WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Z okazji własnych urodzin postanowiłem napisać taki oto scenariusz.
[center]Scena I[/center]
Sypialnia, salon, kuchnia
Ferdek śpi. Budzi go budzik. Bierze go, wyłącza i odstawia na miejsce.
Ferdek: Eee kurde, kolejne takie smutne urodziny... <wstaje i idzie do sypialni, siada na fotel> Halińciaaa... Kupiłaś mi może po latach w końcu torta?
Halina: <składa wyprane zasłony na stole> TOBIE!? A zasłużyłeś sobie czymś?
Ferdek: Że dalej jesteśmy małżeństwem chociażby?
Halina: To raczej dzięki MNIE! <wychodzi do kuchni>
Ferdek: Ehh... No to sobie wypiję kolejne piwko... Solenizantycznie! <idzie do kuchni i otwiera lodówkę. Szuka browara i nagle znajduje flaszkę> O KURDE! <wyciąga ją> Nie no, dziękuje Halińcia, żeś mi chociaż gazowanego soka kupiła!
Halina: Zostaw! <wydziera mu flaszkę z ręki> To na sylwestra.
Ferdek: Kto na Sylwka ci będzie sok gazowany pił?
Halina: Jak to kto? Służba zdrowia. Mam dyżur na święta, a tak się składa, że na terenie szpitala picie alkoholu jest zabronione. Nooo too wypijemy takiego Pikolaka.
Ferdek: A wiesz, że to emungatory ma?
Halina: Trudno! Byleby pitne było.
Ferdek: Eee... Idę się odmóżdżać przed telewinzrorem...
Halina: Chyba telewizorem...
Ferdek: Stary jestem, język mnie się plącze kurde! Ty jeszcze młoda, to i nie rozumiesz kurde!
Halina: A ile tam... 2 miesiące...
Ferdek: I czy(3) lata!
Halina: Fakt... Z resztą prezent dostałeś 3 dni temu na wigilię...
Ferdek: Wytłumacz ty mnie coś... Co ma wigilia do urodzin?
Halina: To, że już nic więcej nie dostaniesz... Aha, ja dzisiaj mam wolne, więc porobię ci żarcie na 5 dni, aż do 2 stycznia. Teraz, niestety, musisz wyjść.
Ferdek: A czemu niestety?
Halina: Bo tak... Idź już.
[center]Scena II - salon[/center]
Ferdek siedzi smutny w fotelu.
Ferdek: No kurde, i co to za urodziny, jak nikogo one nie obchodzą? Eh... A żem tyle ludzi zaprosił!
Słychać pukanie.
Ferdek: <zniesmaczony> Twarte!
Wbieguje Waldek z Jolasią głośno krzycząc z flaszkami gazowanego soku i serpętynami na sobie.
Waldek: Tatuś! Przyszliśmy, jakżeś prosił.
Ferdek: <nadal smutny> To fajnie Cycu, że chociaż ty żeś se pamiętał...
Waldek: A co ty taki normalnie smutny jest?
Ferdek: Aaa, bo nikt nie pamięta już o moich urodzinach, i uważa je za zwykłego dnia normalnie...
Waldek: No jak nikt, jak ja żem se zawitał, co nie?
Ferdek: A bo ty Walduś to we krwi masz. Zawsze żeś mi coś robił na urodziny, tylko jak w USA byłeś, to nie robiłeś. Ale taka twoja mamuśka, to normalnie... dużo oczekuje, i nic mi w zamian nie robi...
Waldek: Tatuś... Nie załamuj że sie. Zara skikniemy z Jolasią do cukierni po adwokatowego torta, i bedzie dobrze.
Ferdek: Dobrze Cycu... A ja się przez ten czas zastanowię, co by tu tak w ogóle zrobić...
Scena III - salon
Ferdek: Hmm... Hmm... Hmm-hmm-hmm-hmm, hmm-hmm-hmm...
Słychać pukanie.
Ferdek: To szybciej tego torta se wnoście, no!
Boczek: <wchodzi> Niestety panie Ferdku nimam torta... Ale mam zamienika!
Ferdek: Berbelucha?
Boczek: No! Na miodzie! Własnej roboty! Wszystkiego najlepszego panie Ferdku!!!
Ferdek: Kurde! Pan to zawsze człeka rozweseli panie Boczku! <śmieszek zachwytu, wstaje i wyciąga szklanki z szafy> Ile procentowa?
