545 W poszukiwaniu straconego czasu

[Bździuch]

Tytuł odcinka: 545 W poszukiwaniu straconego czasu
Premiera: 3.04.2019
Reżyseria: Adek Drabiński
Scenariusz: Aleksander Sobiszewski, Katarzyna Sobiszewska (prawdopodobnie - brak informacji w napisach końcowych)

Przeczytaj pełny opis odcinka na Kiepscy.org.pl
(informacja o odcinku, fabuła, zdjęcia z odcinka + najlepsze cytaty bohaterów)


Moja opinia:

Nudny odcinek.
Pisząc go wybrano prawdopodobnie niezastąpiony szkielet fabularny, który sam stosuję pisząc fanowskie scenariusze, teraz wystarczyło napisać dobre niezwiązane ze sobą sceny, można tu było upchnąć najlepsze sceny sezonu, ale przecież taką samą sumę dostanie się zarówno za dobre sceny jak i złe, więc po co się męczyć.

Interlokutorzy Ferdka w każdej z opowieści strasznie irytujący, szczególnie Janusz, ta kobieta od księdza i złomiarze. Nie mówili nic, ani ciekawego, ani zabawnego.

Natomiast z pomocą przyszła.... Jolasia i uratowała odcinek. Ferdek mógłby jakoś inaczej zareagować, zauważyłem co prawda, że ten "drugi" Ferdek z opowieści miał nieco inny charakter, ale przecież to tylko zmarnowało szansę na jakikolwiek humor.

Zakończenie bardzo poprawne, zabawne nagranie z kamery, musieli się naśmiać nagrywając to, zresztą jak to mówią śmiech na planie, płacz na ekranie, końcowy tekst Ferdka słaby.

Wyjątkowo nie czepiam się Sztuki bo dostała tak miałkie kwestie, że była raczej bezradna.
Nie podoba mi się też Ferdek z tego sezonu, znowu recytował Mickiewicza... Ferdek

2,5/10

[kacrudy]

Ech... Miało być ciekawie, a wyszło jak zwykle... Jednak odcinki wspominkowe nie wychodzą Sobiszom dobrze (coś nowego ), ale doceniam pomysł na budowę fabuły.
Początek z ratowaniem Janusza w kiblu był nawet śmieszny, scena z porodem też nie beznadziejna, ale wykonanie wyszło słabo. Sceny w parku jak zwykle nudne, a zamiast komedii otrzymaliśmy telenowelę.
Gra w szachy wyszła naprawdę fajnie i ciekawie. Pomysł z Ferdkiem zastępującym księdza taki sobie, ale uwaga! Scena z Jolaśką przyznającą się do kradzieży frytownicy mnie nawet rozbawiła!
Nie dość, że sam odcinek był, jakby to powiedział Bździuch, mocno rozlewiskowy, to dodatkowo na dno ciągnęła go wyjątkowo drażniąca Halina i to jej seplenienie.
Zakończenie wyjątkowo na duży plus.
Generalnie słabo, ale podwyższam do 4/10 za dwie rzeczy: pierwsza to jubileusz, a druga to brak Waldka! Nareszcie! Teraz to i liczę na odcinek bez Jolasi.

[Mungo Jerry]

Taki se odcinek. W zasadzie znowu brak fabuły tylko zlepek scen. Tym razem wyszło to znacznie lepiej niż na przykład w takich "Bożych skrawkach" bo konstrukcja fabuły wyszła całkiem świeżo. Całkiem niezłe scenki z Januszem i Boczkiem grającym w szachy z Paździochem, w tym miły dla Boczka dla Ferdek. W sumie zaleciało troszkę absurdem starszych odcinków. A robiący cokolwiek Ferdek jest lepszy niż tylko mamroczący więc, niech będzie, że sceny z Joalśką czy porodem były nawet w porządku. .Zakończenie bardzo przyzwoite. Szału nie było. Tragedii też nie.
Z okazji jubileuszu 10/10

[lukaszlipinski]

Kapitalny odcinek!
Plusy:
- sam pomysł z rozbiciem na kolejne epizody
- lekki, sympatyczny klimat
- nastrojowa muzyka w tle
- początek i powroty do salonu
- pomoc udzielona Januszowi
- Ferdek odbierający poród
- zatrzymanie obywatelskie
- scena na śmiecisku z tyradą przeciw alkoholowi
- Ferdek-fryzjer pomagający Prezesowej
- pomoc Boczkowi w pojedynku szachowym z Paździochami
- pomoc udzielona księdzu
- spowiedź Jolasi
- kamera w misiu
- zakończenie z monologiem Ferdka
Minusy:
- narzekanie na forum, w którym sam czasem uczestniczę
Najlepszy odcinek sezonu. 9/10.

