527 Kalafior

[Matrixun]

Tytuł odcinka: 527 Kalafior
Premiera: 22.11.2017
Reżyseria: Patrick Yoka
Scenariusz: Aleksander Sobiszewski, Patrick Yoka, Katarzyna Sobiszewska

Przeczytaj pełny opis odcinka na Kiepscy.org.pl
(informacja o odcinku, fabuła, zdjęcia z odcinka + najlepsze cytaty bohaterów)


Moja opinia:

Słabo, słabo, słabo. Na początku oklepany motyw - Kozłowski i podlizywanie się w drzwiach, tekst o bucikach, choć Kozłowski ciekawie zarzucił o "wężach". Dalej w mieszkaniu Kiepskich żenada. Paździoch z wieczorną wizytą wypadł oryginalnie, ale niezbyt śmiesznie. Kolejne sceny (sklep, obiadek, a nawet Paździoch z Boczkiem pod kiblem) znowu na poziomie "0". U Paździochowej niewiele lepiej, bo rymy i pierdzielenie o niczym. Dalej też beznadziejnie, nawet Grudziński nie pomógł. Dopiero nocna scena z Ferdkiem i Boczkiem nawet nawet. I po telefonie Ferdka do Haliny poziom odrobinę się podniósł. Rozmowa Kiepskich o tym co robiła Halina w nocy i z kim niezła, nawet się uśmiechnąłem, za to scena na korytarzu z Kiepskich i Paździochową bardzo dobra. A dalej można wyłączyć, bo nie warto tracić czasu na oglądanie takiego badziewia. Za 2-3 znośne minuty (z czego jedna była śmieszna) wystawiam naciągane 2/10.

[Kiepski Widz]

Miało być o urodzinach osiedla, a jak zwykle było o dupie Maryni. I to ewidentny dowód, że nawet sami twórcy/Polsat nie wiedzą o czym te odcinki są, skoro dają takie niepasujące opisy. Głównym wątkiem było szukanie jakiegoś żałosnego kamienia oraz kalafior. Urodziny to wymówka i pretekst, żeby jakoś mniej lub bardziej logicznie wstawić te debilne sceny.

Plusy:

-sceny łóżkowe bywały gorsze. Tutaj Ferdek nastawiony negatywnie nawet specjalnie nie irytował
-nocna wizyta Paździocha o zaburzonych umysłowo i ten strój
-Boczek pokazujący rogi Ferdka
-Paździoch w domu wariatów

Minusy:

-pieprzenie Kozłowskiego z Haliną w kuchni
-jak zwykle żałosny obiadek
-wizyta u księdza
-ganianie Paździocha. No supermega komedia
-znowu wyzywanie Boczka od grubasów. Ani talentu ani lustra nie mają
-"akt uniesienia" Paździocha

A zakończenie to po prostu regularna tragedia Żałosne przebieranki i pornograficzne króliczki pasujące jak pięść do oka. Do tego inna muzyka na koniec. Niech to naprawdę będzie przedostatni odcinek w historii tego tworu kradnącego tytuł kultowemu niegdyś serialowi.

2/10

[Pabfer]

Odcinek miał 3 wątki- jubileusz osiedla, legendę o kamieniu i zapchajdziurę o kalafiorze. Od czego pochodzi tytuł odcinka? Oczywiście od zapchajdziury!

PLUSY:
Wszystkie sceny Paździocha
Wszystkie sceny Boczka
Scena u Stasia- o dziwo
Zgoda między Ferdkiem i Jolaśką- o dziwo

MINUSY:
Dosłownie cała reszta- nudy, greenscreeny, zapchajdziury, żenada, przebiersnki, cała masa bohaterów epizodycznych, obiadek, nawet Helena, bo wtórna... Aż się nie chce tego wszystkiego wymieniać...

1/10

[kacrudy]

Odcinek mocno taki sobie. Pierwsza połowa nijaka i nieśmieszna, druga dużo lepsza. Całkiem niezłe były czytanie kartki przez księdza, Paździoch tłumaczący, że osiedle jest zaburzone umysłowo i Boczek naśladujący Halinę i pokazujący rogi. Do tego jeszcze Ferdek podejrzewający Halinę o zdradę, jego tekst o Ibiszu i Chajzarze oraz wyzwanie Paździocha na pojedynek i tekst Heleny: "Jest w domu, ale wariatów". Zakończenie trochę z dupy i na siłę przedłużone, do tego zbędne króliczki.
4/10.

