U nas Ranczo nie przestało nadawać:
KolędaKolęda (131)
Biskup Kozioł: - o nowy parafianin, dawno pan przyjechał ?
nowy parafianin: - tydzień temu
- to witamy w parafii
- Bóg zapłać
- skąd pan przyjechał ?
- z Warszawy.
- i czym pan się tam zajmował ?
- miałem gabinet lekarski..
- oooo, to będziemy mieli dwóch lekarzy w gminie, ale co się stało że pana przywiało na takie zadupie ?
- musiałem zamknąć swoją praktykę w atmosferze skandalu
- jakiego skandalu na litość boską ?
- no bo ja... ja sypiałem z pacjentkami !
- eeee mój synu, przecież to nic takiego, większość lekarzy tak robi - ja znam życie !
- ale problem w tym, że ja byłem... weterynarzem
I zbliżenie na twarz Biskupa jak przełyka głośno herbatę
---
Śniadanie na drugi dzień:
ks Robert: - ale mnie głowa boli, ostatni raz do Solejuków idę z kolędą...
biskup Kozioł: - a mówiłem k..wa wasza mać ! pod żadnym pozorem nie pić nawet jak częstują i nalegają !
chwilę później:
ks. Maciej - a mnie boli dupsko i nie narzekam !
biskup Kozioł: - co, dupsko ? znowu jakieś pedały w mieście ?!
ks. Maciej - nieee, skąd, po prostu usiadłem u Hadziuków na pilocie od telewizora...
----
W ostatnim dniu kolęd niezindentyfikowani sprawcy napadają na księży wracających po ciemaku:
Ksiądz grany przez Badurę: "Ja p.... Kozioł, wszystko ci przepadło, i auto, i pieniądze"
Śledztwo prowadzone przez Staśbulla to już temat na odcinek 132.
.