Końcówka Domu z Papieru była oglądalna, ale już wyraźnie słabsza. Niedawno zadebiutował spin-off i równocześnie prequel o Berlinie. Wyszły wszystkie odcinki naraz, dziś skończyłem oglądać. Jest to serial lepszy niż końcówka Domu z Papieru, jednak gorszy niż początek Domu. Nie chcę za dużo spoilerować tak krótko po premierze, ale ta produkcja to odwrotność Domu -tam Profesor był odpowiedzialnym bohaterem swojej drużyny i to bohaterem nie w sensie postaci z serialu, tylko prawdziwego bohaterstwa! Tutaj Berlin jest dupkiem i można się nim fascynować, ale trudno mu kibicować. Mimo wszystko i tak naprawiono błąd z końcówki serialu, bo Berlin zaczynał jako kluczowa postać, a skończył jako irytująca i nudząca zapchajdziura. Tutaj znów jest ważny i ciekawy, a trudności z kibicowaniem mu nie wynikają stąd, że został źle skonstruowany, tylko z tego, że to antybohater. Co do samego serialu, w Domu z Papieru była jedna misja główna przechodząca płynnie przez punkty A, B, C aż do Z. Tutaj mam wrażenie, że są tylko punkty A i B - materiał na max 2 odcinki, ale historia tak szybko się nie kończy, bo dochodzi dużo kwestii pobocznych. A wynikają one z głupoty bohaterów, którzy nie powinni być głupi. Rozumiem, że dopiero się uczą, ale nie muszą być debilami. Wniosek? Serial jest naćkany komplikacjami na siłę, bo twórcy nie mieli pomysłu jak rozwinąć jedną rzecz porządnie, więc rozwinęli dużo kwestii skrótowo i po łebkach. Pewne uproszczenia i stereotypy aż bolą. Serial bywa zbyt schematyczny. Mimo wszystko potrafi być też czarujący jak sam Berlin, więc miło się oglądało. Takie głupiutkie guilty pleasure. Tylko boli, że 1. sezon był błyskotliwy, a tu taki zjazd. Zakończenie zapowiada kontynuację. Marudzę, ale chętnie ją obejrzę. To dobra rozrywka, tylko po prostu tylko rozrywka, a bywają takie produkcje, które są klasą samą w sobie i kopalnią mądrości jak np. Ojciec Chrzestny. Ojciec Chrzestny to szwajcarska czekolada w złotym papierku, a Berlin to gówno w złotym papierku. Promuje też złe wartości, ale to ostatnio tak powszechne, że w ogóle to pomijam. Jednak to nie znaczy żeby nie oglądać, tylko po prostu mieć swój rozum i dobre elementy brać, a badziewie odrzucać. Mimo wszystko humor poprawia bardzo dobrze i takie produkcje też są potrzebne dla relaxu!