WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Ferdek w ''Kamasuntrze'' wspomina że ma dwójkę dzieci, co prawda ten odcinek był nagrywany jeszcze z 4 sezonem, ale chyba w transzy w której Waldka już nie było.
„Kamasuntra” powstała w styczniu 2005, była to pierwsza transza bez Żukowskiego (choć tu możliwe, że scenariusz powstał wcześniej).
W zamian zauważyłem inną ciekawą rzecz, Boczek grał rolę, która mogła być pierwotnie (koniec 2004?) przypisana Waldkowi, nie tylko erotomania i komputer pasują do Cyca (vide „Wielki bal”), ale jeszcze Boczek zajmował jego miejsce w salonie (prawy fotel). Inny odcinek, w którym prawdopodobnie był Boczek za Waldka to „Żyć kolorowo” (kilkuletni scenariusz Sadzy).
Mam wrażenie, że Boczek przejął po Waldku rolę debila nie w jakichś konkretnych odcinkach, tylko ogółem w całym serialu. Zadebiutował mając zupełnie inny charakter, a zaczął durnieć po odejściu Waldka żeby załatać po nim dziurę. Nie wiem dlaczego twórcy tak usilnie potrzebowali debila w serialu, bo Boczek był wcześniej świetny i był najlepszą postacią, a potem go zepsuli, a za to Walduś wiele osób wkurzał w 4. sezonie, z czego nie wyciągnięto żadnych wniosków. Natomiast od 13. sezonu mamy w serialu dwóch debili. Boczek mógłby wtedy z powrotem zmądrzeć, ale lepiej powielać banalne schematy... Już byl wolał Ziomka na stałe niż zepsucie Boczka, ale Ziomek skończył jak Siódmy w Bundch, a nawet gorzej, bo Siódmego raz wspomniano, a Ziomka już nigdy (wracając do tematu wspomnień).
Uważam, że serial niczego by nie stracił na stracie roli debila. A może nawet by zyskał. Jednak to najtańszy i najprostszy typ humoru, więc twórcy woleli iść na łatwiznę. A jednocześnie stale walczyli z krzywdzącym szufladkowaniem serialu, czyli zachowywali się wewnętrznie sprzecznie.
Słyszałem od wielu ludzi, że lubią wiele sitcomów Polsatu i sitcom to ich ulubiony gatunek, ale Kiepskich nie znoszą, bo są zbyt prymitywni. Może zrezygnowanie z kombinowania z Waldusiem i Boczkiem by w tym pomogło, ale po co...?
Być może ta teoria ma sens, no ale jednak Boczek to zupełnie inny przykład "głupiego" w serialu niż Waldek. W ogóle to moim zdaniem z postacią Boczka dzięki temu cokolwiek zrobiono, jak dla mnie to gdzieś w przedziale odc. 50-170 jest bardzo bezpłciowy. Z początku zapowiadał się na fajnego kamienicowego rosłego kompana, lekkiego zakapiora, a tu skręcono w takim małoznaczącym mizernym kierunku.
Na postać Boczka od 4. sezonu do końca serialu nie narzekam, uważam że "lepiono" go naprawdę dobrze.
Wiem, że inny przykład, ale wcześniej taki nie był, a potem częściowo zastępował Waldka. Np. do Bezpieczeństwa i Higieny Życia albo do IQ Walduś też by pasował. Masz rację, że wtedy trzeba by było rozpisać te odcinki nieco inaczej, ale dało by radę, a najważniejsze kwestie i sens zostałyby zachowane.
Ja właśnie lubiłem Boczka na samym poczatku 1. sezonu, a potem jak skręcono w tę dziwną stronę, to znowu masz rację, że na początku mi nie przeszkadzał, ale problem w tym, że ten proces postępował aż do 30. sezonu i w pewnym momencie grubo przesadzono. Może jestem zbyt radykalny mówiąc, że aby nie przesadzić, mogliby w ogóle nie zaczynać, bo wystarczyło mieć umiar, ale wolałbym żeby nie zaczynali dlatego, że mój ulubiony Boczek to ten z 14. Właściciele i 74. Śmierć i Ferdynand i jest on dużo lepszy nawet od umiarkowanej wersji debila.
