Nie zapomniałem o metaplocie, ale póki co luźniejszy scenariusz. Jestem z niego dość zadowolony mam nadzieję że i wam się spodoba.
"FOTOGRAFIA"
Ferdek dowiaduje się, że Boczek jest w posiadaniu kompromitującego go zdjęcia. Otyły sąsiad stawia Kiepskim ultimatum. Wkrótce okazuje się, że Boczek posiada nie tylko zdjęcia Ferdka...
Scena 1. Ferdek idzie korytarzem z kibla wychodzi Boczek.
Boczek: O pan Ferdek! Panie Ferdku bo afera jest.
Ferdek: Jak jest? Gdzie niby?
Boczek: Panie bo ja żem widział jak Paździoch panie to gołębia zastrzelił.
Ferdek: Panie Boczek ja bardzo przepraszam siku mnie się chce nie mam czasu na pierdoły.
Boczek: Panie, ale nie tylko to żem se widział. On se jeszcze panie psa zastrzelił i kota panie.
Ferdek: Pies to panie pan jesteś. Do widzenia.
Boczek: Panie Ferdku, ale ja jeszcze sprawę mam do pana.
Ferdek: Panie Boczek no to mów, że pan szybciej bo za potrzebą muszę.
Boczek: Panie pożycz pan pięc złoty.
Ferdek: Prędzej się zesram. (wchodzi do kibla)
Scena 2. Ferdek z Halinką siedzą przed telewizorem i oglądają taniec breakdance.
Ferdek: Halinka weź, że przełącz te głupoty bo to nudne i nieciekawe jest.
Halinka: No to zupełnie jak ty.
Ferdek: Halinka, weź ty nie bądź taka uszczypliwa. Ostatnio to tak kąsasz i kąsasz jak kąsawica kurde jakaś.
Halinka: A weź nie pierdziel. Do roboty byś se jakiejś wziął.
Ferdek: Halinka, ale ty dobrze wiesz, że w tym kraju to roboty dla ludzi z takim wykształceniem to nie ma.
Halinka: Ferdek jak ty masz niepełne podstawowe.
Ferdek: No dobra Halinka, ale wtedy to inne czasy były, szkoły ogólnodostępne nie byli wtedy. Wojenne czasy byli.
Halinka: Skończ już pierdzielić ja cię proszę.
Pukanie
Ferdek: Otwarte.
Wchodzi Boczek.
Boczek: Dobry wieczór.
Halinka: Dobry wieczór panie Boczek czemu zawdzięczamy tę wizytę.
Boczek: Bo ja pani Halinko, to ja żem przyszedł pani coś powiedzieć.
Ferdek: Panie Boczek weź pan nie pierdziel tylko mów pan co pan masz powiedzieć i wypierdzielaj pan bo se oglądamy tańce w Polsacie.
Boczek: Bo pani Halinko to o panu Ferdku jest. Bo ja żem se go dzisiaj o pięć złoty poprosił kulturalnie, a pan Ferdek to mnie nie pożyczył.
Ferdek: Panie Boczek ja się pana pytam czy pan jesteś nienormalny?
Boczek: Bo pani Halinko pan Ferdek powiedział, że nie ma, a potem to poszedł do stasia i se kupił dwa piwa.
Ferdek: Panie Boczku szanowny czy ja panu do gara żurawia zapuszczam?
Halinka: Panie Boczek ja też nie pochwalam alkoholizacji mojego męża, ale przyznam, że jestem trochę zmieszana sytuacją.
Ferdek: Właśnie panie Boczek o co się rozchodzi.
Boczek: Bo pani Halinko pan Ferdek to se piwa w parku wypił i wyrzucił na trawę.
Ferdek: Panie jeszcze słowo i ja pana wyrzucę z tego mieszkania.
Boczek: Ale ja żem se nawet zdjęcie zrobił na komórkię. I panie Ferdku ja żem z tym na policję nie poszedł, a bym mógł w mordę jeża bo za zaśmiecanie trawnika to kara panie jest.
Ferdek: Panie Boczek to ja panu oświadczam, że zaraz za te insynuacje pana utłukę i pana truchło w lesie również wypierdzielę.
Halinka: Panie Boczek, ale o co się dokładnie rozchodzi, czego pan oczekuję.
Boczek: Powiem tak.. śniadanie obiad kolacja.
