WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
O jezu wyszedłem na chwilę a tu z 15 nowych postów na tym czacie.
Tak wiem że mogłem rozpisać na dialogi ale chciałem to szybko ukończyć poza tym chyba ciężko by mi się dialogi niektórych postaci pisało.
No ale dobra zabieram się za czytanie waszych prac.
Korytarz Kiepskich, noc. Ferdek w piżamie idzie do toalety. Zza drzwi Paździochów słychać jakieś krzyki i awantury. Nagle otwierają się drzwi od WC, z toalety wybiega Janusz z trzema rolkami papieru. Ferdek: Panie, co pan tak biegasz jak oparzony jakiś, kurde? Tu nie jest Afryka, tu się kurde drzwi zamyka. Janusz biegnie do swojego mieszkania, na moment odwraca się do Ferdka. Janusz: Pan nie wie? To straszne, to straszne! Niech pan włączy telewizję! Szybko! Janusz zamyka się w mieszkaniu. Od Paździochów słychać krzyki i panikę. Ferdek dobija się do drzwi. Ferdek: Ej, zara! Zara kurde! Otwierać mnie tu! Halo! Nikt nie otwiera. Głos Heleny (z offu): MARIAN DZIADYGO ZOSTAW TEN BERET PO JAKĄ CHOLERĘ CI TEN BERET? Głos Paździocha (z offu): ZOSTAW TO WIEDŹMO! NIE RUSZAJ! Ferdek: Kurde, no... Powariowali... Wariatkowo. Ferdek wzrusza ramionami i wchodzi do WC. P chwili wychodzi, wtedy z klatki schodowej wyskakuje Boczek. Boczek: LUDZIE! LUDZIE! ARMAGIEDON IDZIE! ZARA TU BĘDZIE ŁYSE POLE! ARMAGIEDON! Ferdek spogląda na Boczka ze zdenerwowaniem. Ferdek: Panie, kurde nie krzycz tak pan! Kolejny się znalazł, panikarz... Co się dzieje, ja się pytam? Boczek: Panie, bo afera jest! Armagiedon nadciąga, aseteroida se leci na Ziemię! To są panie, czasy ostateczne, w mordę jeża! A ja se tu rolkie swojego papira zostawiłem! Boczek wchodzi do WC, zabiera swoją rolkę i wybiega na klatkę. Ferdek: PANIE TU NIE AFRYKA TU SIĘ DRZWI ZAMYKA! Co armagiedon, dupa armagiedon. Ferdek wraca do siebie.
Scena 2
Kuchnia Kiepskich. Ferdek wchodzi do kuchni, Halina nerwowo pakuje wszystkie produkty z lodówki do reklamówek. Halina: FERDEK, JEŁOPIE JEDEN! Gdzie ty byłeś, co? Tutaj się katastrofa szykujesz, a ty co? Spacerki sobie urządzasz? No pomóż mi to pakować. Jezus Maria... Ferdek: Ale co Halincia, jaka katastrofa, jaka kurde katastrofa. Znowu się naoglądali jeden z drugim horororów prawda telewizyzyjnych. Nieee, Halinka, ja se spać idę, bo ja se muszę normalnie spać, aby rano wstać. Halina: FERDEK, DO JASNEJ CHOLERY! TY WEŹ TELEWIZOR WŁĄCZ, BO TY SOBIE NORMALNIE NIE ZDAJESZ SPRAWY Z POWAGI SYTUACJI! Ferdek: A tam, dupa, dupa. Idę! Ferdek przechodzi do salonu, włącza telewizor. Pojawia się ekran telewizora: Studio informacyjne, prezentera gra Krzysztof Dracz. Tło studia to grafika asteroidy uderzającej w Ziemię. Prezenter: Proszę państwa, przypominam, że do naszej planety zbliża się... asteroida, planetoida... Zaraz! Asteroida, czy planetoida, Kaśka? Głos kobiety z offu: Wszystko jedno, jakie to ma znaczenie? Prezenter: W każdym razie przypominam: coś rozwali się o