[Crockett]

Plusy:
-Ferdek ratujący Janusza zatrzaśniętego w kiblu
-występ Paździochów i Ferdek pomagający Boczkowi w rozgrywce szachowej
-Ferdek ratujący fryzurę Kozłowskiej (fajnie, że nawiązali do odcinka Fryzjer)
-ukryta kamera w misiu

Minusy:
-wkurzająca Halina
-sceny w parku
-scena na złomowisku
-scena porodu
-scena na plebanii i w konfesjonale

Moja ocena 3/10

[Pabfer]

Bardzo dobry odcinek, nie spodziewałem się

PLUSY:
Wszystkie retrospekcje- były tak absurdalne, że aż postaci epizodyczne, które zazwyczaj drażnią, bawiły
W tym odcinku widać lepiej niż w poprzednich, że Ferdek ma z Januszem taką relację jak z Marianem- to bardzo dobrze, bo Mariana coraz mniej, a jakiś humor być musi
Misiek
Zakończenie

MINUSY:
Pierwsza scena
Greenboxy
Boczek i Marian tylko w jednej scenie, a do tego Marian nic nie powiedział

Powinno być 9/10, ale obiecałem Widzowi, że będzie 1/10 z okazji jubileuszu, więc tak musi być!

nie wychodzą Sobiszom dobrze (coś nowego )

Jakim Sobiszom? W napisach końcowych znowu nic nie było!

[Ferdas Kiepski]

W sumie całkiem dobry odcinek, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne standardy. Budowa epizodu w formie retrospekcji wniosła odświeżenie, nie pamiętam kiedy ostatnio mieliśmy w Kiepskich coś takiego. Niby zaliczyć można "Koszmar", ale to trochę coś innego.

Początek z Januszem zamkniętym w kiblu niezły, sama postać moim zdaniem bardzo dobrze się wpasowała do serialu i był to kolejny jego fajny występ w tym sezonie. Na plus zaliczam również udział Ferdka w pojmaniu złodzieja, to podstawienie nogi było tak głupie, że aż śmieszne. Rozgrywka szachowa Boczka z Paździochem świetna, w tym Ferdek pomagający Arnoldowi. I może mała rzecz, ale "W mordę jeża" padło po raz drugi w tej serii. Szkoda tylko, że Kotys nie jest w stanie już prawie nic zagrać. Podobała mi się rozmowa telefoniczna Ferdka z Walentową "Ferdynand Kiepski, w czym mogę pomóc?", "Ksiądz? A co się stało?". O dziwno nawet Jolaśka tym razem wypadła fajnie, tylko miałem nadzieję, że tutaj nawet ten Ferdek z opowieści już nie wytrzyma i ją opierdzieli. Kapitalne było nagranie typowego dnia Kiepskiego i solidny tekst na zakończenie.

Nie obyło się oczywiście bez minusów, do których zaliczam wkurzającą Halinę (zdarzały się momenty, że nie irytowała, ale w ostatecznym rozrachunku jej występ był bardzo słaby). Scena u Stasia również nie przypadła mi do gustu podobnie, jak te z Kozłowską, której po prostu nie lubię.

Złomiarzy oceniam neutralnie, gdyby był sam Badura pewnie dostalibyśmy jakąś przynajmniej w miarę ciekawą rozmowę, a tak wyszło nijak. Dobrze, że było krótko. Badura występujący solo przekonuje mnie znacznie bardziej.

W normalnych warunkach 7/10, ze względu na jubileusz 10/10

[Kizior]

Znowu zrąbany dźwięk, męskie postaci ledwo słychać, kobiece już mocniej a dźwieki typu dzwoniąca komórka czy przejście scen jak nie rykną to szyby lecą w oknach.

