Odcinek w miarę dobry, jak już wcześniej wspomniałem. Pozwolę sobie wymienić 5 najważniejszych punktów odcinka:
1)
Gra aktorska: Wszyscy bohaterowie zagrali wzorowo, z wyjątkiem naszej kochanej Jolasi. Ferdek wesoły, pełny życia i dobrego humoru. Gra Boczka przypominała czasy świetności serialu. Watro też wspomnieć, że ani razu nie usłyszeliśmy "kuźwy" z jego ust. Widoczne było zmęczenie Ryszarda Kotysa, który nie potrafił zagrać sceny z pełnym wykorzystaniem swojego talentu. W miarę możliwości odegrał swoją rolę, bardzo dobrą rolę. Jolasia? Wtrąciła się do świetnego odcinka, po czym w 2 minuty straciłem zapał do oglądania reszty. Mówiąc bynajmniej wprost - obrzydziła. Raczej nie inaczej
2)
Śmieszne teksty:
- "Panie, oko do mnie puściło!"
- "A ty glonami się nie żywisz"
- "Taki fotelik... do pierdzenia!"
- "Wąsiska takie jak ojciec, dlatego się tak zaprzyjaźnili"
- "Ona go podgryza"
- "Taki sam łysy, pomarszczony gad jak ty!"
3)
Śmieszne sytuacje:
- rozmowy "Trójcy świetej" pod kiblem (może nie tyle śmieszne, ale przypominające dawne czasy)
- jedzenie zupy z Pawełka
- podziwianie glonojada przez Ferdka i Paździocha (pełna pozytywizmu scena)
- próba dogodzenia Glonkowi poprzez dostarczenie mu telewizora
- panika Ferdka przed wpuszczeniem Weronki do akwarium
- wabienie Puśka kiełbasą
4)
Zenujące i mało śmieszne sytuacje:
- rozmowy w piwnicy
- scena z Jolasią, jak zawsze
- zakończenie
5)
Muzyka: Żałosna, idiotyczna, niedopasowana, żenująca, głupia, okropna, ohydna, zniechęcająca, wołająca o pomstę do nieba.
Podsumowując: Odcinek dobry, nie zachwycił, lecz mógł się podobać. Na plus zasługuje bardzo mała ilość greenboxów, z czego ogromnie się cieszę. W skali szkolnej wystawiłbym (4), naciąganą na (4+)