naszą planetę. Tak twierdzi sztab naczelny naukowców ze Stanów Zjednoczonych. Przypominam również, że przewidział to zeszłej niedzieli znany polski jasnowidz, niejaki Witek Ezoterski. Oto fragment programu ezoterycznego sprzed tygodnia. Pojawia się studio wróżbity, przy kryształowej kuli siedzi Witek Ezoterski. Witek: Losy dla Ziemi? Moje karty mówią jasno: Będzie AR-MA-GIE-DON! Apokalipsa! Coś w nas pierdyknie. Asteroida, planetoida... Nie ważne! Ale coś w nas pierdyknie i to nie będzie byle co! Znów pojawia się studio. Prezenter: Proszę państwa, nowe informacje! NOWE INFORMACJE! PROSZĘ SŁUCHAĆ U-WAŻ-NIE! Naczelny sztab naukowców ze Stanów Zjednoczonych ogłasza POMYŁKĘ. Faktycznie - Asteroida, planetoida... Aster... Plan... Nie ważne. Walnie w nas - ale nie tak szybko, jak dotąd twierdziliśmy. Zamiast dwóch godzin na uderzenie będziemy czekać dwa tygodnie. Wobec tego proszę wracać do łóżek, przebieg sytuacji będziemy komentować każdego dnia. Ferdek wyłącza telewizor. Ferdek: O kurde. To se jasnowidz przewidział. To se przewidział. Z kuchni wychodzi Halina. Halina: No, Ferdek. Dwa tygodnie? No to zapasy mam już spakowane. Ferdek: Ale zara zara, ja tam se piwo w lodówce miałem! Halina: Piwo, Ferdziu wyrzuciłam, bo zajmowało za dużo miejsca. Ferdek: Nie no kurde! Halinka, to jest normalnie niedopuszczalne, aby w obliczu prawda zderzenia ciała z ciałem pozbawiać człowieka piwa, prawda. Halina: Masz jełopie dwa tygodnie. Pójdziesz sobie do Stasia i piwo kupisz. A teraz ja muszę iść spać, aby jutro rano do roboty wstać. I Arrivederci Roma. Ferdek jest bliski rozpaczy.
Scena 3
Pod sklepem "U Stasia" siedzą Ferdek i Badura. Piją sobie piwo. Badura: Ja panu powiem tak: Jak to pierdyknie, to przynajmniej spokój będzie na tym świecie. Nie będzie wojen, nie będzie chorób panie... Żyć nie umierać. Ferdek: Ale tu właśnie zasadniczo chodzi, aby umrzeć panie, bo jak pieprznie panie, to się panie kopnie w kalendarza i szlus. Badura: Co kopnie, co kopnie panie Ferdku? Pan dzisiejszej gazety nie czytałeś? Ja panu pokażę, leżała pod kioskiem. Badura pokazuje Ferdkowi gazetę. Badura: Panie Ferdku, tu wszyscy przeżyją. Amerykanie sobie zwyczajnie znaleźli planetę podobną do Ziemi. Weźmie się rakietami powysyła tam ludzi i od nowa stworzy cywilizację. Ferdek: A co tam cywilizancję, panie Kazimierzu. Gówno zrobią, przecież za dwa tygodnie to tu nas nie będzie. Badura: Amerykanie są szybcy. Starczy miejsca dla każdego. Ferdek: Mnie to się panie Kazimierzu jakoś wcale, kurde nie podoba. Bo tu jest prawda kultura, jest dom, jest sklep spożywczo-monopolowy. Gdzie na jakichś planetach są sklepy? Przecież się człowiek potrzebuje zaopatrzyć w przydatne rzeczy codziennego użytku... Piwo na przykład, co jeszcze... Piwo, prawda, wino, wódkię... No i inne potrzebne każdemu człowiekowi produkty. Badura: Może i jest w tym cień racji, panie Ferdku... Może i jest cień racji.
