Zaskakująco niezły odcinek, dobrze że go wcześniej nie oceniałem. Kiedyś go tak nie lubiłem, przez tą Jolasię i scenę w pociągu, nie wiem czemu.
+ Świetna pierwsza scena z Paździochem, tylko czemu tak urwana?
+ Unikanie prezentu od Waldka - świetnie rozpisane
+ kalambury - no już dam plusa, za tego Ferdka
+ Ferdek dalej pijany na drugi dzień, świetna rozmowa w kuchni i potem świetna z Paździochem
+ Boczek w salonie i ten Ferdek jak to skwitował
Zwłaszcza Boczek jak mówił, że "może z radości podrzucili"
+ Badura jeden jak wyskoczył ze śmietnika jak Filip z Konopii "Jak na Opole trza jechać, przez Kędzierzyn-Koźle, brać PKS (...)
+ Scena w pociągu - nie wiem za co, ale ją uwielbiam
+ Cudne zakończenie "z tym męskim przyrodzeniem jest proszę ciebie jak z polskim filmem - lepszy krótki i smieszny niż długi i smutny" - jak to zaginiony tekst z Rejsu chyba
Z tej 3-godzinnej wersji pewnie
(smutnej?
)
N Jolasia w drzwiach i Ferdek "Panie Paździoch co jest kurde noc jest kurde" - zabawne, ale nie aż tak żeby dać plusa, ale no chciałem wyróżnić
- Ilczuk grała fenomenalnie, ale no cóż Jolasia w tym odcinku strasznie denerwuje
- Scena z poszukiwaniem Waldka
- Mocno irytujący Waldek i wpadający w szał - w sensie rozumiem, ale no irytuje to, np w scenie na korytarzu (może poza tekstem "nie powiem nawet księdzu, a może i szczególnie księdzu!
)
- Czasami brak reakcji rodziców na patologiczne zachowania wobec ich syna ze strony jego żony - może nie jest to "Naprawa Ferdka", ale nadal
6/10