scena1 w kuchni: Konkretnych żartów słownych brak ale całość sympatyczna. Choć ten całus to przesada, aż tak papuśnie nie musiało być no i sztucznie to wyszło. Dobre wrażenie zrobiła para aktorów, zwłaszcza Grabowski jako sympatyczny chłopak po 50-tce a nie rozlazły, chamski dziad. To że pierwszy odcinek sezonu nie zaczął się mocnym pierdyknięciem Yokowego bezguścia jest sporym plusem.Ferdydurka
scena2. duży pokój: Słabo. To mają być imieniny?! Raczej stypa. Ciemno jak u murzyna i dlaczego nie ma tu Boczka i Paździochów. Ogólnie smętnie i znów bez ciekawych żartów słownych. Na minus wtórność - Jolasia całująca Ferdka. Rozśmieszyło mnie wycie Jolasi podczas ,,sto lat". Bo wyobraziłem ją sobie nie jako irytującą pindę, ale jako dziecko chore na adhd albo innego tourett'a nie mogące się powstrzymać od tego typu zachowań.
scena3: Zbędna. Zrobiona tylko po to, aby pokazać nowość: Paździochów zamiast Kiepskich w klasycznej scenie łóżkowej. W ich przypadku bardziej by pasowały dwa łóżka obok siebie.
scena4: Klasyczna scena pod kiblem zrobiona jak trzeba. Humorystyczna i na temat. Świetny Kotys, mimo swojego wieku młody i tryskający optymizmem.
Dobry tekst Ferdka: syn nie śpiewał no bo nie pił.
scena5 najazd Pupcińskich: Nie lubię postaci Jolaśki i nie polubię, ale tu udało się zneutralizować jej zły wpływ na scenę. Stało się tak dzięki zdecydowanej, negatywnej postawie Ferdka wobec niej. Dobry był miś, pomysł z syropem i tekst Ferdka:
W: teraz ode mnie wódką jedzie
F: bo to takie złudzenie optyczne jest.
scena6. Jak poprzednia pod kiblem, ta też udana. Dobra Paździochowa mająca coś konkretnego do wykrzyczenia:
,,Szampon jest dla ludzi z włosami, łysy szczurze"i ,,milcz skrytoholiku", a nie drąca japę dla samego garcia. Kotysowi dobrze udało się zagrać przejętego Paździocha który traci cenny alkohol i nic nie moze na to poradzić.
scena7 u Paździocha: Fajne wejście ferdka fachowca z młotkiem i torbą. Dobry dialog:
F: O! ,,mendalina"
P: nie Helena na niej gra
F: szkoda bo pół litra by się zmieściło.
scena8: Pomysł z Ferdkiem naprawiającym telewizor dobry. Co do filmu w tv nie zgodzę się, że to był zapychacz. Parafrazując słowa Ferdka z odcinka Sexi Flexi, powiem: bo oni (scenarzyści i reżyser) flustrancę posiadają. Latka lecą, nikt do poważnych produkcji nie zaprasza więc tu się realizują. Oczywiście to, że te ,,ambitne" wstawki nie pasuja do ŚWK mało ich obchodzi. Ważne aby pokazać swoje umiejętności, a kto wie? Może do jakiegoś Kieślowskiego albo innego Zanussiego porównają. Owszem mogli by to kręcić jako niezależne produkcje, ale niepodparte znaną marką ŚWK cienia zainteresowania by nie wzbudziły.
scena9 u Paździochowej: Kolejna prosta scena w dobrym tego słowa znaczeniu. Żadnych pisków, krzyków, głupich min i śmiechów. Dobry tekst Heleny:
P: nigdy bym na to nie wpadła gdyby dziad nie chodził co pół godziny głowy myć.
scena10: Duży plus za Gnatowskiego który zachowal swoją komediową charyzmę. Nie ważne o czym jest scena, jak jest Boczek to jest śmiesznie. Sama scena o niczym, stworzona tylko po to aby pokazac Boczka. Dobry był jego tekst:
B: panie już się od przedwczoraj mrozi, normalnie antarktyda polarna.
Reszta odcinka: Choć nie lubię w serialu przebieranek i innych udziwnień, to pomysł na więzienie pasował do fabuły. Zrealizowano go z wyczuciem, nie irytował i nie wzbudzał zażenowania. Niestety zakończenie znów pokazało, że twórcy mają dziwny nawyk psucia dobrych odcinków. Jakby bali się, że zrobią zbyt dobry. Już nie mogli się postarać i wymyślić ucieczki Ferdka która trzymała by się logiki?! Była by to taka wisienka na smacznym cieście. Tu jasne było dla mnie, że scenarzyści na koniec odpuścili, przymykając oko na wymyślony przez siebie idiotyzm. Także na koniec ukazała się mierność reżyserska Yoki. Ostanie sekundy mdłe, jakby reżyser nie umiał ich wystarczająco zaakcentować. Choć zaznaczam, to moje czysto subiektywne odczucie.
Podsumowując gdyby nie scena w telewizorze i zakończenie odcinek byłby bardzo dobry, a tak jest tylko dobry. Z wyjątkiem kompletnie nijakiego Żukowskiego, pozytywnie zaskoczyli mnie swoją dobrą formą aktorzy, spokojnie mogliby zagrać jeszcze raz w najlepszych odcinkach serialu. Na plus Prosty pomysł wyjściowy i stonowane sceny (choć nie wszystkie), jakby specjalnie robione pod miłośników starych serialowych klimatów Same w sobie w dobrym, humorystycznym tonie choć z konkretnymi żartami słownymi było słabo. Ocena 6/10 niektórym może wydać się za wysoka, ale teraz mamy taką sytuację że odcinek który kiedyś byłby średniakiem teraz jest szczytem możliwosci twórców i tak go oceniam.