Scena 4
Korytarz Kiepskich. Helena, Janusz i Marian rozmawiają ze sobą. Helena: Pani czytała? Mają dla nas znaleźć nową planetę. Bez wojen, bez chorób! My już się przygotowujemy. A ty, Marian zdejmij to berecisko! Jeszcze w kosmos nie lecisz! Paździoch: Ten betret, Helena, zostanie na mojej głowie do końca świata i jeden dzień dłużej! Helena: Pierdu pierdu! Janusz: Rozmawiałem z przedstawicielami Amerykańskiej Agencji Kosmicznej... Powinni znaleźć dla nas miejsce w pierwszej klasie. Trzy łazienki, jacuzzi. Drinki za darmo w formie kulistej: Będzie można pić wino, lecące sobie od tak w formie czerwonej banieczki. Halina: Nie no, ja zazdroszczę panie Januszu. Dla pozostałych mają być miejsca w trzeciej klasie... Janusz: Jakby chciała coś pani załatwić, to... Janusz nie kończy, bo na korytarz wchodzi Ferdek. Helena: O, pan Ferdek? Pan też leci trzecią klasą? Ferdek: Jaką znowu, kurde trzecią... klasą? Halina: Śmaką, jełopie. Będą pakować nas na rakiety i wysyłać w kosmos na inną planetę. I ja czytałam, że wolno ze sobą wziąć TYLKO pół litra alkoholu. Ferdek: ZARA! ZARA! Pół litra? Pół litra? Janusz: Jeżeli jakoś spłacą państwo dług, to jestem gotów zająć jeszcze dwa miejsca... W klasie pierwszej. Drinki w formie kulistej całkowicie ZA DARMO i w NIEOGRANICZONYCH ILOŚCIACH. Ferdek: Nie, no to jest kurde nienormalne. Ja nigdzie nie lecem. Halina: Lecisz, lecisz. Helena: Każdy leci. Ferdek: Tak? Tak? To się jeszcze kurde okaże. TO SIĘ JESZCZE OKAŻE! Ferdek wychodzi rozgniewany na klatkę schodową.
Scena 5
Salon Kiepskich, obiadek. Skład standardowy, oprócz Ferdka. Walduś: Mamuś, a czemu tatusia se nie ma normalnie? Halina: Bo twój ojciec postanowił się obrazić na dwa tygodnie przed katastrofą. Jolasia: Ja, Waldemar informuję, że ja bynajmniej raczej nie inaczej trzecią klasą lecieć nie zamierzam i tobie rezerwację miejsca w pierwszej powierzam. Walduś wygląda na zdenerwowanego. Walduś: Ty mnie normalnie kurna Jolanta do nerwów nie doprowadzaj! Nie doprowadzaj ty mnie! Mariola: A weźcie z nerwami zahamujcie, trochę, co? Mnie to wszystko jedno gdzie i czym lecimy. I tak na tym świecie to nie ma nic ciekawego. Wtem do salonu wchodzi Ferdek z Badurą. Halina: No! Zguba się znalazła! Ferdek: Kurde, nie będzie nas tu żadna asteroido-planetoida rozdupczała. Ja mam plana. Badura: Pan Ferdynand dobrze mówi! Halina: Ferdek, jełopie, siadaj! Ja mam doktora wzywać? No jedz te schabowe, jedz! Ferdek: No już, idę, idę, idę. Ferdek zasiada i bierze schabowego. Jolasia: Ojciec niech się jednak tutaj bynajmniej nie awanturuje bo swą postawą buntowniczą nic nie okazuje. Tutaj w kosmos wszyscy polecimy i nową planetę razem zaludnimy. Ferdek: A ty to się kurde nie odzywaj mnie, bo tyś mi frytownicę podpierdzieliła, a w kosmosie se frytownic nie mają! I długa będziesz miała dozgonnego, grzecha i ament. Halina: Ferdek przestań! Ferdek spogląda na Halinę wymownie. Ferdek: Wy wszystkie jeszcze wspomnicie moje słowa.
Scena 6
Mieszkanie Paździochów, noc. Ferdek, Badura i Janusz rozmawiają w salonie. Janusz: Ja absolutnie nie wiem co ma pan na myśli, ale niech panu będzie. Ale ostrzegam! Niech pan odda - w przeciwnym razie będzie miał pan, panie Ferdku spore nieprzyjemności. Ferdek: Spokojna pana kurde rozczochrana, nie panie Badura? Badura: Jak nie jak tak, karwa kawka. Ferdek: Pan, panie Januszu niech se siedzi, ja se wszystko załatwię. Janusz: I to ma niby ocalić świat? Ferdek: No niby, że normalnie, kurde tak. Janusz daje im gest ręką, by szli do sypialni, zostaje sam w salonie. Janusz: Powariowali do ostatniego. Tymczasem Badura stoi na czatach sypialni, a Ferdek na palcach, bardzo powoli zbliża się do łóżka Paździochów. Marian od kiedy dowiedział się o katastrofie, śpi zawsze ze swoim beretem. Ferdek ostrożnie, tak aby nie zbudzić sąsiada, zdejmuje mu beret z głowy i po cichu wychodzi. Janusz: I co, ma pan? Ferdek: Jak nie mam, jak mam panie Januszu. To se będzie potrzebne, a potem oddam. Janusz: Trzymam pana za słowo! Ale... przydałaby się jakaś zaliczka. Nie ma pan może jakiejś zbędnej wódki? Ferdek: A zasadził panu kiedyś ktoś kopa w dupę, panie? Janusz: No, już! Skończmy z tym językiem nienawiści. Dobranoc państwu. Ferdek: Dobranoc. Badura: Dobranoc.
