WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Wina Tuska
SCENA 1 Salon Kiepskich. Ferdek śpi na fotelu przed telewizorem. W telewizorze właśnie nadają "Fakty".
Redaktorka: Witam państwa, Barbara Kompakty - rozpoczynamy "Fakty". Na początek tradycyjnie zaczniemy od polityki. Minister Finansów i polityki społecznej uznał, że należy zwalniać pracowników, ponieważ skarbu państwa nie stać na wypłacanie im pensji. Na początek zajął się służbą zdrowia. Jego decyzję popiera Prezes Rady Ministrów Donald Tusek.
Tusek: Oczywiście, że popieram. Służba zdrowia od dawna już pozwala sobie na zbyt wiele, jeszcze te ciągłe strajki? Ja nie mam pieniędzy na ich zasrane podwyżki. Trzeba ich wszystkich powywalać na zbity ryj, to ich nauczy moresu. Odrazu budżet państwa się powiększy i pieniążki się przydadzą komu innemu... yyy to znaczy na inne potrzebniejsze inwestycje.
Redaktorka: Tak właśnie zapewnia nas premier Tusek. Czy to będzie dobra decyzja to okaże się w przyszłości. A teraz przedźmy do wiadomości sportowych. Do pokoju wbiega zdenerwowana Halinka.
Halinka: Ferdek wstawaj, jełopie jeden! Ferdek nie może sie przebudzić, Halinka nim potrząsa.
Halinka: Obudź sie, żesz no!
Ferdek: Co sie dzieje, co sie stało?
Halinka: Stało się, stało.
Ferdek: Ale co? Okradli nas?
Halinka: Coś strasznie gorszego. Ferdek, otóż po 30 latach pracy w służbie zdrowia, wywalili mnie.
Ferdek: Ale jak to wywalili, Ciebie wywalili?
Halinka: No normalnie, o tak o, o na zbity ryj!
Ferdek: Ale za co!?
Halinka: Za jajco!
SCENA 2. Ferdek wychodzi ze swojego mieszkania, na korytarzu spotyka wychodzącego z toalety Mariana Paździocha
Paździoch: O! Dzień dobry panie Ferdku, co tam u pana słychać?
Ferdek: A, daj pan spokój... bida z nędzą. Moją żonę właśnie wywalili z pracy.
Paździoch: Karwasz twasz, za co!?
Ferdek: Nie wiem za co, żona mi nie chce powiedzieć. Jak się zapytałem to powiedziała, że za jajco...
Paździoch: A no tak... to było do przewidzenia.
Ferdek: Ale co?
Paździoch: To jak to, pan nie wiesz? Gazet pan nie czytasz, telewizji nie oglądasz? Nawet przed chwilą o tym mówili we wiadomościach.
Ferdek: Ale o czym!?
Paździoch: Redukcja etatów jest, teraz za służbę zdrowia się wzieli. Aż strach pomyśleć co będzie dalej. A to wszystko wina tylko jednego gnoja. Jakbym tak go dorwał, to bym nogi z dupy mu powyrywał.
Ferdek: Jaka wina, czyja wina?
Paździoch: Donalda Tuska, o!
Ferdek: Jak Buzka, przecież Buzek to był Jerzy, co pan pieprzysz panie.
Paździoch: Ale ja tu nie mówie o przewodniczącym parlamentu europejskiego Jerzym Buzku, tylko o Donaldzie Tusku. To są dwie zupełnie różne osoby. Naprawde nie wiesz pan kim jest Donald Tusek?
Ferdek: No nie wiem, a skąd mam to wiedzieć?
Paździoch: To jest najgorsza, najochydniejsza kreatura, Prezes Rady Ministrów, twórca najgorszego rządu jaki sprawował władzę w tym kraju po '89 roku. To on jest winien wszelkich katastrof jakie spadają na nasz kraj w ostatnich latach. Przez niego dzieci dostają złe oceny w szkole, przez niego ceny w sklepach rosną w górę i właśnie przez niego, pana żona została zwolniona z pracy.
Ferdek: No to trzeba nakopać dziadowi do dupy i szlus.
Paździoch: No niestety, ale to nie jest takie proste jak się panu wydaje. Do widzenia, panie Ferdku.
SCENA 3. Ferdek i Halinka siedzą przy stole w kuchni i jedzą zupę.
Halinka: Ja nie wiem co my teraz zrobimy. Może ty byś poszukał jakiejś roboty co?
Ferdek: Halinka, przecież ja ci już tyle razy mówiłem, że w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem.
Halinka: To może masz jakiś inny pomysł?
Ferdek: Na razie nie, ale mam ci coś innego do powiedzenia.
Halinka: No słucham?
Ferdek: Otóż rozmawiałem dzisiaj pod kiblem z Paździochem. I on twierdzi, że to jest wszystko wina jakiegoś Tuska.
Halinka: Jakiego Tuska, co ty bredzisz jełopie?
Ferdek: Nie wiem jakiego. Jakiegoś ministera czy prezesa... cóś takiego.
Halinka: Ale co on ma do mojej roboty?
Ferdek: Otóż ma właśnie Halincia, bo przez niego to nawet dzieci sie nie chcą uczyć, a ludzie bez pracy są właśnie tak jak ja i ty.
Halinka: Nie wiem jełopie czego ty się naćpałeś pod tym kiblem z tym Paździochem, ale bredzisz od rzeczy.
Ferdek: Ale ja ci tylko powtarzam co mi ta menda Paździoch mówił.
Halinka: A od kiedy ty tak wierzysz Paździochowi co?
Ferdek: Ja mu w żadnej kwestii nie wierze, bo to jest menda i złodziej. Ale wiesz, w tym to akurat mu wierze, bo taki dziwny wyraz twarzy miał jak o tym mówił. On gieneralnie jak coś mówi to zawsze ma taki wyraz, taki bardziej małpi. A teraz nie miał, tylko miał mormalny. I jak ty mi na to odpowiesz?
Halinka: Ja wiem jak ja ci odpowiem. Ty idź na Bonifratrów, na oddział dla psychicznie chorych! I uważaj, bo ja w tej chwili wychodze. Halinka wstaje od stołu.
Ferdek: Gdzie ty wychodzisz?
Halinka: Szukać pracy. Bo w przeciwieństwie do ciebie ja niechce całe życie przesiedzieć na bezrobociu.
SCENA 4. Salon Kiepskich. Ferdek siedzi na fotelu przed telewiorem i pije piwo. Do pokoju wchodzi Waldek.
Waldek: No jestem ojciec tak jak kurna chciałeś.
Ferdek: No i bardzo dobrze, że jesteś. Siadaj Cycu.
Waldek: Tylko szybko mów o co ci sie ojciec rozchodzi, bo ja czasu na pierdoły nie mam.
Ferdek: A co ty masz niby do roboty, Cycu...
Waldek: Jak co, Jolancia mnie prosiła żebym jej pomógł kurna w domu.
Ferdek: Cycu, od prowadzenia domu to jest baba a nie chłop. Ty widziałeś żebym ja coś w domu pomagał?
Waldek: No nie widziałem.
Ferdek: No, bo widzisz Waldusiu, menżczyzna do czego innego przeznaczony jest. Bierze łyk piwa. No, ale ty słuchaj Cycu uważnie, bo ja cie tu w innej konkretnej sprawie zawezwałem.
Waldek: Niby kurna w jakiej?
Ferdek: A no w takiej synek, że twoją matkie wywalili z pracy.
Waldek (zdziwiony): Wywywywalili... z pracy?
Ferdek: Tak, wywalili z pracy. A wiesz przez kogo wywalili? Czyja to wina jest?
Waldek: Jak wina to pewnie tego, Tuska to bedzie wina.
Ferdek: A skąd ty to wiesz?
Waldek: Jak to skąd wiem, przecież jego ciągle we telewizorni pokazują. I w internecie o nim piszą, normalnie.
Ferdek: Co piszą, jak w internacie piszą?
Waldek: No piszą, że on jest winem całego narodu polskiego obarczony.
Ferdek: Jakim winem, kurde?
Waldek: No nie wiem, chyba owocowym.
Ferdek: Ale ty pierniczysz Walduś, tak trzy po trzy.
Waldek: Jak piernicze, chcesz to ci telewizora załącze, to pewnie znowu będą o nim gadać.
Waldek bierze do ręki zmieniarkę i włącza telewizor.
Waldek: O, a nie mówiłem, pa tatu.
Redaktorka: Witam państwa, tu znów Barbara Kompakty - rozpoczynamy "Fakty".
Na początek nietypowo zaczniemy od polityki. Prezes Rady Ministrów Donald Tusek przybędzie jutro z wizytą do Wrocławia. Ma tam porozmawiać z ludem chłopskim i robotniczym.
Tusek: Tak, owszem wybieram się do Wrocławia, ponieważ słyszałem, że Wrocławski lud nie zadowolony jest. Więc jade się dowiedzieć, o co tam sie im rozchodzi nie?
Redaktorka. No właśnie. A my przechodzimy do wiadomości sportowych.
Walduś: A nie mówiłem, kurna?
Ferdek: Ale co mówiłeś, przecież oni powiedzieli tylko, że on ma do Wrocławia przyjechać.
Waldek: O to ja mam pomysł, tatu. Jak on do tego Wrocławia zajedzie, to ja go tu przyprowadze i sie go sam kurna zapytasz.
Ferdek: No dobre, tylko tu przyprowadź gnoja.
Waldek: No ma się rozumieć kurna. Ale dobra ojciec ja już musze lecieć, bo mnie Jolancia Emesmesa mnie wysłała żebym przyszedł. To na razie.
Ferdek: Na razie.
SCENA 5. Ferdek wychodzi z domu na korytarz, zastaje tam kłócących się Paździochów.
Helena: I co żeś narobił łysa pało! Wszystkie jaja potłukłeś, co ja teraz na obiad zrobie?