Ja tej bezpłciowości nie zauważyłem i moim zdaniem nie trzeba było ruszać tej postaci, ale jeśli już ruszać, to w stronę- jak sam napisałeś- zakapiora, a nie karykatury człowieka.
Boczek wygląda jakby mu się na przestrzeni serialu poza kamerą coś bardzo poważnego w głowę stało... Zmarnowany potencjał. I to boli, bo ten potencjał był wielki. Nie lubię 13. Posterunku, ale postać alfonsa Gnatowskiego jest tam lepsza niż Boczek z sezonów późnego Yoki.
I mam teorię, że wszystko zepsuło niepotrzebne gaszenie pożaru po Waldusiu. Pożaru tylko urojonego, bo wiele osób twierdzi, że odejście Waldusia pomogło. Ja akurat lubię Waldusia Okiła i Boczka Okiła też, ale po prostu trzeba się było trzymać starej, prostej zasady- ,,po co ruszać, jak działa". A jednak przecudowano...
A po co powielać schematy za późnego Yoki nie tylko w kwestii Waldusia i Boczka, ale i w kwestii takiego samego pisania każdej kobiety, to już nie wiem... Chyba tylko z braku pomysłów, wypalenia i bezsilności...
Też uważam, że Boczek przejął w pewnym sensie rolę głupka po Waldusiu i choć wolę Boczka z początku serialu to ta głupkowata wersja też była znośna dopóki nie nadali mu tego jakiegoś wsiowego języka pójdźta, zróbta itp.
Czasami zastanawiam się, co by było, gdyby Marcin Krawczyk jednak nie zrezygnował tydzień przed zdjęciami do pilotów i wziął tę rolę, być może byłby silniejszy psychicznie i uniknęlibyśmy odejść w 2003 i 2005, a w konsekwencji neo-Waldusia i p0lki Jolasi.
Czyli to jest jakaś klątwa Waldusia.
Myślę, że Jolasia tak czy inaczej by powstała. Jak nie dokładnie ona to ktoś bardzo podobny, mający za zadanie wyśmiać puste panienki. Tak samo jak złomiarze, prezes i Malinowska powstali nie wiadomo skąd, nie że w zastępstwie za jakąś postać.
Ale może twórcy by prześmiewali te panienki za pomocą kilku występów postaci epizodycznych, a na stałe by nas nie wkurzała? A co najważniejsze- postaci epizodyczne nie miałyby jak na stałe zepsuć postaci Waldusia! A może nijaka Mariolka zamieniłaby się z czasem w taką postać, a Walduś albo by dostał inną żonę albo kilka przelotnych romansów albo w ogóle nikogo, a gdyby twórcy chcieli eksperymentować z Mariolką, to też nie wiadomo jakby to wpłynęło na pozostałych bohaterów oraz dojście nowych bohaterów.
Mówiłem, że wiele kwestii jest dziełem przypadku. Efekt Motyla Tak jak w kultowej wypowiedzi Paździocha:
"Paździoch - Wyobraźcie sobie, panowie, teraz taką rzecz. Nie ma desantu na plażę Omaha Beach, Hitler nie wysyła von Paulusa pod Stalingrad, tylko dajmy na to rzuca oddziału Volksturmu, a Józef Wissarionowicz pada ofiarą spisku Berii no jak wtedy by wyglądała mapa świata? No pytam się!
Boczek - No jak to jak? Królestwo w Polsce by se było... polskie, z królem
Paździoch - Może tak, a może nie. Ale na pewno nie sterowaliby w Polsce ci, którzy teraz krajem sterują."
Może faktycznie pomysł z różnymi Karynami dla Waldka byłby dobry, ale na jak długo? Co do Marcina Krawczyka to nie pasuje do Waldka - nie ta twarz. Myślę, że aktor tu był najmniejszym problemem, po prostu brakło pomysłu na starszego Waldka. Może napiszę coś kontrowersyjnego, ale twórcy nie bardzo potrafili napisać i młode postacie. Żukowski to jakoś ratował, ale Mularczyk już nie bardzo. Z resztą w wielu wywiadach aktorzy powtarzają, że bardzo dużo improwizowali, co dużo mówi o jakości scenariuszy mimo wszystko.
