WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Witam wszystkich! Chciałbym zaprezentować mój scenariusz do Kiepskich, który niedawno skończyłem. Jest on moim końcem serialu. Nie jest on może nie wiadomo jak śmieszny, w końcu to mój debiut, ale robiłem wszystko by rozbudować fabułę i starałem się by scenariusz był w miarę dobry. Zapraszam do przeczytania!
"Kiepski koniec"
SCENA 1
Korytarz. Ferdek wychodzi z mieszkania i kieruje się w stronę toalety. Z toalety wychodzi Boczek.
Boczek: O dzień dobry, panie Ferdku!
Ferdek: Panie Boczek, co pan tu kurde znowu robi? Pan miał się już nie wypróżniać na tym piętrze, a pan się nadal wypróżniasz!
Boczek: Ale panie, ja przecie panu mówiłem już, że u mnie w kiblu, na górze straszy.
Ferdek: A co mnie to gówno obchodzi? Wypierdzielaj stąd grubasie jeden durny ty, bo jak ciupagę wezmie to pan już tu nie wejdzie więcej.
Boczek: Panie, nie obrażaj pan, dobre? Ja już se idę, tylko jeszcze wejdę do kibla, bo se zostawiłem kiełbaskie taką naczosnkowaną, drogą bardzo.
Boczek wchodzi z powrotem do toalety.
Ferdek: Świniak jeden kurde, na kiblu żre.
SCENA 2
Salon. Ferdek siedzi na fotelu i popija Mocnego Fulla. Wchodzi Halina, wyraźnie smutna i zdenerwowana.
Halina: Ferdek! Ty piwsko chlejesz, a tu się dzieją rzeczy niesamowite!
Ferdek: No co kurde, Halińcia, co się dzieje kurde?
Halina: No jak to co? Boczek nie żyje!
Ferdek: Ale, ale jak to kurde? Przecie ja z nim rozmawiałem jeszcze przed chwilą pod kiblem.
Halina: Podobno zawał miał. Tak mi Paździoch powiedział.
Ferdek: A to kurde Paździoch, menda jedna. Podsłuchiwał se, co my rozmawialiśmy, i tera tu mnie oczerniać będzie, kurde. Menda jedna i złodziej i...
Halina: Ferdek, skończ już tą śpiewkę, bo słyszałam to miliard razy. Po za tym, nie o tym ci mówiłam.
Ferdek: No to o czym, kurde?
Nagle do mieszkania wbiega Helena.
Helena: Panie Ferdku, pani Halino. Chodźcie tu do nas, bo Marian ma zawał.
SCENA 3
Mieszkanie Paździochów. Na podłodze leży Marian, nad nim stoją Ferdek, Halina i Helena.
Helena: Dziad jeden łysy zaczął pieprzyć od rzeczy, a potem darł swoją starą, kocią mordę że ma zawał.
Ferdek: No to kurde fajnie, no.
Halina: Ferdek, zamknij się jełopie.
Marian: Helena, ja mam zawał!
Helena: Milcz, dziadu łysy. Mówiłeś już.
Marian: Ale Helena, ja naprawdę mam zawał!
Helena: A państwo to co tu tak stoją?
Ferdek: No kurde, Paździoch se ma zawała i fajnie, kurde.
Marian: Ja umieram!
Ferdek: O kurde, jeszcze lepiej.
Halina: Zamilcz, Ferdynandzie.
Helena: Nie, pani Halinko. Niech se dziad umiera, ja za nim płakać nie będę.
Halina: Co z pani za beszczelny babsztyl! Ferdek, wychodzimy.
Ferdek: Halińcia, to se ty idź, ale ja nie będę za tobą szedł, kurde.
Halina: Dobrze! W takim razie możesz się już w domu nie pokazywać!
Halina wychodzi.
Marian: Panie Ferdku, chcę panu tylko powiedzieć, że pan zawsze był alkoholikiem i wąsatym leniem!
Ferdek: A ja panu chcem powiedzieć, że pan to menda, złodziej, świnia i wrzód na zdrowym organizmie narodu.
Helena: I jeszcze łysa pierdoła!
Ferdek: Tak, tak. I jeszcze łysa pierdoła.
Marian: Dziękuję bardzo! Ech!
Paździoch umiera.
Helena: No i umarł! Dobra, panie Ferdku, musimy sprzątnąć zwłoki dziada, żeby ludzi nie odstraszał.
SCENA 4
Kuchnia. Halina gotuje, a Ferdek dopiero wchodzi do kuchni.
Halina: A ty czego tu szukasz, nierobie jeden? Miałeś nie przychodzić.
Ferdek: No miałem nie przychodzić, ale se przyszłem, kurde.