[Kizior]

O czym my mówimy jak ci pseudotwórcy nie potrafią nawet opisu przygotować do programu ?

Nawet fajnie się zaczęło z tym czuciem smrodu przez Kozłowskiego. Ale Boczek za duży znowu brudny i spocony wieśniak w tej scenie.
Potem już żenua goniła żenuę:
- Halinka tak gruby głos że najpierw myślałem że to Ferdek idzie otworzyć drzwi
- potem durne gadki o skarpetach (wtórność) i kalafiorze (kogo to śmieszyło ?)
- żałosny obiadek z żalosnymi rymami Jolaśki
- Paździoch filozof-czarodziej, najgorsze co może być
- Malinowska - "śmierdzi i pierdzi" - ładne podsumowanie występu
- nieśmieszny ksiądz
- wariactwo Halinki jak w Poltergeiście, czyli dno
- Badura, po co ?
- łażenie po parku, zero klimatu tajemniczości itd.
- żenujące krasnale na końcu

Boczek udający Halinę w kiblu - jedyna śmieszna rzecz, która uratowała ten odcinek przed absolutną jedynką. Potem wynikające z tego podejrzenia o romansie z Pażdziochem wyciągnęły ten odcinek z totalnego dna. Co nie zmienia faktu, że miał być jubileusz osiedla a wyszły z tego kuchenne rewolucje w połączeniu z poltergeistem.

2,5/10

[Ferdas Kiepski]

A według mnie ten odcinek nie był zły, może to wynikać z faktu, że tego co zaserwowano nam tydzień temu do tej pory nie zdecydowałem się skomentować.

Plusy:

- spotkanie Boczka z Prezesem, jest to jakaś odmiana, bo nie widują się oni za często
- Paździoch w czapce
- Boczek śmiejący się z Paździocha
- Ferdek trzepiący dywan
- scena pod kiblem z Boczkiem i Ferdkiem
- w sumie nawet zabawne, że Boczek cały czas jest w kiblu
- wyzwanie Paździocha na pojedynek i Marian w domu wariatów

Minusy:

- dużo akcji poświęcono Halinie, która od dawna jest beznadziejną postacią
- Ferdek jedzący kalafiora, nawet się nie odezwał w tej scenie
- scena u Stasia
- scena z księdzem
- zakończenie

Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia co do tego odcinka. Na pewno warto zwrócić uwagę, że wyjątkowo Pupcińscy nie znaleźli się u mnie na liście minusów. Były lepsze i gorsze momenty, ale doceniam sporą ilość Paździocha i Boczka, ale z drugiej strony niepokoi mnie pewna kwestia. To, że Ferdek nie lubi Boczka wiadomo od dawna, pewnie nigdy nie zobaczymy ich normalnej rozmowy. Ale dlaczego w tym sezonie Kiepski prawie nie widuje się z Marianem? Pukał do niego w "Zmianie czasu" - Paździocha nie ma, teraz wyzywał na pojedynek - znów nie ma. Szkoda, bo to kompletne marnowanie potencjału. Z tego odcinka zapamiętam kilka fajnych scen, ale to wystarczy, by nie umieszczać go obok takich dzieł z tego sezonu jak "Wiele hałasu o nic".

5/10

[Vito_Corleone]

Próbowano sprzedać to jako odcinek o jubileuszu osiedla, jak to był odcinek o szukaniu kamienia. Czuje się oszukany, a przecież jakby się bardzo postarać, to powstałby średniak bazujący tylko na jednym wątku. Ewidentnie, albo nie wiedzieli jak zapełnić odcinek tylko tym wątkiem, albo było to zamierzonym działaniem którego nie potrafię wytłumaczyć. Z tym kalafiorem to nawet nie był wątek, tylko powtarzanie w kółko tego samego żartu.
Boczek dziwnie wyglądał w koszulce z pierwszych sezonów.
Jedyna śmieszna scena to ta, w której Ferdek myślał, że został rogaczem.