Boczek: <otwiera flaszkę> 1,5 promila. Taka na przemyślenia w sam raz! <polewa> No to panie Ferdku, słyszałem od syna, że pan smutny chodzisz.
Ferdek: <łykają berbeluchę> No panie, niestety. Żona mi nic nie daje na urodziny. A 95% gości, których żem zaprosił się nie chce zjawić.
Boczek: Może jeszcze przyjdą?
Ferdek: Aaa skądże tam by znowu... Nie dawno miałem telefona, i nikt się nie zjawi... Wszyscy albo chorzy, albo zapracowani, albo mają to w dupie, bo po świętach pijani...
Boczek: Ale ja, pana syn, i synowa się zjawili, i zara torta przyniesą, no tak czy nie?
Ferdek: Taaak faaajnie, ale jednak... Czuję pomimo wszystko jakąś pustkę... Jakbym mógł zrobić coś więcej w te urodziny...
Boczek: Pamięta pan te wyrzeczenia i rewolucje w lato?
Ferdek: Noo... pamiętam!
Boczek: Może zróbmy coś dla świata!
Ferdek: Tylko co? Panie Boczku!
Boczek: Zróbmyyy... WIELKIE PRZEBUDZENIE!
Ferdek: Jak?
Boczek: Mam takiego znajomego, co to nas może podwieść tu i uwdzie... I wiele więcej znajomych, co to nam mogą załatwić różne duże transparenty.
Ferdek: Paaanieee... ... Myślisz pan to co ja?
Boczek: REWOLUCJA W MORDĘ JEŻA?!
Ferdek: REWOLUCJA KURDE PANIE!!! I to taka bez przelewa krwi!
Scena IV - Amsterdam. W samolocie
Boczek: No panie Jeremiaszu Rewulągu, proszę o odpalenie tych specjalnym świecących transparentów, jesteśmy nad AMSTERDAMEM W MORDĘ JEŻA!!!
Nagle na niebie w centrum Amsterdamu pojawia się napis: "WAKE UP PEOPLE! IT'S TIME TO MAKE A REVOLUTION AGAINST TERRORISM FROM GOVERNMENTS AND SECTS, AND STOP THAT SATANISTIC PARTIES!!!"
Ferdek: KURRRDEEEE!!! JEST MOC! <dzwoni mu telefon, Ferdek odbiera> Halo!
Waldek: <z salonu> Tatuś, no żeśmy se torta już przynieśli.
Jolasia: Ale normalnie legalnie nie było adwokatowych, tylko marcepanowy.
Ferdek: <z samolotu> To tym lepiej! Ja przylece gdzieś we nocy, bo teraz tatuś sobie na szybkiego po świecie podróżuje i ludzi moralizuje. Wrócę jak już żem mówił wieczorem!
Waldek: Dobre, czekamy! <wyłącza telefon> NO Pupciu, tata nomalnie robi rewolucję!
Jolasia: W końcu! Zerwanie z plastikiem i kiczem było trudne, ale po tym czuję, jakbym zerwała ze wszystkimi diabłami naraz, co mnie dupczyli na każdej drodze życia! A teraz jestem wolna!!!
Scena V - bloki w Rio De Janeiro
Ferdek i Boczek podchodzą w bluzach z kapturem do muru i malują sprejami to:
[center]"STOP THE PARTY, START A REVOLUTION!"
"WE'VE HAD ENOUGH OF BLOOD!"
"NO FOR PLASTIC AND LIES!"
"DEVIL LOVES YOU, IF YOU STILL PLAY THIS GAME."
"Break up this marrieges bad people"
"KURDE FERDAS I KURDE ARNOLD BOCZUCH TU KURDE BYLI, BAZYLIJCZYCY!"[/center]
Boczek: Panie Ferdku, popraw pan te Bazylijczycy na Brazylijczycy, bo to rasistowsko wygląda...
Ferdek: Dobre...
"...BPAZYLIJCZYCY"
Boczek: Jeszcze kreska...
Ferdek: Nie mogie... sprej mnie się skończył...
Boczek: Mi też...
FiB: W NOGI!!!
Nagle goni ich policja.
Ferdek: OS! OS! OS!
Policjant: Stop Advertising new Peapple System!
Boczek: He is not! Dablju Ju! Dablju Ju! (WU! WU!)
Policjant: Damn You Too!
Ferdek: A może się kurde nie odzywajmy?
Słychać śmigłowce
Scena VI - Meksyk
Ferdek i Boczek są przebrani za miejscowych śpiewaków. Ferdek gra na gitarze i śpiewa, a Boczek trzęsie bongosami łażąc wokół, i pomgając mu bucząc czasem i podśpiewując.
Ferdek: Ribawiero-wiero, ribawiero-wiero, kalmasero-ero is el governmente!!!
Boczek: Uuuu-Uuuu!
Ferdek: Primawiero-wiero, primawiero-wiero, obudźta się ludzie dobrej wieiro!
Boczek: Despertarseeee!
Ferdek: Primawiero-wiero, ribawiero-wiero, oni z Rząda kradną MOI przyjacieeelooo!
Boczek: El gobierno rooobaaa!
Ferdek: Ribawiero-wiero, Ribawiero-wiero, Porno w telewizji (przechodnie zaczynają rzucać monetami) rozpowszechrzenieiro!
Boczek: Control mental booommbaaaa!
Nagle wszyscy klaszczą, gwiżdżą, i krzyczą:
Przechodnie: BIS, BIS, BIS, bIS, BIS, bis!!!
Ferdek: Dobre... <zaczyna grać na gitarze> Primawiero-wiero, ribawiero-wiero...
Scena VII - Niemcy
Ferdek i Boczek są przebrani za bawarskich grajków. Ferdek gra na harmonijce i jodłuje, a Boczek tańczy do rytmu.
Ferdek: Ojlelele ihihihi, ojlelele ihihihi, Deutschland wird von den Amerikanern kontrolliert. Ojlele ihihihi, ojlele ihihihi, Auf dem Papier, gibt es keine Deutschen!
Boczek: Ja-ja, ich bin!
Przechodnie klaszczą.
Przechodzień: Gutte alles!
Boczek i Ferdek: Danke schoon!
Scena VIII - Waszyngton, jakieś miejsce do wykonywania wygłoszeń prezydenckich
Ferdek stoi w garniturze przed mikrofonem niczym prezydent USA, a Boczek stoi przy schodach w garniturze i okularach przeciwsłonecznych niczym jego ochroniarze.
Ferdek: Pepole! Appear! I have something terrible to tell you!
Ludzie: Whaaat?
Ferdek: Your government, is a big bunch of whole liers!
Ludzie: Whaaat? Impossible!
Ferdek: Yest, it is! They are telling sometimes truth, but all Africa things are a whole bunch of big nonsense!
Anglik: Incredible!
Ferdek: Yes, exactly! Ebola, is a big lie, and Syrius, is a big nonsense! And whole ISIS, is a big insiders! And in a big digree of lieleness!
Starzec: It have a sense! Yes! I knew it! He is telling a truth pepole! All we need is RE-VO-LU-TION! We can't stair at this monkeys of system! RE-VO-LUT-ION!
Ferdek: Without BloodShare!
Ludzie: RE-VO-LUTION, WITH-OUT BLOOD-SHARE!
Nagle zbiera się ekipa telewizyjna. Za prezenterką ludzie krzyczą to co wyżej.
Prezenterka: Here we are, were Separatist from Ukraine came here and started to shout about Revolution with bloodshare... So sad... For you came here Angelina Klamca from FX\R/Z News. Scena VI - gdzieś w Afryce
Nagle podchodzi do nich czarna obywatelka.
Boczek: Mhmhhm...
Ferdek: Panie Boczku!
Boczek: No co? Samotny żem jest...
Afrykanka: Good people, can you please help for our family? Terrorists from USA want to kill us, and whole country.
Boczek: Of course.
Scena IX - nad rzeką Nil
Ferdek i Boczek stoją nad brzegiem i klepią w ręce.
Ferdek: I po sprawie!
Boczek: Igzakli!
Ferdek: KARMA toj sojldjers!
Afrykanka: Oh, thank you good pepole from Poland! How can I rehelp for you both?
Ferdek: Some beat, do you get?
Boczek: He mean: meat.
Ferdek: Yers, yers, or koc.
Scena X - w domu: salon
Ferdek i Boczek wchodzą do salonu.
