Fatalny odcinek. Na plus były sny Ferdka i Waldka (pierwszy za to, że krótki, a drugi za to, że choć trochę był śmieszny), Paździoch menda oraz nazwisko redaktorki. A teraz pora na minusy: greenboxy (obliczyłem dokładnie i wychodzi na to, że zielonego tła było w tym odcinku aż 48%
), sen Jolasi (erosomański, a zarazem dziecinny, bo te niemieckie dziwaki zachowywały się jak Teletubisie
), Waldek na końcu (na życzenie panny Jolanty wyszedł jak ze stodoły, nawet nie żegnając się z ojcem
), sen Kozłowskiego (niewiarygodnie darł mordę, a na dodatek jeszcze ta krzyżacka przyśpiewka wymuszająca u widza odruch wymiotny), tradycyjnie telewizor na cały ekran oraz kombinacje z czołówką
. Przez cały czas odcinka wiało nudą i greeboxami
. Odcinek gorszy od "Czumulungmy":
1/10.
PS: Na osłodę tego tragicznego odcinka dodam tą oto fotkę-screena, tzw. dzieło montażystów ŚwK
: