Ten odcinek chyba jak żaden inny podzielił tą małą społeczność. Jedni uwielbiają, widzą w nim z jakiegoś powodu stary klimat, inni nie wiedzą co to kur było.
Ja w zasadzie zazwyczaj należałem do grupy odbiorców: kur co to było, ale przekonałem się... do części odcinka, pozostałej części nie jestem w stanie oglądać, bo jest żenująca.
Zanim przejdę stricte do plusów to tylko zaznaczę, że kurcze jak rytmicznie i pomysłowo jest zrobiona pierwsza scena.
Potem całkiem ciekawie przeplatane są wątki, bardo zgrabnie się je wprowadza. Było tez sporo tekstów które sobie ładnie przygotowałem, ale jak zwykle wywaliło mnie z forum i muszę to pisać jeszcze raz tylko, że bardziej skrótowo aaaa. Ale ogólnie masa dobrych tekstów była w tym odcinku.
Tylko mamy w tym odcinku istny IX Epizod Gwiezdnych Wojen
Każdy z tej samej wsi zabitej dechami jak się okazuje, albo przynajmniej rodzinę ma
, Boczek, Jolasia, Ferdek kto jeszcze? (no Kopciński to musowo
). Boże zacząłem sobie wyobrażać chore więzi rodzinne Jolasi z tym emerytem Kopcińskim, nie drążmy już tego
.
Na plus wszystkie sceny z Boczkiem, których na dodatek jest dużo i jest wreszcie picie z nim! Bo to tak zawsze było chyba, nie? Z Paździochem to się pije w nocy, a z Boczkiem to w dzień
Choć według zasad "Europejskiego Obywatela" to powinno być na odwrót bo wstyd tak w dzień się z Boczkiem pokazywać
.
Najlepsze były te wszystkie przepysznie absurdalne historie Boczka i przede wszystkim jak w kółko gadał o tym gdzie to on nie ma rodziny i ironizowanie Haliny. Na plus tez występ Paździocha, bardzo dobry, ale i bardzo krótki, a szkoda bo pasowałby do tego odcinka. Jednak gdzieś tak w scenie gdzie jest Paździoch własnie odcinek się psuje, sprawa nie porusza się na przód (a niestety rozwiązanie będzie jeszcze gorsze), trochę nudzi. I przede wszystkim niesamowicie irytuje mnie to ciągłe przekształcanie wyrazu "Kopciarz" - noż jak to irytowało, szczególnie w najgorszej chyba scenie w całym sezonie czyli całe to wypędzanie (nie powiem wyk*pcanie bo mnie szlag już trafi od tych słów
). Ja na prawdę rozumiem nawiązanie, cały koncept, że ta żenada to prawdopodobnie zamierzona, ale była była. Do tego Ferdek, jezus jak on irytował, jak nigdy i ten sprzęt cały, boże co to było... Jolasia, to w ogóle ja nawet nie komentuję, choć Ferdek był gorszy.
No i przede wszystkim to rozwiązanie jest głupie i niesatysfakcjonujące. No i jest, ostatnia scena i najlepszy sposób scenarzystów na zakończenie odcinka czyli rzucenie od niechcenia "są na tym świecie rzeczy o których się nie śniło fizjonomiom". Boże jak mnie to wkurza.
Scenarzyści ich nienawidzą! Znaleźli jeden skuteczny sposób na wyjaśnienie głupot scenariusza!
Powiem tak;
Ten odcinek to prawdziwe wiejskie mleko, prosto od krowy, Kopciarz spojrzał się i odcinek skisł
6/10.