Niesamowite jest to, jak niektóre odcinki Kiepskich potrafią zyskać, gdy ogląda je się po latach od emisji jako człowiek z większym bagażem doświadczenia i innym podejściem w wielu kwestiach. Dawniej uważałem ten epizod za co najwyżej dobry, na dzień dzisiejszy mogę bez wahania powiedzieć, że w moim przekonaniu "Pograbek" należy do ścisłej czołówki całego serialu. Prawdopodobnie jestem w mniejszości, ale trudno.
Największą zaletą tego odcinka jest niepowtarzalny klimat, który nie pojawił się ani wcześniej, ani później. Gagi dotyczące jak by nie patrzeć trudnych tematów wypadły tutaj wyjątkowo przystępnie. Ferdek komentujący śmierć Mruczybaby, mówiący Boczkowi, że będzie musiał go wieźć melexem, czy stwierdzający, że wstyd byłoby otworzyć trumnę z Haliną - po prostu coś pięknego.
Tak naprawdę każda scena jest tutaj na plus, a do tego dochodzą takie małe rzeczy jak strój Kiepskiego jako grabarza, chodzenie wszędzie ze szpadlem, czy genialna "cmentarzówka na kościach". Znakomicie wypadł również strach sąsiadów i innych mieszkańców kamienicy przed Ferdkiem. I kiedy wydaje się, że odcinek będzie stanowił jedynie zbiór luźnych scen, zakończenie przybiera znacznie bardziej poważny i nieco filozoficzny wydźwięk, dzięki czemu pozostawia widza z refleksją. Moim zdaniem mamy więc do czynienia z kompletnym epizodem Kiepskich w najlepszym wydaniu - jest śmiesznie, ale humor w żadnym wypadku nie jest głupkowaty. Do takich odcinków, które potrafią połączyć sitcomową formułę z trafnym przesłaniem mogę powracać w nieskończoność.
Bezapelacyjnie
10/10