PLUSY:
Pomysłowy program w TV- zawsze albo nawiązywał do tematu bardzo bezpośrednio albo był zwykłym, bezczelnym zapychaczem, natomiast tym razem zaczął się jako zapychacz, a potem nastąpił zwrot akcji. Do tego podobała mi się gra aktorska osób występujących w tym programie. To najlepszy program w historii całego serialu poza tymi, w których występowali bohaterowie ze stałej obsady. Dorzućmy do tego smaczek, że egipscy kapłani przeszli do historii z powodu oszukiwania ludzi w ten sposób, że byli lepiej wykształceni i wmawiali prostemu ludowi, że zwykłe prawa przyrody to interwencje zdenerwowanych lub zadowolonych bóstw, a zadowolenie bóstw to są drogie rzeczy… Te 3 argumenty czynią ten program ewenementem na skalę całego serialu. Tylko osobiście bardziej mnie ciekawi jak w TV występuje ktoś ze stałej obsady zamiast ktoś nowy i losowy i te występy stałej obsady też często mają drugie dno.
Paździocha nie było w tym odcinku w taki sposób, że prawie był

*
Boczek niby najgłupszy na osiedlu, a też nie przeszedł konwersji

*
Ferdek wypierdzielający Prezesa- lubię tego typu odmiany, urozmaicenia scenariusza. Ostatnio się wyczuliłem na niespójność w budowaniu charakteru postaci, ale do Prezesa jak najbardziej pasuje ,,paździochowatość” (bo trzeba powiedzieć wprost, że gdyby ten odcinek powstał kilkanaście lat temu, to miałby innych głównych bohaterów), a do Ferdka pobożność i gburowatość, więc ta wariacja na temat postaci jest jak najbardziej na plus
Knucie Kozłowskich
Walduś stawiał się Jolaśce- nie pierwszy raz, ale to rzadkość
Ciekawie napisany Walduś- każdy ma ambitne plany, a jemu wystarczy 100 zł i nieśmiało marzy, aby mieć 200, ale to się nie umywa do całej reszty (poza Ferdkiem). Dobrze tutaj wyśmiano brak ambicji i wąskie patrzenie.
Badura o zmianie płci- twórcy starali się rozdawać ciosy nie tylko na prawo, ale i na lewo
2 ostatnie sceny
Poland miał w nie tak dawnej dyskusji w innym temacie rację, że Jolaśka ma romans z Prezesem! Chcieliście go w kaftanik jak Ferdka w tym odcinku, a teraz się wstydźcie!!!
MINUSY:
*ale i tak dam minusy za ich brak
Badura dał się nabrać- to już któryś raz w sezonie, kiedy ta postać jest niespójnie napisana i to drażni. Badura jako honorowy człowiek miał swój urok, nawet gdy nudził. Bywały takie odcinki, że wszyscy oszaleli oprócz Ferdka i 3 Złomiarzy. Zawsze wtedy marudziłem na tych Złomiarzy, ale chodziło o to, aby ich w ogóle nie było, a jeśli już są, to niech będą pisani jak należy. Właśnie stracili jedyną zaletę!
Zawsze lubiłem ciekawostki Janusza i jak ludzie podziwiali jego obycie. Janusz jest całkiem nijaką postacią, lecz te ciekawostki to jedna z jego cech charakterystycznych. Podobało mi się też, że Helena reagowała na Janusza inaczej niż na Mariana. Tymczasem gdy Mariana (prawie) zabrakło, Janusz zaczął go zastępować jeszcze bardziej, czyli Helena stała się dla pasierba prawie taka jak dla męża. Nie podoba mi się to. Jest to powielenie schematu. Byłem zadowolony, że twórcy od niego odeszli, a teraz bez sensu wrócili. Oczywiście można to tłumaczyć tym, że Janusz już dawno stracił ,,efekt wow”, więc Helena się już do niego przyzwyczaiła i wcześniej zachowywała się wyjątkowo, a teraz się zachowuje ,,jak to Helena”, ale właśnie z tym mam problem- skoro Helena traktuje każdego faceta tak samo, to jest bardzo płytką postacią. Rozumiem, że do Ferdka, Boczka i Złomiarzy ma uzasadnione pretensje, rozumiem, że wobec Prezesa zachowuje się różnie- zależy czy jest zdenerwowana na jakąś jego decyzję czy akurat się podlizuje, ale Janusz odstaje swoim obyciem od mieszkańców osiedla, więc należy mus się specjalne traktowanie i nawet takie miał, a cofnięcie tego to zła decyzja, wprowadzająca nudę i rozdrażnienie widza. Tak już jest w którymś odcinku z kolei. Dobrze, że Januszowi wciąż daleko do Mariana i już tego poziomu nie zdąży osiągnąć. Zaczął jednak iść w tę stronę i należy to wytknąć. Do tego przyzwyczajenie się do Janusza to tylko jedna z opcji interpretacji tej nowej sytuacji, a drugą jest niespójność w budowaniu Heleny (zastrzegę, że chodzi o 1 konkretny aspekt relacji z pasierbem, nie o wszystko) i to mi się wydaje bardziej prawdopodobne, bo mieliśmy w tym sezonie ten problem już z Badurą. Wiem, że najbanalniejszym rozwiązaniem tej sytuacji jest fakt, że Janusz po prostu zastępuje ojca, ale wytykam, że robi to bez pomysłu. Był taki czas, że Janusz na moment pogodził rodziców i wspólnie się nad nim zachwycali i to była jego największa zaleta, bo to było coś nowego i oznaczało mniej irytacji widza i mimo, że to był tylko efekt uboczny, to był ważniejszy niż wszystkie jego nijakie cechy razem wzięte, a nawet jego ciekawostki, a teraz… Teraz mamy regres- najpierw Helena wraca do normalnego traktowania Mariana, a potem traktuje też tak samo Janusza. No i po co? Pytam się: po co? Źle było wcześniej? Takie to śmieszne jak ktoś się krzywi i mordę drze? Jak Ferdek z tym przesadzał, to powstawały najgorsze odcinki w historii, a jak raz na jakiś czas łagodniał, to jakość znowu trochę rosła. Po co więc to ruszać? W czasach, gdy ludzie zachwycali się nad tym serialem, nie był on oparty o niczyje fochy, a od kilkunastu lat stoi na fochach Haliny, Ferdka, Heleny i przede wszystkim Jolaśki i oglądalność regularnie spada, a biedny Polsat nie rozumie dlaczego…
