Całkiem fajny odcinek, choć nie jestem aż takim optymistą, jak Pabfer.
Bardzo interesujące były te wahania Boczka - czy przyjąć ofertę pracy w Niemczech za 10 razy większe, niż w Polsce, zarobki. Zabawnie chcieli go pozbyć się sąsiedzi. W "imię sprawy" Kiepscy nawet użyczyli mu kilku elementów swej garderoby. Cieszy dłuższa obecność przy tej okazji na ekranie Kotysa, który wskutek choroby podupadł nieco i postarzał się niestety.
Dziwne, choć typowe dla takich postacji, jak Boczek czy mający na koniec podobną perspektywę Ferdek, były to dylematy. Gdy dodać do tego możliwość mieszkania i erotycznego współżycia z gotową za "eurasy" na wiele Jolaśką, Boczek wyszedł na "ostatnią pierdołę, co woli zapychać kałdun i pierdzieć pod siebie na wrocławskim barłogu" w wątpliwej reputacji dzielnicy pośród patologii. Znamienne, że grana przez Ilczuk postać w takich właśnie odcinkach, z zabawnymi, acz ważnymi życiowymi dylemtami i dużą kasą w tle, wypada najlepiej i budzi nawet sympatię, na co na pewno wpływ ma wykorzystanie przez twórców jej cielesnych argumentów.
Dobrze wypadli Mariolka, na krótko - tą postać można znacznie lepiej wykorzystać - Kopernik i - w sumie - również Walduś. Ostatni wspomniany, aż prosił się, aby dostać kopa w dupę i by panna go rzuciła. Chociażby dla Boczka, gdyby choć raz w życiu był zdecydowany. No, ale nie był, a zakończenie znów twórcy spartaczyli.
Ogółem lekko, choć nie głupio. 8/10.