Sama fabuła a raczej całkowity jej brak taki sobie. Zlepek przypadkowych i nudnych scen.
Syn Paździocha pierwszy raz nic nie wniósł, dawniej to by mu Ferdek pomagał złoto z kibla albo dolary wyciągać.
Jedynie te narodziny dziecka w sklepie w obliczu śmierci Malinowskiej nadały metafizyczny sens - ale to wbrew twórcom, czysty przypadek.

Końcówka byłaby dobra jakby coś się nagrało strasznego na kamerkę misia, jakaś zdrada albo duch.

2/10 za całkowity brak emocji

[ms.]

Pomysł bardzo ciekawy, ale wykonanie, no cóż było po prostu nudno. Ze śmiesznych momentów mogę wymienić jedynie spowiedź Jolaśki, reszta typowo obyczajowa, nic śmiesznego. Zakończenie nawet niezłe, ale myślałem że Ferdek opowiada prawdę więc trochę się zdziwiłem.
4/10

[voyager1]

O jeny, jaki nudny odcinek. To był pierwszy odcinek, odkąd oglądam "Kiepskich", na którym zdarzyło mi się ziewać. Oczy mi się przymykały i już prawie spałem w fotelu. Chyba nie tego oczekujemy od komedii.

Plusy
+scena zatrzaśnięcia się Janusza w kiblu i jego ocalenie przez Ferdka ciupagą

Minusy
-nudna opowiastka Janusza
-scena w sklepie u Malinowskiej
-zerżnięty motyw odbierania porodu przez Ferdka (jeśli dobrze pamiętam było to w "Pępku świata")
-Badura and friends na złomie (Ferdek chciał rzucić picie, podobnie jak w odcinku "Bilans kwartalny", znowu skopiowany motyw)
-pocieszanie niewiasty w parku
-akcja z policją i Kozłowskim
-szachy Boczka i Paździochów na korytarzu (nawet oni nie uratowali tego miernego epizodu)
-scena z Kozłowską przed sklepem
-Ferdek-fryzjer (kolejna zżynka, tym razem z odcinka "Fryzjer")
-scena z księdzem na greenboxie
-Ferdek-ksiądz i spowiedź Jolaśki (Boże, widzisz i nie grzmisz. To się dopiero nazywa brak wyczucia i dobrego smaku. Czego jak czego, ale żartów z religii nie toleruję!)
-brak Waldusia! (jakim do cholery cudem Jolaśka była, a on nie? Jaki by nie był, ale to on jest ważniejszy)
-ekstremalna dawka nudy
-w cholerę greenboxów
-muzyka jak z melodramatu
-zakończenie

Beznadzieja, to był najnudniejszy odcinek jaki oglądałem. Zero życia, zero akcji. Epizod tak naprawdę składał się z samych retrospekcji. Już bardziej angażującym zajęciem byłoby patrzeć jak farba schnie. "Straconym czasem" to był czas poświęcony na oglądanie tego ścierwa. To były najbardziej zmarnowane 22 minuty, wyrwane z życiorysu, których absolutnie nie odzyskam. Plusik znalazłem tylko jeden, natomiast minusów od groma. Lista skarg i zażaleń do tego czegoś praktycznie się nie kończy. To było tak okropne doświadczenie. Już wiem co zrobię jak nie będę mógł zasnąć. Włączę sobie ten odcinek, a na pewno zasnę jak suseł. To lepsze niż jakikolwiek środek nasenny.

Ocena odcinka
0,5/10

"Troll" przy tym czymś to majstersztyk

[Kizior]

-brak Waldusia! (jakim do cholery cudem Jolaśka była, a on nie? Jaki by nie był, ale to on jest ważniejszy)

Jakby ktoś się nie orientował to mógł dzisiaj pomyśleć że Jolasia to córka Haliny i Ferdka - więc jest ważniejsza niż zięć Waldemar. Może sami scenarzyści już nie pamiętają kto jest kim.