SCENA 3. ŁÓŻKOWA
Ferdek: Halinka ja się ciebie pytam, dlaczego żeś nie wypieprzyła Boczka.
Halinka: Ferdek przecież ty masz zawieszenie. Nie pamiętasz jak cię prawie zamkęli za notoryczne oddawanie moczu w parku.
Ferdek: Ale Halinka przecież jak ty se to wyobrażasz gotować dla Boczka, przeciez on więcej je niż mamut prehistoryczny.
Halinka: Czyli rozumiem, że mam cię wysłać prosto do więzienia?
Ferdek: Do więzienia Halinka, to się kryminalistów wysyła, a co ja żem kurde zrobił, dwie puszki żem rzucił, bo pan Kazimierz Badura będzie tam się przechadzał to se weźmie i już po problemie.
Halinka: Ferdek, nie pierdziel. Przyjdzie zje raz, wyjdzie, zdefekuje i pójdzie.
Ferdek: Halinka ja ci mówię, że to zły pomysł jest.
Halinka: To trzabyło albo nie wyrzucać puszek w parku, albo dać Boczkowi to zasrane 5 zł.
Ferdek: Zaraz Halinka, a co to my bankomat?
Halinka: Ale wziąłby grubas i by było po sprawie.
Ferdek: Sprawę to ja mu w sądzie zrobię za szantaż Halinka. Ja ci przyrzekam spotkamy się z nim u adwokata.
Halinka: Posłuchaj Ferdek jeden obiad i po sprawie.
SCENA 4.
Obiadek póki co przy stole siedzi tylko Boczek i Ferdek.
Boczek: Panie Ferdku, a co pani Halinka upichciła bo tak ładnie pachnie.
Ferdek: Panie Boczku, weź pan mów mniej niż to wymagane jest w tej chwili, dobrze.
Boczek: Panie Ferdku, ale tutaj tak ładnie pachnie. Kapustka prawda?
Ferdek: Kapustka, kluseczki, suróweczki i kurczaczek.
Boczek: Kurczaczek to moje ulubienie jest. A pan co masz ulubiene, poza wódką oczywiście.
Ferdek: Ja panie Boczek to se lubię zjeść panie kawior prosze pana takie danie rybne ekskluzywne.
Boczek: O panie ja to se wolę kiszki panie. Na kolację panie Kiszki by pani Halinka by mogła zrobić nawet na patelce.
Pukanie. Wchodzą Pupcińścy.
Jolasia: Puk puk? Można na strawę obiadową porą niewieczorową zajść wejść i najeść się do syta z koryta rodzinnego?
Boczek: O Jolaśka, jak ja żem cię dawno nie widział.
Waldek: Zaraz, zaraz a Tatu, a Boczek co se tu robi.
Boczek: Będę jadł panie.
Waldek: No zaraz, ale przecież on wszystko zeżre nam.
Boczek: Co żeżre Walduś? Chłop to silny musi być i żreć dużo a nie pod pantoflem siedzieć kuźwa.
Ferdek: To akurat prawda Walduś jest.
Jolasia: Panie Boczek weź się pan nie wpieprzaj tam gdzie nie pana koryto bynajmniej.
Boczek: Jolaśka ty się tam weź raczej nie fatyguj bo ja żem widział jak latasz nago po tarnogaju.
Waldek: Zara jak co co?
Boczek: A nie wiem Walduś to się żony spytaj. Panie Halinko!!! Niech pani daje tego kurczaka.
Halinka wnosi paterę z kurczakiem. Boczek bierze całą dla siebie.
Boczek: Eeee... coś mały ten kurczak panie. Nie ekologiczny.
Scena 5. Przedpokój. Noc pukanie.
Ferdek: Panie Boczek ja pana ostrzegam, że to jeszcze nie pora śniadaniowa.
Jolasia: Ojcze, to ja synowa twa ukochana w nocy cię nachodzę by powiedzieć wieśći nowe o sąsiedzi z góry otyłym w biedrach bardzo rozbytym.
Ferdek: (otwiera): Mówi.
Jolasia: Tak w drzwiach czy może tatuś woli jakieś rach ciach (wyciąga wódkę)
Ferdek: Ooo.. i to tak zawsze w gości się nie da. Proszę.
Scena 6. Kuchnia.