Paździoch: Nie wiem, może kotletów nasmaż, albo kapusty.
Helena: To chyba sam to będziesz żarł, bo ja nie mam zamiaru. Ide na obiad do Magdonalda.
Paździoch: A ja, co ja mam jeść?
Helena: Nie wiem i gówno mnie to obchodzi.
Helena wychodzi z korytarza trzaskając drzwiami.
Paździoch: O, widziałeś pan, panie Ferdku? Co za koszmarna baba! Któregoś dnia mnie wpędzi mnie do grobu.
Ferdek: No słyszałem, że żeś pan jakieś jaja potłukł! Śmieje sie
Paździoch: No potłukłem, ale to wszystko wina Tuska!
Ferdek: Jak to?
Paździoch: No normalnie. Jak przy kasie miałem już za nie zapłacić i zobaczyłem ile kosztują to tak się wściekłem, że potłukłem wszystkie w kibiny mać!
Ferdek: No to niezła jazda. I co dalej było?
Paździoch: No dalej to przyszedł kierownik tego całego sklepu i kazał mi to wszystko sprzątać. No i oczywiście musiałem za to również zapłacić.
Ferdek: No to co teraz będziesz pan żarł na obiad panie?
Paździoch: Ide na bazar, tam miałem gdzieś schowany kawałek bułki z białym serem. Wiesz pan, na czarną godzine! No to do widzenia.
Paździoch wychodzi z korytarza.
Ferdek: Hehe, menda jedna pożywienie chowa na bazarze. Ale jajca.
SCENA 6. Jest wieczór, Ferdek leży już w łóżku, do sypialni wchodzi Halinka.
Ferdek: O, Halinka! I co, znalazłaś se robote?
Halinka: A gówno, nic nie znalazłam. Wszędzie tylko to samo mówią, że nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem.
Ferdek: A nie mówiłem Ci Halincia? Mówiłem? To ty mi nie chciałaś wierzyć.
Halinka: No faktycznie, mówiłeś. W tym musze akurat przyznać Ci rację. Albo ty wiesz co oni mi proponowali? Nie zgadniesz. Wywóz gnojówki. Jak ja bym sie nadawała do wywalania jakiegoś gówna.
Ferdek: No ale Halincia, to akurat wcale nie jest taka głupia propozycja. Przecież ty w tym szpitalu prawie to samo robiłaś nie?
Halinka: Jak to samo?
Ferdek: No Halinka, przecież sama mówiłaś, że żeście razem z tą Grażynką te baseny z gównem wywalały. No to czym się różni taki basen od gnojowicy?
Halinka: Przepraszam bardzo, co ty mnie tu sugerujesz?
Ferdek: No sugieruje Ci, że ty byś mogła tam se podjąć te prace przy tej gnojowicy.
Halinka: Aha. No to słuchaj, to może ty byś tam razem ze mną podjął się tej pracy co? Ja tam słyszałam, że tam więcej osób potrzebują.
Ferdek: Jak, ja mam gnój spod świń wywalać? Nie no Halincia, ale to jest poniżej mojej godności i to uwłacza moim kwalifikancjom. Poza tym ja nie mam doświadczenia w tej branży, w przeciwieństwie do ciebie.
Halinka: Ach tak? W takim razie se przed telewizorem na dupie usiądź. Do tego masz wystarczające kwalifikacje.
Ferdek: Halinka, nie uruchamiaj sie...
Halinka: Paszoł won stąd! Bo nie ręcze za siebie!
Ferdek: Dobre już dobre...
Ferdek wychodzi.
Halinka: Jełop.
SCENA 7. Piwnica. Ferdek siedzi na stołku, nagle do pomieszczenia wchodzi Boczek.Boczek: O, dzień dobry panie Ferdku, co pan tak siedzisz jak dupa na pustyni.
Ferdek: A co, nie wolno mi?
Boczek: Nie, no wolno wolno. Ja tu se zasadniczo przyszłem po jedzenie. Tu w tej szafce miałem schowany słój ze kwaszoną kapustą.
Boczek otwiera szafke.
Boczek: O żesz kuźwa, w morde jeża!
Ferdek: Co sie stało?
Boczek: No nie ma, nie ma moich zapasów! Cała spiżarka pusta! Pan czasem nic stąd nie brałeś panie Ferdku?
Ferdek: A skąd, nic nie brałem. Żebym sie jeszcze zaraził od tej pana kiszonki? Pewnie sam pan żeś zeżarł, a teraz nie pamiętasz.
Boczek: O nie, ja wiem czyja to wina! To wina tego zasranego Tuska!
Ferdek: Tuska pan mówisz?
Boczek: A jak! Jak bym tak dorwał gnoja to bym go normalnie zadusił gołymi rękami.
Ferdek: No to masz pan okazję. Dzisiaj przyjeżdża on do Wrocławia, rozmawiać z ludem. Już powiedziałem Waldkowi żeby go tu przyprowadził.
Boczek: No i bardzo dobrze. Niech go przyprowadzi to mu sie dobiore do skóry
W tej chwili do piwnicy wchodzi Waldek.
Ferdek: I co Cycu, przyjechał już ten Tusek?
Waldek: No tatu przyjechał, ale z całą tą swoją ochroną normalnie, także nie dało sie gnoja stamtąd ruszyć.
Ferdek: To co my teraz zrobimy?
Waldek: No sam to na pewno nic nie zrobie. Chodź tatu ze mną to mi pomożesz, może odciągniemy jakoś tą ochrone.
Boczek: Ide z wami, w morde jeża!
Ferdek: No dobre, to idziemy.
SCENA 8. Waldek, Boczek i Ferdek stoją na środku korytarza. Nagle z kibla wychodzi Paździoch.
Paździoch: Panowie, czekajcie dokąd idziecie?
Ferdek: Jak to dokąd, nakopać do dupy temu Tuskowi zasranemu.
Boczek: No właśnie, przecież on dzisiaj ma wystąpienie.
Paździoch: Gdzie? Tu u nas?
Ferdek: No u nas, we Wrocławiu, na rynku.
Paździoch: Ale jak chcecie go dorwać, przecież tam koło niego z pewnością kręci się wielu ochroniarzy!
Boczek: No wiemy, dlatego właśnie trzeba ich jakoś odciągnąć!
Paździoch: Ale jak pan chcesz to zrobić, karwasz twarz!
Boczek: Nie wiem...
Ferdek: Haha, panie Boczek, nie bój pan żaby! Słuchaj pan. Ubierz sie pan w jakiś garnitur, najlepiej czarny. I do tego czarne okularki.
Boczek: Ale po co, w morde jeża?
Ferdek: Zdaje sie, że mam pomysła!
Głupkowaty śmiech Waldka.
SCENA 9. Ferdek, Waldek, Paździoch i Boczek wchodzą do salonu Kiepskich. Boczek prowadzi za sobą jakiegoś faceta, ktory ma założony plastikowy worek na głowie.
Boczek: No miałeś pan świetnego pomysła panie Ferdku!
Ferdek: No jak nie, jak tak.
Waldek: No, ale pan panie Boczek świetnie udawałeś tego ochroniarza. No ja przez chwile to myśłałem, że pan prawdziwy jesteś, normalnie.
Ferdek: Ty żeś Walduś też sie spisał, jak żeś zaczoł kamieniami w nich rzucać!
Waldek: No, a wtedy pan Boczek sru temu Tuskowi na łeb wora i w długą!
Ferdek: Dobra koniec tego pierdolamento, sadzaj pan tego dziada tutaj, na krześle.
Ferdek podsuwa krzesło Boczkowi, Boczek sadza na nim Tuska i ściąga mu worek z głowy.
Tusek: Wypuście mnie, co ja wam zrobiłem!
Boczek: O, ty już dobrze wiesz co zrobiłeś!
Paździoch: Właśnie, nakradł, nazwalniał pracowników, a teraz udaje niewiniątko!
Ferdek: No i moją żone z pracy wyrzucił!
Waldek: I jeszcze se normalnie podniósł ten wiek emeryturalny!
Tusek: Ale to nie ja panowie, to nie moja wina!
Ferdek: Nie łżyj pan jak pies, wszędzie o tym mówią, że to wina jest pana! W gazecie!
Waldek: No i we internecie!
Tusek: Ale to nie ja! To rząd zwalił na mnie to wszystkie wino! Sami nie dali rady wypić, nawet koalicje utworzyli, ale nic z tego. Za słabe głowy mają. I na mnie wszystko poszło.
Ferdek: Jakie wino, o czym pan pierdzieli...
Tusek: No owocowe. Jak nikt tego nie wypije to będzie katastrofa!
Ferdek: A ile tego będzie?
Tusek: Jakieś 50 tysięcy litrów!
Boczek: O w morde jeża!
Paździoch: Ale to nie można tego wina rozdać ludziom?
Tusek: Nie można, bo to wszystko musi być utrzymane w tajemnicy. Gdyby to było takie proste, to już dawno byśmy na to wpadli. Co pan myśli, że w rządzie pracują jacyś debile?
Paździoch: No bez obrazy, ale tak właśnie sobie myślałem...
Tusek: To źle pan myślałeś. Ale słuchajcie panowie. Skoro wam już powiedziałem o tym winie, to może pomożecie mi je wypić co? Razem na pewno nam sie uda!
Ferdek: No cóż, mnie to zasadniczo po winie głowa napierdziela...
Tusek: Ale panie, to przecież dla dobra narodu polskiego!
Ferdek: No jak dla dobra narodu polskiego to mogie sie poświęcić!
Tusek: No i gitara!
SCENA 10. 2 tygodnie później. Ferdek i Tusek siedzą przy stole w kuchni. Obok śpią Boczek, Paździoch i Waldek. Dookoła nich leżą puste butelki po winie.