Halina: Skończ z tym kurde, bo mnie zaraz szlag jasny trafi! A poza tym, to co z tym Paździochem? Żyje czy nie?
Ferdek: No umarł dziad stary, złodziej jeden.
Halina: I kiedy pogrzeb?
Ferdek: Nie wiem, Paździochowa nic nie mówiła, tylko schowała jego zwłoki gdzieś tam.
Halina: Jak to możliwe, że ja wcześniej nie widziałam, jakie paskudne to babsko!
Nagle do kuchni wchodzą Pupcińscy.
Jolasia: Put, put? Mamuś, tatuś?
Ferdek: A ta to co tu kurde robi?
Jolasia: Wbiłam, przybyłam do mieszkanka rodziców z moim durniem Waldemarem bynajmniej, bo doszły słuchy nas, że pan Paździoch Paździoszek i pan Boczek Boczusiek umarli, raczej nie inaczej.
Ferdek: No i co z tego?
Jolasia: I sobie na obiadek pamięć czczący o sąsiadach kochanych przyszliśmy, przybyliśmy, bynajmniej.
Halina: Ale my tu nie mamy żadnego jedzenia, Jolasiu, tylko rosół odgrzewam dla tego dziada zapierdzianego.
Jolasia: Rosołek też dobry, mniamniuśny, se zjemy bynajmniej, prawda Waldemarze koszmarze?
Waldek: Nie wnerwiaj, nie wynerwiaj mnie Jolaśka, to ja tu z tobą mam koszmara normalnie!
Jolasia: Oj, milcz cycu, cycowaty, straszny paskudny i koszmarny.
Halina: Dobrze, rosół się podgrzał, to teraz możemy sobie zjeść. Tylko do salonu chodźmy.
SCENA 5
Salon. Przy stole siedzą Ferdek, Halina, Waldek i Jolasia.
Ferdek: Ciężki jakiś ten rosół, dziwny taki.
Halina: Nie smakuje, to nie jedz.
Waldek: Jolasia, te kluseczki to jak twoje włosy z rana, gdy się nie uczeszesz i nie zrobisz tych swoich kudłów.
Jolasia: A ty, cycu jeden, ty się wogóle nie czeszesz i paskudny jesteś, obrzydliwy taki, wstydliwy, męczący i denerwujący.
Waldek: Jolasia, nie uruchamiaj mnie, bo już cię dosyć mam normalnie!
Ferdek: O, Jolaśka, tera idealny moment jest, żebyś mi frytkownice oddała!
Jolasia: Ja żadnej frytkownicy nie mam, tatusiu ojczulku najdroższy! Ja prawde najprawdziwszą powtarzam, odtwarzam i ogłaszam bynajmniej.
Ferdek: Nie kłam mi tu w żywe oczy, złodziejko jedna zasrana!
Halina: Ferdek, uspokój się! Najlepiej to wyjdź z tego pomieszczenia!
Ferdek: A wiesz co Halińcia, ja idę do Stasia i nie wiem, kiedy wrócę. Może nawet wogóle nie wrócę.
Halina: Proszę bardzo, idźże, idźże!
Ferdek wstaje od stołu i wychodzi z domu.
SCENA 6
Pod sklepem U Stasia. Ferdek siedzi przy stole, przychodzi prezes Kozłowski.
Kozłowski: Kogo moje oczy widzą! Szanowny pan Ferdek!
Ferdek: No witam, prezesie.
Kozłowski: Jak tam zdrówko?
Ferdek: A tam, dupa tam.
Kozłowski: Jakieś nowości w tej waszej kamienicy?
Ferdek: Paździoch nie żyje, Boczek nie żyje...
Kozłowski: O k***a, pan nie gada nawet!
Ferdek: No taka prawda, panie Kozłowski, prawda.
Kozłowski: Żeby jeszcze pan tu zaraz nie umarł!
Ferdek: Gówno dupa, mie też nie najlepiej, noga mnie w biedrze boli, jeszcze Jolaśka Pupa Dupa mnie wykończy i Halinka.
Kozłowski: A moja foka, to też, panie Ferdku, czadu daje.
Ferdek: No to pijem, panie prezesie?
Kozłowski: No jak nie jak tak, kurka wódka!
Ferdek i Kozłowski zaczynają pić wódkę.
SCENA 7
Salon. Ferdek wchodzi do mieszkania, nadal trwa obiadek. Jolasia i Waldek się kłócą, a Halina chodzi niespokojnie po pokoju.
Waldek: Jolasia, ja cię mam już po dziurki w nosie normalnie!
Jolasia: Nie, bo to ja mam cię po dziurki w nosie, pantoflarzu niemyty, i ja zaraz się skontaktuję, zawiadomię, powiadomię adwokata, że się rozwodzę i od ciebie odchodzę!
Jolasia rzuca w Waldka swoim butem.
