"Milionerzy" to był hit w latach 2000-2003. Wtedy były najlepsze koła - pół na pół, pytanie do publiczności i telefon do przyjaciela. Genialna, budująca napięcie muzyka leciała przy pytaniach o najwyższe stawki. Wtedy milion to była prawdziwa fortuna. I nie było tak rozwiniętych mediów - TV i portali, w tym społecznościowych. W latach 2008-2010 to już nie było to samo, co kiedyś. Starsi uczestnicy programu nie radzili sobie z młodszymi przy zadaniu wstępnym polegającym na ułożeniu odpowiedzi w odpowiedniej kolejności, w wyniku czego średnia wieku uczestników spadła o połowę. Dodatkowo 12 zamiast 15 pytań, czarte koło - telefon do irytującego celebryty bez wiedzy i fakt, iż za sprawą rozwoju nowych mediów o tym, że ktoś zdobył główną wygraną bądź o tym, jakie były w decydującej batalii pytania wiedziano w necie 2, 3 miesiące przed emisją odcinka na antenie. Gdy już ktoś wygrał milion, co było kwestią czasu, program stracił swój urok i trochę na oglądalności, w wyniku czego zdjęli go z anteny. Dziś - w innych czasach - najlepszą opcją byłaby emisja na żywo. Nawet za cenę wydłużenia odcinka do 2 godzin i wprowadzenia limitów czasowych na zastanawianie się. Dobrze byłoby też, gdyby główna wygrana była wyższa, a decydujące pytania trudniejsze. Mimo wszystko lepiej, iż program będzie w TVN, a nie w TVP, gdzie prowadziłby go zapewne Kammel, lub na Polsacie, gdzie prowadzącym byłby prawdopodobnie Ibisz - takie plotki czytałem w necie. Urbański bywa nieco wkurzający, ale trudno wyobrazić mi sobie innego prowadzącego. Niemniej, przynajmniej na początku, sukces frekwencyjny i kasowy gwarantowany.