Opis odcinka:
"Biskup coraz bardziej przeżywa kandydaturę swojego brata na prezydenta. Michałową boli serce od patrzenia, jak niknie w oczach. Postanawia działać.
Do Haliny Kozioł dociera, że jej mąż naprawdę startuje w wyścigu do fotela prezydenckiego, a na dodatek ma duże szanse, żeby na nim zasiąść. To oznacza, że jako jego żona będzie prezydentową, czyli Pierwszą Damą! Halina jest przerażona. Nie mniej wystraszona jest Lodzia, kiedy Halina uświadamia ją, że ona z kolei będzie żoną pełnego premiera. Ich wiedza na temat życia na politycznym świeczniku jest zerowa, ubrania, nawet te najlepsze z innej bajki, a protokół dyplomatyczny stanowi zagadkę większą niż budowa promu kosmicznego. Katastrofa po prostu! Natychmiast muszą coś zaradzić. Kto może im w tym pomóc?
Pietrka dopadają niewesołe myśli na temat przyszłości. Dzieci rosną, potrzeby też, a na to wszystko trzeba więcej pieniędzy. Dochody z radia nie wystarczą. W tym samym czasie o swojej zawieszonej firmie budowlanej rozmyśla Więcławski – czy kiedy przestanie być ministrem będzie miał jeszcze do czego wrócić. Dobrze byłoby, gdyby ktoś, kogo zna i mu ufa, tę firmę mu poprowadził. Wybór jest w zasadzie tylko jeden…
Kinga wraca do swojego planu otworzenia w Wilkowyjach kawiarni artystycznej. Kibicuje jej Jakub. Klaudia jest jak zwykle mocno sceptyczna i przekonana, że nie warto tego robić, bo finalnie i tak wyjdzie tak, jak zwykle w tej wsi wychodzi. Podczas zwołanej naprędce narady, Kusy rzuca Kindze coraz to nowymi i fantastycznymi pomysłami. Kinga jest zachwycona, Klaudia milczy wymownie."
Moja opinia:
Słabiej niż w zeszłym tygodniu. Najlepsza jednak była Michałowa u biskupa
Ona zawsze, choćby nie wiem co postawi na swoim. Fajnie też, że wraca wątek Pietrka jako pracownika budowlanki. Trochę naciągany był moim zdaniem wątek Haliny i Lodzi, że tak się boją bycia pierwszymi damami. Niezła też Wioletka jak się wydarła na tego faceta w knajpie.