Pabfer pisze: ↑2023-02-05, 16:34
Pamiętam jak dawno, dawno temu zastanawialiśmy się czy Waldusia wspomniano w jakimkolwiek odcinku z przedziału 190-352. Otóż jest pośrednio wspomniany w 227. Bezpieczeństwo i Higiena Życia- Ferdek mówi, że ma już potomstwo. (Wiem, że nikt nie pytał, ale kilka lat temu ja zadałem takie pytanie i wszyscy stwierdzili, że Walduś nie był wcale wspominany w sezonach 5-12 i moim zdaniem to dziwne, że prawie nie był, skoro nawet Boryska wspomniano w 249. Bob. Nie mówię, że by to wiele wniosło, ale realizm by wniosło.) A może ktoś zna inne przypadki wspomnień Waldusia w sezonach 5-12?
W odcinku "Smak życia" Ferdek wspomina o "odchowanych dzieciach" - dzieci w liczbie mnogiej, czyli w domyśle chodziło mu nie tylko o Mariolę, ale też o Waldka. Poza tym w odcinkach z tej transzy na stoliku nocnym Ferdka stoi zdjęcie rodzinne z Waldkiem, które też jest dobrze eksponowane w ujęciach (np. w odcinku "Zaskórniak", albo "Grzałka").
Na początku wg mnie Waldek był bardzo fajną postać. Od powrotu z Ameryki zmienił mu się nieco charakter - nie był już osiedlowym sebixem. Odkąd jego żona Jolanta (która mnie czasami śmieszy, ale nie lubię jej przez to jak traktuje Waldka - a traktuje go jak śmiecia) Waldek stał się pantoflem złodziejki co frytkownice ukradła, przestał być już tak zabawny jak kiedyś
Panie, Pan to jesteś menda, świnia i wrzód na zdrowym organizmie narodu
W odcinku "...a robić nie ma komu" Halinka wyjeżdża do wujka Władka, co Ferdek kwituje słowami "pozdrów ode mnie Waldusia i Mariolkę". Trochę tak, jakby twórcy wtedy nie wiedzieli dokładnie gdzie Walduś miał być i rzucali go po różnych miejscach, a to w USA, a to u Władka.
Aby powrót Cyca był jako tako udany, to musiał być najpóźniej jesienią 2006, czyli jeszcze zanim Sobiszewscy odkryli Ilczuk w teatrze w spektaklu „Trzy siostry” (premiera w grudniu 2006), wtedy jego warunek przez dodanie do Waldka laski można by spełnić inną aktorką, wtedy powróciłby akurat od 245 odcinka, jeszcze za Okiła i mógłby go Cycu jeszcze próbować ratować
Faktycznie to by było lepsze, jednak pewnie nie pasowało do planów osobistych Żukowskiego. Poza tym Cyc wrócił, aby ratować serial, a w 6. sezonie (zaczynającym się od odc. 245) nie było czego ratować, bo wszystko grało i buczało dzięki stosunkowo nowej koncepcji. Z brakiem Cyca sobie świetnie poradzono- tak dobrze, że nawet niektórzy mówią, że dobrze, że odszedł i źle, że wrócił. Poziom serialu spadł później z innych powodów- bo formuła się po prostu wypaliła i tyle i Cyc nie miał ratować serialu samą swoją obecnością, tylko wniesieniem czegoś świeżego. Chociaż w wielu odcinkach jest na niego tyle pomysłu, jakby twórcy właśnie wierzyli, że sama jego obecność wystarczy Myślę, że Cyc w 2006 zmieniłby ten niepowtarzalny klimat odcinków. Już ustaliliśmy, że nie było potrzeby zmieniać, ale czy to dobrze czy źle, że by zmienił? To całkowicie zależy od alternatywy... Byłaby ona lepsza niż w 2011, jednak czy wystarczająco dobra? To pytanie oczywiście pozostaje otwarte. Dodajmy jeszcze fakt, że Jolaśka- lekarstwo na wypalenie serialu- też się wypaliła kilka lat przed końcem emisji. A jakby nowa bohaterka wypaliła się jeszcze wcześniej, jako, że wcześniej ją wprowadzono? Dostalibyśmy jeszcze więcej Malinowskich, Koperników i Oskarów...