Scena 7
Piwnica Kiepskich. Ferdek i Badura siedzą z beretem Paździocha. Podchodzi do nich Witek Ezoterski z telewizji. Witek: To panowie dzwonili? Ferdek: Tak, ja żem dzwonił, bo panie pan potrzebny teraz będzie. Witek: W środku nocy pchać się przez pół Wrocławia, przedzierać się przez uliczki, aby do was trafić do piwnicy. Słono mi za to panowie zapłacą. Badura: Zapłata nie gra roli, kiedy chodzi o misję ratowania świata. Witek: Jaką misję? Ferdek: Taką panie, że ta zaraz planetoasteroida pierdyknie i szlus. Witek zaczyna się śmiać. Witek: Panowie! Tutaj nie ma ratunku. Tu pomógłby tylko... Ferdek pokazuje beret Paździocha. Ferdek: Ten berecik, tak? Witek jest aż przerażony. Witek: Mają panowie coś do picia? Badura i Ferdek spoglądają na siebie.
Scena 8
Kuchnia Kiepskich. Ferdek nalewa każdemu po kieliszku. Ferdek: Ale dzisiaj tylko po kielichu jednym, bo mi żona to na rancje żywnościowe podpierdzieliła. No, panowie! Na dwie nogi! Piją. Tymczasem Ezoterski ogląda beret. Witek: Taaak.... Taaaaak.... To jest ten właśnie beret. Jeden z dziesięciu beretów uszytych przez mnichów Hang-Chai. Ferdek: Hang... Hang co kurde? Witek: Hang-Chai! Ze skóry mitycznego jaka przeznaczenia żyjącego w dalekich i niedostępnych górach Nepalu... Mnisi zamknęli w tym berecie całą swoją ówczesną wiedzę. Ma on silne, bardzo silne właściwości elektryzująco-wstrząsowe. Ferdek: Nie bardzo rozumiem... Znaczy wiadomo, beret pana Mariana Paździocha był zawsze prawda obiektem kultu z jego strony, ale... Witek: Panowie... Mnisi Hang-Chai co noc obserwowali niebo i gwiazdy. Z dokładnością co do dnia i godziny wyliczyli, kiedy spadnie na nas asteroida. Właśnie z ich obserwacji, a nie z kart tarota wysunęła się moja myśl! Niestety agencja kosmiczna, chcąc wzbogacić się na nowych mieszkaniach, które wybudują na innej planecie... Poleciła zniszczyć wszystkie dziesięć beretów. Został tylko ten... Jeżeli przekazać by do beretu impuls elektryczny, to wtedy... Badura: To wtedy? Witek: To wtedy ten beret wytworzyłby pole elektromagnetyczne tak silne, że asteroida, czy tam planetoida zmieniła by tor lotu i z dużym prawdopodobieństwem ominęła by ziemię. Ferdek: No to kurde, panie wróżbita... Ja jeszcze chyba nieco uleję, wie pan... Wtem słychać zza ściany wyjątkowo głośny krzyk Paździocha. Paździoch: HEEELENA! MAM ZAWAŁ! Ferdek i Badura chowają beret pod stół. Witek: To ja już pójdę. Panowie: na wolnym powietrzu podrażnić prądem. Reszta zrobi się sama. Jasnowidz wychodzi.
Scena 9
Sypialnia Paździochów. Marian leży nieprzytomny. Helena kładzie mu okład na głowę, a Janusz wachluje gazetą. Przybiega Halina ze strzykawką. Halina: Pani Helenko, co się stało?
