Odcinek na pewno lepszy niż dwa poprzednie. Oglądając go wyczuwamy jakiś klimat "Kiepskich", bo w odcinkach 565-566 ja tego nie czułem. Tutaj dużym atutem jest dużo śmiesznych kwestii np. o tęgiej integracji, o młodej dupie, śpiewające "jak mielone to podgrzej córko ma", o kuzynie Leonie, stendbaj, "Dżezus Maria" Janusza. Poza tym piękna sprawa z nieporozumieniem na temat Haliny, super pokazane narodziny plotki tj. badania kontrolne-stan ciężki-stan krytyczny-śmierć. Na ogromny plus również rozmowa Ferdka z tapicerem (
Ruina, ona jest zdezelowana, rzęch, a potem tekst o nieodbieraniu:
Kto? Pańska kanapa? ).
Aktorzy grają dobrze, pięknie Kurowskiej wyszło to "Bóg dał, Bóg wziął", ale ogólnie wszyscy pokazują się z dobrej strony. Fajnie Grabowski teatralnie zagrał fragmenty o wypierdzianej kanapie. Nie wiem dlaczego w ten sposób, nie rozumiem, ale niech będzie, w końcu coś innego. Oglądało to się miło. Sensu za dużego to nie miało, bo w ciągu kilku minut Ferdek chce kanapę, kupuje kanapę, cieszy się z niej, potem znowu ma depresję. Za szybko to się wszystko dzieje. Ale oglądało się cały odcinek z uśmiechem, miłe obrazki dla oka, dało się zaśmiać. No i Ferdek dobrze w tej seksownej kreacji wyglądał.
Aha, Kozłowscy z wieńcem to takie głupie, że śmieszne. Zakończenie sympatyczne, Ferdek jednak kocha tą zajechaną starą używaną przez grubasa.
No i widzę, że tu każdy teraz ocenia jakoś abstrakcyjnie. Ostre protesty, na pewno ktoś się nimi przejmuje.
To w takim razie ten odcinek ma u mnie koło 7, a wystawiam
10/10 bo mogę. Doceniam Domana bo napisał ponad 300 odcinków Świętej Wojny, koło 100 Miodowych lat, inne seriale, a teraz w pocie czoła pisze Kiepskich, żeby nam głodnym fanom dać tego kiepskiego chleba. To nawet 11/10 dam, a co mi tam. Jak szaleć to szaleć!