich, szczególnie akcja z utknięciem w kiblu. Potem dość słaba scena w szpitalu. Zakończenie również jakość specjalnie mi się nie spodobało. Stawiam 5/10.
Ostatnio zmieniony 2017-08-31, 22:27 przez karol piękny, łącznie zmieniany 1 raz.
Tym razem postanowiłem stworzyć drugi crossover z udziałem osób z Miodowych Lat. Tym razem spotka ich Babka, która wprowadzi się do kamienicy Karola i Tadka. Wprowadziłem tu postacie z wielu okresów historycznych serialu razem.
Tytuł odcinka: Od kiełbasy do Miodu
SCENA 1
W parku. Boczek siedzi na ławce.
Boczek: W mordę jeża, ale dziś piękna pogoda. Słoneczko świeci, no normalnie chyba se na Glinianki pójdę się popluskać.
Zbliża się Paździoch.
Boczek: O, dzień dobry, panie Paździoch. Jak zdrówko?
Paździoch: Dobrze, dziękuję. Czy mógłby pan się przesunąć, ponieważ zajmuje pan na ławce ze względu na swoją wagę dwa miejsca.
Boczek: Proszę.
(Boczek przesuwa się na ławce).
Paździoch: No, zaczyna nam się prawdziwe lato.
Boczek: A właśnie panie, dlatego ja se na Glinianki pójdę dzisiaj wieczorem/
Paździoch: Wieczorem? A dlaczego nie teraz?
Boczek: Panie, bo balet mongolski się we telewizji zaczyna. A właśnie, którą mamy godzinę, panie Paździoch?
(Paździoch patrzy na zegarek).
Paździoch: Jest wpół do drugiej.
Boczek: O w mordę jeża, już się zaczęło! Biegnę!
(Boczek szybko wstaje z ławki i biegnie, ale po chwili upada).
Paździoch: Co się stało? Panie Boczek? Żyjesz Pan?
(Paździoch próbuje ocucić Boczka).
Paździoch: Panie Boczek, co się dzieje? No, nie zależy mi na tym, aby ten osobnik żył, ale za niewezwanie pomocy w takim przypadku jest mandat, więc muszę wezwać pogotowie.
(Paździoch dzwoni na 999, ale nikt nie odbiera).
Paździoch: Cholera jasna, co to się stało w tym kraju, że już nawet na pogotowie się nie można było dodzwonić! Muszę dzwonić do portierni na Bonifratów!
(Telefon odbiera Halina).
Halina: Halo?
Paździoch: Halo?
Halina: Słucham?
Paździoch: Halo?
Halina: Halo?
Paździoch: Karwasz twarz, tu chyba jest słaby zasięg. Oddalę się trochę.
(Paździoch przechodzi kilka kroków).
Paździoch: Dzień dobry, teraz mnie słychać?
Halina: Tak, dzień dobry.
Paździoch: O, pani Halina! Nie spodziewałem się pani.
Halina: No, ja pana też. O co chodzi?
Paździoch: Nasz otyły sąsiad poślizgnął się, gdy śpieszył się na balet mongolski w telewizji i zemdlał. Teraz leży i kwiczy.
Halina: Zaraz, to kwiczy? Czyli oddycha?
Paździoch: Nie wiem, ja już swoje zadanie wykonałem, czyli wezwałem pomoc. Gówno mi kto może zrobić, niezależy mi na tym, czy ten osobnik pozostanie przy życiu.
Halina: Panie Paździoch, proszę sprawdzić czy oddycha!
Paździoch: Ale jak, karwasz twarz?!
Halina: Za chwilę przyjedzie pogotowie, ja też pojadę bo znam pana Boczka i może będę wiedzieć jak mu pomóc.
Paździoch: Dobrze, ja tu poczekam.
SCENA 2
Halina i lekarze jadą w pogotowiu. W karetce ujęcie na Halinę.
Halina: Muszę zadzwonić do Ferdka, że wrócę później z pracy.
(Ferdek odbiera telefon komórkowy).
Halina: Halo? Ferdek?
Ferdek: Tak, Halinka, wracaj do domu bo głodny jestem, kurde!
Halina: Słuchaj, będę później!
Ferdek: Jak to kurde później, a co z kolacją?
Halina: Wyjmij se jakąś kiełbasę z lodówki! Ja jadę na pomoc do Boczka!
Ferdek: Jak do Boczka?