Ferdek: A tu co się dzieje, kurde? Co to za burdel?
Waldek: Tatuś, ratuj mnie od tej zołzy, bo ona mnie do nerwów nerwowych doprowadza!
Jolasia: Zamknij się chłopcze, głupcze, matole!
Halina: Jezus Maria, Ferdek! Przyszedłeś wreszcie! Uspokój ich!
Ferdek: A co to, to nie są jakieś pięciolatki z podwórka, żebym ja tu ich uspokajał!
Halina: Ale zrób coś!
Ferdek: Nie, ja wychodzę!
Halina: To ja też, wyjątkowo muszę się napić, bo zaraz zwariuję!
Waldek: Zobacz Jolaśka, co ty tu odpierdzieliłaś, teraz rodzice to se pójdą chlać i bendom potem leżeć na przystanku i kłopoty bendom mieli normalnie.
Jolaśka: Co mnie to obchodzi? Nic mnie to nie obchodzi, bo za chwilę, chwileczkę krótką, króciutką, maciupeńką już nie będę z tobą związaną i połączoną, już nie będę twoją żoną! Hahahaha!
Waldek: Jolaśka, ty mnie tu już nie będziesz wyciągać dolarów, i ja też się z tobą rozwodzę normalnie!
Jolaśka: No rozwodzisz się ze mną, bynajmniej.
Halina: Dobra, Ferdek, wychodzimy.
SCENA 8
Korytarz. Ferdek i Halina stoją pod kiblem, Halina pali papierosa, a Ferdek pije Mocnego Fulla.
Ferdek: Zobacz Halińcia, kurde, jak się ten świat nam pozmieniał. Najpierw Boczek umarł prawda, potem Paździoch umarł prawda, teraz jeszcze mój syn z wiedźmą Jolantą się rozwodzi prawda, i może jeszcze ja se umrę prawda, bo mnie noga w biedrze boli.
Halina: No, wyludnia nam się ta kamienica, może myśmy powinni się stąd wyprowadzić?
Ferdek: Jak się wyprowadzić, jak my pieniędzy nie mamy.
Halina: To trzeba zarobić. A tak przy okazji, w pośredniaku byłeś?
Ferdek: Nie byłem i nie zamierzam być.
Z mieszkania Kiepskich wychodzi Jolasia, a za nią Waldek.
Jolasia: Żegnaj Waldemarze, ja po tobie płakać nie będę.
Waldek: Ja też po tobie nie będę płakać i nie będę tęsknić, bo ty taka durna zołza jesteś.
Ferdek: O, Walduś, mądrze mówisz.
Waldek: A dzięki, tatuś.
Jolasia: Wiesz co, Waldemarze, twój ojciec to taki sam głupek co ty, raczej nie inaczej.
Ferdek: Ty k***a, ty! Wiedźmo jedna! Złodziejko zasrana! Oddawaj moją frytkownice!
Halina: Ferdek, nie zaczynaj już!
Jolasia: Dupa, dupa. Kupa, kupa. Wychodzę z tego blokowiska, śmieciowiska usyfionego, paskudnie udekorowanego. Żegnam, bynajmniej!
Jolasia wychodzi z piętra na klatkę schodową, trzaskając przy tym drzwiami. Kiepscy podchodzą do Waldusia.
Ferdek: Nie wyj, Walduś, bo nie warto. Jeszcze se znajdziesz porządną lalunię, co nie będzie lecieć ci tylko na dolary.
Waldek: Na pewno, tata?
Ferdek: A czy cie ojciec okłamał kiedyś, synku?
SCENA 9
Salon. Ferdek i Waldek siedzą na fotelach, Halinka na kanapie. Walduś jest ciągle załamany.
Halina: Walduś, uspokój się. Może się napijesz kompociku?
Waldek: Nie mamuś.
Ferdek: Walduś, ty pała jesteś czy mężczyzna?
Waldek: No mężczyzna chyba.
Ferdek: To nie wyj już po tej złodziejce Jolancie, bo mężczyźni nie płaczą!
Waldek: Dobra, tatuś.
Halina: Ferdek, weź włącz wiadomości na PVT, bo zaraz będą.
Ferdek: Dobra, dobra.
Ferdek przełącza na PVT. Pokazany zostaje telewizor na cały ekran, rozpoczynają się wiadomości.
Prezenterka: Justyna Karyna, witam i zapraszam na PiSowskie wiadomości na kanale PiSVT.
Pokazani zostają Kiepscy siedzący w salonie.
Ferdek: Halinka, ja se mogie przestawić to polityczne gówno, bo to głupie jest?
Halina: Cicho!
Ponownie zostaje pokazany telewizor na cały ekran.