Dam 3/10

[Fistakowa]

Plusy:
-Scena z boczkiem jak udawał głos
-Nawet śmieszna rozmowa przez telefon

Neutralne:
-Sceny z Paździochem

Minusy:
-Nudna pierwsza scena
-Nudna paplanina w kuchni
-Scena u Stasia
-Obiadek i Pupcińscy
-Dziwny ksiądz
-Kolejny raz inna muzyka na koniec
-OKROPNE Zakończenie

Strasznie nudny odcinek. Większość odcinka to Halina, która szuka atrakcji, bo Prezesik poprosił po czym nagle szuka jakiegoś kamienia Wątek Paździocha, któremu odbiło jak Halinie bez sensu. Jedynie co wynika z tego odcinka to nuda, greenboxy, zapchajdziury, nieśmieszne teksty, postacie epizodyczne.. Jedynie dwie sceny w miarę mnie rozbawiły a o zakończeniu nawet nie będę się wypowiadała, bo to Dno dna.

Ocena:
1,5/10

[lukaszlipinski]

Mocno pokręcony odcinek.
Właściwie od pierwszej sceny i kalafiorowo-imprezowego zainicjowania rozwija się on szybko. Wysokie tempo narzucają szybko następujące po sobie krótkie sekwencje.
Sam jubileusz 50-lecia osiedla schodzi jednak na drugi plan. Czego my tu nie mamy? Tajemniczy kamień, domniemana zdrada Halinki z Paździochem, któremu odbija i kończy u czubków, perypetie małżeńskie Kiepskich, Paździochów i Prezesa, organizatorską działalność Halinki, perypetie kiblowe Boczka, starego księdza... A do tego obiadek, ni stąd, ni zowąd pojawiającego się Badurę, Malinowską, a na koniec - bibę z tancerkami pokazującymi kształtne pupy. Wielki misz-masz. Momentami zbyt pokręcony, ale suma sumarum łączący się w jakąś całość.
Kwestia tytułu. Dobrany on został celowy. Kalafior to nie tylko śmierdzące przy gotowaniu warzywo. To przysłowie oznaczające błahostkę. W tym odcinku to również metafora szarej, śmierdzącej rzeczywistości, która, może obskurna, ale swojska, ostatecznie wygrywa z wydumaną oryginalnością. I to ona w polskim wydaniu - jak się okazuje - najbardziej pociąga obcokrajowców.
Lubię odjechaną satyrę, która ma jednak ręce i nogi. 8/10.

[Crockett]

Plusy:
-dobra gra Grabowskiego
-Boczek udający Halinę w kiblu i rozmowa z Ferdkiem pod kiblem
-reakcja Ferdka na "zdradę" żony
-ześwirowany Paździoch

Minusy:
-obiadek
-wizyta na plebanii u księdza
-Halina śledząca Paździocha
-zakończenie

Moja ocena 2/10

[ms.]

Typowy odcinek tego sezonu, czyli dużo chaosu, pomieszanie z poplątaniem, mnóstwo postaci epizodycznych i nic nie wnoszących scen, do tego zamiast jednego głównego wątku mamy kilka co jest ostatnio normą a co mnie denerwuje bo w Kiepskich wypada to tragicznie.
Pomysł na odcinek nawet niezły, ale zaraz temat schodzi na kalafior i poszukiwanie jakiegoś kamienia. Zamiast szukać go Ferdek z Marianem a najlepiej i z Boczkiem to robi to Paździoch którego było dość sporo ale nie wykorzystano jego potencjału w tym odcinku i Halinka która już od dawna mnie mocno denerwuje. Jeżeli chodzi o śmieszne sytuacje to było ich trochę, np. Helena mówiąca że Paździoch jest w domu wariatów albo scena gdy Ferdek dzwoni w nocy do Halinki i scena wcześniejsza z Boczkiem pod kiblem. Pozytywnie wypadł Ksiądz, Boczek, Helena i Ferdek. Reszta albo przeciętnie albo słabo. Denerwował np. Badura czy Malinowska i Paździoch biegający po lesie. Zakończenie nieśmieszne ale mówiące trochę prawdy o ludziach i w ogóle.