Halina: No normalnie, zemdlał i trzeba go ratować.
Ferdek: Nie no kurde, przez Boczka ja nie mogę zjeść kolacji. To jest hańba!
Halina: Ferdek, nie szalej. Mówiłam, żebyś sobie wziął kiełbasę z lodówki.
Ferdek: Ale Halinka, Babka tu psioczy! Babka, powiedz tu coś do słuchawki!
(Babka bierze pilot od telewizora do rąk).
Ferdek: Nie tu, to jest pilot od telewizora!
(Wskazuje na telefon komórkowy).
Ferdek: O tu, tutaj Babka niech coś powie.
Babka: Nie wiem gdzie coś mam powiedzieć!
Ferdek: To niech Babka krzyknie żeby było słychać w słuchawce.
Babka: JESTEM GŁODNA, CHCE MI SIĘ JEŚĆ KANALIO!!!
Ferdek: Halinka, słyszysz?
Halina: No słyszę. Niech mamusia sobie zje winogrona.
Babka: A co ja na diecie jestem żeby jakieś winogrona jeść? Ja chcę kiełbasę!
Halina: Noe niestety, no ale kiełbasa jest tylko jedna. Podzielcie sobie na pół.
Babka: Jak to na pół, ja chcę całą, ja nie będę się dzielić kiełbasą z tą kanalią!
Ferdek: Babka, niech se Babka zje winogrona bo jak Babka zje kiełbasę to na Babkę szkoda kiebasy marnować!
Babka: Ja zjem kiełbasę!
Ferdek: Niech sobie to Babka wybije z głowy!
Babka: Ty kanalio, nie zwiniesz mi kiełbasy sprzed nosa!
Halina: No ja już muszę kończyć, dogadacie się jakoś?
Babka: No mam nadzieję.
Ferdek: Babka, niech Babka będzie cicho. Co Babka powie na układ: kto wygra w ping-ponga zjada kiełbasę?
Babka: A niech będzie, pokonam Cię Ty kanalio!
Ferdek: Babka, to ja Cię pokonam Ty pasożycie jeden Ty!
(Do pokoju wchodzi Waldek).
Ferdek: Walduś?
Waldek: Co je, tatuś?
Ferdek: Będziesz sędzią podczas mojej potyczki z Babką w ping-ponga?
Waldek: No jak nie jak tak!
(Waldek się śmieje).
Halina: No to kończę. I żeby mi tam dom stał cały jak wrócę po tej wojnie o kiełbasę.
Ferdek: Halinka, nie martw się, dom będzie cały.
Babka: Do góry nogami go nie przewrócinmy.
Halina: No to do zobaczenia.
Babka: No cześć.
Ferdek: Babka, stajemy do walki!
Babka: Arrr, niechaj zacznie się bitwa!!!
(Halina się rozłącza).
SCENA 3
(Boczek nadal leży nieprzytomny, a Paździoch jest przy nim. Nagle zaczyna ruszać dużym palcem u nogi).
Paździoch: Karwasz twarz, on chyba wstaje.
(Na miejsce dojeżdża pogotowie).
Paździoch: O, pogotowie.
Halina: Dzień dobry. Niech Pan zbada go, doktorze Chrzęścik!
Chrzęścik: Ja? To pani go najlepiej zna!
Halina: Ja?! Ja jestem tylko pielęgniarką! No już dobrze, niech ktoś go rozbierze do osłuchania.
Chrzęścik: Pani Halino, myślałem, że pani jest tu w celach medycznych, a pani...
Halina: Milcz!
Chrzęścik: Dobra, dobra! Ja już wiem swoje.
Halina: Jezus Maryja, nie oddycha! Zaczynam reanimację!
(Halina reanimuje Boczka. Nagle ten się budzi).
Boczek: Co jest, w mordę jeża?! Gdzie ja jestem?
Paździoch: Zemdlał pan!
Halina: Uratowałam panu życie!
Boczek: Pani?! W mordę jeża, dziękuję! Dam pani za to w słoiczku pyszny kapuśniaczek na świńskim ryju!
Halina: Nie, dziękuję, nie trzeba!
Boczek: Zaraz, a która godzina?
Paździoch: 14:20.
Boczek: W mordę jeża, przegapiłem balet mongolski!
(Boczek wstaje i biegnie do domu).
Halina: No i pobiegł.
