Całkiem dobry koniec sezonu. Powróciły stare teksty i to w dużej ilości, miło się znowu słyszało ,,w mordę jeża'', ,,no jak nie jak...'', ,,... a robić ni ma komu'' i inne. Co prawda zaczęło się żałośnie- po pierwszych dwóch scenach zastanawiałem się czy nie wyłączyć, jednak stwierdziłem, że wytrzymam i obejrzę do końca. Okazało się, że warto było. Po debilnym gadaniu o Boczku zaczęła się ciekawa i w miarę zabawna akcja. Dobra wizyta Ferdka i Prezesa u Paździocha, rozmawiali ciekawie i nawet ze 2 razy można się było uśmiechnąć. W dalszej części odcinka mogę się przyczepić tylko do greenboxów. Wiedziałem, że będzie ich dużo, ale jakoś nie zdążyłem się z tym oswoić i muszę skrytykować tę tendencję. Prawie wszystkie były dobrze zrobione, ale i tak wolę akcję w kamienicy. Za to ten greenbox z dyskoteką w brzuchu kaszalota był okropny. Ale dosyć marudzenie. bardzo mi się podobał brak Pupcińskich, chociaż jakby Walduś popłynął, a Jolaśka została na brzegu, to akurat mogłyby z tego wyjść zabawne sytuacje, bo Walduś bez Jolaśki zachowuje się bardziej męsko. Apropo lepszego wizerunku bohaterów- genialna kreacja Boczka. Sąsiedzi z osiedla go krytykują i mu dokuczają, Boczek jest ich biedną ofiarą, często niewinną, a w tym odcinku jego kreacja była o niebo lepsza! Kapitan Dzwonnik go docenił, okazało się też, że Boczek jest najlepszym członkiem załogi. Bardzo milo było mi słyszeć, jak Kapitan Dzwonnik powiedział, że jest zaszczycony obecnoscią Boczka- prawie tak miło, jakby powiedział to mi. Bardzo mnie to cieszy. Nie pokazano tego, ale Boczkowi to pewnie mocno popieściło ego i zachowywał się w tym odcinku inaczej, podobnie jak w pierwszych sezonach czyli normalnie. Może nawet lepiej niż w pierwszych sezonach, bo bardzo mi się podobała taka kreacja dzikusa. Za Okiła też się zachowywał z godnością i pewnością siebie, ale nawet mniej niż teraz. Nawet pod koniec płakał po męsku, a nie tak jak Yoka lubi (z Boczkiem i z Waldusiem). Przy okazji dodam, że bardzo dobrze, że tego Boczka było całkiem dużo- zabranie go na pokład było świetną decyzją. (Walduś bez Jolaśki pewnie byłby drugą świetną decyzją- pierwszy raz brak mi Pupcińskich... ja nie wierzę... Co się ze mną dzieje???) Na plus oczywiście również kreacja kapitana. Gra Olbrychskiego była fantastyczna, cudowna, rewelacyjna, wspaniała, wyśmienita, cudowna i nie wiem jaka jeszcze. Może nie wiązała się z humorem, ale za to intrygowała, przykuwała uwagę. Olbrychski jest na ogromny plus!!! W ogóle wszystkie sceny od wejście na pokład są na plus- było trochę humoru- Paździoch chorujący i próbujący się wymigać od wiosłowania, przyzwyczajony do wszystkiego Prezes... Co do piosenki w kaszalocie mam mieszane uczucia. Piraci są znani z szantów i bardzo dobrze, że te szanty się pojawiły i w jednej scenie i w napisach końcowych- chyba pierwszy raz nie przeszkadza mi brak ,,kiepskiej muzyczki Big Cyca'' w napisach końcowych- bardzo miło się słuchało muzyki z tego odcinka. Zakończenie też dobre. Nic dodać nic ująć. Nie skończyło się bez sensu, bo tak się kończy wiele filmów i książek o piratach- jest to wierność gatunkowi, a nie brak pomysłu (wyjątkowo). Podobało mi się też to wzajemne polowanie na siebie Kapitana Dzwonnika i kaszalota- to też element charakterystyczny dla gatunku i dobrze, że się pojawił. Z jednej strony szkoda, że nie poznaliśmy końcówki tego wątku, a z drugiej strony taka kompozycja otwarta czasem wychodzi znacznie ciekawiej niż wyjaśnione sytuacje- poza tym ,,Kiepscy'' słyną z niewyjaśnionych sytuacji- połączenie cech charakterystycznych parodiowanemu i właściwemu gatunkowi w jednej scenie pasującej do obu, to istny majstersztyk!!! Pomysł był dobry, bo na co komu naciągany happy end? Poza tym koniec wywyższał Boczka, o czym już mówiłem. Podobał mi się też stopniowy zanik śpiewów na przełomie przedostatniej i ostatniej sceny. Na bonusowy plus nowy zawód Ferdka- kapitan. Odcinek oczywiście nie jest biznesowy, ale bardzo dobrze, że przy okazji pojawił się taki motyw- bardzo mi się to podoba. Boczek też niby był rzeźnikiem tak jak zawsze, ale w nowych okolicznościach.
9/10
Muszę obniżyć za rozmowy Halinki i Mariolki w kuchni i za fakt wystąpienia greenboxów (dobrze, że chociaż w 1 scenie przerobiono piwnicę, a nie oddano następnego jaskrawego tła). Za scenę pod Stasiem nie obniżam, bo wyjątkowo miała sens i była ważna dla fabuły.
Gdyby odcinek dostał 10/10, to ogólna ocena całego sezonu wyniosłaby równiutkie 7/10 i miałem dużą nadzieję, że tak się właśnie stanie, ale będę oceniał sprawiedliwie, bez naciągania. Może w następnej serii się uda