Jeden z moich ulubionych odcinków.
No po prostu masa śmiesznych tekstów, scen które nie dość że bawią to jeszcze obnażają realia naszego społeczeństwa, to przerysowanie stylistyki kiczu, idealnie tutaj moim zdaniem pasuje i tylko dobitnie podkresla całość (szczególnie jedna scena jest tak genialnie kcizowata, później opiszę). Widać i słychac że jest to w 100% zamierzone.
Zaczyna sie od świetnej sceny i tekstów w rozmowie Boczka z Ferdkiem
F: "Po tym sraczki można dostać" - B: "No bo to właśnie srulki są" - F: Panie Boczek ja Panu przypominam że Pan ma dozgonny zakaz wypróżniania się tutaj w anszej publicznej toalecie, także proszę wziąć te srulki iść na góre i przeczyszczać się u siebie do wiadra" (Tutaj mina Grabowskiego przed wypowiedzeniem tej kwestii wygrywa wszystko
).
Później kolejna świetna scena gdzie Ferdek mówi że pije trzecie piwo, Halina że czwarte a okazuje się że piąte i do tego jeszcze rano wypił małpke, ale to jako lekarstwo na drapanie w gardle i tak należy to traktować
Później znowu świetne opierdzielanie Ferdka przez Haline i bzdurne, ale właśnie przez tą przerysowaną durnowatość i najtandetniejsza wymówkę jaką się dało wymyślić, to tłumaczenia Ferdka jest bardzo zabawne. Moim zdaniem w idealnie sitcomowym stylu. Przywołuje to na myśl odcinki "Bo dziś Andrzeja" i scene z odcinka Flaszka niedopijka gdzie ferdek szukał książki z wódka pod pretekstem czytania
Następna scena znowu strzał w 10. Już Boczek wychylający głowe z kibla i Paździochowa mówiąca że go widzi lekko zaczynają śmieszyć a potem to to już w ogóle "Ale Pani mąż bez wódki w ogóle nie chce ze mną rozmawiać" "Ładną mamy dziś pogodę oznacza w terminologii Pani męża - napijmy się wódki" "Tak sie kicha na kielicha" "Tak się smarka na browarka" No po prostu świetna scena idealnie wpasowująca się w cały odcinek.
Później radosny Ferdek śpiewający sobie do którego Malinowska z taką satysfakcją na twarzy mówi "A o, nie bedzie, o!" i pokazuje "takiego wała", no coś pięknego
Następna scena w której w koncu sie pojawia tytułowe okreslenie "Bomboni" równiez na plus, świetnie sie ogląda takiego wkur*rzonego Ferdka którego Halina ma gdzies i kręci sobie włosy XDDD I ten tekst "Nie no ja pamiętam bombonierkę ale pamiętam też te 4 wina które sam wybomboniłeś panie Bomboni" No po prostu kolejna bardzo dobra scena"
Następnie mamy Boczka który smieje sie z Ferdka co w sumie jest rzadkością i nie daje sie przegonić bo mówi ze idzie do Pana Mariana
Świetna była też kamienna mina Paździocha podczas mówienia gdzie sie przyczepia ogon XD Ogólnie uwazam że w tym odcinku gra aktorska jest na wysokim poziomie, świetna mimika aktorów, świetne tony głosów i sposoby wymowy, szczególnie Grabowski błyszczał, ale Gnatowski i Kotys też świetnie
"Chciałem Ci powiedzieć Halinka, że własciwie to Ty nie musiałaś się w ogóle charakteryzowac do tej postaci" No kolejny świetny tekst wypowiedziany w bardzo śmieszny sposób
Gościu mówiący do Ferdka "A wyglądasz Pan jakbys pił" i Ferdek go rpzeganiający też nawet zabawnie wyszło. A rozmowa z Kozłowskim w parku, to już w ogóle na duzy plus dzięki tej bijącej od jednego i drugiego sztuczności i fałszywości
Jest to też przejście do nastepnej sceny, w której padają jedne z moich ulubionych tekstów z całego ŚWK: "Panie Kopciński Pan to musi dużo grzechów miec ze sie Pan tu tak modi i modli" "Ta?, to ja zaraz ide do ksiedza Stanisława mu donieść jak żeś Pan donosił na niego we stanie wojennym Ty ubeku pie*** Ty" "Czekaj Pan mówiłem na Pana ale tylko to co mnie powiedzieli" "Kobielak - fryzjer, świnia, złodziej, erosoman"
No po prostu kwintesencja plotkarstwa, oczerniania i najeżdżania jeden na drugiego, które są niestety bardzo powszechne w naszym społeczeństwie. Odcinek nie dość ze bawi to też ukazuje kilka aspektów które nasze społeczeństwo ma zapisane w genach.
Następna scena to samo, alkoholicy oskarżają innych o alkoholizm, znowuż ludzie oczerniający innych, mimo ze sami robią to samo, czyż to nie jest tak doszczętnie Polskie?
No i do kompletu scena gdzie pokazują grilla. Owszem ta muzyka jest kompletnie beznadziejna, totalne dno, wodorosty i kilometr mułu, jedno wielkie g. Ale o to chodzi! Taka muzyka pasuje do tego idealnie, inna muyzka była by w tej scenie bezsensowna. Tutaj mamy wspaniały obraz ludzi którzy uważając się za lepszych od innych, myslac że sa kilka poziomów wyżej, że sa jakąś elitą bo są w gościach u kogoś ze szczebla włądzy - oczadzeni wódą gibią się do jakiejś skończenie gówn..nej muzyczki w debilnyh strojach jak małpy.
Zakończenie tez mi się podobało bo ogólnie lubie jak Badura coś śpiewa i gra na gitarze, zawsze przyjemnie sie tego słucha w miare.
Jedyne co bym dał na minus to ta scena z udawaniem zombie na korytarzu, ale nie dam bo ta scena nie kończy się tak bzdurnie jak zaczyna. Kończy się całkiem zabawnymi tekstami "Bo Pan Ferdek wcale zaproszony nie jest bo by całą wutke wypił" "Ale tam żadnej wutki nie będzie" "Jak to wutki nie będzie??? to ja pierdziele, nie ide" Więc nie jest to scena na minus.
Ogólnie dla mnie postac Ferdka jest tutaj prawie że przykadem bohatera werterowskiego. Naprawde, możecie sie śmiac, ale jest tutaj pokazany jak czlowiek odrzucony przez środowisko w którym żyje, przez to że tak naprawde jest od nich mądrzejszy i nie kieruje sie tym co wszyscy, idzie swoją drogą, nie leci tam gdzie leca inni, odrzuca normy i obyczajowość która przyjęta jest na ich osiedlu. Jeszcze dodatkowo dąży do samozagłady przez alkoholizm
No i ten weltschmerz który bije od niego i Badury pod koniec, ta apatia i niezrozumienie swiata. Coś pięknego. Może i mocno naciągam ale każdy może interpetować na swój sposób, ja akurat ten odcinek interpetuje osobiście bardzo głęboko. Do tego po prostu uwielbiam takie odcinki w których Ferdek jest nierozumiany i degradowany a na końcu wychodzi na jego. Za miliony pije i cierpi kacusze
10/10!