Najlepszy odcinek sezonu!
PLUSY:
+
"Ryjo de żarło",
"Poświęcony-pokrojony" + poważna mina Kozłowskiego,
+ duszący się zawałowiec Kozłowski z papierochem, sportowe wyczyny Ferdka,
"Bo pan mówi o Szmalu tym, a ja myślałem o dotacjach"
HALINA: Dokąd mąż ma biec?
KOZŁOWSKI: Nieważne! Przed siebie!
+ Halina od małych spraw w małym świecie,
"Ssss... spieprzaj dziadu",
+
"No chodź, Marian, szybciej, bo ja to jeszcze dzisiaj chcę wpierdzielić na fejsa", galoty Paździocha,
"Helena, szybciej, bo mi tu genitalia marzną",
+
"...a z GPS-em, żeby się stara pierdoła w lesie nie zgubiła...", kucanie Mariana,
+ picie wódki ze stojącym Marianem,
+ trening Ferdka koło okna, wierszyk Haliny, Kiepscy gorylem i wężem,
"To się właśnie nazywa biegunka"
+ bieg Jolaśki, Pupcia na swoim przydupasie i jej rozkaz - ogólnie bardzo bardzo fajnie wypadła,
+
"Ale to kotami czuć albo myszami nawet", Boczek chichrający się z trampek,
+ Kopciński o modlitwie pod krzyżem i
"Panie Tadeuszu, a pan się dobrze czuje?",
+ kłótnia o nogach Bociana i Stanisława,
"Odczep się ode mnie, ty konusie jeden ty",
+ Badura ciągnący Ferdka,
+
"Boczek to ja jestem, a tam jest kiełbasa" i wciskanie przez niego jedzenia,
+
"Czepiasz się, boś 43 przyleciała"
Muzyka bardzo dobra, greenboxy dalej słabe, ale nie było takiej kichy jak w 485 odcinku (oprócz sceny startu, gdzie kilku uczestników przebiegło po samochodzie
). Poza tym to świetnie wypadła Jolasia, śmieszna kwestia z kiełbasą. Waldek jak taka dupa (dziwny sposób mówienia, upadek słabo zagrany), niech żona korzysta jak ma takiego kapciucha. Dużo fajnych tekstów, super.
Ocena 10/10!