Resztę dopiszę
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
Mitologia beretu Mariana... Bardzo dobre... Ładnie odwzorowałeś styl i to był styl 29 sezonu, który lubię, więc mi się podobało. Na minus tylko Pupcińscy, a reszta wyszła dobrze. Nawet ten Badura miał sens... Czekam na resztę
Helena: Marian... Znów miał zawał! Ukradli mu beret... A on KONIECZNIE musiał mieć go ze sobą na lot. Janusz: Najgorsze jest to, że nazajutrz wyjeżdżamy busem na lotnisko, stamtąd lecimy do Stanów... Helena: A tam wsiadamy w rakietę... Janusz: I lecimy na podbój kosmosu! My pierwszą klasą (śmiech) Helena: No! Niech pani da ten zastrzyk, bo mi tutaj zejdzie przed podróżą! Halina: Już, już... Halina podchodzi do Mariana, tymczasem Janusz dyskretnie wychodzi.
Scena 10 Ferdek i Badura stoją z beretem przy oknie salonu. Ferdek: No, panie. Dej pan tę grzałkę elektryczną. Badura: Proszę, panie Ferdku. Ferdek przykłada grzałkę do beretu, tymczasem Badura włącza grzałkę do prądu. Na Beret przechodzi mnóstwo iskier. Ferdek puszcza przedmiot, który zaczyna lewitować w powietrzu cały otoczony promieniami niebieskiej energii. Rozlega się huk; Ferdek i Badura lecą na ziemię. Cały ekran przechodzi w niebieską poświatę. Badura: DZIAŁA! DZIAŁA! PANIE FERDKU! DZIAŁA! Do salonu wbiega Janusz. Janusz: Co tu się... PANIE FERDKU, WIEDZIAŁEM ŻE PAN COŚ KNUJE! PROSZĘ ODDAĆ BERET! Ferdek: Kiedy on tutaj naelektrynzowany jest i asteroido-planetoidę sobie kurde odpycha se w kosmosa, panie. Janusz: Święta Ziemio Paragwajska... To przecież... To przecież cud! Ferdek: Ten beret, panie to czyni rzeczy, o których się fizjologom nie śniło! Janusz podchodzi do beretu. Janusz: Coś... Nieprawdopodobnego... Wtem beret spada na ziemię. Ekran znów jest normalny. Pojawia się widok zza okna Kiepskich: Na niebie pojawia się jakis dziwny obiekt. Zbliża się coraz bardziej. Janusz: Co to jest?! Badura: Najlepiej to nie wygląda... Oj nie... Ferdek: Panie... A co jak to ta asteroplanetoida normalnie, kurde? Janusz: Przecież... Ferdek: OSZUKAŁ NAS! JASNOWIDZ ZASRANY KURDE! OSZUŚCIE! W KOSMOSA SE POLECISZ KURDE, A MY CO? TO PRZYCIĄGA A NIE ODCIĄGA... KURDE... Ferdek pada na kolana, to samo czyni Janusz i Badura. Do mieszkania wbiegają Halina i Helena. Halina: Jezus Maria... Helena: Zbliża się armagedon! Czasy ostateczne! Asteroida zbliża się coraz bardziej, po czym zmienia tor lotu i momentalnie znika. Wtedy beret Paździocha rozrywa się na pół.
PLANSZA - TYDZIEŃ PÓŹNIEJ Scena 11
W telewizji leci program informacyjny. Prezenter: Cofamy nasze dotychczasowe prognozy jakoby ast... JAKOBY OBCE CIAŁO NIEBIESKIE miało uderzyć w naszą planetę. Tydzień temu doszło do dziwnego zjawiska. Pole elektromagnetyczne najpierw przyciągnęło ast... OBCE CIAŁO NIEBIESKIE do powierzchni naszej planety, po czym ast... Kurna... Po czym OBCE CIAŁO NIEBIESKIE zmieniło tor lotu i ominęło naszą planetę. Amerykańska agencja kosmiczna odwołuje wszelkie loty na nowo odkrytą planetę, apelując, że jest bezpiecznie.
Pojawiają się Ferdek, Halina, Mariola, Waldek i Jolasia w salonie. Ferdek: No i ja żem mówił, że tutaj prawda jest Ziemia i to jest najlepsze miejsce do mieszkania. Halina: Ale ty mi Ferdek powiedz... Co tam robił beret pana Mariana? Ferdek: Beret, Halincia... To nie beret. To jest proszem ja ciebie artefankt uszyty przez prawda mnichów benedyktysjo-nepalskich Hang-Ciaj-Ciong, którzy ze skóry świętej świni go uszyli aby chronił naszą planetę przed prawda trafieniem przez asteroidę. Halina: Ta, pierdu pierdu. Pewnie pan Marian miał tam zaszyte dolary, albo jakieś klejnoty... Chciałeś pewnie przekupić cieciów w porcie kosmicznym, aby ci pozwolili wódy pić. Ferdek: Ty jeszcze Halincia wiele rzeczy o mnie nie wiesz.