Ferdek: I to było chyba najlepsze z tej całej wyprawy na 15 godzin... Kurde, ale ciemno tu jakoś... <zapala światło>
Wszyscy: NIESPODZIEWANKAAA!!!!
Ferdek: O kurde! <łapie się za serce> Chyba na zawał zara zejde... To wszystko dla mnie?
Wadluś: Tak tatuś, tort i normalnie moja mowa, którą przygotowałem! I kilku więcej gości, w tym mamuśka pogodzona z losem!
Ferdek: Aaa za co to?
Jolasia: Bo jesteś szwagrze bohaterem narodowym, ale niestety Rząd nigdy ci tego wzamian nie zorganizuje, tylko rodzina! Bo rodzina, to największy dar w życiu!
Ferdek: Ah, dziękuje Cycu, Jolasiu, bez was bym pewnie teraz spał... Dziękuje wam kurde! Kocham was wszystkich!
Edzio: Bo drodzy państwo, zamiast chlać bez umiaru w urodziny, siedzieć przed komputerem, czy w inny sposób czas tracić przed telewizorem, należy się wybrać w świat, i działać! Póki jeszcze Ziemia nasza ukochana nie wybuchła wnet cała! Szczęśliwego Nowego Roku i Wszystkiego Najlepszego jubilatom, życzy Edzio!
Widok na przytulającego się Boczka z Afrykanką.
[scroll]KONIEC[/scroll]
Ostatnio zmieniony 2014-12-29, 19:28 przez PharellMan, łącznie zmieniany 5 razy.
"O KURDE! <wyciąga ją> Nie no, dziękuje Halińcia, żeś mi chociaż gazowanego soka kupiła! "
"Boczek: <wchodzi> Niestety panie Ferdku nimam torta... Ale mam zamienika!
Ferdek: Berbelucha?
Boczek: No! Na miodzie! Własnej roboty! Wszystkiego najlepszego panie Ferdku!!! "
"KURDE FERDAS I KURDE ARNOLD BOCZUCH TU KURDE BYLI, BAZYLIJCZYCY!"
Śmieszne sytuacje:
-sam fakt, że Boczek z Ferdkiem polecieli jest śmieszny i zarazem nieprawdopodobny
-malowanie sprejem i ucieczka przed policją
Oczywiście było też wiele innych tekstów, dobrych i mądrych, ale za to mało śmiesznych.
Ta nostalgia urodzinowa nie jest mi obca, dobrze odzwierciedlone uczucia Ferdka. Wiem jak to jest gdy wydaje się, że wszyscy o Tobie zapomnieli czy Cię ignorują.
Rewolucja też była niezła, jak we jakimś filmie normalnie Ale akcja szybko się zamknęła!
"Jolasia: Bo jesteś szwagrze bohaterem narodowym"
Jak dobrze zrozumiałem Jolasia nazywa Ferdka szwagrem, a przecież to nie ma sensu
Powiem tak. Na początku : Miejscami niepotrzebnie dałeś aktorowi kwestię, którą nigdy by nie powiedział np. " Idę się odmóżdżać przed telewinzrorem.. ". Wiem, że chciałeś być oryginalny i dać postaci jakąś nową, świeżą kwestię, której jeszcze nie było, ale jak dla mnie nie brzmi to dobrze w ustach Grabowskiego i jakoś do niego nie pasuje. Po drugie Ferdek nigdy nie rozwiązuje żadnych kwestii , czy to moralnych czy to jakichkolwiek innych bez wódki. Nawet w odcinku Przyśpieszenie nie bierze się za filozofowanie bez kieliszka i butelki. Musisz o tym pamiętać, bo to jest domena tego bohatera, wiec myślę, że tą scene trzeba zmienić. No i co do rewolucji - hmm.. nie znam się za bardzo na tym, ale mam wrażenie, że była za krótka. Tak właśnie, za krótka. No i wzbogać scenariusz o więcej śmiesznych scen. Do reszty się nie czepiam - moze być, jest ok.
Zapomnij, ze istniejesz. Wtedy staniesz sie zwyklym przemykajacym cieniem.
Za dużo się dzieje Jak dla mnie lekka przesada. Pierwsze sceny, mimo dziwnego stylu mowy głównych bohaterów były w porządku, ale tańce w Meksyku, Niemczech były żałosne. Do reszty nic nie mam, taki był zamiar, rozumiem. Ale to w żadnym calu nie pasuje do Kiepskich.