Cóż, niewiele chyba mam do dodania do mojej poprzedniej oceny tego odcinka. Podtrzymuję, że był to zwariowany odcinek, ale generalnie fajny. Dobrze rozpoczął się przerwanym meczem i tekstem redaktora "A właśnie, że tak", potem tekst Ferdka "chyba byłem pijany"
, kultowy już chyba dialog Ferdka z Boczkiem na podwórku (oczywiście plus za pokazanie podwórka) oraz Ferdek, który nawet krasnale by chciał wysyłać do monopolowego
, następnie scena w salonie z niezłym Łysym i kapitalną pijaną Babką. Szczególnie rozwalił mnie tekst ''Żeby babcia nie krakała to jej winka dolej mała''
oraz tekst Waldka "ktokolwiek...", po którym Halinka go zdzieliła. Paździoch w kiblu i późniejsze tłumaczenie, że jest po dwóch zawałach znakomite.
Oczywiście jeden z moich ulubionych fragmentów:
- Paździoch, jak my się umawiali?
- Idź, wasza wysokość, w cholerę!
i potem akcja z papierem na wielki plus. Zakończenie nie było według mnie zbyt dobre. Do teraz zastanawia mnie w jaki sposób Ferdek został zauważony i ostrzyżony w tak "nowoczesny" sposób. Za niewyjaśnienie tej kwestii nie mogę dać maksa i wystawiam 9/10.
... Bo byłem bezdomny, a ugościłeś mnie,
byłem głodny, a nakarmiłeś mnie,
było mi zimno, a odziałeś mnie...