Scena 12
Nowy Jork. Za oknem widać budynek Empire State Building. Za biurkiem z logo rakiety kosmicznej siedzi jakiś mężczyzna. Podchodzi do niego inny z komórką. Mężczyzna 1: Mr. John, someone's calling. Mężczyzna przy biurku: Who? Mężczyzna 1: Marian Paździoch. Mężczyzna przy biurku: Oh, dear... Bierze słuchawkę i mówi łamaną polszczyzną. Mężczyzna przy biurku: Ja bardzo sorry, Mr. Paździoch, ale my nie możemy panu przelać pieniądze. Asteroida nas ominęła... Ja panu mówiłem, aby pan berecisko trzymał na głowa! Jak pan nie chciał niszczyć... Nie, Mr. Paździoch może w przyszłym roku się asteroida nawróci na tor... Nie mogę panu dać żadne dollary. Działki na obcej planecie puste, niezasiedlone... Ukradli berecik, niestety. Ukradli. Pana syn nie wiedział? Czemu pan nie powiedział? No, goodbye. Umowa rozwiązana, goodbye. Zdenerwowany mężczyzna rzuca telefon w kąt.
THE END.
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
Przyjemny to był scenariusz - ale ciekawi mnie jedna kwestia - czy podobieństwa do mojego (mnisi itp) są całkowicie przypadkowe? Jeśli tak to jest własnie to co chciałem sprawdzić przez wojny - czy da się pójść tą samą drogą. A wracając do scenariusza to całkiem ok- jak zwykle dobry język bohaterów, fajna panika Boczka i kooperacja Ferdka z Badurą. Na minus sama kwestia beretu - ten beret się nie pojawia już w serialu i niezbyt pasuje do koncepcji nowych sezonów - pozatym on już raz uratował świat w "Armagiedonie" - ale to niuansy Daję 8/10
Mungo Jerry pisze: ↑2019-11-12, 23:03
Przyjemny to był scenariusz - ale ciekawi mnie jedna kwestia - czy podobieństwa do mojego (mnisi itp) są całkowicie przypadkowe? Jeśli tak to jest własnie to co chciałem sprawdzić przez wojny - czy da się pójść tą samą drogą. A wracając do scenariusza to całkiem ok- jak zwykle dobry język bohaterów, fajna panika Boczka i kooperacja Ferdka z Badurą. Na minus sama kwestia beretu - ten beret się nie pojawia już w serialu i niezbyt pasuje do koncepcji nowych sezonów - pozatym on już raz uratował świat w "Armagiedonie" - ale to niuansy Daję 8/10
A zwycięzcą tej rundy dla mnie zostaje kacrudy
Podobieństwa są przypadkowe serio.
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
No to może znaczyć tylko jedno - że po prostu taka koncepcja była najbardziej naturalna Fajnie wyszło o to właśnie mi chodziło w tym eksperymencie od początku
Okej, ocenię wpierw twoją pracę, Mungo.
Jest to faktycznie scenariusz podobny do mojego aczkolwiek wierniejszy współczesnym realiom. Humor głównie sytuacyjny - jak np. walnięcie asteroidy w Marsa Dobrze, że ukazano tu prezesa jako chytrego i troszczącego się tylko o siebie.
Na minus zaliczę mnicha, który tak naprawdę nic nie robił - mam wrażenie, że to logiczny zapychacz.
Moja ocena to 8/10
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
Już podałem swoją ocenę wcześniej i w sumie nic się nie zmieniło. Ostatnia scena kojarzy mi się z odc. Laczek, więc dodatkowy plus za easter egg i mamy 10/10
1. Mr OLX- 10/10
2. Boczek22- 10/10 (nie ex aequo, bo Mr OLX się bardziej postarał)
3. Mungo Jerry- 9/10
4. Kacrudy- 6/10 (powinno też być około 9-10, ale źle dobrano styl )
Mungo, w sumie się nie dziwię, że nie podałeś ocen cyferką, ale jednak jakieś wymyśl i Mr OLX tak samo, to zrobię oficjalne podsumowanie.
Pabfer pisze: ↑2019-11-13, 16:24
Już podałem swoją ocenę wcześniej i w sumie nic się nie zmieniło. Ostatnia scena kojarzy mi się z odc. Laczek, więc dodatkowy plus za easter egg i mamy 10/10
1. Mr OLX- 10/10
2. Boczek22- 10/10 (nie ex aequo, bo Mr OLX się bardziej postarał)
3. Mungo Jerry- 9/10
4. Kacrudy- 6/10 (powinno też być około 9-10, ale źle dobrano styl )
Mungo, w sumie się nie dziwię, że nie podałeś ocen cyferką, ale jednak jakieś wymyśl i Mr OLX tak samo, to zrobię oficjalne podsumowanie.
Zakładam, że chodzi o ocenę dla boczka22 ?
Kurde, nie wiem bo to nie jest scenariusz i dawanie dychy za opis to dla mnie lekka przesada (z całym szacunkiem dla was obu)
Dam 2,5/10 bo miałoby to zadatki na dobry scenariusz, ale nie było scenariuszem - pomysłów nie oceniam - bardziej interesuje mnie wykonanie czyli byliśmy tak w 1/4 drogi
A... bo innym dałeś oceny, wydawało mi się, że nikomu- sorry Boczek22 zrobił po prostu scenopis. Pomysł to było to, co sobie ustaliliśmy, a on podał dużo konkretów. No ale mniejsza o to- jak Mr OLX oceni, to zrobię podsumowanie.
Bardzo dobrze napisany, przyjemny scenariusz, świetny pomysł, żeby zamieszać w to wszystko beret Paździocha. Fajny wątek Witka Ezoteriusza i tych mnichów. No i świetny Boczek, jak panikował, że zaraz tu będzie łyse pole. Język bohaterów jak zwykle na plus, tylko zdziwiłem się, gdy Janusz podniósł głos na Ferdka - choć z drugiej strony w serialu nigdy nie miał okazji, żeby w ogóle podnieść głos. Zakończenie ok, w sumie nie wiem, co tu lepszego wymyślić.
Na minus obiadek i słaby gag z ciągłym myleniem asteroidy z planetoidą, w pewnym momencie wyglądało to dość sztucznie. 8,5/10 ode mnie.
No i teraz mam zagwostkę, która praca lepsza - MrOlxa czy Mungo Jerry'ego. Wahałem się jakieś 10 minut, ale ostatecznie zdecydowałem tak:
Co myślicie o takim pomyśle na następny odcinek: Janusz odkrywa szczegóły traumatycznych przeżyć z dzieciństwa Mariana? Chyba, że zwycięzca rundy (czyli nie ja ) chce zadać coś innego
Dobra, ocena pracy boczka22 OPIS, bo scenariusz to nie jest był całkiem przyjemny. Fajny był motyw schronu, a także postępowania bohaterów. Postać Edzia, jak i mieszkanie Boczka, wepchane na siłę - w konwencji, jaką przedstawiłeś Edzio pełnił minimalną rolę ze względu na zdrowie pana Smolenia.
Na duży plus pomysłowość, która tutaj akurat była dość spora. Niestety nie jest to scenariusz, a zarys, mogę dać więc najwyżej 5/10. Od razu informuję, że gdyby był to scenariusz z w miarę dobrym językiem, dostałby pewnie ode mnie 7/10. Ale nie jest
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
Kactrudy, kawał dobrej roboty. Bardzo wierne odwzorowanie 28 sezonu jednakże w dobrym względzie. Fabuła była prosta, ale ciekawie poprowadzona pozytywnie wypadła także końcówka. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to scena z Kozłowską oraz "kuźwa" Boczka. To na prawdę nie było konieczne
Dobrze wypadł też wątek powtarzających się asteroid, wyśmianie Boczka w WC i sąsiedzka sprzeczka na korytarzu. 9/10 z mojej strony. Jeszcze chyba tylko jeden scenariusz mam do oceny.
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
Okej, sorry za zwłokę. Już przeczytałem scenariusz Pabfera.
Bardzo nietypowa fabuła, ciekawie poprowadzona. W miarę dobrze odwzorowany język. Świetne też zakończenie z Mocnym Fullem na minus nienaturalne pożegnanie z Jolaśką. 8/10 z mojej strony.
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim