Nie powiem, odcinek w doskonały sposób pokazuje dwulicowość ludzi. Dobry początek z nakręconą Haliną i uciszającym ją Ferdkiem. Jego kwestia:
A kto mu kotleciki pod mordę podstawiał? I panie prezesiku, może herbatki, może zupci, może dupci… Ja w ogóle nie wiem czy tu mu jakiegoś romansa nie ciągłaś.
Fajnie wyszło płaszczenie się przed Kozłowskim w kuchni i kłamstwa o zadowoleniu
Rozmowa łóżkowa + dwie genialne kwestie:
Jakżeś tak tę spódnicę zadzierała to ja żem się czuł tam jak na dożynkach w Półdupsku oraz
Panie prezesie, jest zimno, ludzie marzną, a pan nie grzeje, a pana zasranym obowiązkiem jest grzać , kur*a mać.
Kolejne obgadywanie Kozłowskiego przy oknie dość porządne.
Pani Heleneczko, słoneczko, u was też tak piździ? Bo u mnie to normalnie herbata zamarza, czyli Wisia zaliczająca fajny występ.
Boczek kłaniający się Kozłowskiemu i Kiepscy dalej obrabiający mu tyłek na plus.
Ale pani Halinko, to się z menelem nie rozmawia. Taką sprawę trzeba skierować do prokuratury, czyli Wisia znowu króluje.
Rozmowa telefoniczna okej, Kiepscy fajnie się komunikowali podczas niej.
Scena pod kiblem i dojście do wniosku, że Kozłowski i spółdzielnia są wspaniali oraz kolejny ciekawy tekst:
Pan jesteś persona non grata.
I teraz coś, przy czym leżę i nie wstaję:
A pani w tych warkoczkach-koczkach też wygląda jak stare pudło Helena wraca na szczyt, tylko te koczki nie potrzebne, warkoczyki by wystarczyły.
Taniec Gałły jako starego satyra i erotomana ok, wejście Boczka podwyższyło na pewno ocenę zakończenia.
Muzyka naprawdę niezła, bodajże ta co w odcinku "Samotność w sieci".
Tak patrzę na oceny i coś chyba trzeba by tu było podnieść, także 10/10, a co!