Tusek: No Ferdas, jeszcze jedna buteleczka dzieli nas od dobrobytu w tym kraju.
Ferdek: Donek, ale ja już nie moge, łeb mnie napierdziela.
Tusek: Musisz, musisz! To dla dobra narodu polskiego!
Ferdek: No skoro tak... Bierze butelkę wina i wypija ją jednym haustem, po czym pada na stół.
Tusek: No i brawo, to się nazywa obywatelska postawa a jakże inaczej.
Do kuchni wchodzi Halinka.
Halinka: Co sie tu znowu dzieje do jasnej holery! Już drugi tydzień chlejecie! Ferdek wstawaj!
Potrząsa Ferdkiem.
Tusek: Pani się niedenerwuje, panie Halinko kochana. Już niedługo odzyska pani swoją prace.
Halinka: Jak to?
Tusek: Normalnie. Podziękuj pani swojemu mężowi. Tak się spisał, że może mu jakiś order sprawimy, frutti minitari albo cóś. Dobra to ja już lece. Wstaje od stołu. Do widzenia.
Halinka: Do widzenia.
Ferdek przebudza się.
Halinka: Ferdek, co tu się dzieje, jełopie!
Ferdek: Jak to co, premierek zwalił wine na naszą rodzine! I gitara!
KONIEC.
Ostatnio zmieniony 2013-06-26, 15:08 przez Biegacz, łącznie zmieniany 1 raz.
Opowiadanie mocno średnie pod względem humoru. Widać, że po rozpisaniu dialogów autor nie pochylił się nad tekstem aby go uatrakcyjnić dobrymi żartami. Przykładem pierwsze 3 sceny które choć solidne to mało śmieszne. Dalej też konkretnych żartów jak na lekarstwo ale co ciekawe nie przeszkadzało to zbytnio. A to dzięki dobrej narracji: szybka akcja nie zbaczająca z głównego tematu, konkretne, nieprzekombinowane dialogi, wiarygodne postacie każda na swoim miejscu. Największym plusem był bardzo na czasie motyw przewodni: sąsiedzi, którzy o wszystkie swoje problemy (w tym rozbite jaja Paździocha czy znikniecie przetworów Boczka) oskarżają Tuska. Lubię w ŚWK aktualne tematy o ile są przedstawiane z dystansem i humorem. Bardzo spodobało mi się rozwiązanie fabularne czyli wina Tuska przedstawiona w postaci win owocowych. Absurdalny pomysł w dobrym tego słowa znaczeniu, choć rozprawienie się z problemem (w scenie 10) podobne do obalania komuny w odcinku 91 serialu TV pt. ,,Wór świętego Mikołaja".
Konkretnych żartów nie było dużo ale wyróżnię:
-Witam państwa, Barbara Kompakty - rozpoczynamy "Fakty".
-To jest najgorsza, najochydniejsza kreatura... To on jest winien wszelkich katastrof jakie spadają na nasz kraj w ostatnich latach. Przez niego dzieci dostają złe oceny w szkole...
-On gieneralnie jak coś mówi to zawsze ma taki wyraz, taki bardziej małpi. A teraz nie miał, tylko miał mormalny.
- Ide na bazar, tam miałem gdzieś schowany kawałek bułki z białym serem. Wiesz pan, na czarną godzine!
Najbardziej przypadła mi do gustu scena nr.6. Dobrze wymyślona i z humorem kłótnia Ferdka z Haliną. Na plus scena 9 - autorowi udało się uczynić strawnym abstrakcyjny i z pozoru głupi pomysł win Tuska jako win do picia. Także na plus przyzwoity tekst Ferdka kończący opowiadanie:
Ferdek: Jak to co, premierek zwalił wine na naszą rodzine! I gitara!
Ocena 5/10. Więcej dałbym gdyby dialogi były poprzetykane konkretnymi żartami słownymi. I gdyby niektóre sceny nie przypominały mi tak bardzo już widzianych w tv. Czyli Halina domagająca się aby Ferdek poszedł do pracy, Helena opieprzająca Paździocha, Boczek sięgający po słoiki z przetworami w piwnicy. Zabrakło też pomysłu na ciekawą akcję uprowadzenia Tuska. Tu autor mógł się wykazać wyobraźnią i podnieść opowiadanie ponad średnią.
Ostatnio zmieniony 2013-07-29, 00:25 przez Inseminator, łącznie zmieniany 1 raz.
Po dłuższej przerwie wracam z kolejnym scenariuszem. Czekam na oceny.
ZDRADY
SCENA 1
Korytarz kamienicy Kiepskich. Noc. Ferdek wychodzi ze swojego mieszkania w samej piżamie i w laczkach. W ręku trzyma gazetę.
Ferdek: Czyś jest młoda, czyś jest stara - pędź do Stasia po browara! x2
Wychodzi z korytarza trzaskając drzwiami. Z kibla wychodzi Paździoch.
Paździoch: Tak, chlej browary, alkoholiku bez perspektyw!
Podchodzi do drzwi Kiepskich i puka. Po chwili drzwi otwiera Halinka.
Halinka: Co jest panie Paździoch?
Paździoch: Dzień dobry, pani Halinko.
Halinka: Jakie dzień dobry, co pan, przecież noc jest!
Paździoch: Ja zasadniczo w sprawie pani męża, Ferdka.
Halinka: Męża nie ma w domu. Właściwie to nie wiem gdzie wyszedł.
Paździoch: Ale ja wiem!
Halinka: Gdzie?
Paździoch: Opowiem pani, ale chyba nie będziemy rozmawiać na korytarzu?! Wpuści mnie pani do środka?
Halinka: No wchodź pan.
SCENA 2
Kuchnia Kiepskich. Paździoch i Halinka siedzą przy stole.
Halinka: No to mów pan szybko o co panu chodzi, bo ja muszę jutro rano do roboty wstać.
Paździoch: Pomału, spokojnie. Zdąży się pani jeszcze wyspać, a to co ja mam zamiar pani zaraz opowiedzieć wymaga nieco dłuższej rozmowy.
Halinka: No to streszczaj się pan.
Paździoch: Otóż jak już wspomniałem na wstępie, rzecz dotyczy pani męża, Ferdka.
Halinka: No ale co on znowu zrobił?
Paździoch: Oj zrobił, zrobił, bo popełnił grzech najcięższy z możliwych za który, może go spotkać kara boska albo co gorsza wyklęcie z ambony przez naszego księdza Bączka.
Halinka: Jezus Maria, pił wódkę w kościele!
Paździoch: O nie, rzecz tym razem nie dotyczy jego alkoholicznych wybryków, które słyną w całym osiedlu i doczekały się już miejscowych legend i mitów. Jest to coś zgoła odmiennego.
Halinka: No to mów pan do jasnej cholery!
Paździoch: Pani mąż panią zdradza, pani Halinko!
Halinka: (Śmieje się) Haha, to pan dopiero wymyślił, a która by chciała takiego dziada w wypierdzianych dresach, śmierdzącego piwskiem?
Paździoch: Oj, zdziwiła by się pani, ale zaraz powiem kto. Moja własna żona, Helena!
SCENA 3.
Piwnica. Paździoch siedzi na drewnianej skrzynce, obok stoją wory z kartoflami. Po chwili wchodzi Boczek.
Paździoch: O! Jesteś pan wreszcie, ile na pana mam jeszcze czekać!
Boczek: Dobra, dobra, lepiej pan mów po coś pan mnie tu wezwał do tej piwnicy, bo ja nie mam czasu na pierdoły.
Paździoch: Otóż jest taka jedna, delikatna sprawa. Musisz pan coś powiedzieć pani Halince.
Boczek: Niby co?
Paździoch: Pójdziesz pan do niej i powiesz, żeś pan widziałeś wczoraj w nocy jak jej mąż flirtował z moją żoną w parku na ławce.
Boczek: Co? Pan Ferdek z pana żoną na ławce? Filtrował?
Paździoch: No tak, głuchy żeś pan jest czy co?
Boczek: A to prawda jest z tym filtrowaniem?
Paździoch: Gówno to pana obchodzi, nie interesuj sie pan.
Boczek: No dobra, ja se moge powiedzieć, ale co ja z tego bede miał?
Paździoch: (pokazuje na worki) Wór kartofli!
Boczek: Mało! Za tyle to ja nawet palcem nie kiwne, w morde jeża.
Paździoch: 2 wory, i dorzucam pół litra. Ale powiesz pan jeszcze, że sie całowali z języczkiem.
Boczek: Dobra! Nakłamie co pan chcesz!
Paździoch: No i taką postawę obywatelską rozumiem. Przyczaj sie pan na nią na korytarzu, jak będzie wracała z roboty, dzisiaj około (patrzy na zegarek) 17:34 !
Boczek: Dobra, bede pamiętał.
SCENA 4.
Korytarz. Boczek stoi we wnęce obok kibla i czeka na Halinkę. Po chwili wchodzi ona w stroju pielęgniarki, w ręku trzyma torbę z zakupami.
Boczek: O, dzień dobry pani Halinko!
Halinka: Bry.
Boczek: Zaczeka pani chwilę, bo jest taka sprawa.
Halinka: O co chodzi, bo ja nie mam czasu na pierdoły.
Boczek: Wczoraj żem se wracał ze rzeźni w nocy, bo żem nocną zmiane miał w morde jeża. I żem widział pani męża w parku.
Halinka: Tak, a nie wie pan co on tam robił?
Boczek: Filtrował! W morde jeża!
SCENA 5.
Halinka wchodzi do mieszkania. Przechodzi przez przedpokój i udaje się do salonu.
Halinka: Ferdek! Ferdek, jełopie gdzie jesteś!? No i znowu zniknął!
SCENA 6.
Park miejski. Ferdek siedzi na ławce i pije piwo. Po chwili obok niego przechodzi Helena Paździochowa z kijkami nordic walking.
