Każdy z nich ma swój niepowtarzalny urok i lubię obu. Może inaczej, lubiłam obu w starszych odcinkach, potem z Boczka zrobili jakiegoś wieśniaka i w ogóle już nie miał wpływu na fabułę serialu, a jedynie służył do wypierdzielania przez resztę. U Paździocha bawiła mendowatość, cwaniactwo, knucie intryg, przebiegłość, filozofowanie. Lubiłam również jak przychodził do Ferdka na wódkę o 3 w nocy. U Boczka bardzo lubiłam jego nierozgarnięcie, żarłoczność, naiwność, gadanie o jedzeniu, "panie, afera jest!" i ogólnie całokształt. Natomiast za sąsiada wolałabym mieć Boczka, bo był bardziej sympatyczny, pomocny, uczynny, a i ciastem poczęstował
(jak w odcinku Zły Boczek). Byle tylko nie przychodził do mnie i mi kiełbasy i bigosu z lodówki nie wyżerał xD