Liczę na to, że za chwilę mnie ubijecie, zroastujecie, zlinczujecie i na mnie naplujecie za to co teraz napiszę... ale wróciłem po latach do tego odcinka i bawiłem się całkiem nieźle

Nie oznacza to, że to dobry epizod, ale na pewno nie jest to odcinek na 0.
Na pewno lepiej ogląda mi się tak "Wysokie obcasy", jak i cały serial od momentu, gdy minął mi mój hejt na Jolaśkę i zacząłem patrzeć na nią z bardzo dużym przymrużeniem oka, dzięki czemu dało się tu na nią patrzeć, a nawet jej słuchać - poza kilkoma naprawdę niepotrzebnymi wersetami pokroju "znajdę se innego chłopaka, co ma innego ptaka", to można było sobie spokojnie podarować.
Natomiast ojej, co tu się dzieje... a raczej czego tu nie ma

Jakieś diabelstwa, Jolasia latająca z siekierą, pojedynek z Kozłowską (która to Kozłowska jest w tym odcinku boska

), Paździochowa pijąca se legalnie z Waldkiem, a potem podbierająca gnata gliniarzowi, a na dokładkę policjantka z tak cudownie nieistniejącą grą aktorską, że czułem się urzeczony

Co by nie mówić, wolę takie epizody niż nudne i przegadane, a skoro mi się to podobało, to chyba będę się smażył w piekle... ale było warto
PS Nie wiem czy moja zmiana wliczy się do rankingu czy nie, ale jeśli tak, to ocenka to
10/10 w ramach ratowania odcinka od dołów tabeli