Paździoch: Widzi pani, dla niego najważniejsza jest telewizja i pełny brzuch. Żadnej wdzięczności. Niepotrzebnie ratowaliśmy tego osobnika.
Halina: Pan? To ja go renimowałam własnymi rękami!
Paździoch: No, zgadza się, ale to ja wezwałem pomoc! Powinien mi się grubas za to odwdzięczyć. Zakaz korzystania z toalety na nieswoim piętrze.
Halina: Lepiej zadzwonię do Ferdka czy dom stoi.
(Halina dzwoni do Ferdka).
Halina: Halo?
Ferdek: Halinka, wygrałem!
Babka: Bo oszust jesteś, bo to net był, punkt powinien być dla mnie!
Ferdek: Jaki net, Babka jest ślepa czy co?
Halina: Zaraz zaraz, a skąd wy mieliście paletki?
Ferdek: Jakie paletki, my patelniami graliśmy!
Halinka: Patelniami?! Jakimi?!
Ferdek: No tymi z szafki po lewej.
Halina: Moje nowe patelnie! Ja wam dam jak wrócę!
Babka: Mam cię dosyć, kanalio! Wyprowadzam się!
Ferdek: Babka mówi poważnie w tej chwili?
Babka: No tak! Postanowiłam i zdania nie zmienię!
Ferdek: Ciekawe gdzie!
Babka: Do Warszawy!
(Ferdek śmieje się).
Ferdek: Kurde! Walduś, słyszysz jakie jajca?!
Waldek: No normalnie jaja normalnie!
Ferdek: Babka w stolicy! Babka tę stolicę przewróci do góry nogami!
Babka: Cicho bądź kanalio.
Ferdek: Babka, ale Babka się nie kwalifikuje na mieszkańca Warszawy. Babka, są pewne granice.
Babka: Eh.
Ferdek: A gdzie tam Babka będzie mieszkać?
Babka: Kamienica, ulica Wolska 33.
Ferdek: Pewnie Babka będzie miała inne babki za sąsiadów!
(Ferdek i Waldek śmieją się).
Babka: Nie.
Ferdek: Tak? To kogo?
Babka: Karola Krawczyka i Tadeusza Norka. Mam pociąg o 8:00, kanalio. Wszystko ustaliłam już dawno temu i nikomu nie mówiłam. Już tu nie wracam.
Ferdek: A niech se Babka jedzie. I tak Babki ciepło nie przyjmą.
Babka: Jak będzie trzeba to potańczę.
Ferdek: Kurde, Walduś, słyszysz to?!
(Ferdek i Waldek się śmieją).
Waldek: Babka, to niech se Babka od razu Koziołka Matołka potańczy z tego odcinka z Babą-Jagą!
Babka: Cicho! Ja bez wózka potańczę.
Ferdek: Kurde, Walduś, jak potem będą te Miodowe Lata w telewizji to będą niezłe jajca, śmiech na całą Polskę z Babki tańca.
(Ponownie się śmieją).
Waldek: No i reakcja Karola Norka i Tadeusza Krawczyka!
Babka: Karola Krawczyka i Tadeusza Norka, kretyni wy jedni!
Ferdek: Dobra, niech Babka tyle nie gada tylko niech się Babka już pakuje.
Babka: Ja już wszystko spakowałam. I idę spać. Dobranoc, kanalio!
Ferdek: Babka, dobranoc!
(Wszycy idą spać).
SCENA 4
(Babka jest w kościele w Warszawie, jest niedziela, następny dzień).
Babka: Amen!
Ksiądz: Przekażcie sobie znak pokoju.
SCENA 5
(Wszyscy leżą pijani w pokoju u Kiepskich. Ferdek urządził imprezę z okazji wyjazdu Babki. Halina poszła do pracy i dzwoni do Ferdka. Odbiera jednak Prezes Kozłowski).
Prezes: Witam, tu Jacek Małpa, czym mogę służyć?
Halina: Halo?! Małpa?!
Prezes: Jacek Małpa, a nie małpa, to moje nazwisko do jasnej cholery, kurka wódka.
Halina: Prezes Kozłowski?
Prezes: Kurka wódka.
Halina: Czy to Pan Prezes Kozłowski?
Prezes: Panie Ferdku!
Halina: Czy ja mogę wiedzieć dlaczego pan się tak dziwnie zachowuje i dlaczego pan aktualnie jest w naszym domu?
