Zauważyłem jeden pozytyw u Jolaśki. Tak często (bardzo słusznie!) skupiamy się na tym, ile zepsuła w serialu, że nie zauważamy, że ona sama się nie zepsuła ani trochę i jest jedną z najrówniejszych postaci serialu. A przecież miała czas, bo wystąpiła w aż... 18 sezonach! Wiele seriali nawet nie dostaje tyle sezonów. Boczek i Helena zaczęli się zmieniać (jeszcze nie psuć) już za Okiła, a Jolaśka nic się nie zmieniła przez te kilkanaście lat. A np. Ferdek się w tym czasie zmienił kilka razy - najpierw stawał się coraz straszniejszym chamem, potem złagodniał i poweselał, a na sam koniec był gdzieś pośrodku. Mówiąc "nowe odcinki" mamy zazwyczaj na myśli sezony 13+ i sam tej nomenklatury używam i będę jej bronił, bo tu chodzi o styl, a nie datę emisji, ale pod względem daty emisji, Jolaśka zadebiutowała jeszcze przed połową serialu, a potem co prawda miała sezon przerwy (22), ale i tak miała mnóstwo czasu żeby się zmienić, a ona nic. Można się czepiać, że postaci trzecioplanowe jak Wujek Władek, Adelajda, koledzy Badury (sam Badura trochę się zmienił), Prezesowa (sam Prezes też się trochę zmienił), Malinowscy lub Archanioł Gabriel też się nie zmieniły, ale ciekawe dlaczego tak stało...
Natomiast Jolaśka bywała nawet główną bohaterką, więc to co innego. Oczywiście można powiedzieć, że nie pogorszyła się, bo gorzej już się nie da, ale czy aby na pewno? 13. sezon był końcem świata, a jednak po nim nastąpiły sezony 25. oraz 26. i jak je nazwać? Świezi Sobisze a wypaleni Sobisze to jednak jest różnica. Dlatego podejrzewam, że Jolaśkę mogłaby być jeszcze gorsza, gdyby na przykład serial leciał do dziś i wciąż odpowiadali za niego Sobisze, a jednak jakoś ją dowieźli...
Jest to oczywiście marne pocieszenie i wciąż jej nie lubię, ale to po prostu ciekawy szczegół w porównaniu z Waldusiem (który zdążył się zmienić nawet po powrocie z USA, bo mu się dolary skończyły i przestał być ważny dla fabuły), Boczkiem, Heleną, Haliną, Ferdkiem, Mariolką, Marianem, a nawet Edziem (przypadek podobny do Mariana).