Jeżeli chodzi o przekaz odcinka to chodzi o to że ktoś stara się pokazać coś niezwykłego, niespotykanego ale większość ludzi się tym nie interesuje bo woli się napić, najeść itd. Wątek z szukaniem czegoś niezwykłego dobry ale magiczny kamień kojarzy mi się z jakimś okultyzmem co powoduje że oceniam to na minus.

3/10

[Mungo Jerry]

Najlepszy odcinek tego sezonu. Fajnie i przyjemnie podobała mi się ta wielowątkowość. Najlepsze akcje były oczywiście z Paździochem oraz jak Ferdek myśli, że Halinka go zdradza Scena gdy Ferdek puka do Paździocha genialna - najlepsza scena od lat.
Nawet niezły Boczek, który naśladował Halinkę czy całkiem niezły występ Prezesa. Pupcińskich niewiele, a zakończenie z tą imprezą w sumie bez większej żenady.

10/10

Bo nie ma się do czego przyczepić.

[Bździuch]

Wcześniej znałem tylko okropnego greenboxa i beznadziejne zdjęcia z tego odcinka, a okazuje się, że jest do zniesienia jak na nowe odcinki.

+ Ferdek jak mówi, że dzieci się będą bały Haliny , oj co prawda to prawda nie tylko dzieci, a poza tym całkiem zabawne
+ "Tak to jakby po grecku, a do góry nogami to jakby po turecku" "ale co tam jest" "a co ja po grecku gadam"
+ Wątek zdrady Ferdka, na prawdę dobry. Cała scena telefoniczna dobra .

N Malinowska całkiem dobre teksty, choć bez rewelacji
N Badura tylko trochę
N Brak beznadziejnego programu w tv
N Boczek udający Halinę - ok

- Wkurzający Kozłowski
- Kozłowski i Halina z tymi butami ile można ten żałosny wątek ciągnąć
- Nudny i niesmieszny po prostu
- Wkurzający dziadyga Ferdek
- Za mało Boczka i Paździochów
- Od kiedy kalafior śmierdzi ? To nie kwestia gustu, on jest prawie bez zapachu, jak ziemniak.
- Scena w kościele, chodź miała całkiem smieszny jeden tekst, to cała reszta jest zdecydowanie do dupy
- Wątek Paździocha zupełnie niesmieszny, a nawet irytujący
- Irytująca Halina
- Scena obiadku
- Wszystkie kwestie Jolasi
- Te dźwięki Haliny przy obiadku, rzygać się chcę nawet jak się na nią nie patrzy
- Greenboxy zrobione przez absolwenta drugiej klasy podstawówki na XX-wiecznym komputerze w szkolnej bibliotece
- Beznadziejna muzyka psująca klimat
- Cała ta "impreza" co to ma być ? Jedna z gorszych scen, od kiedy ludzie się tak bawią, jaki to ma sens ?
- Wkurzająca żona Kozłowskiego
- Bezsensowne zakończenie
- Nuda

2-/10 ocena naciągnięta jak gacie Boczka

[Bździuch]

W tym odcinku to również metafora szarej, śmierdzącej rzeczywistości, która, może obskurna, ale swojska, ostatecznie wygrywa z wydumaną oryginalnością. I to ona w polskim wydaniu - jak się okazuje - najbardziej pociąga obcokrajowców.
Lubię odjechaną satyrę, która ma jednak ręce i nogi. 8/10.

Mam takie pytanie do Ciebie, nie bierz go za obraźliwe bo Cię bardzo lubię, żeby nie było

Ale czy jakby przez 22 minuty na ekranie był czarny ekran i napis, "Takie ciekawe zjawisko zaobserwowałem z żoną, że Polacy zawsze próbują przed obcokrajowcami zabłysnąć, natomiast tych zachwyca najbardziej nasza szara codzienność" to też byś Pan dał 8/10 ? Bo wychodzi na to samo.

[Pabfer]

Przynajmniej w tej opcji by nic nie denerwowało widza, więc ja osobiście bym podwyższył ocenę z 1/10 do 3/10 za ciekawy eksperyment

[gafik3]

Plusy:

- Rozmowa Kozłowskiego z Boczkiem pod kiblem
- Wizyta Kozłowskiego
- Scena łóżkowa
- Nocna wizyta Paździocha
- Scena "U Stasia " w sklepie
- Rozmowa Ferdka z Paździochem pod kiblem
- Obiadek
- Ferdek proszący Halinkę o pieniądze
- Ferdek trzepiący dywan
- Badura straszący Halinkę
- Boczek udający Halinkę
- Ferdek podejrzewający Halinkę o zdradę
- Rozmowa Ferdka z Paździochową
- Zakończenie

Minusy:

- Rozmowa Halinki z Kozłowskim o kalafiorze
- Rozmowa Halinki z Kozłowskim w salonie
. Jolasia
- Scena w mieszkaniu Paździochów
- Scena na podwórku
- Rozmowa Halinki z Mariolką
- Rozmowa Halinki z księdzem
- Jęczący Paździoch
- Scena w lesie
- Impreza krasnali

Ocena:7/10

[FŚWK]

Bardzo dobry epizod. Dużo śmiechu, dużo humoru.
Plusy:
- pierwsza scena (wypsikanie Kozłowskiego, dialog: - To co tak wanieje? - A to od Kiepskich. One pewnie se coś popsuły.)
- wizyta Kozłowskiego u Kiepskich ( "Taka, żeby żal wszystkim dupę ścisnął" )
- nocna wizyta Paździocha ( "Chciałem pani oświadczyć, że 80% ludności jest zaburzonych umysłowo", na co Halina: "Dziękuję panu za bezcenną informację" )
- scena w sklepie ( "Proszę pani, jak się gotuje, to śmierdzi, a jak się spożywa, to się pierdzi", "Atrakcja to ja" Malinowskiej )
- "Uwierzył chłop w gusła, aż mu dupa uschła"
- scena w salonie u Paździochów ( gadanie o tym, że Paździocha robi zawsze herbatę po turecku, karpia po żydowsku, a kapustę po włosku, nawet ciekawe to, jednak po co znowu ten oklepany tekst: "Gówno mnie to obchodzi"?)
- scena z Mariolą ( - A kto u nas najmądrzejszy? - Ksiądz!)
- szykowanie się Haliny do kościoła + kilka śmiesznych tekstów
- scena z księdzem (" Kurde! "," Kalafiorek! Mniam, mniam! " - oba teksty z ust księdza )
- Paździoch lunatyk, Halina za nim, Boczek świadkiem, przestraszenie Haliny przez Badurę, ganianie Paździocha
-" Chwileczkę Ferdziu! " - Boczek udający Halinę
- jęki Paździocha wydające się Ferdkowi jednoznaczne
- oskarżenie Haliny o zdradę z Paździochem
- Ferdek dobijający się do drzwi domu Paździochów i wyzywający Paździocha na pojedynek, tekst:" jest w domu, ale wariatów ", Helena obojętna na wieść o rzekomej zdradzie męża
- zakończenie + idealna do tytułu puenta:" Zwisa mi to kalafiorem "
Minusy:
- scena w sypialni Ferdku i Halinki, Ferdek ze wszystkim na "nie"
- żałosny Paździoch wypierdzielający Boczka jak świnię
- obiadek
- scena na ławce z Paździochem i Haliną, mogłaby być lepsza, śmieszniejsza
- trzymanie dywanu, zupełnie zbędne, tym bardziej, że parosekundowe
- wypierdzielenie Boczka po jego zasugerowaniu, że Halina ma kochanka
- przedostatnia scena z tym kamieniem

Mimo tych minusów, u mnie plusów jest zdecydowanie więcej.
Ocena: 8,5/10

[boczek22]

Straszny szajs, jeden z najgorszych odcinków w sezonie i w serialu.
Humor w większości okropnie żenujący, przy tym odcinku ''Fachowiec'' czy ''Mężczyzna w kapeluszu'' to arcydzieło komediopisarstwa.
Nudna i nie mająca większego sensu fabuła.
Na mały plusik tylko Badura pod śmietnikiem, Ferdek i Boczek w nocy no i rozmowa Ferdka z Paździochową.
Za to zakończenie to jedna z najgorszych scen w historii serialu, coś strasznego.
Nie pamiętam całego sezonu, ale jest duże prawdopodobieństwo że to najgorszy odcinek.
0/10 tym razem niezawyżone, ani nie zaniżone.

