Ale nierówny odcinek.
Pierwszy plus za skróconą czołówkę !
Podżeranie przez Ferdka przed imieninami, sprawdzanie temperatury wódki oraz akcja z Halinką - ani ziębi ani grzeje.
Ale kuźwa opowiadał że zaraz przyjdą goście - już sobie wyobrażałem Boczka z Pażdziochami - a tu chora rodzinka z Jolasią i obleśną Mariolką.
Największy plus odcinka to scena łóżkowa u Pażdziochów ! Szok i jeszcze raz szok. Choć dziw że Pażdziochowie śpią w jednym łóżku.
Nad ranem jako taka rozmowa pod kiblem.
Potem wizyta syna z synową i jedyne co dobre to że tą lafiryndę zamkli w kuchni (a przecież mogła wyjść przez pokój Waldka

)
Dobry pomysł na naukę picia wódki po kryjomu ale wykonanie w dużej części do D.
W ogóle wraz z akcją z telewizorami to wszystko siadło jak cholera.
Ten durny serial rozwalił cały klimat, akcję i fabułę odcinka - a jak zobaczyłem tego brodacza w celi to się bałem że to Dorociński, że jeszcze w takim szambie by zagrał. Za to Ola Kisio - pasowałaby na żonę Waldka bardziej od tej skrzekaczki.
No i tyle gadania o Antarktydzie a przecież od telewizora wódka się nagrzewa jak cholera.
Jedynie Marian z szamponem był dobry.
A jak ich aresztowali to już w ogóle beznadzieja. Tyle zachodu i sprzętu dla takiej błachostki ?
Końcówka trochę podnosi ocenę choć odcinek w zasadzie nawet się nie rozkręcił.
Typowy Yoka i Sobiszewskie.
Minusem też było mało Boczka ale za to plusem brak Malinowskiej i innych dziwaków.
Patrzę co Ferdydurka ma taką wysoką ocenę a tu się okazuje że jednemu zaliczyli trzy 10-ki 