Helena: O, Dzień dobry panie Ferdku!
Ferdek: Dzień dobry pani Paźdzochowa! A gdzie pani to tak jedzie na tych nartach?
Helena: A jade sobie żeby z tą łysą pałą w domu nie siedzieć. Mogę przycupnąć sobie trochę obok pana na ławeczce? Zmęczyłam się jak diabli.
Ferdek: A pewnie, niech se pani cupnie kurde. A właśnie, a co tam u męża słychać?
Helena: (siada na ławce) A co ma być słychać? Gówno. Dziadzisko stare a erotoman taki, że największy na całym osiedlu.
Ferdek: Co pani powie, ja to żem kurde myślał, że on impotent jest!
Helena: No bo jest, ale to mu nie przeszkadza erotomańsko myśleć. Ostatnio co raz u niego pod poduszką znajduje świńskie pisemka. Ja w ogóle myśle, że on ma jakąś babę.
Ferdek: (śmieje się) On! Pani Paździochowa, a która baba by go chciała! Z tym jego małpim wyglądem, to już cud, że on panią ma!
Helena: Ale słuchaj pan: znika nocami i wraca, uważaj pan, trzeźwy!
Ferdek: Uuuu, no to to jest poważna sprawa. Ale baba? No gdzie.
Helena: No, ja tam już dobrze wiem co tej łysej pale chodzi po głowie. Ale czekaj pan ja go załatwię. Zrobię śledztwo i się dowiem z kim on tak znika nocami.
Ferdek: A jak pani to śledztwo bedzie robić?
Helena: Detektywów wynajmę! Z programu "Zdrady" co go teraz w telewizji nadają!
Ferdek: A to ja wiem, ja żem to oglądał! To tam taka jedna baba chłopu co ją zdradzał tak fajnie po pysku torebką nakładła!
Helena: No to ja zrobie to samo Marianowi! Ale nie torebką, tylko obcasem!
W tej samej chwili przez park idzie Boczek. Widząc siedzących na ławce Ferdka i Helenę, chowa się za drzewem. Wyciąga telefon komórkowy i nagrywa sąsiadów.
Ferdek: Ma pani tu coś brudne, pani Helenko (wyciera ręką o jej sweter)
Helena: O! Faktycznie, dziękuje panu, panie Ferdku. Poda mi pan kijki?
Ferdek: A tak, oczywiście. (wstaje i podaje jej kijki)
Helena: Pan to jest prawdziwy chłop, nie to co ten mój Marian. (całuje go w policzek) Do widzenia.
Ferdek: Do widzenia.
Boczek: W dupe węża! Oni na prawde filtrują!
SCENA 7.
Korytarz. Boczek stoi pod drzwiami Paździochów i puka.
Boczek: Panie Paździoch! Panie Paździoch otwieraj pan!
Po chwili drzwi otwiera Marian Paździoch.
Paździoch: I co pan tak walisz w te drzwi bez opamiętania!
Boczek: Panie, afera jest w morde jeża!
Paździoch: Jaka znowu afera i co mnie to gówno obchodzi!
Boczek: Oni tam na serio filtrują we tym parku, tak jak pan żeś mówił!
Paździoch: Kto filtruje, co filtruje?
Boczek: Gówno! Pana żona, z panem Ferdkiem na ławce.
Paździoch: Aha, no to bardzo dobrze. Do widzenia! (chce zamknąć drzwi)
Boczek: Ale czekaj pan! Nie chcesz se pan obejrzeć materiał filmowy? (wyciąga z kieszeni telefon komórkowy) O wszystko se nagrałem na kamerce!
Paździoch: Pokaż pan to! (wydziera Boczkowi z ręki telefon) Rekfiruje ten sprzęt! Do wyjaśnienia!
Boczek: Że niby jak?
Paździoch: Normalnie, w celu dogłębnej analizy materiału.
Boczek: No dobra, a moja zapłata?
Paździoch: A tak, zapomniałbym! Czekaj pan chwile! (wchodzi do mieszkania, po chwili wychodzi trzymając w ręku 2 ziemniaki) Masz pan!
Boczek: (patrzy ze zdziwioną miną)
Paździoch: No co pan tak oczami patrzysz! Bierz pan! Należy się panu, bo uczciwie zarobione!
Boczek: Kuźwa, ale miały być 2 wory kartofli!
Paździoch: Tak, ale pod warunkiem, że pan okłamiesz panią Halinke, że ją mąż zdradza! A pan mi przychodzisz i mówisz, że on ją zdradza na prawdę! Panie Boczek! Nie tak się umawialiśmy!
Boczek: Gówno! Pan żeś mi miał dać dwa wory a gówno mi pan dajesz! I jeszcześ mi pan obiecał flaszke wódki!
Paździoch: Wypraszam sobie! Ja w ogóle żadnej wódki nie pije, w przeciwieństwie do pana! I paszoł won alkoholiku jeden! Bo po policje zadzwonie!
Boczek: Ja panu tego do samej śmierci nie zapomne! (wydziera z rąk Paździocha dwa ziemniaki i ucieka)
Paździoch: Paszoł won!
SCENA 8
Podwórko przy Kamienicy Kiepskich. Boczek siedzi pod trzepakiem z butelką wódki w ręce. Obok niego przechodzi Ferdek.
Ferdek: O, dzień dobry panie Boczek! A co to sylwestra pan obchodzisz, imieniny, a może jedno i drugie, co?
Boczek: Ani jedno, ani drugie! Ze smutku se pije, bo mnie ta menda Paździoch oszukał! A to wszystko przez pana jest!
Ferdek: Co przeze mnie jest?
Boczek: A to, że pan filtrujesz, w morde jeża!
Ferdek: Co filtruje, ja alkoholu nie filtruje, ja się zaopatruje tylko u Stasia! Przepraszam bardzo! (kopie nogi Boczka) przepraszam!
Boczek: Jak nic filtrują, jak nic!
SCENA 9
Salon Kiepskich. Halinka ogląda telewizor.
Redaktorka: Dzień dobry państwu, witam serdecznie w programie "Zdrady". Dziś zobaczymy jak się zdradza małżeństwo państwa Paździochów z Wrocławia.
Do salonu wchodzi Ferdek.
Ferdek: O, zdrady lecą! Ja se lubie na to patrzyć, bo potem te baby co są zdradzane tak fajnie tych mężów po mordzie leją!
Halinka: Ty uważaj żebyś zaraz ty nie dostał w mordę!
Ferdek: Od kogo niby?
Halinka: Od takiej jednej, zdradzonej baby!
Ferdek: Ale o co ci się rozchodzi Halinka?
Halinka: Oglądaj, to zaraz zobaczysz o co! Zaraz zobaczysz!
Redaktorka: Państwo Paździochowie od lat byli bardzo udanym i szczęśliwym małżeństwem. (na ekranie pojawia się ślubne zdjęcie Paździochów). Wiedli spokojne i dostatnie życie w miłości i wzajemnym szacunku dla samych siebie. (na ekranie pojawia się zdjęcie Heleny wydzierającej się na leżącego na podłodze Mariana) Marian, jako głowa rodziny, zarabiał na utrzymanie rodziny jako bizmesmen w branży tekstylnej. (zdjęcie Paździocha z różowymi gaćmi trzymanymi przez niego w rękach) Jego żona Helena nie pracowała i zajmowała się domem. (zdjęcie Heleny siedzącej na kanapie a obok na podłodze klęczy Marian ze ścierką) Jednak od jakiegoś czasu w ich małżeństwie zaczęło się coś psuć. Jedno z nich zaczęło podejrzewać drugie o zdradę. Jest ze mną Marian Paździoch mąż Heleny. Panie Marianie kiedy pan zauważył, że żona pana zdradza?
Paździoch: Zauważyłem to już od dłuższego czasu pani redaktór. Przecież nie jest tajemnicą polinyszela, że moja żona w młodości, jako jeszcze dziewczyna, trudniła się prostytucją i nierządem w jednym.
Redaktorka: Ale mimo to tworzyliście państwo udane małżeństwo?
Paździoch: Z mojej strony rzeczywiście tak było. Ale sama pani widzi co ona teraz wyprawia!
Redaktorka: Tak, właściwie pana obawy potwierdziły się. Pana żona pana zdradza, panie Marianie. Zobaczmy materiał filmowy. (na ekranie pojawia się film nagrany przez Boczka)
Halinka: I co Ferdek! Jak się teraz z tego wytłumaczysz?
Ferdek: Ale Halinka, przecież tam nic nie było...
Halinka: Milcz! Jełopie jeden!
W tej chwili na ekranie pojawia się Helena Paździoch.
Helena: Zaraz, zaraz! Ja też mam dowód na zdradę mojego męża Mariana!
Paździoch: Helena? A co ty tutaj robisz?
Helena: Gówno! Pani redaktor, prosze zobaczyć na materiał filmowy! (podaje redaktorce telefon komórkowy)
Redaktorka: Józek! Weź tam puść ten filmik na ekran!
Józek: Dobra, już się robi. (na ekranie pojawia się filmik przedstawiający scenę 1)
Ferdek: I co Halinka! Jak ty się teraz wytłumaczysz? Ja se do Stasia na browara, a ty z Mariankiem bara bara!
Halinka: Nie bądź wulgarny!
Redaktorka: Jestem w szoku! Co pan na to, panie Marianie?
Paździoch: Cóż, jestem oburzony i szczerze zniesmaczony, tym, że moja żona ukradła mi mój telefon komórkowy!
Helena: Marian! Rozłupie ci czaszkę obcasem! (ściąga buta i biegnie w kierunku Paździocha)
Paździoch: O nie Helena! Bo odejdę od ciebie! Na zawał!
Redaktorka: No cóż, tak to czasem bywa, że obydwie strony niewierność rozrywa (w tle widać bijących się Paździochów). Dla państwa program Zdrady prowadziła Józefa Zachciała.