Prezenterka: Zaczynamy od Wrocławia, który mocno się wyludnia. Debile nie widzą, jakie to ładne państwo, ee znaczy się miasto i z niego uciekają, albo umierają.
Kamera znów pokazuje Kiepskich.
Ferdek: No mogie to przestawić?
Halina: Ferdek!
Waldek: Mamuś, ale to serio głupie jest, może daj Polsata.
Halina: Milczcie natychmiast, albo was wypieprzę z domu na zbity pysk! Co to za jakieś czasy, że nie można nawet spokojnie obejrzeć wiadomości!
Ferdek: Walduś, idziemy.
SCENA 10
Park. Ferdek i Waldek siedzą na ławce.
Ferdek: Ta twoja matka to durna taka jest, Walduś. Może nawet gorsza od Jolaśki.
Waldek: Tatuś, ty mnie już nie wspominaj o tej jędzy żądnej pieniędzy, bo jak o niej słyszę to mnie krew zalewa i mnie tak wnerwia, wynerwia.
Ferdek: Weź może skocz po piweczko.
Waldek: No już tatuś, tylko pieniążki mnie daj.
Ferdek: Jak ja teraz nie mam nic przy sobie.
Waldek: Ja też nie mam.
Ferdek: To idź do matki.
Waldek: Nie, ja tam nie idę, bo nie będę oglądał tych głupich wiadomości.
Ferdek: To se posiedzimy jak debile i popatrzymy się na sufit.
Waldek: No jak kuźwa na sufit, jak my na powietrzu jesteśmy.
Ferdek: Właśnie o tym mówię, Walduś, hehe.
Obok Kiepskich przechodzi Mariola z torbami w rękach.
Waldek: Cześć Mariolcia!
Mariola: No cześć Waldek. Ojciec, jest matka w domu?
Ferdek: No jest, a co.
Mariola: Bo muszę jej powiedzieć coś ważnego.
Waldek: A to nam też powiedz normalnie.
Mariola: Paździoch nie żyje, Boczek to samo, ty się rozwodzisz, a ja na całe szczęście dłużej nie będę siedzieć w tym patologicznym otoczeniu. Dostałam pracę w Berlinie i wyjeżdżam stąd.
Ferdek: Ale jak to kurde wyjeżdżasz?!
Mariola: A tak to, ojciec. Muszę powiedzieć matce, a jutro już mnie nie ma.
Waldek: Mariolka, ty se żarty robisz?
Mariola: Nie! No przecież mówię, że jutro wyjeżdżam do Berlina, do pracy. Taka Polska to dla mnie za mało.
Ferdek: Co to, to nie!
Mariola: Ojciec, nie będziesz mnie nigdzie trzymać. Wyjeżdżam, do widzenia.
Mariola odchodzi.
Ferdek: O kurde.
SCENA 11
Sypialnia. Ferdek i Halina leżą w łóżku.
Ferdek: Halinka, śpisz?
Halina: Śpię, bo co.
Ferdek: No bo ja może jutro pójdę do pośredniaka i se znajdę pracę.
Halina: O proszę bardzo! Patrzcie państwo, co się dzieje!
Ferdek: Byśmy się stąd wyprowadzili, bo tu pusto i szaro. Żadnej żywej duszy.
Halina: Jak chcesz to potrafisz! Brawo! Teraz idź już spać, żeby rano do pośredniaka wstać.
Halina idzie spać. Rozpoczyna się retrospekcja Ferdka. Pokazują się śmieszne momenty z serialu. Dominują sceny ze starszych odcinków, ale są też te z nowszych. Pojawiają się Boczek, Paździoch, Jolasia, Mariola, Edzio listonosz i babka.
Ferdek (w myślach): Paździoch to był złodziej, menda, oszust, świnia i łysa pierdoła no i jeszcze wrzód na zdrowym organizmie narodu. A Boczek to był grubas i erosoman, co by tylko oglądał balet mongolski i żarł kiełbasę. Jolaśka mnie frytkownice ukradła, a Mariolka to kurde, kurde... Babka to sama była jedna kanalia obraźliwa, tylko rentę miała wysoką. Natomiast Edzio to fajny listonosz, tylko głupi.
Kończy się retrospekcja. Pokazany zostaje Ferdek leżący w łóżku.
Ferdek: Kiedyś to było, a teraz się skończyło, i dupa!
Ten odcinek miałby sens gdyby go zmodyfikować i połączyć z ostatnim odcinkiem 30 serii tylko że jeżeli tam była interwencja Ferdka przywracająca uprawnienia Boczka dom kibla to trzeba ją odkręcić dodatkowym odcinkiem. I tu można by dać jako zwieńczenie śmierć Boczka który to by umarł ze strachu we własnym kiblu na piętrze choć ten pomysł z przejedzeniem też jest dobry.