Napakowany ten odcinek jak kabanos, bardzo treściwy i nie pozostawiający luki w cieście.
Na początku trzy uwagi odnośnie realizacji:
- Halina ni stąd ni zowąd odzyskała na początku odcinka jaja i grozi Oli, w urzędzie też się zachowywała jak z mózgiem osoba
- na zewnątrz późna jesień a wewnątrz pełnia lata z muchami biegającymi po stole i spoconą jak świnia Michałową
- dlatego Adamczyk do końca życia będzie kręcił tylko seriale
- tak ławeczkowicze narzekają na ceny alku a piją piwo po 3,50 puszka gdy np. Warka stała po 3,20
A teraz akcja:
- szukaniu psa towarzyszła zbytnia egzaltacja jakby chodziło o zaginione dziecko - minus
- do tego pies w przychodni dla ludzi ?!
- biskup pod ołtarzem wyglądał jak mors, to chyba nie był Żak bo za gruby
- gadka Michałowej z Maciejem - nudy
- lekcja Solejukowej w końcu do oglądania
- pojechanie Grabowskiemu za wciskanie ludziom garnków
- bójka niby fajna na końcu ale zapomniał wół jak cielęciem był ?
- motyw tytułowy czyli zombie polityczne zaskoczyło chyba każdego
- do tego świetnie zagrał to Żak, wyglądał jak jakiś robot
- Lodzia z krupnikiem na plus
- do tego szczegół świetny jak Czerepach wyjął łyżkę z cukierniczki i nią zaczął jeść ten krupnik