Piszę w przerwie na reklamy. Jak do tej pory, odcinek pozytywnie mnie zaskoczył. Cieszę się, że Ferdek jest znowu radosny, podziwiam świetną grę Kotysa (szczególnie jego opowieść o żółwiu). Super scena przy obiedzie Heleny i Mariana, oczywiście świetna Helena P. i jej zupcia z żółwia
Fenomenalne teksty przy akwarium Waldusia do Jolasi ("Bo się ryba przelękła" itd.)
Resztę dopiszę, jak dooglądam odcinek.
EDIT: Tamto było na gorąco. Teraz ogólne konkluzje i podsumowanie wszystkiego.
Początek mnie nie zachwycił. To chamskie "czego?!" Ferdka w ogóle nie przypadło mi do gustu. Natomiast rozczulanie się Ferdzia nad Glonkiem już tak. Bardzo fajna retrospekcja Mariana Paździocha (świetna gra Kotysa), bardzo dobry występ Renaty Pałys (jak zawsze z resztą). Na plus dobrze zrobiony greenbox i genialnie, że pokazali mieszkanie (nie w gb) Paździochów. Świetnie było oglądać tam scenę z Pawełkiem - żółwiem i rozczulającym się nad nim Marianem, jednak najbardziej rozwaliła mnie scena jedzenia żółwiowej zupy i reakcji zarówno Mariana, jak i Paździochowej. Genialnie jest zobaczyć Ferdka radosnego i pełnego uśmiechu. Występ Jolasi i Waldka - dobry. Tj. Jolasia mnie zdenerwowała swoim występem, ale dało się przeżyć. Natomiast teksty Waldka do Jolasi (te przy akwarium) fenomenalne, oby tak dalej
Podobało mi się też "Co złego, to Jolasia" - czyli z jej inicjatywy drapieżna rybka
. Sceny po przerwie, czyli scena w piwnicy ujdzie w tłumie, trzeba się przyzwyczaić to ględzenia. Podobał mi się pomysł z przeprowadzeniem kota przez korytarz, to też było śmieszne. No i zadowolenie Ferdzia w końcowej scenie
Kot sztuczny - na minus.
Ogólnie było parę zabawnych tekstów i scen, mnie jest trudno rozśmieszyć tak do rozpuku, ale ogólnie uśmiech nie schodził mi z ust przez prawie cały odcinek.
Ocena:
w porównaniu do złotych czasów ŚwK: niecałe 7/10
w porównaniu do Yokaśnych odcinków: 8,5/10
Uff, ale się rozpisałam