Przyznam wprost- gdyby ten odcinek parodiował sektę Latającego Potwora Spaghetti lub losową inną bez odwołań do katolicyzmu, to by mi się podobał, bo został napisany bardzo zręcznie- mało nudów, mało wkurzających scen (chociaż trochę się zdarzyło), ciekawa fabuła (dobrze, że jakakolwiek), humor na dobrym poziomie, drugie dno… Twórcy mają rację, że religia bywa ,,opium dla mas”. Problem w tym, że tylko bywa. Musiano natomiast wpleść w dialogi terminologię związaną z katolicyzmem… Nie dziwię się, bo w końcu Polacy to katolicy, a nie starożytni wieśniacy kłaniający się Ra, ale nie popieram takiego zabiegu. Wiem, że nikogo do niczego nie przekonam, ale ja mam pozytywne doświadczenie Kościoła- trafiłem na dobrych ludzi, którzy pokazali mi, że Bóg jest moim kochającym Tatą. Po prostu Tatą i tyle. To prawda, że Kościół nie jest idealny, ale żadna grupa społeczna nie jest idealna. Kościół tworzą ułomni ludzie, tylko w Kościele moralizuje się innych, więc jak moralizowana osoba zauważy wady u moralizatora, to zawsze z satysfakcją wypomni. Jednak zastanówmy się czy nie służy to tylko taniej satysfakcji. Przecież to może być prawda, że dany ideał wygląda akurat tak, a to, że nie potrafi się go zrealizować, to już temat na inną rozmowę. Do tego ludzie zapominają, że Bóg doskonale wie, że jesteśmy słabi, więc zależy Mu nie na naszym idealnym życiu, tylko na szczerej relacji z Nim i pokonywaniu na drodze tej relacji różnych przeszkód, w tym własnych ułomności. Chodzi o postawę serca, a nie o to czy da się ją zrealizować w sposób utopijny. Oczywiście należy tutaj znaleźć złoty środek, bo powiedzenie, że ,,dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane” jest prawdziwe i nie chodzi o to, aby tylko chcieć i się usprawiedliwiać, tylko żeby realnie działać, ale żeby przy tym działaniu nie oszaleć z tego powodu, że jest się człowiekiem, a nie Supermanem czy Kapitanem Ameryką. Marzy mi się odcinek Kiepskich ewangelizujący ludzi. Oczywiście wiem, że się nigdy nie doczekam. Natomiast ten zgrabny, ale szkodliwy społecznie odcinek musi stworzyć wraz z 283. Azazel Pazuzu i 552. Straszny Film Wielką Trójkę, której postawiłem: W skrócie chodzi o to, że to, że jakąś ideę da się wypaczyć to normalne, to, że się krytykuje te wypaczenia, to bardzo dobrze, ale to wcale nie znaczy, że ta idea jest zła w prawidłowej postaci. Jestem świeżo po kilku fragmentach książki o Kiepskich, gdzie Okił opowiada jak Feldman i Grabowski mieli opory żeby grać tego typu sceny jak w tym odcinku, a on im tłumaczył, że scenariusz nie krytykuje katolicyzmu, tylko złe podejście do niego. Jednak nie widzę po twórcach w żadnym odcinku prawidłowego zrozumienia katolicyzmu, mimo, że często wycierają sobie nim gębę i właśnie to jest ten problem. Niech najpierw coś zgłębią w odpowiednim stopniu, a dopiero potem krytykują. Nie wystarczy wiedzieć, że bozia się cieszy jak się chodzi do kościółka i jest się miłym dla otoczenia… To nie jest tak, że nie przyjmuję krytyki. Sami księża też czasem krytykują konkretne aspekty działania Kościoła i wtedy ich słucham, bo po pierwsze to krytyka konstruktywna, a po drugie oni lepiej znają te problemy od środka niż ,,wierzący niepraktykujący” (to oksymoron, bo ,,wiara bez uczynków jest martwa”- ja jestem niepraktykującym wegetarianinem) lub ateiści. Jak ktoś chce coś wytknąć, to proszę bardzo, ale niech to służy naprawieniu danej sytuacji, a nie pakowania się w inną (konwersji lub przejścia na ateizm) i niech to będzie jakaś odkrywcza krytyka, a nie tylko powtarzanie stereotypów. Żadnej Ameryki nikt tym odcinkiem nie odkrył. Brak mi uczciwości w podejściu do tematu. A Badura wspominający zmianę płci to zmiana tematu i to bez rozwinięcia w postaci jakiegoś sensownego wątku, który by ten pomysł ośmieszał, a do tego to tylko kilkusekundowy żart, więc 1 mały symboliczny cios na lewo to nie jest uczciwość, tylko taki ruch na odwal się. Uczciwość to porządne zgłębienie tematu.
0/10
Nie cieszy mnie mój hat-trick…
Jest to ocena strajkowa, lecz nie mająca związku z występami Boczka i Paździocha.