Jolasia: Ojcze. Ciało moje nagie w pożądaniu męzczyzn wielu jest i ja sobięę sprawęę zdajęęę. Dlatego po osiedlu swym często pomykam bez żadnego okrycia jednak tylko w godzinach porannych gdy ludzie śpią a nie piersi moje nagie podglądają.
Ferdek: Ale do rzeczy co z Boczkiem?
Jolasia: No właśnie zmierzam tam Ojcze przymierzam, że Boczek Arnold sąsiad ten z góry opasły spasły dziwnym trafem przypadkiem przyuważył mnie na przechadzce z gołym zadkiem i innymi częściami ciała mojego nieskalego przez nikogo innego jak przez syna twego. I zdjęcie mi zrobił nagie i w internet zagroził wysłać gdy coś się nie stanie.
Ferdek: Że co niby kurde.
Jolasia: Że obiad kolacja jak i śniadanie po trójnie będzie mu podane. Jeśli przysięga ta się nie zisći każdy zobaczy mą pusię i me cycki, a Waldemar syn twój patrząc na tamto, popatrzy się na żyrandol.
Ferdek: Nie no to trzeba policję zawiadomić przecież to jest molestancja kurde.
Jolasia: Ja raczę tobie ojcze reagować wnet, gdyż wkrótce nie będzie czego pić, nie będzie czego jeść.
Scena 7. Salon. Ferdek, Waldek, Halinka, Mariola i Jolasia siedzą w pokoju.
Halinka: Nie no Ferdek teraz to już jest regularny szantaż.
Ferdek: Ja żem Halinka mówił od początku.
Mariolka: Ale zaraz po co ty Jolaśka biegałaś goła?
Waldek: No właśnie Jolaśka po co ześ biegała z dupą na wierzchu.
Jolasia: By w zgodzie z naturą żyć a nie jak ty Waldemar chłopcze bałamutny.
Halinka: Ale dzieci uspokójcie się. Zanim zgłosimy sprawę w odpowiednie organy poczekajmy, aż pan Boczek przyjdzie i wyjaśni czemu w ten sposób się zachował.
Ferdek: Przy okazji wyżre nam tę kostkię smalcu Halinka, ja Halinka ci mówię że jak on tu przyjdzie to ja mu łeb ukręce.
Halinka: Ferdek ja wiem, że wszyscy jesteśmy mocno ziirytowani sytuacją, ale zachowujmy sie jak ludzie cywilizowani.
Pukanie.
Boczek: Dobry, ja na śniadanie se przyszłem. Potrójne, nie Jolaśka w mordę jeża.
Halinka: Panie Boczek, ja jako matka chciałabym pana upomnieć w sprawie pana zachowania.
Boczek: Ale co ja robię nic nie robię.
Ferdek: Pornogranfię panie pan szerzysz w internecie panie.
Jolasia: Fotografujesz pan piersi nagie mnie, chociaż może tego chcę, to wpierw warto spytać się mnie jest bynajmniej.
Boczek: Ale... pani Halinko to takie żarty tylko były pani Halinko...
Ferdek: Pan panie Boczek kodeksu prawnego nie znasz i to co pan zrobiłeś to jest karygodne, a pan mnie panie groził, że pan doniesziesz, że ja puszkę żem w parku wyrzucił. Wstyd panie Boczek, wstyd.
Boczek: Panie Ferdku, ja przepraszam... ja tylko chciałem se zjeść panie, wie pan kryzys idzie, rządy nie najlepsze panie zostały.
Ferdek: Panie Boczek, w tej chwili pan oba zdjęcie skasuje. I zapominamy o sprawie.
Boczek: A dostanę chociaż dzisiaj to śniadanie jeszcze.
Ferdek: Do widzenia.
SCENA 8
Łóżkowa.
Halinka: No zboczeniec zwyczajny zboczeniec. By młodą dziewczynę fotografować.
Ferdek: Ale z drugiej strony Halinka po co z gołą dupą biegać Halinka to mnie wytłumacz.
Halinka: No też prawda Ferdek, ale ja czytałam, że ponoć chodzenie nago wpływa bardzo dobrze na układ odpornościowy.
Ferdek: Halinka, nie pierdziel bo ona to też jest dobra. Frytkownicę ukradła i od dziś nie dostała.