[voyager1]

Słaby odcinek, miało być o urodzinach osiedla, a wyszło pierdzielenie o niczym. Wyjątkowo zacznę od minusów bo jest ich znacznie więcej niż plusów czy neutrali.

Minusy
-pierwsza scena na korytarzu
-witanie prezesa w drzwiach
-denne "żarty" o skarpetach
-cała wizyta prezesa u Kiepskich
-obiadek
-scena łóżkowa (po raz pierwszy od dawna mnie nie tylko nie rozśmieszyła, ale nawet nie zaciekawiła)
-nocna wizyta Paździocha (co to miało być? Ani śmieszne ani sensowne)
-scena u Paździochów
-rozmowa Haliny z Paździochem na podwórku
-Mariola mówiąca z bananem w ustach (no boki zrywać, jeśli kogoś śmieszy brak kultury osobistej to gratuluję poczucia humoru)
-scena u księdza (mimo, że pan Grudziński dobrze zagrał to jednak nie było to śmieszne)
-Halina w tej czarnej chuście (wyglądała jak stara baba)
-ciągłe powracanie do motywu kalafiora, jak to on strasznie śmierdzi
-nocna scena z Badurą
-ganianie Paździocha po nocy
-"grubasie" Ferdka skierowane do Boczka
-akt uniesienia Paździocha
-scena z białym kamieniem w parku
-"impreza w greenboxie"

Neutral
Występ "króliczków" (ani mnie nie ziębi ani nie grzeje)

Plusy
-scena u Stasia
-trzepanie dywanu przez Ferdka
-Boczek udający Halinę w kiblu
-"ja bym ci nawet Chajzara darował"
-Paździoch w domu wariatów
-brak reakcji Heleny na wieść o zdradzie Paździocha
-zgoda Ferdka i Jolaśki

Podsumowując, odcinek tragiczny. Pierwsza połowa totalnie pozbawiona humoru. Główny temat odcinka został zepchnięty na dalszy plan przez zapchajdziury o tym kamieniu i kalafiorze. Jedynie w dalszej części odcinka można było się lekko uśmiechnąć. Tylko uśmiechnąć bo przy tak dennym humorze salwy śmiechu nam niegroźne.

Ocena odcinka
2,5/10

[JaObiecujeWam]

Odcinek o 3 fabułach jakby 3 odcinki w jednym. Jedynie śmieszne rzeczy w odcinku to
*motyw postępującego wariactwa Paździocha
* Ferdek "trzepiący" dywan jedną ręką.
* Scena pod kiblem Ferdek i Boczek udającuy głos Halinki) :

B : Panie, pana żona po nocy w piżamie chodzi po ulicy... Do kochanka. Pan będziesz miał takie rogi
F : Pa szoł won grubasie pornograficzny!

* następna scena (Ferdek dzwoni do Halinki z pytaniem gdzie jest) "Ja nie mogę z tobą rozmawiać bo uczestniczę w akcie uniesienia" i jeszcze te odgłosy męskiej ekstazy "Aaaaaa Ooooo", które są przez telefon słyszane
* Marianie Paździochu wyzywam cię na pojedynek

F : Marian w domu?
Helena : W domu... Ale wariatów. Przyjechało dziś dwóch sympatycznych panów i pojechał na wczasy off inclusive

Zakończenie w czepkach krasnali z Łonderpolandu... (Co to jest? "Róbta co chceta" w najczystszej postacie i nie przejmować się czymkolwiek tylko taniec, alkohol i śpiew)
Reszta to nudy i żenująca ohyda, którą można podsumować tak : “Jak się gotuje to śmierdzi, a jak się spożywa to się pierdzi.” (Malinowska) i też taki gówniany odcinek podsumowany przez Ferdka : “Z gówna sznurka nie ukręcisz.” Dzięki komedii pomyłek Halina-Paździoch i to dobrze wykonaną (co prawda Ferdek nie dowiaduje się prawdy) dam ostatecznie 2/10