Ferdek: H-Halinka? Kurde, w nocy lunatykowali chyba i mi piwo ukradli!
Prezes: A mi wódkę, kurka wódka!
Halina: Co tam się dzieje, do jasnej cholery?!
Prezes: Kurka wódka, tera patrzę, że mi zrobił w nocy dziurę w spodniach!
Halina: Ja już nic nie rozumiem. Wygryzł panu spodnie?
(Do mieszkania wchodzi Listonosz Edzio).
Edzio: Ferdek to jest chomik chyba, bo on gryzie, rąk nie umywa! Panie Ferdku, odkup pan mu spodnie, żeby dalej żył godnie!
Ferdek: Panie Edziu, daj pan co masz pan dać i proszę mnie opuścić!
Edzio: Panie Ferdku, dawaj pan za spodnie pieniądze, albo dostaniesz po mordzie!
Ferdek: Hamuj się pan!
Prezes: Zorganizuję strajk! Wódka za darmo!
Badura: Precz z komuną!
Edzio: Panie, daj pan pieniądze! Nie? Ok, to w mordę!
Halina: Dosyć tego! Wszyscy mają opuścić moje mieszkanie, w tej chwili!
(Halina się rozłącza).
SCENA 6
(Babka nadal jest w kościele. Nagle dosiada się do niej Borysek).
Borysek: Witam!
Babka: Cicho bądź, w kościele jesteś, gówniarzu!
(Dosiadają się do nich również Paulinka Kocięba, Jadzia, Anielcia i Marysia. Wszyscy się wyprowadzili).
Babka: Cicho! Po kościele mamy spotkanie.
Borysek: Jakie, Rozalio, bo zapomniałem?
Babka: Kółko różańcowe.
(Po spotkaniu kółka różańcowego wszyscy przechadzają się ulicami Warszawy. Nagle Babka zauważa kota).
Babka: Bezdomny kociak! Chodź do Babki! Koteczku! Nazwę Cię Filemon.
Borysek: Miły jest.
Babka: Widzisz, opuściłam tą kanalię i od razu jakie szczęście - mam kota!
SCENA 7
(Babka chwilowo żegna się z innymi i wchodzimy do kamienicy przy Wolskiej 33).
Właściciel: Oto pani nowe mieszkanie.
(Babka wchodzi na łóżko i zaczyna po nim skakać).
Babka: Dziękuję za wynajem! Teraz pójdę się przywitać z moimi nowymi sąsiadami.
(Babka schodzi do mieszkania Karola, ale spotyka go z Tadkiem na korytarzu).
Babka: O, witam, jestem Rozalia Kiepska! To znaczy Małolepsza, przepraszam! A to mój kot, Filemon!
Karol: Dzień dobry, nasza nowa sąsiadka, tak?
Babka: Tak jest.
Tadek: Dzień dobry, dzień dobry. Ja jestem Tadek, a to jest Karol. Jakby pani miała jakiś problem, bo ja w kanałach pracuję...
Karol: Ale cicho no, cicho bądź! Dopiero się witamy, a ty już jakieś bzdury wygadujesz!
Tadek: Ale chcę się przywitać.
Babka: No dobra, potem do was przyjdę, tylko idę się rozpakować.
Tadek: Dobrze, a ja idę z karolem do niego, bo ćwiczymy grę na fortepianie. Ja gram na nim, a Karol odgaduje piosenki.
(Po rozpakowaniu się Babka wchodzi do mieszkania Karola i zaczyna śpiewać razem z nim. Potem tańczy z Karolem Krawczykiem jak w odcinku "Miodowych Lat". Karol podaje tytuł i autora utworu. Oboje przybijają sobie piątkę. Babka potem wychodzi).
Alina: Widzę, że tu wszyscy powariowali.
SCENA 8
(Tadek przebrany za szamana oraz Karol siedzą w mieszkaniu. Nagle przez uchylone drzwi wchodzi Filemon, nowy kot Babki).
Karol: Ej, patrz, Tadek, to chyba ten klot naszej nowej sąsiadki.
Tadek: O tak! Ale co on tu robi?
Karol: No nie wiem co, no trzeba go przegonić!
Tadek: No to przegoń go!
Karol: No ale jak, powiedz mi, jak?!
Tadek: Sio! A kysz!
Karol: Ty to nie umiesz gonić kotów. Podejdź do niego w stroju szamana.
(Tadek podchodzi do kota).
Tadek: Sio!
Karol: Precz! Idź do swojej pani! A buuu!
(Kot ucieka).
Karol: O, widzisz? I po problemie! Łatwo przyszedł, łatwo poszedł!
SCENA 9
(Przerażony kot wbiega do mieszkania Babki. Chowa się pod łóżko).
Babka: Co jest, Filemon? Miałeś iść się zapoznać z nowymi sąsiadami, a wyglądasz jakbyś zobaczył ducha! Pewnie oni cię przestaszyli! Ja już im dam!
(Zła Babka idzie do mieszkania Karola i Tadka, wali w drzwi. Otwiera Karol, zobaczył ją i ucieka na drugi koniec pokoju).
Babka: Krawczyk! Widzisz tę pięść?!
Karol: Ale o co chodzi, pani Obrochtowa?!
Babka: Ja Rozalia jestem, a nie żadna Obrochtowa! Lepiej posłuchaj, bo ja długo gadać nie będę! A jak jeszcze raz nastraszysz mojego kota, to ja zadzwonię po moich bratanków, oni ci przemeblują fryzurę!
Tadek: Ale co się stało, pani Obrochtowa?!
Babka: A to, że kot nerwicy dostał!
Karol i Tadek: Aha.
Babka: Już ani do piwnicy nie chodzi ani po dachu nie może spokojnie chodzić!
Karol: No widzisz Norek, tak może wyglądać zdenerwowana narzeczona pigmejskiego czarownika!
Babka: Krawczyk! Ty mnie nie obrażaj! Bo ja inaczej...
(Babka wymachuje pięściami. Potem goni Karola po mieszkaniu).
Tadek: Proszę panią o spokój! SPOKÓJ!!!
(Przestraszona Babka ucieka. Karol zamyka za nią drzwi na klucz).
Karol: Ona oszalała!
Tadek: Uff, dobrze, że już poszła!
Karol: Co za ulga!
SCENA 10
(Babka jest w swoim mieszkaniu i pociesza kota).
Babka: Spokojnie, Filemon. Oni cię już nie skrzywdzą. Są jacyś dziwni. W sumie oni mi narobili przez jeden dzień więcej krzywdy niż krzywdy tej kanalii przez tydzień razem wzięte.
(Kot patrzy na Babkę).
Babka: A wracam do tej kanalii!
(Babka dzwoni do Ferdka).
Ferdek: Halo? Babka! Kurde jak ja za Babką się stęskniłem!
Babka: Muszę powiedzieć, że ja za tobą też, kanalio!
Halina (w myślach): Nienawidzą się, ale nie mogą bez siebie żyć. Ten jełop w głębi duszy bardzo kocha moją mamusię. Pokazał to chociażby wtedy, gdy (w odcinku 16) uratował jąś, gdy spadał na nią puchar rękawica Waldka z boksu.
SCENA 11
(Babka pakuje swoje rzeczy do przeprowadzki. Potem idzie do właściciela kamienicy).
Babka: Wyprowadzam się!
Właściciel: Pani?!
Babka: Tak!
Właściciel: Ale pani tu mieszkała mniej niż pół dnia!
Babka: A spieprzaj dziadu!
SCENA 11
(Babka wróciła do domu. Wchodzi do mieszkania. Światło jest zgaszone).
Babka: Co jest? Jest dopiero 15:00, a tu już ciemna noc?! Co to się porobiło w tym Wrocławiu jak mnie tu nie było?!
(Zapala się światło).
Cała rodzina Kiepskich: Niespodzianka!!!
Babka: O rety!
Ferdek: Babka, witaj! Witamy cię ponownie w naszym pięknym piastowskim Wrocławiu! Dobrze, że spierdzieliłaś z tej zasranej Warszawy!
Babka: Witajcie! Witam cię, kanalio!
Ferdek: Babka, ty pasożycie jeden!
Halina: Mamusia!
Babka: Halinka!
(Oboje się przytulają).
Waldek: Siemano, Babka!
Babka: Cześć, Cycku!
Mariola: Elo, babciu.
Babka: Cześć, Mariolko!
Ferdek: No to co, po kieliszeczku?
Halina: O nie!
Ferdek: Halinka, jest okazja! Twoja mamusia wróciła do nas! Córka marnotrawna!
Babka: Ja żadną córką marnotrawną nie jestem!
Ferdek: Babka, niech się Babka uciszy, bo Babka wróciła i już od razu się wymądrza!
Babka: A ty od razu się drzesz i głupoty wygadujesz! I zabieraj mi stąd tą wódkę, nie będziemy niczego pić!
Halina: Bardzo dobrze!
Mariola: To może ja ciasta przyniosę?
Babka: Ciasto może być.
(Mariola przynosi ciasto).
Ferdek: Babka, no ale to ciasto to jest czekoladowe, kurde, to moje!
Babka: Ale mnie tu długo nie było i mi się należy!
Ferdek: Kurde, to moje!
Babka: Oddawaj to kanalio!
(Ciasto spada na Waldka).
Waldek: Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
(Waldek się śmieje i zjada ciasto).
Babka: To ja zjem ten sernik.
Ferdek: O nie, sernik też jest mój.
Babka: Wszystko twoje! To ja niczego nie mogę zjeść?!
Ferdek: Babka, ma tutaj Babka jabłecznik i niech już Babka się nie więcej nie odzywa!
Babka: A dawaj go.
(Waldek się śmieje).
Waldek: Oj, tatuś, znowu będzie jak dawniej!
Ferdek: Jak nie jak tak!
(Wszyscy się śmieją).
(Napisy końcowe).
KONIEC
Wystąpili:
Ferdek - Andrzej Grabowski
Halina - Marzena Kipiel-Sztuka
Waldek - Bartosz Żukowski
Babka - Krystyna Feldman
Karol Krawczyk - Cezary Żak
Tadeusz Norek - Artur Barciś
Alina - Angieszka Pilaszewska
Edzio - Bohdan Smoleń
Boczek - Dariusz Gnatowski
Paździoch - Ryszard Kotys
Mariola - Barbara Mularczyk
Chrzęścik - Piotr Gąsowski
Ratownik - Michał Koterski
Ksiądz - Michał Grudziński
Prezes Kozłowski - Andrzej Gałła
Badura - Lech Dyblik
Borysek - Kazimierz Ostrowicz
Paulinka - Zuzanna Helska
Anielka - Beata Bilska
Marysia - Irena Maleuszuk
Jadzia - Danuta Balicka
Właściciel kamienicy - Krzysztof Dracz
Naprawdę bardzo dobry scenariusz, może trochę niespójny, ale wątek "zgonu" Boczka genialny, lepszy od tego w "Wiele hałasu o nic", mimo że tam była świetna reanimacja. Tu tego nie było, ale za to śmiesznie wyszło, gdy Boczek tam leżał nieprzytomny, a pogotowie nie odbiera, Paździoch szuka zasięgu a potem jeszcze pogaduszki z Haliną robi. Pamping Ferdka z Babką już byłą, ale był powodem dla opuszczenia przez Babkę domu. Scena 5 z Kozłowskim, Edziem, Badurą itp. trochę dziwna, ale fajnie, że Edzio rymował, więc ostatecznie na neutral. Scena w kościele też raczej zbędna, ale dobrze, że pamiętałeś o kółku różańcowym. I tu duży plus - ciekawy zabieg z tym kotem Filemonem i jego wykorzystaniem, szczerze nie pomyślałem, że wykorzystasz odcinek "Safari", więc był element zaskoczenia. Zakończenie w miarę.
Reasumując, humoru dużo nie było, ale była za to dobrze poprowadzona akcja, właściwe wykorzystanie wszystkich postaci i brak nudy. Z czystym sumieniem daję 8/10.
Bardzo dobry scenariusz! Bardzo klimatyczny! Wszystkie rozmowy miały swój charakter, były ważne, przywoływały wspomnienia. Brawo za pamięć o Boryku i Pani Obrochtowej! Małe role, a jednak wspomniałeś... Tylko za mało Karola i Tadzia, a to przecież dzięki nim ten odcinek jest taki wyjątkowy... Trochę zmarnowany potencjał. A spodziewałem się czegoś szalonego jak przeczytałem o tych przebraniach... Za to Prezes zbędny. Genialnie odwzorowane charaktery postaci, szczególnie Paździoch mi się podobał, chociaż go było mało. Fajnie, że dałeś radę gdzieś upchać Paździocha i Boczka. Lubię ich nawet jak mało wnoszą do fabuły, bo i tak zazwyczaj wnoszą humor, a to jest przecież najważniejsze! Dobre zakończenie. Nie jakieś porywające, ale klimatyczne.