Ferdek: I co, redaktorka sama se Józefa zachciała, a bedzie innych ludzi o zdrady posądzać! Telewizja kłamie, Halinka.
KONIEC.
Ostatnio zmieniony 2014-03-20, 20:50 przez Biegacz, łącznie zmieniany 2 razy.
Świetny scenariusz, rozwaliła mnie po prostu ostatnia scena z programem telewizyjnym Niezły też był Boczek z "filtrowaniem" i jak Paździoch mu zapłacił dwoma ziemniakami.
Od strony technicznej nie podobało mi się, że często zamiast "ę" na końcu wyrazu piszesz "e". No i można by rozdzielić jakoś opis sceny od dialogów, żeby było bardziej przejrzyście.
Ale jeśli chodzi o treść to oczywiście 10/10, krótko, na temat, konkretnie, bez żadnego przynudzania, z fajnymi dialogami - szczególnie mi się tu podobał styl Halinki w rozmowie z Paździochem.
Kiepski Widz pisze:Od strony technicznej nie podobało mi się, że często zamiast "ę" na końcu wyrazu piszesz "e". No i można by rozdzielić jakoś opis sceny od dialogów, żeby było bardziej przejrzyście.
To poprostu żeby zaznaczyć, że często Ferdek czy Boczek tego "ę" nie wypowiadają w ogóle np. "bedzie" zamiast "będzie". Ale dzięki za opinię
Pabfer pisze:brak Waldka (STAREGO OCZYWIŚCIE)
Poprostu nie miałem omysłu co do tego odcinka jego postać miałaby wnieść. W odróżnieniu do Yoki u mnie wszyscy muszą coś wnosić swoją osobą, a nie pojawiać się na zasadzie "aby tylko było".
Ostatnio zmieniony 2014-03-21, 12:32 przez Biegacz, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobry scenariusz. Prosty, nieprzekombinowany, a jednak obfitujący w ciekawe sytuacje i dobre żarty słowne. Daję 6/10. Gdyby nie minusy które wymieniłem na końcu, mógłbym dać 8/10. Ocena po scenach: Scena 1. Udane odejście od schematu ,,przychodzi Paździoch do Ferdka", a zamiast tego Paździoch który przyszedł do Haliny. Scena 2. Paździoch mówiący Halinie o Ferdku zdradzającym ją z Heleną. Zaciekawił mnie ten wątek i z chęcią zacząłem czytać dalej aby dowiedzieć się czy to prawda czy nie. Na plus fragment: Paździoch: ...popełnił grzech najcięższy z możliwych za który, może go spotkać kara boska albo co gorsza wyklęcie z ambony przez naszego księdza Bączka.
Halinka: Jezus Maria, pił wódkę w kościele! Scena 3. Na plus:
- Dobrze wprowadzona w akcję postać Boczka,
- Boczek ,,galareta społeczna" dający się namówić Paździochowi,
- Boczek mówiący filtruje zamiast flirtuje
- zapłata w postaci worka ziemniaków, a ostatecznie dwóch plus butelka wódki. Dobry był dialog: Boczek: Dobra! Nakłamie co pan chcesz!
Paździoch: No i taką postawę obywatelską rozumiem. Scena 4-5. Nic ciekawego. Pchają akcję do przodu i tyle. Scena 6. W pierwszej części dobre było jak sobie Ferdek z Heleną pojechali po Paździochu: Helena: ...A co ma być słychać? Gówno. Dziadzisko stare a erotoman taki, że największy na całym osiedlu.
Ferdek: ...żem kurde myślał, że on impotent jest!
Helena: No bo jest, ale to mu nie przeszkadza erotomańsko myśleć. Ostatnio co raz u niego pod poduszką znajduje świńskie pisemka. Ja w ogóle myśle, że on ma jakąś babę.
Ferdek: ...a która baba by go chciała! Z tym jego małpim wyglądem, to już cud, że on panią ma!
Dobre było tez: Helena: ...znika nocami i wraca, uważaj pan, trzeźwy! Ferdek: ...To tam taka jedna baba chłopu co ją zdradzał tak fajnie po pysku torebką nakładła!
Helena: No to ja zrobie to samo Marianowi! Ale nie torebką, tylko obcasem! Scena 7. Dobre było:
- Paździoch rekwirujący telefon Boczka,
- nagroda dla Boczka czyli dwa ziemniaki, i tekst Paździocha to zdziwionego Boczka: Paździoch: No co pan tak oczami patrzysz! Bierz pan! Należy się panu, bo uczciwie zarobione!
Naiwny Boczek po raz kolejny (mam na myśli inne opowiadania, odcinki tv) wyrolowany przez jednego z sąsiadów. Szkoda chłopa.
- najlepszy jak dla mnie dialog opowiadania: Boczek: Kuźwa, ale miały być 2 wory kartofli!
Paździoch: Tak, ale pod warunkiem, że pan okłamiesz panią Halinke, że ją mąż zdradza! A pan mi przychodzisz i mówisz, że on ją zdradza na prawdę! Panie Boczek! Nie tak się umawialiśmy! Scena 8. Niekoniecznie potrzebna dla rozwoju fabuły, ale i tak dobra. Na plus:
- wykorzystany Boczek zalewający smutek wódką i ten fragment: Boczek: A to, że pan filtrujesz, w morde jeża!
Ferdek: Co filtruje, ja alkoholu nie filtruje, ja się zaopatruje tylko u Stasia! Scena 9. Najlepsza scena opowiadania. Podobało mi się:
- redaktorka opowiadająca na wstępie programu o Paździochach i przedstawiane wtedy ich zdjęcia.
- Halina oskarżająca Ferdka o zdradę bez niezbitych dowodów, a potem sama oskarżona przez Ferdka.
- Helena atakująca Mariana obcasem i ich bijatyka (fajnie by to w odcinku tv wyglądało).
- dobre teksty: Ferdek: ...Ja se lubie na to patrzyć, bo potem te baby co są zdradzane tak fajnie tych mężów po mordzie leją!
Paździoch: ...Przecież nie jest tajemnicą polinyszela, że moja żona w młodości, jako jeszcze dziewczyna, trudniła się prostytucją i nierządem w jednym.
Ferdek: ...Ja se do Stasia na browara, a ty z Mariankiem bara bara!
Paździoch: O nie Helena! Bo odejdę od ciebie! Na zawał!
Ferdek: I co, redaktorka sama se Józefa zachciała, a bedzie innych ludzi o zdrady posądzać! Telewizja kłamie, Halinka. Minusem opowiadania były niezrozumiałe sytuacje, choć dopuszczam możliwość ze czegoś nie załapałem lub też zbyt dużo wymagam od prostego opowiadania. 1. Po co Paździoch starał się wmówić Halinie (na początku bezpośrednio, następnie przez Boczka) że Ferdek ją zdradza z Heleną. 2 Kto zaprosił ekipę ,,Zdrad" ? Ze sceny 6 wynika że Helena: Helena: Detektywów wynajmę! Z programu "Zdrady" co go teraz w telewizji nadają!
A scena 7 (ostatnia) sugeruje że to Paździoch ich zaprosił. 3. Helena mówi do Ferdka w scenie 6: Helena: ...Zrobię śledztwo i się dowiem z kim on tak znika nocami.
A przecież już wtedy to wiedziała, miała nagranie które zrobiła w scenie 1 jak Paździoch idzie do Haliny. W scenie 7 jest o tym mowa: Helena: ...prosze zobaczyć na materiał filmowy! (podaje redaktorce telefon komórkowy) ...(na ekranie pojawia się filmik przedstawiający scenę 1) 4 Paździoch mówiący: Cóż, jestem oburzony i szczerze zniesmaczony, tym, że moja żona ukradła mi mój telefon komórkowy! Dlaczego Helena nagrywała Paździocha jego telefonem?
Ostatnio zmieniony 2014-04-09, 23:57 przez Inseminator, łącznie zmieniany 1 raz.
Bardzo fajny scenariusz Mógłby jednak wystąpić w tym scenariuszu Edzio i Waldek Moja ocena 9/10 Fajny, prosty i śmieszny scenariusz to są właśnie Kiepscy z prawdziwego zdarzenia
Płażej pisze:Poprostu nie miałem omysłu co do tego odcinka jego postać miałaby wnieść. W odróżnieniu do Yoki u mnie wszyscy muszą coś wnosić swoją osobą, a nie pojawiać się na zasadzie "aby tylko było
Halinka mogłaby namówić Waldka na rozmowę z ojcem o tej zdradzie
Ostatnio zmieniony 2014-04-10, 09:35 przez Vito_Corleone, łącznie zmieniany 1 raz.
Inseminator pisze:2 Kto zaprosił ekipę ,,Zdrad" ? Ze sceny 6 wynika że Helena:
Helena: Detektywów wynajmę! Z programu "Zdrady" co go teraz w telewizji nadają!
A scena 7 (ostatnia) sugeruje że to Paździoch ich zaprosił.
Helena chciała ich zaprosić, ale nie zdążyła, bo ją Paździoch ubiegł.
Inseminator pisze:3. Helena mówi do Ferdka w scenie 6:
Helena: ...Zrobię śledztwo i się dowiem z kim on tak znika nocami.
A przecież już wtedy to wiedziała, miała nagranie które zrobiła w scenie 1 jak Paździoch idzie do Haliny. W scenie 7 jest o tym mowa:
Helena: ...prosze zobaczyć na materiał filmowy! (podaje redaktorce telefon komórkowy) ...(na ekranie pojawia się filmik przedstawiający scenę 1)
Może nie chciała Ferdkowi mówić prawdy?
Inseminator pisze:4 Paździoch mówiący: Cóż, jestem oburzony i szczerze zniesmaczony, tym, że moja żona ukradła mi mój telefon komórkowy! Dlaczego Helena nagrywała Paździocha jego telefonem?
Bo nie miała swojego? Szczerze to nie wiem, chodziło mi o ukazanie, że Paździoch bardziej przejął się stratą telefonu niż rzekomym podejrzeniem o zdradę.
Ostatnio zmieniony 2014-04-10, 14:37 przez Biegacz, łącznie zmieniany 2 razy.
Dawno nic nie napisałem, więc naszła mnie ochota. A że pomysł wpadł mi do głowy, tak o to powstał ten scenariusz.
„RZEŹNIK SZUKA ŻONY”
SCENA 1.
Salon w mieszkaniu Kiepskich. FERDEK i HALINA siedzą na fotelach przed telewizorem. Za nimi siedzą WALDEK i MARIOLA.
REDAKTORKA TV: Witam państwa w naszym nowym programie typu reality show: „Rzeźnik szuka żony!”.
FERDEK: Ale program durnowaty, Boczek by się tam nadawał bo on żony nie ma!
HALINA: Cicho jełopie, daj oglądać.
REDAKTORKA TV: Obok mnie uczestnicy naszego programu! Z zawodu są rzeźnikami, tak więc na co dzień robią w mięsie. A o to oni! Pan Jędrzej Salceson, pan Stefan Kiełbasa i pan Arnold Boczek, wielkie brawa!
FERDEK: O cholera, przecież to prawdziwy Boczek jest! Ale co on tam robi!
WALDEK: No Boczek jak malowany, normalnie!
MARIOLA: Oj cicho bądźcie, bo zakłócacie odbiór!
REDAKTORKA TV: Jako pierwszy głos zabierze pan Arnold Boczek. Panie Boczek, proszę opowiedzieć o sobie kilka słów.
BOCZEK: Nazywam się Arnold Boczek, mam 48 lat, a moją specjalnością jest kręcenie kichy.
REDAKTORKA TV: No ale kręcenie z kobitkami nie idzie chyba panu tak dobrze jak kręcenie podrobów. Z tego co mi wiadomo nie odbył pan jeszcze w swoim życiu stosunku z płcią przeciwną.
BOCZEK: Nie, wielokrotnie odbywałem stosunek pracy z moją szefową w rzeźni.
REDAKTORKA TV: Aha, rozumiem. No cóż, w naszym programie czas na reklamy, ale już po krótkiej przerwie nasz kolejny uczestnik, pan Stefan Kiełbasa! Nie możecie tego przegapić.
FERDEK: Nie no, to jest upadek telewizji żeby takie durnoty pokazywać, jeszcze za publiczne pieniądze.
HALINA: Nie, no Ferdek, ja tam uważam, że to jest bardzo interesujący program. Mnie na przykład ciekawi czy Boczek znajdzie sobie żonę.
FERDEK: Co tam znajdzie, gówno znajdzie! Grubas nawet stosunku płciowego nigdy nie odbył, a w ogóle to świruje pawiana z Kiełbasą i tyle.
MARIOLA: A po mojemu to ten program jest zaje**sty.
WALDEK: No ja se to chyba oglądnę, bo może jakie jeszcze jajca będą z tym Boczkiem.
FERDEK: A ja tam wychodzę, nie będę Boczka w telewizji oglądał, już wystarczy, że go pod kiblem muszę codziennie oglądać.
SCENA 2.
FERDEK wychodzi z mieszkania i idzie przez korytarz w stronę kibla. Słychać spłukiwanie wody, z toalety wychodzi PAŹDZIOCH.
FERDEK: O dzień dobry panie Paździoch! Widziałeś pan co wczoraj w telewizji leciało?
PAŹDZIOCH: Masz pan na myśli nowy program „Rzeźnik szuka żony”?
FERDEK: No tak, a co widział pan?
PAŹDZIOCH: Osobiście, to nie, ale żona widziała. Wyjątkowe gówno.
FERDEK: Ale panie, nie dość, że gówno to tam jeszcze Boczek występuje. Panie, co to się nie wyprawia, że takiego grubasa w telewizji pokazują? Przecież wiadomo, że on żadnej żony nie znalazł i nigdy nie znajdzie.
PAŹDZIOCH: Panie mi się wydaje, że tu o co innego chodzi.
FERDEK: Niby o co?
PAŹDZIOCH: Jak to o co? O pieniądze! Przecież te całe szukanie żony to jest tylko przykrywka! Grubas popajacuje trochę, durnia z niego zrobią, a na trzepie kasiory na popularności.
FERDEK: Tak pan myśli?
PAŹDZIOCH: Ja nie myślę, ja to wiem! Panie Ferdku, umówmy się, że w dzisiejszych czasach to na durnocie można nieźle zarobić.
FERDEK: No zgadzam się z panem, ale jedno mnie w tym przeraża najbardziej.
PAŹDZIOCH: A co mianowicie?
FERDEK: Że ktoś chce za to płacić.
W tym momencie na korytarz wchodzi ARNOLD BOCZEK.
FERDEK: O! Witamy pana gwiazdora! I jak tam, znalazłeś pan już tą żonę, czy jeszcze nie?
BOCZEK: Jeszcze nie, a co?
FERDEK: Jajco. Przecież wiadomo, że pan nic nie znajdzie.
BOCZEK: A nie bądź pan taki pewny, właśnie, że już jestem prawie umówiony z taką jedną kandydatką. Wysoka, szczupła i piękna blondynka o niebieskich oczach.
FERDEK: Ta, a ja jestem Antonio Banderas.
PAŹDZIOCH: A ja Leonardo Di Caprio!
BOCZEK: A śmiejcie się panowie śmiejcie! Ja już widziałem jej selfie i ona zgodziła się na spotkanie. Tylko jeszcze chciała żebym jej przysłał swoje selfie.
FERDEK: Jakie selfie, co pan pierdzielisz panie?
PAŹDZIOCH: Selfie panie Ferdku to rodzaj takiego zdjęcia, taka sfeet łocia wykonana telefonem komórkowym.
FERDEK: Aha, w takim razie życzę powodzenia.
BOCZEK: Oj, żebyś się pan jeszcze nie zdziwił Panie Ferdku.
FERDEK: Pozwolisz pan, że tego nie skomentuję. I przepraszam bardzo, bo siku mi się chce.
(Ferdek wchodzi do toalety, Paździoch śmieje się pod nosem i idzie do swojego mieszkania).
BOCZEK: Banderasy zasrane.
SCENA 3.
Salon Kiepskich, FERDEK siedzi na fotelu przed telewizorem, do pokoju wchodzi WALDEK.
FERDEK: O, nareszcie Cycu, przyniosłeś te browarki?
WALDEK: No jak nie jak tak! (kładzie na stół siatkę z piwem MOCNY FULL)
FERDEK: No to włączam telewizora, zara będzie mecz!
WALDEK: A jak!
HALINKA: (Z kuchni) Po moim trupie jełopy, ja chce oglądać nowy szoł na Polsacie!
FERDEK: (Szeptem do Waldka, śmieje się) Walduś, my i tak se mecza oglądniemy, bo te szoły to w kółko jedno i to samo.
WALDEK: Ale tatu, one tam w tym szole teraz mają skikać do wody normalnie.
FERDEK: Kto ma tam skikać?
WALDEK: No gwiazdory takie różne.
FERDEK: A daj spokój Cycu! Oni to non stop albo tańcują, albo gotują, jak nie gotują to znowu jeżdżą po lodzie... to ma być rozrywka Walduś? Lepiej uważaj, bo ja tu zara mecza włączam, dzisiaj nasi grają o mistrzostwo świata!
WALDEK: Czy one będą miały tego miszcza to ja w to bardzo wątpię, bo podobno ten Katar to je taki mocny, najmocniejszy ze wszystkich.
FERDEK: A co ty pierniczysz Walduś, jaki Katar, jak to nasze są najlepsze, zresztą zobacz o!
(FERDEK włącza telewizor)
KOMENTATOR TV: Niestety, z przykrością muszę państwa poinformować, że nasi szczypiorniści nie zagrają dziś w meczu o mistrzostwo świata, ponieważ zarazili się katarem od arabskich szejków i wylądowali w szpitalu. Ich stan jest niestabilny, ich życiu zagraża niebezpieczeństwo.
WALDEK: A nie mówiłem tatu, że Katar jest tera najmocniejszy!
FERDEK: Wykrakałeś Cycu, wykrakałeś.
HALINKA: (Wchodzi do pokoju) Dobra jełopie, nie ma meczu, przełączaj na Polsat.
FERDEK: (przełącza kanał) Dobrze, że chociaż mam browara, to na sucho tych durnot nie będę musiał patrzeć.
REDAKTORKA TV: Witam państwa w naszym nowym show Celebryty Spesz!
FERDEK: A po polsku to się nie można było nazwać?!
HALINKA: Cicho, bo ja oglądam!
REDAKTORKA TV: W naszym programie najbardziej znane gwiazdy skaczą do wody z 50 metrów na główkę! Jako pierwszy odda swój skok najsłynniejszy rzeźnik w Polsce – Arnold Boczek! Wielkie brawa!
FERDEK: To są jakieś jajca? Co ten grubas tam znowu robi!
REDAKTORKA TV: Arnoldzie, co czujesz przed skokiem, czy boisz się skoczyć? Podobno masz lęk wysokości i nie potrafisz pływać?
BOCZEK: A nie boje się, bo jak se skocze to zamknę se oczy i nic nie będę widział.
REDAKTORKA TV: No a jak pan wypłynie na powierzchnię?
FERDEK: Jak to jak, gówno zawsze na wierzch wypływa.
BOCZEK: Nie wiem, nie myślę o tym, chce zaryzykować i iść na żywioł.