Halinka: Ferdek ty też nie pierdziel, bo jakby Boczek nie zrobił Jolasi tych świńskich zdjęć to byśmy go dalej żywili za to, że wyrzuciłeś te zasrane puszki po piwskie.
Dźwięk SMS.
Halinka: A co to po nocach jakie smsy.
Ferdek: To weź Halinka przeczytaj co to jest.
Halinka bierze telefon.
Halinka: Panie Helenko, oto zdjęcie jak pan Marian sika pod murem, wasz sąsiad Boczek Arnold. ... Ale to chyba pomyłka. O tu jeszcze jest..
Ferdek: Co kurde?
Halinka: No zdjęcie jak Paździoch sika pod murem.
Scena 9. Korytarz. Halinka z Ferdkiem pukają do Paździochów.
Wychodzi Pażdziochowa.
Helena: Dobry wieczór państwu o co się rozchodzi?
Halinka: Ja przepraszam, ze tak po nocy, ale dostałam takiego smsa.
Helena: Mam nadzieję, ze nie erotycznego.
Ferdek: No właśnie o to się rozchodzi, że erotycznego.
Halinka: Panie Helenko, Boczek wysłał mi zdjęcie jak pan Marian sika po elewacji kamienicy. I widać tam to i owo. Mam wrażenie, że chciał to wysłać pani, ale wysłał mnie.
Helena: No i co z tego. Mogło to stare dziadzisko nie szczać pod murem.
Marian (z mieszkania): Helena, co ci państwo chcą po nocy?
Helena: A nic Boczek zrobił ci zdjęcie jak sikasz pod murem.
Marian: Gówno mnie to obchodzi, zamknij drzwi bo przeciąg.
Halinka: Ale panie Helenko, a jak on to do internetu wrzuci?
Helena: Marian, a jak on to do internetu wrzuci?
Marian: Niech wrzuci, ludzie zawsze twierdzili, że jestem impotent. Niech wiedzą, że nie mam się czego wstydzić.
Helena: Sami państwo widzicie. Tego ptaszka to my mamy w dupie. Dobranoc.
Scena 10
Rano. Przedpokój. Pukanie do drzwi.
Ferdek: Idę idę, przecież się nie rozerwię.
Kozłowski: Dzień dobry panie Ferdku, zaszedłem do pana na chwilę, siąść, popierdzielić na chwilę. Można (wyciąga flaszkę)
Ferdek: Panie Prezesiku kochany, jak nie jak tak. Proszę bardzo..
Kozłowski: Sciągne te pandolety, bo panie żrą jak pijawki.
Ferdek: Nie nie niech pan nie ściąga.
Kozłowski: Ściągne panie ściągne. Skarpeta odeschnie kurka wódka.
Scena 11
Kuchnia.
Prezes: Panie Ferdku dzisiaj przeglądając media społecznościowe znalazłem zdjęcie pana sąsiada Paździocha Mariana jak oddaje mocz w miejscu publicznym.
Ferdek: Panie bo to Boczek zrobił, grubas jeden.
Prezes: Ale, że ten Boczek z góry?
Ferdek: No ten Boczek z góry. Panie wiesz pan, że on mnie też zrobił zdjęcie i synowej mojej panie Jolasi Kiepskiej też zdjęcie erotyczne zrobił.
Prezes: Powiadasz pan? A myślisz, że zrobi jeszcze więcej takich zdjęć.
Ferdek: Panie no jak nie jak tak, panie Prezesie on to robi by żarcie wymusić na obywatelach porządnych.
Prezes: Panie, a taki Boczek to co on je?
Ferdek: Wszystko panie, wszystko panie talerz nawet wyliże.
Prezes: Czyli jak mu nastrugam ziemniaków to wpieprzy?
Ferdek: Panie jak pan mu cukier dasz to wpierdzieli.
Prezes: Bo wiesz pan co panie Ferdku, ja mu chyba panie powiem by on panie tego Talarka panie pstryknął, żone Talarka brzydką panie jak cholera, i córkę jego jeszcze brzydszą panie i całą jego rodzinę sfotografował panie jak srają, szczają , żygają cokolwiek panie.
Ferdek: Panie, ale po co?
Prezes: Panie w tych czasach to naprawdę warto mieć na kogoś cokolwiek bo pan nie znasz tego dnia i tej godziny kiedy ta fotografia się przyda. To co pstryk pstryk.
Ferdek: Pstryk pstryk.
KONIEC