Według mnie jest to jeden z lepszych odcinków tego sezonu
PLUSY:
+ picie w ciszy,
"Niech pan powie coś ciekawego";
"Panie Paździoch, idź pan do domu, bo pan tak pierdzieli, że mi się spać chcę"
+ Ferdek i Paździoch pod kiblem,
"Ale panie Marianie, on stawia", zażenowanie sąsiadów tekstem Boczka,
+ pierdzielenie Arnolda o świni, karaluchach i mieleniu szczurów,
+ Kozłowski mówiący do żab jak do urzędników,
+
"Raz chrupniesz i zara dupniesz";
"Spierdzielamy... szybciutko" i ucieczka przed Malinowską,
+ przechwycenie kieliszka przez Kiepskiego, rozwalenie taboretu przez Helenę i spieprzający Ferdek,
+ śpiew Kopcińskiego i kolejna ucieczka,
+ komentarz Ferdka co do piosenki i śpiący Marian, kolejna ucieczka,
+
"Panie, pan masz ruchy jak Bolek suchy"
+ mecz i końcowa kwestia Mariana.
Muzyka raz smutna, raz wesoła, ale najważniejsza, że pasowała klimatycznie do scen, była OK.
Greenboxy ładne, tylko ta chatka na działce trochę mała według mnie, ale też OK.
Pan Cnota też jakoś nie w formie, dość niewyraźnie mówi, duże pauzy między kwestiami robi, ogólnie słabo zagrał, ale ten śpiew mu wyszedł rewelacyjnie.
Ocena 9/10!