REDAKTORKA TV: Proszę państwa, ależ niesamowita historia. Za chwilę Arnold Boczek wykona skok z 50 metrów na główkę, a ma lęk wysokości i nie potrafi pływać. Czy mu się uda? Nie udało mu się znaleźć żony, może w wodzie poradzi sobie lepiej! Zobaczmy.
(Na ekranie pokazany jest Boczek skaczący do wody na główkę)
REDAKTORKA TV: Brawo, cóż za skok! Z jaką lekkością wykonany, tak lekko, tak czysto, tak pięknie. Ale niestety poziom wody w basenie gwałtownie nam się podniósł.
(Boczek wychodzi z wody)
REDAKTORKA TV: O już się wyrównał. Panie Arnoldzie jak pan się teraz czuje?
BOCZEK: zaje**ście!
REDAKTORKA TV: Posłuchajmy teraz oceny jury! Na początek pani Danuta Stęka.
STĘKA: (z płaczem) Pokazał nam pan drogę do najwyższego zwycięstwa!
FERDEK: Nie no ja tych durnot nie wytrzymam, wychodzę stąd, wychodzę!
WALDEK: Ale czekaj tatu, bo teraz będzie głosowanie SMS i można se na Boczka zagłosować żeby on wygrał.
FERDEK: Dupa SMS Walduś! Dupa!
Halinka: A ja tam zagłosuję, może Boczkowi się znowu uda skoczyć?
WALDEK: No ja też se SMS-ka puszczę, może jakie jeszcze jajca będą z tym Boczkiem.
FERDEK: Nie wyczymie! Nie wyczymie! (FERDEK wstaje i wychodzi z mieszkania)
SCENA 4.
FERDEK wychodzi z mieszkania na korytarz.
FERDEK: Nie wyczymie tych durnot! Głupie głupoty!
PAŹDZIOCH wychodzi ze swojego mieszkania.
PAŹDZIOCH: Czego się pan tak drzesz do jasnej cholery!
FERDEK: Jak to czego! Znowu Boczka w telewizji pokazują!
PAŹDZIOCH: A, o tym pan mówisz. No ja się spodziewałem, że tak się stanie.
FERDEK: Ale panie do czego to doszło, żeby takie durnoty pokazywać!
PAŹDZIOCH: Panie Ferdku, pan jeszcze niczego nie rozumiesz? Mogę to panu wyjaśnić, tylko nie tutaj i (szeptem) nie na sucho!
FERDEK: A niby gdzie?
PAŹDZIOCH: A na dole, w piwnicy!
SCENA 5.
Piwnica, FERDEK i PAŹDZIOCH siedzą na stołkach, przed nimi stolik a na nim dwa kieliszki i butelka wódki.
PAŹDZIOCH: Widzisz pan panie Ferdku. Tu wcale nie chodzi w tym wszystkim o Boczka.
FERDEK: A niby o co?
PAŹDZIOCH: To wszystko jest celowym działaniem, zmierzającym do ogłupienia narodu polskiego. A nasz otyły sąsiad jest tylko jedną z marionetek w ich rękach.
FERDEK: W czyich rękach, co pan pierdzielisz?
PAŹDZIOCH: W rękach współczesnych mediów.
FERDEK: No ale panie, co my możemy z tym zrobić?
PAŹDZIOCH: Gówno, nic się z tym nie da zrobić, ten naród nie ma już żadnych szans. Jedno co można to nie oglądać tych głupot, jak im spadnie oglądalność to inaczej będą śpiewać. No ale nawet jak my przestaniemy oglądać, to znajdą się durnie, którzy oglądać będą i tak kółko się zamyka.
FERDEK: Nie, no panie ja tego tak nie zostawię.
PAŹDZIOCH: No ale co pan zrobisz?
FERDEK: Zepsuję odbiornik u siebie, pan zepsujesz u siebie i gitara.
PAŹDZIOCH: Ale panie, przecież to tylko kropla w morzu.
FERDEK: No od czegoś trzeba zacząć. To co, podejmujesz się pan misji?
PAŹDZIOCH: Bardzo chętnie, tylko jest jeden problem.
FERDEK: Jaki?
PAŹDZIOCH: Helena. Przecież ona jednego dnia nie wytrzyma bez telewizji, wpadnie w amok, zacznie się rzucać jak ryba w sieci, może dojść do rękoczynów. Ja się obawiam o swoje zdrowie, a może nawet i życie!
FERDEK: No skoro tak... Ale ja zamierzam działać.
PAŹDZIOCH: Sercem jestem z panem.
SCENA 6
Noc, sypialnia Kiepskich. FERDEK i HALINKA leżą w łóżku. FERDEK po cichu wstaje, patrzy czy HALINKA śpi i wychodzi. Wchodzi do salonu.
FERDEK: Kurde, co by tu zrobić żeby go zepsuć.
W tym samym czasie słychać pukanie do drzwi.
FERDEK: Idę kurde! Przecież noc jest kurde!
FERDEK idzie otworzyć drzwi. Otwiera, za drzwiami stoi BADURA z wózkiem sklepowym, naładowanym śmieciami.
FERDEK: Czego kurde?
BADURA: Szczęść Boże panie Ferdku!
FERDEK: Panie Badura, wie pan która jest godzina? Jest noc, proszę pana i porządni ludzie śpią!
BADURA: A widzisz pan, a ja spać nie mogę, tylko muszę pracować na nocnej zmianie.
FERDEK: A co mnie to gówno obchodzi?
BADURA: A pana to nic, ale mnie zaraz może gówno obchodzić i w tej sprawie do pana przychodzę. Otóż przechodząc obok tej pięknej kamienicy poczułem nagle potrzebę fizjonomiczną na końcu. Daj pan z kibla skorzystać!
FERDEK: Ale panie, czemu pan mnie budzisz, trzeba było korzystać na krzywego ryja i już.
BADURA: A, bo panie ja chciałem nawet, ale żem se przypomniał jak pan mówiłeś, że ten cały Boczek się nielegalnie wypróżnia i mi się wstyd zrobiło. Bo ja żem jest człowiek wysokiej kultury osobistej i ja na krzywego ryja nie wchodzę.
FERDEK: No to dobra, zgadzam się. Idź pan w cholerę.
BADURA: Dziękuję panie Ferdku, pan to jednak jesteś porządny człowiek!
FERDEK: A panie Badura, tak w ogóle to gdzie pan pracujesz?
BADURA: W zakładzie oczyszczania tego miasta.
FERDEK: Znaczy się, dokładnie to gdzie?
BADURA: A no chodzę sobie i zbieram różne rzeczy ludziom niepotrzebne.
FERDEK: I co pan z nimi robisz?
BADURA: A oddam na złom i będę miał jutro rano na wino.
FERDEK: To jak tak to ja panu dam taką jedną rzecz. Telewizora mam do oddania, chce pan?
BADURA: Panie Ferdku, pan nie jesteś porządny człowiek. Pan jesteś sprawiedliwy wśród narodów świata!
SCENA 7.
Sypialnia Kiepskich. FERDEK leży w łóżku, wchodzi Halinka, ubrana w strój pielęgniarki.
HALINKA: Ferdek! Ferdek, wstawaj jełopie!
FERDEK: Co jest, co się stało?
HALINKA: Telewizora nie ma!
FERDEK: Jak to nie ma telewizora, jak przecież jeszcze wczoraj wieczorem był!
HALINKA: No był, a teraz nie ma! Chodź sam i se zobacz!
FERDEK wstaje i idzie do salonu, Halinka idzie za nim.
FERDEK: No rzeczywiście nie ma telewizora.
HALINKA: To o co tutaj chodzi?
FERDEK: Nie wiem, pewnie ukradli złodzieje w nocy i tyle.
HALINKA: Jak ukradli, tak normalnie w biały noc? To znaczy co ja mówię, w ciemną noc?
FERDEK: No nocą najlepiej kraść, bo jest najciemniej.
HALINKA: Ale kto by kradł takiego starego rupiecia, przecież ludzie teraz mają płaskie telewizory, plazmowe, a nie takie stare graty.
FERDEK: A, bo widzisz Halinka, społeczeństwo teraz biedne jest, to i złodzieje nawet zeszli na psy.
HALINKA: A apropo psy! Trzeba zadzwonić na policję!
FERDEK: A co policję, przyjadą tylko i gówno zrobią.
HALINKA: Dobra, ja się spieszę do pracy, ale jak wrócę to coś z tym zrobimy. Przecież nie możemy tak żyć bez telewizora!
HALINKA wychodzi z mieszkania.
FERDEK: A właśnie, że możemy. (śmieje się)
SCENA 8.
FERDEK wchodzi do mieszkania, podskakuje wesoło i nuci coś pod nosem. Wchodzi do salonu. W salonie w miejscu starego telewizora stoi telewizor plazmowy marki YOKA.
FERDEK: Co to jest!
Z kuchni wychodzi MARIOLA.
MARIOLA: Jak to co, matka się w końcu zebrała i kupiła telewizor porządny, plazmowy.
FERDEK: Jak to kupiła, za co kupiła!
MARIOLA: Za hajs.
FERDEK: Jaki szajs? Szajs to jest ten telewizor i to gówno co w nim puszczają!
Do pokoju wchodzi HALINKA.
HALINKA: Co Ferdziu, jak ci się podoba nasz nowy telewizor?
FERDEK: Nie podoba mi się, za co ty to kupiłaś?
HALINKA: A akurat po pracy przechodziłam obok tego nowego marketu, wiesz tego co ta tam taka cycata śpiewa „włączamy tanie ceny”!
FERDEK: No i co z tego!
HALINKA: No i tam była taka promocja na telewizory! Można było kupić na raty.
FERDEK: Co na raty, a kto będzie to spłacał?
HALINKA: Ale Ferdek, to jest promocja „raty bez spłaty”!
FERDEK: Ta bez spłaty, a w ogóle to ty nie rozumiesz co się dzieje! Media tobą zawładnęły i cię opętały!