Wyrażaliśmy swoje zdanie odnośnie relacji Waldusia i Jolaśki w sposób opisowy, a dziś rzucę hasłem- skoro Walduś ma być mądrzejszy i mniej pantoflowaty, a Jolaśka może być damulką, tylko po prostu trochę mniej, to mogliby być jak Jędrula i Alutka z Rodziny Zastępczej. Powiedzmy, że Walduś po powrocie z USA kręci poważne interesy za dolary, czasem nawet z Marianem, a Jolaśka uprzykrza mu życie, ale nie w tak pokraczny sposób. I to nie czyta teoria, bo mam odpowiedź czy by to zadziałało w postaci ponad 300 odcinków Rodziny Zastępczej. Oczywiście nie trzeba robić kopiuj/wklej i można pozmieniać trochę detali, ale w granicach rozsądku.
Myślę, że w pewnym stopniu mógłby być. Może nie wierną kopią, ale jakimś odniesieniem. No i widzisz, Alutka to jest doskonały przykład, że nawet idiotka może być śmieszna jak się ją odpowiednio, że tak powiem poprowadzi.
Odświeżam sobie właśnie Rodzinę Zastępczą i mi się przypomniało jak się kiedyś Pablo99 nakręcał jaka to ta Alutka nie jest i mnie też wtedy trochę nakręcił, ale tak sobie oglądam i... może częściowo miał rację, ale mocno przesadzał, a Alutka wciąż jest lepsza od Jolaśki. Jednak tutaj kwestia nie leży tylko w samej Alutce, lecz również w stosunku Waldka do niej, dlatego napisałem to w temacie o Waldku. A może nawet Jolaśka by mniej raziła, gdyby absolutnie nic w niej nie zmieniać, ale diametralnie zmienić podejście Waldka do niej? A jak zmienić? Po tak dużej przerwie można nawet diametralnie w każdą stronę i by to nie było naciągane. Tylko nie tak, jak to ostatecznie wyszło. Tzn. Jolaśkę też bym tak czy siak zmienił, ale Waldusia przeżywam bardziej niż ją, bo ona to jedna z wielu nowych, nieudanych postaci, natomiast Walduś występował od 1. odcinka i był niezły, a potem został zepsuty bardziej i to bardziej zepsuty niż np. Ferdek.
P.S. Kto Waszym zdaniem został zepsuty w serialu najbardziej? Waham się między Waldusiem i Boczkiem, ale nawet jeśli Boczka bardziej zepsuto, to sceny z nim wciąż mniej wkurzały niż te z Waldusiem. No chyba, że Walduś był bez Jolaski, to wkurzał znacznie mniej, ale to rzadkie przypadki, a i tak wolałem tego starego. Natomiast mała ilość Boczka to szczęście w nieszczęściu- szkoda, że mieliśmy mało dobrego Boczka, ale dobrze, że mieliśmy mało złego. Raczej Walduś został bardziej zepsuty, bo Boczek lepiej ciągnął solowe odcinki, a do tego prawie nigdy nie uczestniczył w obiadkach. Poza tym psuł się stopniowo, więc nikogo nie zszokował. Jednak depcze mu po piętach.
Opcja 2- zrobić z Waldusia i Jolaśki Staśka i Wioletkę z Rancza.
Stasiek- niezbyt rozgarnięty, łatwo się denerwuje, woli rozwiązywać problemy siłą niż rozumem. Brzmi znajomo?
Wioletka- lokalna sex bomba, do której każdy się ślini. Brzmi znajomo?
Tylko oni mają umiar i w miarę normalne relacje w przeciwieństwie do Kiepskich. Rozumiem, że Kiepscy mają być krzywym zwierciadłem, ale Ranczo po części też, a za to tam twórcy wykazali się większym wyczuciem. I wiem, że Sobisze z premedytacją regularnie rezygnowali z tego wyczucia i to przez wiele lat działało i właśnie na tym zbudowano wyjątkowość Kiepskich i wcale bym nie zmieniał tej strategii, zapewniającej nam całe mnóstwo absurdów, które wręcz uwielbiam, jednak akurat tym razem nie wyszło- wąż zjadł własny ogon.