Podsumowanie sezonu 28 - oceny prawdziwe:
541. Marian ma syna - 2/10
542. Nasz człowiek z Paragwaju - 7/10
543. Poniżej pasa - 2/10
544. Troll - 1/10
545. W poszukiwaniu straconego czasu - 6/10
546. Hotel - 9/10
547. Alternatywy ¾ - 7/10
548. Człowiek bez planu - 0/10
549. Latarenka - 7/10
550. Samouk - 4/10
551. Kalibaba - 6/10
552. Straszny film - 5/10
ŚREDNIA: 4.67
Najlepszy odcinek: 546. Hotel - Ferdek pełen życia, wreszcie więcej Boczka, dobra forma Paździocha, sympatyczna postać popa, jak raz dobre wykorzystanie złomiarzy i motywu czyjejś wizji, świetne zakończenie z Boczkiem i popem, kłótnia Ferdka z Paździochem, odcinek jakby wyjęty z innego sezonu.
Najgorszy odcinek: 548. Człowiek bez planu - nie trzeba tłumaczyć dlaczego, bez komentarza.
Ten sezon zdecydowanie zalicza się do najbardziej nietypowych w historii serialu. Tak jak wspomniał Bździuch, zdarzały się naprawdę kapitalne sceny, czy koncepty, które niestety w takiej formie nie są w stanie znacząco podnieść ogólnego poziomu. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest tutaj "Hotel", który osobiście uważam za najlepszy odcinek od 24 serii.
Zacznę może od tego co mi się podobało. Ferdek dalej w dobrej formie, mimo kilku słabszych momentów często przypominał siebie sprzed lat. Klasycznie świetne występy Boczka, szkoda tylko, że było go tak mało. Janusz został wprowadzony całkiem nieźle, postać dobrze zagrana, trochę gorzej napisana, ale przynajmniej coś wnosi. Ku własnemu zdziwieniu do plusów zaliczam również w końcu jakiś pomysł na Waldka, w jednym odcinku dostał nawet sensowną rolę i efekt był przyzwoity. Dzięki temu nieco odżył. Sytuacja z Paździochem wiadomo jak wygląda, Kotys niestety zazwyczaj ledwo żywy. Mimo wszystko zdarzały się przebłyski, które doceniam, bo wiadomo, że na tę chwilę ciężko wycisnąć coś więcej. Kozłowski w odpowiedniej ilości i od razu przestał irytować, a większość jego występów była udana.
Bonusowy plus jest taki, że do kilku epizodów naprawdę się przyłożyli, od razu lepiej ogląda się taki odcinek. Mam wrażenie, że było też więcej śmiesznych tekstów i pomysły były ciekawsze, niż w poprzednim sezonie, że o seriach 25-26 nie wspomnę.
Minusy , bo jakże inaczej, są te same co zawsze w ostatnich latach. Bardzo duża dawka beznadziejnej Haliny, nie rozumiem dlaczego coraz częściej jest tak, że to ona spotyka się z sąsiadami zamiast Ferdka. Do tego dochodzą Pupcińscy, Mariola, złomiarze, Kozłowska, Malinowska, czyli postacie, których po prostu nie lubię i sceny z nimi zazwyczaj w najlepszym wypadku mnie nudzą. Badurę lubię kiedy występuje solo, a nie jest jednym z trójki złomiarzy. Poza tym nuda, greenboxy i w zasadzie tyle wystarczy, by średnia sezonu wyglądała tak, jak wygląda.
Jak zwykle zakończę jednak pozytywnym akcentem, a mianowicie najlepszymi scenami/tekstami:
Pierwsze spotkanie Ferdka z Januszem pod kiblem, czyli ciepłe powitanie nowego sąsiada z odcinka "Nasz człowiek z Paragwaju"
Reakcja Ferdka na otrzymanie małpy z tego samego odcinka, świetnie zagrana
Boczek o bobrach z odcinka "Troll"
Dialog z odcinka "Hotel":
F: A Pan panie Paździoch to jesteś menda, świnia, złodziej i na dodatek alfons!
M: A Pan jesteś świnia, fajfus i już nie wiem jak to określić!
Zakończenie odcinka "Hotel", fajnie ukazana zaradność Boczka
Paździochowie - żydzi, z odcinka "Alternatywy ¾"
Ferdek chcący odlądać mecz i spotkanie Waldka z sąsiadami na korytarzu z odcinka "Latarenka"
"Sam Pan jesteś judasz i menda!" z odcinka "Straszny film"
Jak widać trochę się tego uzbierało. Było oczywiście znacznie więcej dobrych scen.
Chociaż podsumowanie może sugerować coś innego, sezon jako całość średnio mi się podobał. Doceniam jednak powrót do klasyki w niektórych momentach. W ostatecznym rozrachunku, mimo nieskiego poziomu, muszę przyznać, że zapamiętam go raczej pozywtywnie, biorąc pod uwagę to, czym twórcy potrafili nas raczyć w przeszłości.