HALINKA: Co ty bredzisz, jełopie!
FERDEK: Ja bredzę? Ja bredzę? A kto ogląda tańce, łamańce, kręcenie dupami, żony z rzeźnikami, do wody skakanie, gotowanie, i ten szajs cały! Nie wyczymie tego! Nie wyczymie!
FERDEK wychodzi.
HALINKA: Mariola, ty rozumiesz coś z tego?
MARIOLA: Po mojemu to ojcu nieźle odbiło i tyle.
SCENA 9.
FERDEK wychodzi z mieszkania i idzie przez korytarz.
FERDEK: Pałka się przegła! Pałka się przegła!
Z kibla wychodzi PAŹDZIOCH.
PAŹDZIOCH: A, to pan panie Ferdku. Co się znowu stało!
FERDEK: Co, telewizora wywaliłem, to nowego kupiły! I jeszcze większego, lepszego, i dalej to gówno będą oglądać!
PAŹDZIOCH: No cóż, mówiłem panu, że to jest walka z wiatrakami. Tutaj się nie da już nic zrobić.
FERDEK: Jak to się nie da! Przecież zawsze jest jakiś sposób! Trzeba działać!
PAŹDZIOCH: Ale jaki sposób, co pan zrobisz, całej telewizji pan nie zlikwidujesz!
FERDEK: Może nie, ale mam lepszego pomysła. Pokonam tych dziadów ich własną bronią, zobaczysz pan. (idzie w stronę wyjścia)
PAŹDZIOCH: Ale zaraz, gdzie pan idziesz?
FERDEK: Jak to gdzie, do telewizji!
SCENA 10.
Salon w mieszkaniu Kiepskich, HALINKA siedzi na fotelu, na kanapie siedzą WALDEK i MARIOLA.
HALINKA: No to co, gotowi jesteście? Włączam, zaraz zaczyna się szoł!
HALINKA włącza telewizor.
IBISZ: Dobry wieczór państwu, Krzysztof Ibisz, witam państwa w programie Go To Dancing Star – Tańcowanie Gwiazd! Nasze gwiazdy tym razem zaprezentują się nam w zmysłowej rumbie. A oceniać ich będzie znakomite jury! A wśród nich Pan Ferdynand Kiepski, wielkie brawa!
(na ekranie pojawia się Ferdek, który siedzi na fotelu jurora. Wstaje i kłania się publiczności.)
HALINKA: Jak to, co on tam robi?
MARIOLA: No jurorem jest, będzie oceniał tańce.
HALINKA: Ale przecież on się na tym gówno zna!
WALDEK: A tam, mamusia, ojciec to akurat na krytykowaniu to się najlepiej zna.
Do salonu wbiega PAŹDZIOCH.
PAŹDZIOCH: Widzieliście, kogo w telewizji pokazują!
IBISZ: Jesteśmy już po pierwszym tańcu, czas na oceny jury. Ferdynandzie, jak ci się podobał ten taniec.
FERDEK: To ja może powiem wierszyk.
IBISZ: Śmiało, przecież wiesz, że wszyscy na to czekamy.
PAŹDZIOCH: Wierszyk, co on jest listonosz Edzio, do jasnej cholery!
FERDEK:
Wy widzowie wybieracie
Co pięknego na Polsacie.
W szole kucharz gotować będzie
Potem śpiewać będą wszędzie
Potem zaś do wody skoki
Jutro znów taneczne kroki.
Na publicznej też tragedia
Rzeźnik opanował polskie media
A widzowie ogłupiali
Debilami już się stali. Dziękuję.
IBISZ: Dziękujemy Ferdek za ten jakże piękny wierszyk, a teraz czas na reklamy. Po reklamach zaś w ognistej cza-czy wystąpią kolejne gwiazdy! Nie odchodźcie od telewizorów! Zaraz wracamy!
FERDEK: Stop! Ja jeszcze nie skończyłem!
(Ferdek biegnie w stronę Ibisza i wydziera mu mi mikrofon)
Ludzie! Ludzie! Wszędzie tylko tańcują rumbę, a robić nie ma komu! Ludzie, wszędzie tylko szoły, matoły, rzeźniki, baby z brodą i ludzie to wszystko żeby naród ogłupić! Ludzie, nie dajcie się omamić, JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA póki my żyjemy! Ludzie! Polska rozrywka telewizyjna nierządem stoi!
WALDEK: Brawo Tatuś! Aleś przyświrował normalnie! Szkoda, że on tylko w jury jest, bo ja to bym se na niego SMS-ka puścił, tak fajnie świrował!
HALINKA: Kompletny upadek.
MARIOLA: Jak dla mnie to ojciec jest normalnie zaje**sty.
PAŹDZIOCH: A nie mówiłem? Ten naród nie ma żadnych szans.
HALINKA, WALDEK i MARIOLA patrzą na PAŹDZIOCHA ze zdziwioną miną.
KONIEC.
Ostatnio zmieniony 2015-04-03, 13:11 przez Biegacz, łącznie zmieniany 10 razy.
Bardzo dobry scenariusz. Fajne parodie Polsatu i w ogóle pomysł. Na minus to że akcja powinna się toczyć w okół Boczka o jego było mało. Dam 8/10 i 0.5/10 na zachętę.
Świetny scenariusz, profesjonalnie rozpisany. Szczególnie podobały mi się kwestie Paździocha
Sam temat dobry, na czasie. Tylko pozostał lekki niedosyt, bo za mały udział miał Boczek. Chociaż scena, gdy skakał do wody najśmieszniejsza 9/10.
Nawet może być jednak za dużo widzę porównań do innych odcinków mianowicie do " Pięć Minut" , "Krytyk" , " Myszy i Ludzie" , " Zwierzę Medialne" , "Bełkot" i niestety odcinek tylko i wyłącznie w stylu ostatnich sezonów , minus za telewizor marki Yoka , na początku za sprzeciw Waldka który nie chciał oglądać meczu z Tatusiem i za brak jakiś śmiesznych nazwisk, wierszyk też trochę kiepski.
Killer pisze:za dużo widzę porównań do innych odcinków mianowicie do " Pięć Minut" , "Krytyk" , " Myszy i Ludzie" , " Zwierzę Medialne" , "Bełkot"
Jeszcze może "Trzeba zabić tą miłość" i "Humor telewizyjny".
Killer pisze:wierszyk też trochę kiepski.
Oglądałeś kiedyś "Taniec z gwiazdami" na Polsacie? Tam własnie Grabowski mówi też wiecznie takie słabe rymowanki i chodziło mi właśnie o nawiązanie do tego (ale rozumiem o co Ci chodzi )
Plusy:
+ oglądanie programu "Rzeźnik szuka żony", nazwiska uczestników
+ tekst o gwiazdach sikających do wody, odwołanie meczu, Boczek w programie "Celebryty Spesz!"
+ Ferdek w programie Go To Dancing Star – Tańcowanie Gwiazd!
Średni scenariusz. Na plus tytuł odcinka, czyli parodia programu "Rolnik szuka żony". Fragmenty z Boczkiem w telewizji nawet niezłe. Bardzo dobra scena nr 3, a szczególnie teksty z tym katarem i oglądanie programu "Celebryty spesz". Oprócz tego jeszcze śmieszne pomylenie słów hajs-szajs i występ Ferdka w telewizji nawet niezły. Za mało natomiast śmiesznych tekstów, bardzo mało Boczka i oddanie telewizora do Badury. Spodziewałem się, że Ferdek rozdupcy go ciupagą, czy coś w tym stylu a rozwiązanie z Badurą było słabe.
PLUSY:
+ "Czyś jest młoda, czyś jest stara - pędź do Stasia po browara!"
+ wyjście Paździocha z kibla, "Tak, chlej browary, alkoholiku bez perspektyw!"
+ "Jezus Maria, pił wódkę w kościele!", Paździoch mówiący Halinie o zdradzającym ją Ferdku, "A która by chciała takiego dziada w wypierdzianych dresach, śmierdzącego piwskiem?"
+ prośba Paździocha, obiecana zapłata dla Boczka - dwa wory kartofli i pół litra, "Ale powiesz pan jeszcze, że sie całowali z języczkiem"
+ "Co pani powie, ja to żem kurde myślał, że on impotent jest!" i reszta pojazdów po Paździochu
+ Paździoch rekfirujący Boczkowi telefon, zapłata w postaci dwóch ziemniaków, dialog:
Boczek: Kuźwa, ale miały być 2 wory kartofli!
Paździoch: Tak, ale pod warunkiem, że pan okłamiesz panią Halinke, że ją mąż zdradza! A pan mi przychodzisz i mówisz, że on ją zdradza na prawdę! Panie Boczek! Nie tak się umawialiśmy!
+ "Co filtruje, ja alkoholu nie filtruje, ja się zaopatruje tylko u Stasia!"
+ redaktorka Józefa Zachciała opowiadająca o małżeństwie Paździochów i prezentowane w tym czasie zdjęcia, "Przecież nie jest tajemnicą polinyszela, że moja żona w młodości, jako jeszcze dziewczyna, trudniła się prostytucją i nierządem w jednym", wejście Heleny
+ "I co, redaktorka sama se Józefa zachciała, a bedzie innych ludzi o zdrady posądzać!"
Ocena scenariusza "Wina Tuska":
Niezły scenariusz, ale bez szału. Początek w salonie nawet nawet. Dobre opowieści Paździocha o Tusku i o potłuczeniu jaj w sklepie. Fajne też teksty o wyrazie twarzy Mariana i o winie owocowym. Niezła dyskusja w sypialni o wywozie gnojówki. Średnia scena w piwnicy i słaba późniejsza scena na korytarzu. Neutralny pomysł z winem. Ogółem trochę za mała ilość humoru. Ocena 7/10.