Podsumowanie 30. sezonu:
565. Jaszczurze oko - 4/10
566. Człowiek nietoperz - 5/10
567. Młoda kanapa - 2,5/10
568. Strzygbusters - 3/10
569. Córa marnotrawna - 6,5/10
570. Rowerek - 5,5/10
571. Wielki sen - 6,5/10
572. Bunt maszyn - 5/10
573. Przepisy Halińci - 3,5/10
574. Gra o schron - 5/10
575. Lokator wszech czasów - 6/10
576. Polityka - 9/10
Średnia: 5,13
Zacznę od tego, że... no szok, dożyłem premiery 30. sezonu, jest się czym chwalić ewentualnym wnukom.
Natomiast w ostatecznym rozrachunku nie był on taki najgorszy, choć nie da się ukryć, że było mocno średnio, a już na pewno sporo słabiej niż sezon temu. A dlaczego? Daleko nie trzeba szukać, wystarczy przytoczyć kilka słów-kluczy fabularnych - Reptilianie, Batman, Joker, strzyga, Strzygbusters, wehikuł czasu (ok, to jeszcze nie takie dziwne, ale no ludzie, ile można), gadające zegarki, lodówki, cyborgi, armagiedon...
To jest tak pierwszosezonowe, że aż odpycha. Choć nadal lepsze, niż 1. sezon.
I ok, to są Kiepscy, miejsce na fantastykę jest jak najbardziej, ale nie róbmy z tego nowej rzeczywistości. Kiepskim jak najbardziej przydałoby się trochę różnorodności, zwłaszcza po 576 odcinkach, a tu ciągle "Oskar wynalazł to, Oskar wynalazł tamto, Oskar, Oskar, Oskar..."
No właśnie, Oskar. Zakręcili się wokół tego Oskara i już się wyplątać nie mogą. Wyglądało to trochę jak próba podratowania serialu bez jednoczesnego wyrzucania Stankiewicza - wrzucenie jego matki (aczkolwiek Śleszyńska jest znakomita, to przyznaję), rozstanie z Mariolką... No i ok, ale do pełni szczęścia to by się Oskar z Zofią musieli wyprowadzić z kamienicy, a jeśli nie chcą usuwać aktorów z serialu, to niech sobie po prostu przyjdą co jakiś czas i odbębnią te 3-4 odcinki w sezonie jak Klepacka i Muchomorek.
Ale no cóż, teraz już nie będzie Gnatowskiego, Kotys będzie grał tylko głosem, ale tu się niewiele zmieni, więc na dobrą sprawę Stankiewicza i Śleszyńskiej będzie tylko więcej. Nadal jednak uważam, że postaci jest dużo za dużo, a przecież jest choćby Janusz, który w tym sezonie pokazał całe nic i był przezroczysty jak folia.
Boczka/Gnatowskiego pożegnano na dobrą sprawę w tym sezonie nawet dwa razy, najpierw w "Grze o schron", potem w "Polityce". I można powiedzieć, że szczęśliwym zbiegiem okoliczności (chociaż w naturze nie ma przypadków) Polsat miał w zapasie akurat taki odcinek, który pożegna godnie aktora i postać. Ja wiem, mam świadomość tego, że Adrian nie pomyślał sobie "a, bo Gnatowski może umrze, to go pożegnam", Boże uchowaj (a w każdym razie mam nadzieję, że tak nie pomyślał
). Jednak no szczęście w nieszczęściu.
Ale nie, w sumie nie, bo Polsat znów postanowił zdeptać starania scenarzystów, pracę ekipy, aktorów i możliwość pożegnania się ze zmarłymi aktorami, i wyrzucił serial na późną noc. Co za tym stało? Burzę się strasznie, bo wyrzucili akurat dwa odcinki, które POWINNY polecieć w prime time.
Na koniec słów kilka o scenarzystach:
Karolina Słyk. I tu plus, bo pani Słyk ewidentnie się wyrabia. "Lokator wszech czasów" był naprawdę niezły i jakby tak szła pani w tę stronę, to byłoby coraz lepiej.
Mniej jaszczurów i superbohaterów, a więcej właśnie takich bardziej przyziemnych, choć nadal lekko wykręconych odcinków.
Adrian Nowakowski. I lepiej, i gorzej. Cieszę się na pewno, że napisał więcej, niż sezon temu i bardzo cieszę się z "Polityki", poczułem to samo, co czułem przy oglądaniu "Śmierci i zmartwychwstania" czy "Wewnętrznego ogrodu". Trochę też przy "Wielkim śnie" to czułem, ale nie aż tak. Natomiast wyraźnie pan Adrian zniżkował przy niedopracowanym "Rowerku", aczkolwiek widać, że głowę ma pełną pomysłów i naprawdę lubi zaskakiwać, przynajmniej mnie zaskakuje.
Doman Nowakowski. Zawód. Niestety, duży zawód. Że tak zacytuję: "słabe, w najlepszym razie przepisane". Ale nawet zerżnięcie z innego własnego dzieła nie pomogło, bo też było słabiutko. Przede wszystkim spadek humoru (porównajcie sobie z "Duchem Malinowskiej" choćby), fabuły nieprzemyślane i wyglądające na sklecone w pięć minut. "Bunt maszyn" coś tam ciekawego pokazał, momentami był serio śmieszny, ale tam też pan Doman pokazał bardzo nierówną formę. Nie wiem co powiedzieć, liczę na ożywienie w 31. serii, bo tu niestety było słabo. A pomyśleć, że w 29. sezonie szło mu dość dobrze.
Renata Pałys. "Europejski obywatel" to to nie był, ale i tak jeden z lepszych odcinków sezonu. O ile jednak tamten odcinek wspominam bardzo miło do dziś i zawsze śmieszy, tak ten jednak nie za bardzo zapadł w pamięć i dialogowo nie powalał. Nadal jednak mam nadzieję, że nie przestanie pisać, bo idzie jej to naprawdę bardzo, bardzo dobrze!
Adek Drabiński. Ciężko mi powiedzieć, nie wiem jaki miał wpływ na scenariusz.
Tyle podsumowania. Czekam na następny sezon, mimo wszystko.