[Vito_Corleone]

Forma bardzo odświeżająca, inna, ale historyjki mocno przeciętne, w zasadzie jedynie odbieranie porodu wyszło dobrze. Grabowskiego prawie nie było słychać Miło zobaczyć Jolasię bez Waldka, byłem przekonany, że oni muszą występować w duecie.
4/10

[Pabfer]

A moim zdaniem teraz Grabowski mówi trochę wyraźniej niż kilka sezonów temu, lepiej artykułuje.

[lukin]

Szalenie teatralny odcinek. Rzadko chyba powstawały takie odcinki, które polegają na wspominaniu czegoś; przez postać, aczkolwiek w samym odcinku okazało się, że przewrotnie, to były kłamstwa, a właściwie (wyobraźnia ) Ferdka. Same "scenki" były pod względem estetycznym okropne, natomiast można tę formę porównać do jakby oglądania przedstawienia lub kabaretu na scenie, a dodany jest tylko greenbox. Samo to nie jest złe. Przecież na deskach teatru liczy się głównie gra aktorska i to na co pozwalają waruunki sceny. Całość ogólnie jest trochę dziwna, aczkolwiek trzeba trochę cierpliwości, by taki odcinek zrozumieć. Całość mnie nawet śmieszyła. Akcja zrodzeniem to majstersztyk. Natomiast inne to głupie takie pomysły. W SUMIE to z tym fryzjerem też było śmieszne.

Co cóż. Teraz odcinki serialu są co chwile w różnym klimacie od siebie...a nie stałył , prostym jak kiedyś...

[Bździuch]

A moim zdaniem teraz Grabowski mówi trochę wyraźniej niż kilka sezonów temu, lepiej artykułuje.

Może chodziło Vitowi o udźwiękowienie które jest fatalne w większości odcinków tego sezonu bo kwestie są za cicho, a krzyki i dźwięki otoczenia zbyt głośno.

[Vito_Corleone]

No tak było! Generalnie Grabowskiemu czasem zdarza się mówić niewyraźnie, ale tutaj ewidentnie skopano dźwięk. Pierwszy raz w historii serialu chyba

[boczek22]

Niezły odcinek.
Przede wszystkim podoba mi się pomysł,realizacja nieco gorsza,ale jest okej.
Same sytuacje jakie spotykały Ferdka w większości na plus.
Np. ta akcja z porodem i z tą kobietą w parku-to jest tak kiczowate i głupie że aż fajne.
Tak samo np. sytuacja z Kozłowskim.
Złomiarze tacy se,ale bywało gorzej.
Na minus Kozłowska,nie wniosła tu nic ciekawego.
Fajna spowiedź Jolaśki i ten Ferdek w konfesjonale.
A no i na największy plus te szachy na korytarzu.
Segment z Januszem też niezły.
Ogółem nie jest to nic specjalnego,ale przynajmniej mnie wciągnął ten odcinek w przeciwieństwie do np. mega przynudzającego 543.
6/10 przyjemny,choć kiczowaty odcinek.

[JaObiecujeWam]

3 beznadziejne odcinki pod rząd. Ten jest ostatni więc dla porządku coś napiszę. Znalazłem tylko 3 plusy :
zatrzaśnięcie się Janusza w kiblu
A co ci jeszcze przynieść? Może kocie gówno z chrzanem?
szachy Boczka z Paździochem (Ferdek pomaga Boczkowi sic!)
spowiedź Jolaśki
Reszta to rzygać mi się chcę. Ocena wiadoma - 1/10

Zakończenie jeszcze jest na plus, ale to i tak nie zmieni mojej oceny bo był to tak nieśmieszny odcinek a te plusy są po prostu umiarkowanie śmieszne (poza spowiedzią Jolaśki gdzie jedyny raz się uśmiechnąłem). Mój wujek (a jest to wielki fan tego serialu podejrzewam, że większy ode mnie) z którym oglądaliśmy ten odcinek powiedział znamienne zdanie : "Kiedyś to Ferdek, Paździoch i Boczek rywalizowali ze sobą i było to przedstawione w śmieszny sposób - można było się uśmiać. A tutaj to nic śmiesznego nie ma. Nie wiem co się stało z tym serialem"
Musiałem wziąść sobie Odkurvix po emisji tego odcinka